Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Forget Me Not
Zajrzyj do książki
4.63/5.00 ( recenzje: 19 )

Forget Me Not

Liczba stron400
ISBN978-83-276-9211-5
Wysokość215
Szerokość145
EAN9788327692115
Tytuł oryginalnyForget Me Not
TłumaczAnna Hikiert-Bereza
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-02-28
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

„Forget me not” to optymistyczna, przezabawna i mądra książka o szansie na zbudowanie od nowa pogrzebanego wydawałoby się na zawsze miłosnego związku.

Para wyrazistych bohaterów to Ama, zawodowa organizatorka ślubów, zainspirowana wielokrotnymi ceremoniami małżeńskimi matki, oraz Elliott, który odziedziczył firmę kwiatową po ojcu i rzucił studia, porzucając marzenie o zostaniu architektem. Ama ma szansę zorganizować efektowny ślub słynnej influencerki. Powodzenie przedsięwzięcia może wynieść ją na wyżyny branży, zrobić z niej najpopularniejszą organizatorkę ślubów w Sacramento. Oferta ma jednak pewien haczyk: para narzeczonych zatrudniła też byłego kochanka Amy, Elliotta, z którym ta zerwała dwa lata temu i od tego czasu starała się trzymać od niego jak najdalej. Teraz sytuacja sprawia, że muszą znów współpracować i natychmiast okazuje się, że dalej między nimi iskrzy. Czy Amie uda się wyznaczyć granice i działać profesjonalnie? Czy porzucony niegdyś Elliot zapomni o urazie? 

JULIE SOTO jest autorką, dramatopisarką i aktorką pochodzącą z Sacramento w Kalifornii. Jej musical Generation Me zdobył nagrodę dla najlepszego musicalu na New York Musical Festival w 2017 roku, a także nagrodę Best Book za scenariusz.

 

Fragment tekstu

1

Ama

MARZEC

A
by z powodzeniem zaplanować ślub, kieruję się pięcioma zasadami (cóż, to nie do końca prawda; jestem pewna, że mam ich znacznie więcej, ale wiem również, że gdybym powiedziała któremuś z klientów: „Mam siedemdziesiąt sześć zasad i za chwilę je wszystkie wyłożę”, chyba nie chciałby skorzystać z moich usług).
Zasada numer jeden: żadnych zwierząt. Zwierzaki zjadają obrączki, gryzą małe druhenki i załatwiają się, gdzie popadnie.
Zasada numer dwa: „zrób to sam” nie oznacza, że przyjęcie weselne zrobi się samo. Oznacza, że para naoglądała się zdjęć na Pintereście, i teraz konsultantka ślubna ma problem.
Zasada numer trzy: DJ z nocnego klubu to nie to samo, co DJ weselny.
Zasada numer cztery: nigdy nie zostawaj sam na sam z drużbą.
I ostatnia zasada, numer pięć: zawsze wybijaj im z głowy altankę. Zawsze.
Idę alejką między krzesłami, a mięśnie ud palą mnie od brnięcia przez podmokły trawnik. Dywan ma zostać przywieziony o dwunastej i cieszę się, że się na niego uparłam, bo inaczej panna młoda ugrzęzłaby gdzieś w połowie drogi do prowadzącego ceremonię.
Moja fotografka i ulubiona była przybrana siostra, wysoka pół-Hinduska, która bywa mylona z Priyanką Choprą co najmniej dwa razy dziennie, leży na brzuchu na środku parku z obiektywem wycelowanym w altankę, w której moi asystenci pozują do próbnych zdjęć w zastępstwie pary młodej.
– Mar, kochanie – mówię, siląc się na uśmiech. – Jake naprawdę ma co robić. – Gdy strzelam palcami, Jake, mój przybrany brat, zbiega po schodkach altanki i wraca do strefy rozładunkowej, w której powinien dyrygować dostawami. – I wypożyczyłam ci Sarah tylko na dziesięć minut!
Mar dźwiga swoje szczupłe ciało z trawy, a gdy spogląda na mnie z góry, na jej ślicznej twarzy pojawia się kwaśny grymas.
– Ale… altanka, Ama? Serio?
– Młodzi nalegali. Wiem, że nienawidzisz altanek…
Mar chwyta mnie za rękę, przyciąga do siebie i pokazuje mi okienko podglądu w aparacie.
– Kratki. Te. Pieprzone. Kratki.
Przyglądam się zdjęciom przewijanym na wyświetlaczu. Sufit altanki jest ażurowy, a tak się składa, że pogoda dziś dopisała i dzień jest bardzo słoneczny. Twarze Jake’a i Sarah całe są pokratkowane od cienia. Mar pochyla się w moją stronę.
– Wyglądają całkiem jak…
– Szarlotki. Ich twarze wyglądają jak szarlotki z kratką z ciasta na wierzchu. – Wypuszczam z sykiem powietrze z płuc, popatrując na słońce. Na zachodzie zbiera się nieco chmur, ale czy dotrą tu na czas? – Co masz w samochodzie?
– Stertę sprzętu, który będzie wyglądał koszmarnie podczas ceremonii.
Kiwam głową, łypiąc gniewnie na altankę. Mar zna mnie dość dobrze, aby wiedzieć, że potrzebuję chwili do namysłu. Przeczesuję palcami ciemne włosy, nadal nie mogąc się do końca przyzwyczaić do tego, że są krótsze – mimo że minęły jakieś dwa lata, odkąd sięgały mi do połowy pleców (właściwie to dokładnie wiem, ile czasu minęło od chwili, kiedy wparadowałam do salonu fryzjerskiego, błagając fryzjerkę, żeby „coś z nimi zrobiła”).
Odwracam się do Sarah, która przycupnęła na schodkach altanki.
– Moja droga, jak tylko ceremonia się zacznie, weź od Mar kluczyki i podprowadź jej samochód do strefy dostaw. Zabierz dyskretnie sprzęt, który będzie jej potrzebny, i ustaw go przy tym wielkim drzewie, a gdy tylko młodzi powiedzą sobie „tak”, rozstaw, co trzeba. Przyprowadzimy pastora i nowożeńców i zrobimy kilka zdjęć, na których nie będą wyglądali jak wypieki.
Sarah, moja kolejna była przybrana siostra, która kompletnie nie ma rozeznania w planowaniu ślubów – co wyraźnie po niej widać – mruga nieprzytomnie, przyglądając mi się sennym wzrokiem.
– A kto da sygnał DJ-owi?
– Chyba ja. – Zerkam na zegarek i patrzę na Mar, unosząc brwi, a ona kiwa głową. – W porządku, Mar. Podczas ceremonii rób zdjęcia, jak się całują, pstrykaj ważne momenty, ale przede wszystkim skup się na wzruszonych do łez członkach rodzin.
– Wzruszonych członków rodzin mam w małym palcu.
Zostawiam je obie w altance i macham do dostawcy kwiatów. Podczas gdy asystentka florystki rozwiesza girlandy róż między krzesłami, lustruję kwiaty w poszukiwaniu zbrązowiałych płatków i je obrywam. Za każdym razem, gdy to robię, asystentka zaciska wargi, ale jest na tyle mądra, aby nie komentować.
Cofam się i obrzucam spojrzeniem całą scenerię. Już niemal wszystko gotowe. Muszę jeszcze powiesić oznaczenia i sprawdzić nagłośnienie, ale wszystko powoli zaczyna wyglądać, jak trzeba. Przyjeżdża dywan. Nie znam gburowatego kierowcy ciężarówki, który go przywozi. Obrzuca mnie spojrzeniem od stóp do głów i pyta, czy jestem asystentką Amy Torres. Gdy wyprowadzam go z błędu, patrzy na mnie nieufnie, całkiem jakbym nie wyglądała na osobę, która potrafi równo ustawić krzesła, nie mówiąc już o koordynowaniu ślubu, ale mimo to wzrusza ramionami i rozwija dywan we wskazanym miejscu.
Gdy przyglądam się, jak DJ sprawdza nagłośnienie, słuchawka w moim uchu piszczy – zgadza się, używam zestawu słuchawkowego – i odbieram:
– Tu Ama…
– Eee… cześć! – odzywa się nieznajomy głos. – Czy rozmawiam z konsultantką ślubną?
– Owszem – potwierdzam, siląc się na życzliwy ton. – Z kim mam przyjemność?
– Z tej strony Erica, kuzynka pana młodego.
Ach, druhna, która w ubiegłym tygodniu postanowiła ufarbować włosy na zielono.
– Cześć, Erica! Czy coś się stało?
– Hmm, cóż, tak jakby. Eloise zamknęła się w łazience. – Zastygam w bezruchu. – Reszta dziewczyn mówiła, żebym do ciebie nie dzwoniła, ale ona siedzi tam już czterdzieści pięć minut, a makijażystka powinna już ją zacząć malować…
– Jasne, rozumiem. Dzięki za informację, Erica. Za moment tam będę.
Stukam palcem w słuchawkę w moim uchu niczym złoczyńca z któregoś z filmów o Bondzie, robię w tył zwrot i maszeruję do hotelu po drugiej stronie ulicy. Goście panny młodej są ulokowani w niewielkiej sali konferencyjnej, którą hotel sprytnie przekształcił w apartament po tym, jak nastała moda na organizowanie przyjęć weselnych w centrum miasta. Idę prosto do recepcji, gdzie Bernie, mój ulubiony konsjerż, sięga już do szuflady.
– Sytuacja awaryjna? – pyta.
– Nic, z czym nie mogłabym sobie poradzić. – Uśmiecham się do niego promiennie i biorę uniwersalny klucz, który mi podaje.
Przemierzam szybkim krokiem lobby i idę prosto do apartamentu. Nie zawracam sobie głowy pukaniem. W moją stronę odwraca się natychmiast sześć idealnie uczesanych główek, a Erica udaje, że jest równie zaskoczona moim przybyciem, co reszta druhen. Carmen, świadkowa czuwająca pod drzwiami łazienki, odrywa głowę od ściany – najwyraźniej próbowała właśnie przemówić pannie młodej do rozsądku. Wygląda, jakby na mój widok poczuła ulgę, jednak wydaje się też nieco przygaszona, że to nie jej przyjdzie odgrywać rolę tej, która uratowała przyjęcie weselne.
Niestety, tak się składa, że to moja fucha.
Podchodzę do zamkniętych drzwi.
– Carmen, wszystko będzie dobrze, nie martw się. Czy mogłabyś dopilnować, żeby makijażystka zaczęła malować Eloise za pięć minut?
Carmen patrzy na mnie i mruga półprzytomnie, a ja otwieram drzwi kluczem, wchodzę do łazienki i zamykam je za sobą, nim udaje jej się wykrztusić choć słowo.
Łazienka została urządzona w stylu lat czterdziestych, z witrażowymi kloszami i ozdobnymi płytkami. Pod ścianą stoi wanna na mosiężnych lwich nóżkach, a w niej siedzi Eloise Już-Wkrótce-Reynolds; śnieżny szyfon jej sukni wylewa się na zewnątrz, spływając po białej porcelanie. Nie patrzy na mnie – zamiast tego gapi się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń.
Moje obcasy stukają o czarno-białe płytki, gdy do niej podchodzę, aby się upewnić, że nie odkręciła kranu – uff, żadnych powtórek z katastrofy, jaką okazał się ślub Winchellów w 2022 roku. Bogu niech będą dzięki. Wyjmuję z ucha słuchawkę, zdejmuję buty, wchodzę do wanny i siadam naprzeciwko niej.
Gdy rejestruje moją obecność, przez chwilę mruga, otumaniona, a potem wargi zaczynają jej drżeć i z jej gardła wyrywa się zduszony jęk. Podnosi dłoń do twarzy, a po jej policzkach zaczynają spływać łzy. Nie odzywam się ani słowem, dopóki się nie wypłacze. W końcu wciska pięści w oczodoły i przechyla głowę do tyłu, starając się powstrzymać kolejne łzy.
– Gdybyś mogła w tej chwili zmienić jedną rzecz, co by to było, aby uczynić ten dzień idealnym? Jedną jedyną – pytam rzeczowo.
Przygryza wargę, wbijając wzrok w ścianę.
– Pan młody.
Och. Cóż. Na to akurat nic nie mogę poradzić. A przynajmniej nie z marszu. Kiwam głową, jakbym doskonale ją rozumiała, jakbym zastanawiała się nad odpowiedzią.
Patrick Reynolds nie należał do moich ulubionych przyszłych panów młodych. Oświadczył się podczas meczu baseballowego, na telebimie i z całą tą rozdmuchaną otoczką. Zawsze uzyskuję dobre rozeznanie na temat pary, gdy pytam o ich historię zaręczyn. Nie twierdzę, że to sprawdzona metoda potwierdzająca, czy im się uda, ale… Panny młode z najpiękniejszymi historiami zaręczynowymi to te, którym nie organizowałam przyjęć weselnych dwukrotnie.
– Chcesz się wymknąć? – pytam ją. – Ukradkiem? Mogłabyś wyjść tylnymi drzwiami…
Eloise wydaje z siebie pełne goryczy parsknięcie.
– Mówisz poważnie?
– Tak – potwierdzam. – Mogłybyśmy dać stąd nogę. Tylko ty i ja. Albo ty i Carmen. – Kiedy nadal wpatruje się we mnie, zbita z tropu, dodaję: – No wiesz: wzięłam już forsę, więc tak naprawdę nie obchodzi mnie, czy ślub się odbędzie, czy nie.
Ponownie parska i przesuwa dłonią po twarzy.
– A co z dostawcami usług? Firmą cateringową? DJ-em?
– Obawiam się, że nie podlegają zwrotowi w dniu ślubu. Będziesz jadła kurczaka lub rybę przez następne pięćdziesiąt siedem dni.
Znowu drżą jej wargi.
– Czy to dziwne, że gorzej czuję się z powodu odwołania przyjęcia niż samej ceremonii?
– Nie. Wierz mi, to całkowicie normalne, że jesteś bardziej podekscytowana perspektywą imprezy w gronie przyjaciół niż złożeniem przysięgi małżeńskiej.
– A czy nie moglibyśmy po prostu… zrobić przyjęcia bez ślubu? – mamrocze, machinalnie pusząc fałdy swojej sukni. Uśmiecham się i daję jej czas do namysłu. – Naprawdę czuję się koszmarnie z myślą, że będę musiała przez to wszystko przechodzić, skoro i tak nic z tego nie będzie. Nie chcę skończyć jak moi rodzice – nic tylko harować, dopóki dzieci nie pójdą do college’u. – Wzdycha. – Czy to źle brać ślub dla zabawy, skoro wiesz, że to nie będzie twój ostatni?
Przełykam ślinę. Obiecałam sobie, że przestanę to robić – przestanę się spoufalać z moimi klientami. To nigdy nie kończy się dobrze. Eloise zaprosiła mnie na swój wieczór panieński, bo i tak już zbytnio się do niej zbliżyłam. Ale moim zadaniem jest dopilnować, żeby została doprowadzona do ołtarza. Robię więc głęboki wdech i przestaję się powstrzymywać.
– Moja mama wychodziła za mąż szesnaście razy.
Eloise wpatruje się we mnie, jakbym właśnie cisnęła jej tortem weselnym w twarz.
– Ile?
– Szesnaście. Mój ojciec był piąty. Jestem jej jedyną biologiczną córką. Mar, wasza fotografka, jest w naszej wielkiej rodzinie córką numer dziewięć. Mam ponad dwadzieścioro przybranych sióstr i braci na terenie i w okolicach Sacramento, między innymi dwójkę moich asystentów, którzy są tu dziś ze mną.
Niemal widzę, jak trybiki w jej mózgu się obracają, gdy próbuje ogarnąć to umysłem.
– To… okropne. Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna… – dodaje prędko.
– W porządku. To było naprawdę trudne, kiedy byłam młoda – tak się tułać od jednej przybranej rodziny do drugiej. Ale koniec końców poznałam naprawdę fajnych ludzi. – Odchrząkuję i ponownie się skupiam. – Mówię ci to tylko po to, żebyś uświadomiła sobie, że mimo iż naprawdę chcesz, żeby to był twój jedyny ślub, to wcale nie musi tak być. Moja mama za każdym razem organizowała ceremonię i przyjęcie. Tylko jeden z tych szesnastu ślubów odbył się w ratuszu. Tak więc, jeśli zechcesz wziąć kolejny ślub za, dajmy na to, trzy lata, wciąż będziesz mogła zaprosić, kogo ci się żywnie podoba. Wesela nigdy się nie nudzą. Zaufaj mi.
Powoli kiwa głową.
– To dlatego zostałaś konsultantką ślubną?
Uśmiecham się.
– Między innymi. W wieku osiemnastu lat wiedziałam już na temat wesel całkiem sporo. I zajmowałam się dosłownie wszystkim: od sypania kwiatków, poprzez druhnowanie, aż po didżejkę.
Eloise parska śmiechem.
– A czy… Czy kiedykolwiek sama wyszłaś za mąż?
– Nie – zaprzeczam. – Nigdy nie czułam takiej potrzeby – dodaję i gryzę się w język, żeby nie wypalić, że nie wierzę w długoterminowe związki – nie w momencie, w którym próbuję ją nakłonić do wyjścia za mąż. Zamiast tego robię głęboki wdech i dodaję: – Masz więc wybór, Eloise. To twoja decyzja. Możesz wyjść, zjeść tort, zatańczyć i podjąć solenną próbę dotrzymania przysięgi. Albo możemy się wymknąć tylnymi drzwiami. Mogłabym wysłać asystentkę, żeby wszystko odwołała. – Sięgam po jej dłoń i ściskam ją pokrzepiająco. – Przyjęcie weselne to nie małżeństwo. Małżeństwa nigdy nie będą idealne. To ciągła praca. Ale wesele? Wesele to tylko chwila w czasie, którą możemy uczynić idealną. Pozwól mi stworzyć dla siebie idealny moment, Eloise.
Eloise przygryza dolną wargę i wpatruje się w swój pierścionek zaręczynowy. Kiedy spogląda na mnie, wiem już, że mi się udało.
Wychodzimy z wanny, a gdy otwieram drzwi łazienki, Carmen wciąż pod nimi stoi, przestępując nerwowo z nogi na nogę.
– Już wszystko w porządku. Drogie panie? – zagaduję do dziewczyn. – Mamy trochę roboty, jeśli chcemy, żeby wszystko poszło zgodnie z planem, ale z pewnością nie przyjdzie nam nic dobrego z wypytywania Eloise, co się działo przez ostatnią godzinę, rozumiemy się?
Mrugam do panny młodej, która kiwa z wdzięcznością głową.
Kiedy oddaję Berniemu klucz, próbuję przekonać samą siebie, że dobrze zrobiłam, otwierając się przed Eloise. To w końcu dzień jej ślubu. Wbrew temu, w co kazano mi wierzyć, dawanie odrobiny siebie nie jest niczym złym, prawda?
Gdy wracam do parku, Jake biegnie w moją stronę z zaaferowaną miną.
– Właśnie dzwonił aprowizator – mówi i słyszę w jego głosie panikę. – Nie dotarły jeszcze obrusy…
Szlag. To zupełnie nowa firma, z której usług wcześniej nie korzystałam – chciałam ich przetestować. Splatam przed sobą dłonie i zaczynam się bawić zawieszonym na szyi długim łańcuszkiem.
– Jake… – wzdycham – Przypomnij mi, proszę, ile ci płacę?
– Eee… Sto dolarów? – przebąkuje.
Jake jest trochę jak Muppet. Studiuje na drugim roku na uniwersytecie w Sacramento, na kierunku teatralnym. Miałam nadzieję, że będzie w związku z tym świetnie radził sobie z zarządzaniem sceną, ale najwyraźniej dostałam kogoś specjalizującego się w dramatach. Jest obecnie formalnie moim jedynym przybranym bratem, bo jego ojciec to aktualnie mąż mojej matki. Mówię „aktualnie”, ponieważ… Cóż… To tylko kwestia czasu.
Szukam w telefonie numeru do firmy od obrusów. Po chwili odbiera ktoś z obsługi Linens and Love, a ja mówię:
– Dzień dobry. Z tej strony Ama Torres. Wasza firma spóźnia się już niemal godzinę z dostawą obrusów. Czy moglibyście to wyjaśnić?
Mężczyzna na drugim końcu linii jąka się przez chwilę, aż w końcu wydusza z siebie:
– Już do was jadą. Po prostu… Był jakiś problem z samochodem i…
Wyciągam z torby kluczyki do auta i pytam:
– Czy mogę kogoś po nie wysłać, skoro opóźniacie nam przygotowania do przyjęcia?
Facet od obrusów tłumaczy mi, gdzie zatrzymała się ciężarówka, a ja przepraszam go na chwilę, zawieszam połączenie, chwytam Jake’a za ramię i ciągnę go w stronę parkingu.
– Jake, teraz płacę ci dwieście dolarów, bo za chwilę pojedziesz na stację benzynową przy Howe. Załadujesz wszystko do mojego samochodu – mam na myśli wszystko, zamocujesz pudła na dachu, jeśli będzie trzeba – a potem natychmiast wrócisz i dopilnujesz, żeby nie było dalszych opóźnień. Czy to jasne?
Jake znów zaczyna się jąkać, na co mówię mu wprost:
– Albo w ogóle nie dostaniesz kasy. Bo w tej chwili raczej mi nie pomagasz.
Przełyka ślinę, bez słowa kiwa głową, a potem maszeruje posłusznie w stronę mojego samochodu. Gdy odjeżdża, wracam do Mar w altance i odwieszam połączenie z gościem od obrusów.
– Mój asystent za chwilę podjedzie do waszego kierowcy. Proszę go poinformować, że jeśli wasze spóźnienie wyniesie godzinę, ponosicie koszt dostawy. I proszę też przekazać kierownikowi, że Ama Torres jest bardzo, ale to bardzo niezadowolona. Nie dodam Linens and Love do mojej listy sprawdzonych dostawców.
Zaczyna mnie przepraszać, ale się rozłączam. Robię głęboki wdech, poruszam ramionami w tył, żeby je rozluźnić i podchodzę do Mar stojącej na drabinie i praktycznie zwisającej z sufitu altany podczas próby zamocowania małego reflektora. – Wszystko w porządku? – zagaduję ją, a ona odpowiada pytaniem:
– Co się znowu stało? Widziałam, że szłaś do hotelu.
– Panna młoda prawie zbiegła, ale wyperswadowałam jej ten pomysł.
Mar unosi jedną ciemną brew.
– Jak?
Zaciskam usta.
– Opowiedziałam jej o mojej mamie. I o tym, że w przeciwieństwie do wesel, nie wierzę w instytucję małżeństwa.
Mar parska krótkim śmiechem.
– Odważnie!

Recenzje książki Forget Me Not

Podziel się swoją opinią
4.63
Liczba wystawionych opinii: 19
5
13
4
5
3
1
2
0
1
0
Kliknij ocenę aby filtrować opinie
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ama Torres nie wierzy w instytucję małżeństwa, ale za to wierzy w śluby. Jest konsultantką ślubną, która postanowiła nigdy nie wyjść za mąż. A wszystko to przez trudne doświadczenia, których doświadczyła w dzieciństwie. Jej matka stała się rekordzistką w zawieraniu związków małżeńskich - było ich aż szesnaście. Patrząc na wszystkie jej rozstania, Ama doszła wniosku, że nie chce przechodzić przez coś takiego i składać przysięgę, której i tak w przyszłości nie dotrzyma. Ale pewnego razu poznała florystę, dla którego złamała wiele swoich obietnic. Tej jednej postanowiła nie łamać. Amy dostaje nowe zlecenie na zaplanowanie ślubu celebrytki. To jest przełomowy krok w jej karierze. Wszystko zapowiada się bardzo ekscytująco. Jest tylko jeden problem, panny młode wybrały już florystę, któremu Amy przed dwoma laty złamała serce. Dziewczyny bardzo zbliżają się do Amy i Eliota i widzą, że między nimi wyraźnie iskrzy. Nie znając ich skomplikowanej relacji, postanawiają ich ze sobą zeswatać. Ale co się stanie, gdy ślub zacznie żyć własnym życiem, a emocje zaczną sięgać zenitu? Znów trafiłam na debiut, który jest tak dobry, że aż ciężko uwierzyć, że to debiut. Ta historia jest tak cudowna, dobrze przemyślana, wzruszająca, a zarazem zabawna, że pokochałam ją już od pierwszych stron. Najpierw poznajemy Amy, która jest trochę szalona, żywiołowa, pewna siebie, niesamowicie pomysłowa i ciepła. Bardzo zbliża się do swoich klientów, chociaż zawsze wmawiano jej, że to nieprofesjonalne. Z kolei Eliot jest jej zupełnym przeciwieństwem. Jest mrukliwy, zdystansowany, zupełnie nie rozumie jej potrzeby bycia miłym dla wszystkich. Bardzo podobała mi się ich relacja i byłam niesamowicie ciekawa co stało się w przeszłości, bo autorka nie zdradziła tego na samym początku, a wrzuciła nas w środek tej historii i stopniowo odsłaniała przeszłość. Na uwagę zasługują tutaj tatuaże Eliota, o których nie napisałam, ale są one wspomniane w opisie z tyłu książki. Cudownie została opisana ich symbolika, ale nie zdradzę Wam nic więcej na ten temat. O tym musicie przekonać się już sami!
2024-08-17
Królewskie Recenzje
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
2024-04-17
Strony Marzeń
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Zazwyczaj nie przepadam za romansami. Nie jestem typem czytelnika, który regularnie sięga po historie o miłosnych perypetiach. Jednak raz na jakiś czas lubię odejść od swojego typowego czytelniczego repertuaru i otworzyć się na coś nowego. Wtedy też sięgam po książki takie jak "Forget me not" autorstwa Julie Soto. "Aby z powodzeniem zaplanować ślub, kieruję się pięcioma zasadami (cóż, to nie do końca prawda; jestem pewna, że mam ich znacznie więcej, ale wiem również, że gdybym powiedziała któremuś z klientów: „Mam siedemdziesiąt sześć zasad i za chwilę je wszystkie wyłożę”, chyba nie chciałby skorzystać z moich usług)." Wkraczając w świat pełen błyszczących obrączek i perfekcyjnie ustawionych dekoracji, poczułam, że ta opowieść ma coś więcej do zaoferowania. Ama Torres i Elliot Bloom, choć na pierwszy rzut oka wydawali się być stereotypowymi bohaterami romansu, szybko odmienili moje wrażenia. Ich historia okazała się być znacznie bardziej skomplikowana i interesująca niż przypuszczałam. Bo wyjątkowa jest narracja – obecne wydarzenia prezentuje nam Ama, podczas gdy ich przeszłość maluje przed nami Elliot. To właśnie ta subtelna układanka uczuć sprawia, że "Forget me not" wyróżnia się spośród innych romansów. Zresztą, musicie przyznać sami, że to bardzo ciekawy zabieg. Ja bardzo lubię takie niespodzianki! Ciekawa symbolika kwiatów wpleciona w treść także była dla mnie jak najbardziej na plus - dodawała wręcz odrobiny melancholii, subtelności i dodatkowego uroku całości. "Małżeństwa nigdy nie będą idealne. To ciągła praca. Ale wesele? Wesele to tylko chwila w czasie, którą możemy uczynić idealną." Smaczku opowieści nadaje też zamieszanie związane z przygotowaniami do ślubu pewnej influencerki. Widok świata influencerów, z jego egzotycznymi wymaganiami, kaprysami i burzliwymi relacjami, stanowi interesujące tło dla głównej historii miłosnej. Wprowadza ono dodatkowe wyzwanie dla naszych bohaterów i pogłębia złożoność sytuacji, w której się znaleźli (szczególnie, że dwie panny młode próbują ich spiknąć, nie znając ich relacji w pełni). My zresztą też jej nie znamy – wiemy o niej, ale tak naprawdę odkrywamy ją stopniowo. Jeśli chodzi o pikantniejsze sceny, wypadają one całkiem nieźle, co też było dla mnie miłą odmianą, bo – niestety - w obecnych romansach często wypadają one dość... cringowo. A przynajmniej ja miałam ostatnimi czasy pecha do takich pozycji. Niemniej wiedzcie, że nie jest to książka idealna, bo JEDNAK jest tu trochę wspomnianego cringu, jak choćby zbieg okoliczności typu nazwisko Elliota – Bloom + florysta + tatuaże z kwiatami... i parę innych kwestii. I wątki fabularne bywają przewidywalne, ale jednak te się niejako wybraniają, bo sposób, w jaki Julie Soto przedstawia relacje między bohaterami, sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Szkoda tylko, że nie dopracowała ich charakterów, bo historie i motywacje to jedno (to jest spoko), a reszta cech to drugie - i wypada kiepściej. "Świadomość, że ma tatuaż, na który nie mogę spojrzeć i którego nie mogę dotknąć...boli. Boli mnie, że nigdy nie będę mogła go zapytać, jaki wymarły kwiat ożył na jego skórze." Cóż więcej mogę dodać? "Forget me not" to lekka i przyjemna lektura, idealna dla miłośniczek pikantnych i zabawnych opowieści, zaserwowanych w bardziej nietypowy sposób. To historia o miłości, drugich szansach i odkrywaniu siebie w najmniej spodziewanych chwilach. Dlatego jeśli szukasz czegoś, co oczaruje cię niepowtarzalnym urokiem oraz klimatem przedślubno-ślubnej krzątaniny – gorąco polecam!
2024-03-24
Dizzy
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
„Nikt nie powinien czekać na szczęście ani sekundy dłużej, niż musi.”
2024-03-23
Rita
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
„Nikt nie powinien czekać na szczęście ani sekundy dłużej, niż musi.” [reklama @harpercollinspolska ]
2024-03-23
Rita
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
„Nikt nie powinien czekać na szczęście ani sekundy dłużej, niż musi.” [reklama @harpercollinspolska ]
2024-03-23
Rita
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
RECENZJA  „FORGET ME NOT” AUTOR: JULIE SOTO    WSPÓŁPRACA REKLAMOWA — WYDAWNICTWO: HARPER COLLINS  „Miłość jest jak wiatr. Przychodzi i odchodzi. Wesele to tylko impreza”. „Słowa, które chciałam wypowiedzieć, więzią mi w gardle, a język dosłownie kołowacieje. Prąd, z którym płynęłam zaledwie kilka sekund temu, totalnie się rozmywa. Wir wciąga mnie pod wodę, głęboko w bezdenną toń”. „Forget Me Not” to znakomita, zabawna i emocjonująca historia, która kryje w sobie wiele, opleciona została weselnym klimatem i kwiatami. Opowieść o pasji i dużej kreatywności, w którą  wkłada w  swoją pracę, o miłości, długich szansach, strachu przed zaufaniem i wchodzeniu w długoterminowe związki. Nie zabraknie również pikantnych scen, które dodają pikanterii tej opowieści.  Autorka stworzyła niepowtarzalny klimat i obraz trudnej relacji pomiędzy bohaterami.  Fabuła książki wciągająca, intrygująca, wszystkie wątki idealnie dopasowane i zgrywające się, co sprawia, że historia była  dopracowana w każdym detalu.  Autorka ma lekkie, przyjemnie pióro, wręcz nadaje kolorów swoim barwnym piórem, które wciąga czytelnika do tej historii. Mogłam doskonale zobaczyć wszystkie przygotowania, wyobrazić sobie te wszystkie piękne instalacje z kwiatów, poczuć presję i wszystkie emocje bohaterów.  Jestem zachwycona i jednocześnie zauroczona tą książką, która wciąga niesamowicie od pierwszych stron.  Książka napisana jest z perspektywy głównych bohaterów Amy i Eliota, dzięki czemu możemy poznać ich dokładniej, zobaczyć ich emocje, uczucia, co czuli, jakie emocje w nich siedziały, ich obawy, lęki.  Perspektywa Amy toczy się w czasie rzeczywistym, gdzie obserwujemy ich zmagania i przygotowania do największego wydarzenia, które kiedykolwiek przygotowali.  Perspektywa Eliota opowiedziana jest w czasie przeszłym, to co działo się kilka lat wcześniej i dzięki temu dowiemy się, jak zaczęła ich relacja i co się stało, że ich drogi się rozeszły na kilka lat. Ich relacja była ciekawie nakreślona.  Bohaterzy świetnie wykreowani, wyraziści, różnorodni,  intrygujący i są całkowitymi  przeciwieństwami. Zostali bardzo realnie wykreowani. Tworzą idealny duet zarówno w pracy, jak i na polu prywatnym, chociaż Amy dzieciństwo odcisnęło na niej duże piętno. Ona szalona, pełna pozytywnej energii i pomysłów kobieta, która uwielbia paczki i nie wierzy w  długoterminowe formalne zobowiązana, ale wierzy w miłość, choć wie, że uczucia są, jak wiatr,  ulotne i nieprzewidywalna, i potrafią, szybciej rozpłynąć się niż zdąży pomyśleć,  bo jak wierzyć, gdy matka wychodziła za mąż kilkanaście razy z rzędu. Eliot był pierwszym mężczyzną, któremu pozwoliła zbliżyć się do siebie tak bardzo i dla którego złamała wszystkie swoje zasady.  On stroni od ludzi, zamknięty w sobie mrukliwy ponurak, który ma niesamowity talent florystyczny. Bardzo ciekawa postać, która niejednokrotnie zaskoczy,  zauroczył, mnie swoją postacią. Razem tworzą idealną równowagę i uzupełniają się w pracy, tworząc bajeczne aranżacje. Ona wtargnęła w jego życie jak huragan i nie dała nawet sekundy na zaczerpnięcie tchu. Coraz mocniej wpisując się w jego życie, i coraz bardziej odmalowując, w ten sposób na ich wspólną przyszłość.  A potem wszystko wywraca się do góry nogami.  „Nie wiem, czy istnieje jakaś wersja przyszłości, w której moglibyśmy pracować ramię w ramię, zapominając o tym wszystkim. Wiem tylko, że nie chcę, aby nagle było już po tym ślubie – i aby nasze drogi się rozeszły, na zawsze”. Ama Torres jest konsultantką ślubną, która potrafi dosłownie wyczarować i stworzyć idealną otoczkę ślubną. Gdy przyjmowała kolejne zlecenie, nie myślała, że na jej drodze ponownie stanie Eliot. Teraz ponownie muszą połączyć siły, aby zaplanować imprezę marzeń dla pary celebrytek, która może być punktem przełomowym w ich karierach, a także w ich życiu prywatnym. Czym bliżej ślubu,  -Czy będą umieli razem współpracować po tym co ich łączyło i jak zakończył  się ich związek?  -Czy Amy i Eliot wrócą do tego, co było kiedyś?  -Czy mają szansę na szczęśliwe życie razem?  -Czy podołają sprostać wyzwaniu, którego się podjęli?  -Jak zakończy się ta historia?  Polecam. 
2024-03-22
Mirela
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
2024-03-21
Strony Marzeń
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Współpraca reklamowa Ama jest konsultantką ślubną, która dostaje szansę stworzenia niesamowitego wesela dla sławnej pary, które ma rozwinąć jej firmę wszystko byłoby dobrze, gdyby nie musiała przy nim współpracować z pewnym gburowatym florystą, z którym jej relacja nie zakończyła się w przeszłości najlepiej... Książka jest poprowadzona w dwóch strefach czasowych, przeszłość- którą dokładnie przedstawia nam Elliot, a wraz z ich początki zarówno w sferze wspólnej pracy jaki i relacji uczuciowej. Teraźniejszość widziana jest oczami Amy, wraz z tym pokazuje pełne stresu i wysiłku przygotowania do niesamowitej uroczystości. "Forget me not" jest książką, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, choć nie obeszło się przez kilku aspektów, które nie przypadły mi do gustu, a w szczególności chodzi mi o sposób w jaki dziewczyna w przeszłości wykorzystywała Elliota, podczas organizacji przyjęć zrzucając sporą cześć rzeczy na jego barki. Ama choć jest radosną i pełną pasji kobietą, wzór jaki dawała jej matka od najmłodszych lat, związanych z ceremonią zaślubin spowodował, że przestała wierzyć ,iż istnieją związki potrafiące przetrwać wiele lat, gdy te momenty zostawały przywoływane za każdym razem czułam smutek i współczucie względem dziewczyny. Elliot wydaje się być humorzastym, pełnym powagi facetem, lecz gdy pozna się go bardziej, zobaczy jego prawdziwe pełne wrażliwości wnętrze, zrozumie znaczenie jego kwiatowych tatuaży, nie da się go nie polubić. Wątek drugiej szansy jest tutaj poprowadzony subtelnie, postacie starają się trzymać od siebie z daleka nie angażując się przy tym w bliższy kontakt za wyłączeniem przyjęcia. Nowa relacja postaci rozwija się stopniowo, nie ma tutaj wymuszonych momentów co jest dużym plusem. Na pierwszy plan wysuwa się natomiast akcja związana z przyjęciem weselnym pięknymi kwiatami i ozdobami. Wraz z bohaterami śledzimy wzloty i upadki związane z nadchodzącą imprezą. Bardzo wam polecam tę historię, gdyż w wyjątkowy sposób pokazuje drogę do ponownego zaufania ludzi, którzy pomimo bólu potrafi przezwyciężyć lęki i stać się lepszą wersją siebie.
2024-03-18
Nikola
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
✒️„Świadomość, że ma tatuaż, na który nie mogę spojrzeć i którego nie mogę dotknąć...boli. Boli mnie, że nigdy nie będę mogła go zapytać, jaki wymarły kwiat ożył na jego skórze.” Konsultantka ślubna Ama Torres, staje przed nie lada wyzwaniem. Musi przygotować ślub marzeń celebrytki Hazel Reene. Wie, że będzie na świeczniku, ponieważ tym wydarzeniem interesować się będzie wiele stacji telewizyjnych oraz portali plotkarskich. To dla niej wielka szansa na rozwój firmy! Jest natomiast jeden problem. I to duży problem. Florystą odpowiedzialnym za instalacje kwiatowe ma być Elliot Bloom. Elliot to były współpracownik Amy i nie tylko...To mężczyzna, z którym miło spędzała czas, spotykała się, a pod koniec znajomości złamała mu serce i zerwała kontakt. Czy Amie i Elliotowi uda się ponownie połączyć siły? Czy uprzedzenia jednak przekreślą ich dalszą współpracę? Książka Julie Soto to idealna propozycja dla osób szukających wytchnienia od ciężkich klimatów poruszanych w literaturze. Historia w niej opisywana jest lekka i nieskomplikowana. Ale bardzo sympatyczna i wciągająca. Czytając „Forget me not” czułam się jak na sensie kinowym, oglądając dobrą komedię romatyczną. Lektura tego tytułu zrelaksowała mnie i wprawiła mnie w dobry nastój. Kilka pikantniejszych scen, które można znaleźć w książce, nie zniesmaczyły mnie i nie przytłoczyły całości. Bardzo podobała mi się kwiatowa tematyka. Tłumaczenie znaczenia kwiatów oraz ich kolorów i opis gatunków zagrożonych wyginięciem. Kilkukrotnie sama, zaciekawiona, sprawdzałam w internecie, jak dana roślina wygląda. To naprawdę miły przerywnik między bardziej wymagającymi tytułami. Serdecznie polecam.
2024-03-17
molly.ksiazkowa
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
4.5/5 [współpraca reklamowa] Wiedziałam, że ta książka jest o konsultantce ślubnej oraz floryście. Wiedziałam też, że łączyła ich jakaś przeszłość, jednak mimo niej, muszą ze sobą ponownie współpracować. Wiedziałam, że pojawi się tu motyw drugiej szansy, grumpy x sunshine oraz enemies to lovers. Nie wiedziałam natomiast, że ta historia tak mnie pochłonie, że przeczytam ją praktycznie w jeden dzień. Nie wiedziałam, że w moich oczach pojawią się nawet łzy, a ja będę tak zaangażowana w to co się dzieje. "Forget me not" okazało się dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Już od pierwszych stron byłam zaciekawiona akcją. Poza tym, styl pisania autorki byl tak lekki, że po prostu przepłynęłam przez tą książkę. Mimo, że dwie osie czasowe zazwyczaj nie są dla mnie, to tutaj idealnie się sprawdziły. Szczególnie dlatego, że teraźniejszość była z perspektywy Amy - głównej bohaterki, a przeszłość zawierała punkt widzenia Elliota - głównego bohatera. Jest to jak dla mnie niecodzienny zabieg, który bardzo mi się spodobał. Dzięki temu, nie mieszały mi się obie osie, a ja ciągle wiedziałam co się dzieje. Uwielbiam to, jak wiele różnych małych uroczych metafor się pojawiło w tej książce. To właśnie przy nich zakręciły mi się łzy wzruszenia. Bardzo doceniam coś tak małego, jak wymyślne nazwy kwiatów, które musiałam sprawdzać, bo po prostu ich nie znałam. Jak dla mnie pokazuje to realność organizowania unikatowych kwiatów, które są sprowadzane według specjalnych potrzeb. Naprawdę było to pięknie przedstawione. Sam wątek ślubu też był jak dla mnie świetnie dopracowany. Natomiast jeśli chodzi o minusy, to w drugiej części książki czułam już mniej emocji, jednak mimo to nadal bardzo mi się podobała. Oprócz tego postać Amy z biegiem czasu zaczęła mnie trochę drażnić, jednak jej zachowania miały konkretny motyw, a to dla mnie najważniejsze.
2024-03-17
reading.irl
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
W poszukiwaniu lektury przyjemnej i niezobowiązującej trafiłam na propozycję od Julii Soto i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę! Powieść tak bardzo przypadła mi do gustu, że nie chciała wyjść z mojej głowy na długo po zamknięciu ostatniej strony. To połączenie powieści obyczajowej i romansu z motywem drugiej szansy, ale dość skomplikowanym, o czym sami przekonacie się sięgając po lekturę. Czytamy bowiem o zagubionym głównych bohaterach, którzy budują swoje dorosłe życie i wciąż nie mogą zapomnieć o przeszłości. A właściwie to ona nieustannie puka do ich drzwi, ponieważ obydwoje zobowiązani są połączyć siły na strefie zawodowej – co oczywiście nie skończy się dobrze. Autorka dysponuje lekkim piórem, rewelacyjnie radzi sobie z kreacją nieszablonowych, charyzmatycznych bohaterów a w dodatku bawi się emocjami, nieustannie podsycając atmosferę i doprowadzając do wrzenia. Czytamy o losach Amy Torres, która jako konsultantka ślubna sprawdza się perfekcyjnie, choć wcale nie wierzy w instytucje małżeństwa. Ale śluby? To coś zupełnie innego! Do swojej pracy przykłada się ze starannością i pielęgnuje każdy szczegół, dlatego musie zacisnąć zęby i ponownie nawiązać współpracę z Elliotem Bloomem, ponurym florystom nieprzekonanym do swoich profesji, który kiedyś był jej kochankiem. Dziś ich drogi się rozeszły i obydwoje pracują na własny rachunek, ale jak się szybko okaże, jeden trudny do zrealizowania ślub i dwie podstępne panny młode mocno namieszają w ich życiu. W tym romantycznym i w tym zawodowym. Fabuła przywitała mnie dobrą zabawą i mnóstwo pozytywnej energii. Autorka złożyła na nasze dłonie romans pełen kąśliwości, smacznych żartów a także prozy życia, która jak się okazuje prowadzi nas ku nieznanemu. Poznałam wspaniałych bohaterów, których losy ani przez moment nie były mi obojętne a także z bliska przyjrzałam się współpracy pełnej napięcia, która doprowadziła do mnóstwa skrajnych emocji. Śmiech towarzyszył mnie niemal na każdej stronie a dopracowana historia wypełniała karty po brzegi serwując mi inteligentną rozrywkę, którą i Wam szczerze polecam. Czytamy bowiem o dwojgu ludzi wystawionych na sercową próbę, o drugich szansach, poszukiwaniu własnego miejsca w świecie a także o miłości, do której zawsze dążymy i na którą zawsze możemy liczyć. Szukacie książki słonecznej jak letni poranek, lekkiej jak piórko i pełnej pozytywnej energii? Propozycja od Julii Soto to strzał w dziesiątkę! Historia pełna motywacyjnych słów, ale jednocześnie nie moralizująca i nie narzucająca swojej woli. Na przykładzie bohaterów dostrzegamy możliwość zmian także w swoim życiu, ale przede wszystkim skupiamy się na nieszablonowej rozrywce, która idealnie wypełnia naszą wyobraźnię i otula niczym ciepły kocyk. Muszę przyznać, że ta książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu.
2024-03-17
Thievingbooks
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Skusiłam się na tę książkę ze względu na jej opis. Lubię takie motywy w powieściach i byłam ogromnie ciekawa co autorka zgotowała tej dwójce. Nie ukrywam też, że zaciekawiły mnie profesje Amy i Elliota. Muszę przyznać, że całość wypadła znakomicie i na pewno była to jedna z lepszych książek jakie ostatnio miałam przyjemność czytać. Zacznę od głównych bohaterów, którzy są naprawdę świetnie wykreowani i intrygują czytalników. Ona jest pozytywną, pełną energii, szaloną osobą, on natomiast jest ponury, poniekąd zamknięty w sobie, ale ma ogromny talent. Poznali się kilka lat wcześniej i nawiązali romans, ale to ona go przerwała. Czytając nie znamy powodu jej decyzji, ponieważ poznajemy go powoli, ze wspomnień chłopaka. Oboje tworzą dość ciekawy duet, w pracy wszystko wychodzi im idealnie i myślę, że nie jedna z nas chciałaby, aby to właśnie oni zorganizowali nasz ślub. Prywatnie jako para również byliby świetnie połączeni. Jednak na niej odcisnęło się dzieciństwo, a jak powszechnie wiadomo, ono ma duży wpływ na dorosłe życie. Autorka przedstawia nam tę historię z perspektywy Amy i jest to teraźniejszość oraz Elliota jako przeszłość. Dzięki niemu dowiadujemy się co się miedzy nimi wydarzyło i to jest naprawdę sinusoida emocji. Przeplatanie tych dwóch linii czasowych pozwala nam poznać tę historię od "środka". Znamy ich uczucia, obawy i lęki oraz to co między nimi mimo wszystko nadal jest. Wspaniale się to czyta i fajnie jest być świadkiem ich relacji. "Forget Me Not" to genialna historia o prawdziwej miłości, która przetrwa nawet największe problemy. Autorka przenosi nas do świata pełnego klimatu weselnego, gdzie możemy poczuć się jak na prawdziwych przygotowaniach do takiego przyjęcia. Powieść napisana jest w świetnym stylu, wciąga i uzależnia. Mnie zachwyciła i jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Chciałabym polecić ją również Wam, więc czytajcie i polecajcie innym ❤️ MAJOWA_DZIEWCZYNA_CZYTA
2024-03-16
Martyna
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Recenzja Premiera 28.02.2024 r. „Forget me not” – Julie Soto Ślub kojarzy się z ważnym momentem w życiu dwójki ludzi, a dla Amy to impreza, która ma wyjść idealnie. Nie wierzy w małżeństwa, ale za to kocha organizować wesela. Czy ją trafi w końcu strzała amora ? Ama to młoda dziewczyna, która uwielbia organizować innym wesela, to jej żywioł w którym perfekcyjnie się odnajduje. Za tę miłość może dziękować matce, która lubuje się w braniu ślubów. Wszystko musi być idealnie, bez żadnego załamania. Umie przeobrazić marzenia ludzi w rzeczywistość, a czasem okazuje się ona dużo lepsza od wyobrażeń. Czułam, że ma to we krwi. Sama nie wierzy w miłość i związki, preferuje krótkie i miłe chwile. Jednak kiedy poznaje tajemniczego faceta z tatuażami, coś się zmienia. Zaczyna pragnąć i czuć, ale strach okazuje się silniejszy. Nie potrafi odważyć się na krok bycia z kimś. Elliot to tajemniczy i zdystansowany facet, która jest florystą, ale nienawidzi kwiatów. Bynajmniej tak było na początku, potem wraz z prowadzonym sklepem po ojcu i czarowaniem pięknych rzeczy, zaczyna to lubić. To facet, który nie za wiele mówi, ale za to bardzo mocno czuje. Nie boi się sięgać po to co chce, ale z drugiej strony, gdy się sparzy, to nie będzie naciskał dalej. Z takim facetem można czuć się bezpiecznie. Ufa ludziom, ale podchodzi także z dystansem. Wieje często do niego chłodem, ale gdy się zbliżyć to bije prawdziwe ciepło. Historia jest prowadzona z dwóch perspektyw oraz z dwóch perspektyw czasowych. Mogłam poznać zarówno uczucia Amy jak i Elliota, tylko, że jest to nadal bardzo zróżnicowane. Sami dowiecie się o co może z tym chodzić, nie chcę za wiele zdradzić, bo wtedy nie było niespodzianki. Ich relacja zaczęła się około kilku lat wcześniej, wtedy rozpoczęli ją od interesów i skończywszy w łóżku. Nie było między nimi zbyt wielu rozmów, bardziej skupili się na namiętności. Nie czułam tego kiedy zaczęło im zaleć, tym bardziej jak spotykali się raz na tydzień, albo dwa. W teraźniejszości również nie ma zbyt wielu rozmów, bardziej skupiają się na interesach i o nich mówią. Nie ma nic o nich samych. Jednak jakoś autorka postara się aby poczuć chemie jaka się miedzy nimi stworzyła. Jak wiecie jestem zwolenniczką głębokich rozmów, takich które powodują lepsze poznanie. Sama kreacja organizowania ślubów od podstaw jest przedstawiona iście genialna. Omówiony został każdy szczegół. Autorka pokazała jakie problemy można napotkać na drodze do doskonałej imprezy, a jest ich naprawdę wiele i niekoniecznie są one zależne od nas samych. Z wielkim zapałem czytałam o wszelkich przygotowanych i tych małych i tych dużych. Czułam się mocno zaciekawiona tym tematem, bo większość książki jest właśnie o tym. Autorka pokazała, że ślub to ważny element w życiu każdej pary. To moment, który staje się najszczęśliwszym dniem w ich życiu. Każdy chce aby to był piękny i idealny dzień. Pokazuje także ile siły, pracy i czasu trzeba zainwestować w to aby wszystko się udało. Amy musi dopinać wszystko na ostatni guzik. Nie dość, że jest to bardzo męczące, to jeszcze potrzebny jest wysiłek fizyczny, ale przede wszystkim psychiczny. Podobała mi się ta książka, przez wzgląd na jej oryginalność. A temat przyjęcia weselnego opisany w najdrobniejszym szczególe najbardziej przypadł mi do gustu. Jeśli lubicie historie o ślubach, powrotach i namiętności, to sięgnijcie po tę historię. 7,5/10
2024-03-16
Paulina
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ama Torres jest konsultantką ślubną. Zaraz po szkole zatrudniła się u Whitney – bardzo znanej i szanowanej bizneswoman, która rządzi rynkiem ślubnym. Dochodzi jednak do wniosku, że chce sama poprowadzić biznes. Ma spore doświadczenie chociażby z własną mamą, która ślub brała… szesnaście razy! Elliot Bloom to florysta, który kwiaciarnię przejął po zmarłym ojcu. Nie jest to jego praca marzeń, w przeciwieństwie do taty, który uważał, że kwiaty są lepsze od ludzi i był prawdziwym pasjonatą. Tych dwojga współpracowało przy organizacji wesel, jeszcze gdy Ama pracowała u Whitney, wtedy coś między nimi zaiskrzyło. Związek jednak się rozpadł i para nie miała ze sobą kontaktu, do czasu aż Amę o organizację ślubu poprosiła znana influencerka. Hazel umówiła się z naszą bohaterką na spotkanie, na którym przedstawiła jej Jackie, swoją partnerkę i poprosiła, żeby dekoracje kwiatowe wykonała kwiaciarnia Elliota. Z jednej strony Ama chce zrezygnować ze zlecenia, bo boi się skali przedsięwzięcia i nie chce spotkać się z byłym chłopakiem, a z drugiej strony to dla niej ogromna szansa na promocję. Czy Ama poradzi sobie z organizacją wesela? Jak będzie dogadywała się z Elliotem – czy do końca się znienawidzą czy wręcz przeciwnie, dawne uczucie wróci? „Forget Me Not” Julie Soto to dość dynamiczny romans, który przeczytałam w jedno popołudnie. Dużo się dzieje, a Ama jest przesympatyczną młodą kobietą, która w końcu zrozumie czego chce od życia.
2024-03-13
Justcallmeola
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
Klaudia
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Przekonując się niejednokrotnie, że romansidła to już nie moje klimaty, sięgnęłam po Forget Me Not. Patrząc na okładkę człowiek może poczuć się zbity z tropu, nie wiedząc jaki gatunek literacki ma przed sobą. Można byłoby nawet pokusić się o stwierdzenie, że jest to książka o kwiatach i... no dobra. Po prostu okładka jest tak piękna, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie, nawet gdyby miało okazać się, że jest to paździerz. Na szczęście okładka idzie łeb w łeb z samą fabułą i w pełni mogę polecić omawiany tytuł. Elliot Bloom to facet, który nie przepada za ludźmi. Może dlatego pracuje z kwiatami? Na pewno jest świetny w tym co robi. Może sami klienci są upierdliwi, ale jakiś kontakt musi z nimi trzymać - w końcu to oni płacą. Najbardziej irytująca wydaje się być Whitney Harrison, która nie tylko ma zniżki w jego kwiaciarni, ale też asystentkę, która wprawia serce Elliota w drżenie. Ama uwielbia organizować śluby. Sama jednak nie ma zamiaru babrać się w instytucję małżeństwa, a nawet związki. Czysty układ i brak etykietek dają jej poczucie bezpieczeństwa i nie narażają na bolesne rozstania, dramaty i rozczarowania. Tak jest łatwiej, prawda? Losy tej dwójki splatają się w Sacramento, gdzie jedno z serc zostaje złamane, by po kilku latach los rzucił im pod nogi drugą szansę i szpachlę - w końcu Ama urządza śluby, a na ślubach są kwiaty. Biorąc pod uwagę umiejętności Elliota jakie jest prawdopodobieństwo współpracy? Wysokie. Cholera. W końcu mamy historię, gdzie nasza bohaterka jest jakaś! Ma osobowość, nie jest papierowa (choć z tym można byłoby polemizować), jest charakterna. Właściwie wszyscy są tutaj jacyś. Nikt, kto znaczył coś w tej powieści, nie został potraktowany jako tło. Sama fabuła może nie jest czymś oryginalnym, jednak sposób jej przedstawienia już tak. Spotkania bohaterów mają uzasadnienie, całość jest logiczna. Fabuła kręci się wokół Amy i Elliota, jednak wątek czyjegoś ślubu nie zostaje zaniedbany. Jest tutaj idealny balans. Nic nie przesładza historii. Niejednokrotnie spotkałam się z tym, że autorzy zapominają, że czytelnicy potrzebują logicznych działań bohaterów, a przypadkowe spotkania i zrzucanie tego na przeznaczenie do nich nie należą, a są według mnie po prostu oznaką lenistwa. Dlatego cieszę się, że tutaj można jest to tak naturalne i spójne. Trochę skaczemy w czasie między przeszłością, a teraźniejszością oraz dwoma perspektywami - zarówno Amy jak i Elliota, co rzuca snop światła na ich relacje. Poruszona została problematyka mamy Amy, która już kilkanaście razy wychodziła za mąż, przez co wiara protagonistki w szczęśliwe, długoterminowe związki prawie nie istnieje. Może to skłonić nas do refleksji jak odbicie związku naszych rodziców wpływa na ich postrzeganie przez nas samych. Zresztą sama autorka na końcu książki zostawiła pytania zachęcające do dyskusji. Poza tym zostawiła piękne podziękowania - chyba pierwszy raz wspominam o nich w recenzji, jednak nie mogłam pozostawić bez komentarza wspominki o pirackich wersjach. Love it! Bawiłam się świetnie, szybko pochłaniałam rozdział za rozdziałem i czekam na więcej dobrych romansów, które wpadną mi w ręce.
2024-03-12
Klaudia
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
3,75/5⭐️ Ama to wedding planerka, która pragnie zabłysnąć w tym biznesie. Dziewczyna jest zdolna i zaparta aby dojść celu. Kiedy jeszcze pracuje dla Whitney szychy biznesu poznaje Elliota, który zostaje florystą w kwiaciarni ojca. Tych dwoje będzie miało się ku sobie, ale coś lub ktoś pokrzyżuje ich plany. Forget me not to romans połączony z obyczajówką i erotykiem. Mówiłam, że będę w tym roku sięgać po różne gatunki? Mówiłam i tak robię. Fabuła jest z perspektywy Amy jako teraźniejszość i Elliota z perspektywy przeszłości. Historia skupiona jest na tej dwójce bliskich a zarazem dalekich sobie osobach. Nie miałam problemu z wejściem w fabułę, jakoś tak od początku mi się to przyjemnie czytało. Akcja jest spoko, może nie biegnie szaleńczo ale powiedzmy, że jest względnie ok. Bohaterowie, co by tu o nich napisać? Ama to taka postać, która ceni sobie pracę, wie na czym stoi, chce być najlepsza z najlepszych. Ale w kwestiach prywatnych już nie jest tak pewną siebie osobą choćby przez to co wydarzyło się kilka lat temu z Elliotem. Tych dwoje nie widziało się przez długi okres, ale połączy ich wspólne planowanie wesela. Elliot to dla mnie najlepsza postać z lektury. Myślę, że to tako bohater, którego albo się polubi albo nie. Dla mnie jest on tajemniczy, skryty, odpowiada sarkastycznie a na dodatek jakby musiał a nie chciał. Tego czegoś nadają mu tatuaże na jego ciele, którymi są różne gatunki kwiatów. Do bohaterów nie mam, ale przyznam, że mogłoby być coś więcej o nich, taka nieco bardziej głębsza analiza. Czuć to napięcie między bohaterami nawet po latach rozłąki. Ukazana jest praca wedding plannerki. Śmiem twierdzić, że to jednak niełatwe zajęcie, bo trzeba być niezwykle skrupulatnym co do detalu. Mamy też pracę florysty i to też nic prostego. Sceny erotyczne to wiadomo, nie mam nic do nich bo gatunek na to zezwala a wręcz się prosi. współpraca reklamowa z HarperCollinsPolska
2024-03-07
wyszeptajmiksiazke
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Konsultantka ślubna i florysta spotykają się po latach przy wspólnym projekcie, jednak ukrywają przed wszystkimi, że dawniej łączyło ich coś więcej niż tylko interesy. Tylko co jeśli ich klientki będą chciały ich zeswatać? To właśnie w wielkim skrócie FORGET ME NOT, książka która ostatnio bardzo mnie wkręciła!Przede wszystkim - pomysł na fabułę i jej poprowadzenie to strzał w dziesiątkę. Mamy dwie linie czasowe - Ama Torres opowiada nam aktualne wydarzenia, zaś oczami Elliota Blooma dowiadujemy się, jak ta dwójka się poznała i co tamtym razem poszło nie tak. A w tle mamy organizację wesel i masę kreatywnych pomysłów. Dzięki temu możemy też lepiej poznać bohaterów i ich polubić. Autorka miała też ciekawe pomysły na jakieś drobne szczegóły w kreacji postaci, które ich wyróżniały i sprawiały, że wydawały się bardziej realne. Pojawił się też czarny charakter i podobało mi się, jak podejmował próby namieszania w historii. Czy mu się udało? Tego nie zdradzę!Książka pełna jest też humoru, pączków, kwiatów i spicy scen, ale te ostatnie tym razem mi nie przeszkadzały, bo zostały tak wkomponowane w historię i dopasowane do relacji między Amą i Elliotem, że wszystko idealnie się zgrywało.Czytałam z uśmiechem na ustach i pozostał mi on do ostatniej strony. Jestem zadowolona z lektury - takiego poprawiacza humoru potrzebowałam. Polecam serdecznie! Jeśli szukacie fajnej komedii romantycznej, którą ekspresowo się czyta, to Forget Me Not będzie lekturą dla Was!
2024-03-06
@Amanda.Says
Czy opinia była pomocna? Tak 1 Nie 0
3/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Całkiem fajna historia romantyczna. Interesujący bohaterowie. Ame Torres bardzo polubiłam - bo też lubię pączki
2024-03-03
Magia czytania7
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel