Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Jutro będzie nowy dzień
Zajrzyj do książki

Jutro będzie nowy dzień

ImprintHarlequin
KategoriaMedical
Liczba stron160
ISBN978-83-8342-839-0
EAN9788383428390
Tytuł oryginalnyMarriage Reunion in the ER
TłumaczElżbieta Chlebowska
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-08-01
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Jutro będzie nowy dzień" nowy romans Harlequin z cyklu HQN MEDICAL.
Doktor Lily Carlson nie wierzyła w swoje szczęście – w Londynie odnalazła miłość życia. Wzięła z Ottonem ślub i zaczęła marzyć o rodzinie. Ale gdy nastąpił pierwszy kryzys, wróciła do Sydney, a z mężem kontaktowała się jedynie przez telefon. Gdy dwa lata później postanowiła się z nim rozwieść, Otto niespodziewanie podjął pracę w jej szpitalu. Nie chciał rozwodu. Lily postanowiła dać im drugą szansę, jeżeli Otto przekona ją, że ich małżeństwo jest dla niego ważne...

 

Fragment książki

Lily rozejrzała się po pustej sypialni, gołych ścianach i stercie pościeli na łóżku. Wszystkie rzeczy Daisy zostały porządnie spakowane do kartonów i czekały na transport do domu jej narzeczonego po drugiej stronie Bondi Beach. Pierwszy raz od dwóch lat została sama.
Nie zastanawiała się wcześniej, jak się będzie czuła w pustym domu; dopiero teraz, kiedy zniknęły ślady po młodszej siostrze, zdała sobie sprawę, że skończył się pewien etap życia. Nie była na to gotowa. Cieszyła się szczęściem Daisy, ale pusty pokój przypomniał jej, że będzie mieszkała sama.
Obie wybrały swój los, choć Daisy planowała weselisko, a Lily zdecydowała się na życie singielki.
Nie ma co się rozczulać. Wreszcie miała dla siebie cały dom, choć nie była pewna, po co jej tyle miejsca.
Jako nastolatka Lily dzieliła sypialnię z drugą siostrą, Poppy. Do wyjazdu do Sydney pożyczały sobie ubrania i kosmetyki, miały podobne marzenia. Na studiach zamieszkała w akademiku z koleżankami z medycyny, a zaraz potem wyszła za mąż.
Jako dziecko marzyła o własnym pokoju, przestrzeni tylko dla siebie. Teraz to się spełniło, a zamiast się cieszyć, myślała o pustce, jaką zostawia za sobą młodsza siostra. Dobrze było troszczyć się o rodzeństwo, jednak wszyscy poszli na swoje i już jej nie potrzebowali. Nie ma powodu, aby się o nich martwić.
Lily była najstarsza z piątki dzieci, zawsze matkowała młodszemu bratu i siostrzyczkom. Rodzice niespecjalnie się troszczyli o wychowywanie pociech, wiele obowiązków spychali na córkę. Teraz powinna czuć ulgę, w jej życiu zaczyna się nowy etap, a jednak się go obawiała. Będzie miała zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie dawnych błędów.
Zacznie myśleć o mężu.
– To wszystko? – Narzeczony Daisy, Ajay, przerwał jej rozmyślania. – A to? – Wskazał na płaskie białe pudło na górnej półce w szafie.
– Nie moje – odparła Daisy, a serce Lily zadrżało.
Nie otwierała pudełka od dawna, ale wiedziała, co się tam znajduje.
Siostra zaczęła upychać pościel do dużej torby. Ajay podniósł ostatni karton i cierpliwie czekał, aż narzeczona spojrzy na niego. Daisy nie słyszała, ale potrafiła czytać z ruchu warg.
– Zaniosę rzeczy do samochodu i poczekam na ciebie. Jesteś gotowa?
Daisy przytaknęła i zwróciła się do Lily.
– Naprawdę nie chcesz pojechać do nas na kolację? – zapytała.
– Zostanę w domu. Nie martw się. – Lily wiedziała, że siostra zaczyna nowe życie z narzeczonym i jego synkiem, Nikim. Tylko by im przeszkadzała. Znajdzie sobie zajęcie. Nie będzie myślała o pustce i ciszy, które nie niosły ukojenia.
Uścisnęła siostrę i jej narzeczonego, pomachała im na pożegnanie i wreszcie przestała się uśmiechać. Wróciła do sypialni, aby posłać łóżko, może wtedy będzie mogła przed sobą udawać, że nadal ktoś z nią mieszka.
Sięgnęła po czystą pościel, jednak pokusa była zbyt silna, wabiło ją białe pudło z najwyższej półki w szafie. Zamiast upchnąć je głębiej, wyciągnęła je i ułożyła na materacu. Podniosła przykrywkę.
Delikatnie dotknęła bibułki wyściełającej wnętrze. Zaszeleściła pod jej palcami.
Wiedziała, że to nierozsądne. Jest wystarczająco rozkojarzona, a samotność czyha w każdym kącie. Gdyby się czymś zajęła, może by się powstrzymała przed zajrzeniem do pudełka, jednak zabrakło jej siły na poskromienie własnych demonów.
Zdjęła bibułkę i dotknęła ukrytego pod nią materiału. Czuła pod palcami drobniutkie kwiatki haftowane na mlecznobiałym atłasie. Pomimo ciepłego wieczoru materiał wydał się chłodny w dotyku. Powinna zamknąć pudło i odłożyć je do szafy, nie ma powrotu do przeszłości, a jednak ręce jej nie słuchały, poruszały się wbrew jej woli. Wsunęła palce pod wąskie ramiączka i wyjęła suknię.
Wstała i uniosła ją do góry. Spódnica zaszeleściła.
Lily stanęła przed lustrem. Gładka satyna otarła się o jej nogi, zasłoniła szorty. Zakołysała się lekko w biodrach. Przycisnęła do siebie ślubny strój, pewna, że pasowałby na nią doskonale. Stres w pracy, zapominanie o posiłkach i surfowanie dla odreagowania pozwalały jej zachować dziewczęcą figurę. Suknia leżałaby jak ulał, choć miała ją na sobie jeden raz, blisko pięć lat temu, w dniu ślubu.
Westchnęła głęboko i przymknęła oczy, a pamięć przywołała wspomnienia.
Ona i Otto byli małżeństwem od pięciu lat. Co z tego, skoro minęły dwa lata, odkąd go ostatni raz widziała. Ich rozmowy telefoniczne ograniczały się do wymiany informacji o domu, który stanowił ich wspólną własność, pracy po dwóch stronach świata i pogodzie.
Mogła obwiniać różnicę czasu lub nadmiar obowiązków, ale prawda była taka, że unikała odbierania telefonu. Nie chciała myśleć o powodach, dla których podjęła decyzję o wyjeździe z Londynu.
Wtedy nie wyobrażała sobie, że ich związek tak szybko skarleje. Co to oznacza dla wspólnej przyszłości? Czy jest dla nich jeszcze jakaś szansa?
Wyjeżdżając, była pewna, że Otto po nią przyjedzie. Gdy tego nie zrobił, zaczęła układać sobie życie w pojedynkę.
Początkowo nie myślała o permanentnym rozstaniu. Teraz nie wyobrażała sobie powrotu do męża. Unikała poważnych rozmów, wspomnień o tym, co stracili. Nie miała pojęcia, czy Otto tak jak ona boi się tych rozmów, czy po prostu nie zdaje sobie sprawy z jej bólu. Obojętnie przyjmuje jej smutek.
Zawsze był optymistą. We wszystkim doszukiwał się dobrych stron, patrzył na życie przez różowe okulary.
„Nie warto martwić się rzeczami, których nie można zmienić. Co się stało, to się nie odstanie”, mawiał. Koncentrował się na działaniu.
On był wesołkiem, ona w ich duecie była głosem rozsądku. Jego osobowość dobrze ją dopełniała. Aż pewnego dnia różnice między nimi wyszły na jaw i zderzyły się, zamiast się harmonijnie łączyć.
Tego dnia legły w gruzach marzenia Lily o idealnym życiu, o dzieciach i rodzinie.
Z natury nie była pesymistką, ale wtedy wpadła w czarną rozpacz. Miała depresję, Otto nawet nie podejrzewał, jak ciężką. Powtarzał jak mantrę: „Co się stało, już się nie odstanie. Trzeba żyć dalej”. I jego życie nie stanęło w miejscu, nie stracił zapału do pracy. Zachowywał się tak, jakby przeszedł nad wszystkim do porządku dziennego. Ona tak nie potrafiła. I jedna strata prowadziła do drugiej.
Czuła się niezrozumiana i opuszczona, pozbawiona mężowskiego wsparcia. Dlatego wyjechała.
A potem straciła wszystko.
Odwróciła się plecami do lustra. Nie chciała patrzeć na sukienkę. Była symbolem wszystkiego, co odeszło bezpowrotnie. Nauczyła się zamykać wspomnienia w osobnych szufladkach. Tylko w ten sposób udało jej się przetrwać najtrudniejszy okres. Chciała o tym porozmawiać z mężem, ale od wypadku niewiele czasu spędzili razem.
Wypadku? Nie, powinna nazywać rzeczy po imieniu. To był napad. Zdarzył się dwa lata temu, ale wciąż nie wybaczyła Ottonowi, że nie dotrzymał słowa. Gdyby przyszedł do domu w porę, nie zostałaby zaatakowana przez złodzieja i nie straciliby dziecka.
Była wtedy w piątym miesiącu ciąży. Uporała się z porannymi mdłościami, tęsknotą za domem i nieznośnym zmęczeniem wywołanym nadmiarem pracy w nowym miejscu. Sprawy przybrały dobry obrót i zaczęła się cieszyć perspektywą bycia matką.
Wiedziała, że Otto był mniej entuzjastyczny, nie planowali dziecka na tym etapie małżeństwa. Przydarzyła im się wpadka, ale Lily uważała, że jego nastawienie się zmieni, gdy po raz pierwszy weźmie maleństwo w ramiona. Cieszyło ją, gdy dziecko poruszało się w jej brzuchu. Czuła, kiedy miało czkawkę, a kiedy fikało koziołki.
W bezsenne noce wyobrażała sobie przyszłość i nie mogła się doczekać, kiedy staną się szczęśliwą trzyosobową rodziną. Do czasu, gdy napastnik ją tego pozbawił.
Wiedziała, że Otto w niczym nie zawinił. Cała wina leżała po stronie tego drania, który wyrwał jej torebkę i w szamotaninie uderzył mocno w brzuch. Uciekł, zostawiając ją na ziemi. Miała żal do męża, bo może, gdyby wrócił do domu zgodnie z obietnicą, nie znalazłaby się sama w złym momencie i w nieodpowiednim miejscu. Nie straciłaby dziecka.
Złość przeplatała się ze smutkiem, dlatego czuła się opuszczona i niezrozumiana.
Wyjechała z Londynu, zostawiając za sobą Ottona i ich małżeństwo. Po dwóch latach nauczyła się nie myśleć o przeszłości, aby przeżyć kolejny dzień. Nie zapomniała, ale potrafiła sobie z tym radzić.
Przebaczenie to inna sprawa. Rozumiała, że nie powinna podsycać w sobie żalu do męża, ale wciąż miała z tym problem. Być może pewnego dnia jej się to uda.
Westchnęła. Nie chciała rezygnować z marzeń. Wciąż miała nadzieję, że pewnego dnia będzie miała rodzinę, ale z kimś innym.
Przeszłości nie da się zmienić, jednak przyszłość wciąż niesie obietnicę szczęścia.
Starannie złożyła ślubną suknię i odłożyła ją do pudełka, przykrywając bibułką. Przemknęła jej przez głowę myśl, że mogłaby pożyczyć swój strój jednej z sióstr.
Obie były zaręczone i planowały wesela, sukienka byłaby za duża na Daisy, ale w sam raz na Poppy – tylko czy można oferować siostrze kreację panny młodej, skoro jej małżeństwo nie przetrwało?
Lily i Otto wciąż się nie rozwiedli, jednak ich związek praktycznie nie istniał. Czas spojrzeć prawdzie w oczy – Otto nie wróci do Australii.
W głębi duszy wciąż się spodziewała, że po nią przyjedzie i dawała mu więcej czasu. Wymyślała wymówki: pracuje, jest stypendystą w szpitalu i kończy specjalizację, mieszkają na przeciwnych stronach globu, a pandemia sprawia, że podróżowanie stało się niemożliwe. Jednak w tym miesiącu stypendium Ottona się kończy, podróże transoceaniczne nie stanowią już problemu, a on wciąż nie zapowiada powrotu.
Jakie ma plany? Chyba by jej powiedział, gdyby miał zamiar wrócić? Jego mama była z pochodzenia Włoszką, więc może postanowił przenieść się do Europy? Może i on dał za wygraną i spisał ich małżeństwo na straty.
Jeśli Otto nie wróci, ma do wyboru dwie drogi: pojechać do niego do Londynu lub ułożyć sobie życie w Sydney.
Problem w tym, że wciąż go kocha. Nigdy nie przestała go kochać, choć się na nim zawiodła. Obiecał się nią opiekować, troszczyć się o nią, ale zniszczył jej zaufanie.
Wiedziała, że ona też nie jest bez winy. Nie ochroniła ich dziecka, wciąż to sobie wyrzucała. A potem uciekła.
Nie potrafiła szczerze porozmawiać z Ottonem, przypominał jej o straconych nadziejach. Powinni stanowić dla siebie oparcie, tymczasem milczenie i odległość powiększyły przepaść między nimi. Przestali rozmawiać o swoich potrzebach, uczuciach, marzeniach i o tym, czy nadal do siebie pasują.
Nie była w stanie wrócić do Londynu, do męża. Wciąż starała się pojąć, dlaczego przestali się rozumieć. Bajka, która kończy się źle. Przez ostatnie dwa lata oddalali się coraz bardziej, aż nic nie zostało. Ich problemy urosły do gigantycznych rozmiarów.
Czy powinna do niego wrócić? Dać szansę ich małżeństwu?
Odruchowo potrząsnęła głową. Od dnia, kiedy oznajmiła mu, że jest w ciąży, widać było, jak bardzo się różnią ich oczekiwania wobec najbliższej przyszłości. Pod tym względem nic się nie zmieniło.
Otto miał dużo czasu, aby jej powiedzieć, czy chce mieć z nią dzieci. Ona by odpowiedziała, że jest gotowa na niego poczekać. To przecież takie proste.
Trochę czasu jej zajęło pogodzenie się ze stratą pierwszego dziecka, ale nigdy nie zrezygnowała z myśli o macierzyństwie. Nieplanowana ciąża nie była dla niej problemem. A teraz brat i siostry Lily ułożyli sobie życie, a jej biologiczny zegar tykał coraz głośniej. Otto przestał ją pytać o plany, ale ona nie przestała ich robić. Wiedziała, czego chce: dużej rodziny – tylko tyle i aż tyle.
Musi zająć się własnym życiem.
Nie wróci tam, gdzie wszystko się tak tragicznie skończyło. Może Otto zawiódł się na niej, ale ona na nim też. Straciła do niego zaufanie i już nie wiedziała, czy to da się zmienić. I czy on tego chce.
Wiele razy zastanawiała się, czy uda im się naprawić tę relację, a im dłużej zwlekali, tym bardziej stawało się to niemożliwe. Ich małżeństwo się rozpadło. Gdyby miało się skleić, znaleźliby drogę do siebie dawno temu.
Czy jest jeszcze o co walczyć? Z czego łatwiej będzie zrezygnować: z Ottona czy z własnej rodziny? Co jest ważniejsze?
Serce ją bolało, jednak odpowiedź nasuwała się sama. Czas podjąć decyzję. Najwyższy czas.
Wsunęła pudełko na najwyższą półkę. Ślubna suknia należy do przeszłości.
Sprawdziła, która godzina. W Londynie jest przedpołudnie. Powinni szczerze pogadać, ale nie mogła teraz zadzwonić. On jest w pracy. Nawet gdyby odebrał, nie wiedziała na razie, co powiedzieć. Musi przemyśleć, co właściwie chce mu oznajmić.
Jeden dzień zwłoki niczego nie zmieni, zwłaszcza po dwóch latach. Zanotuje parę myśli, przygotuje się do rozmowy. Dość już zwlekała. Lepiej będzie zacząć wszystko od nowa.
Otarła łzę i zamknęła drzwi do sypialni.

Obudził się, gdy stewardesa zaczęła rozdawać tacki ze śniadaniem, a pilot oznajmił, że lądowanie w Sydney nastąpi zgodnie z rozkładem. Rozprostował ramiona i podniósł oparcie fotela.
Zapłacił majątek za klasę biznes, ale się wyspał, więc było warto. Mógł sobie na to pozwolić. Nie zamierzał mieć poczucia winy z powodu odrobiny luksusu.
Wychowano go w szacunku do pracy. Nauczono oszczędzać, nie szastać pieniędzmi, i dzielić się z potrzebującymi. W jego domu rodzinnym nie żyło się ponad stan. Religia miała ważne miejsce, choć bez religianckiej przesady.
Zdał sobie sprawę, że nie pomogą modlitwy o cofnięcie czasu i usunięcie z jej drogi pijanego kierowcy. Martwił się o to, co mógł zmienić swoim działaniem. Naprawiał i uzdrawiał to, co było w jego mocy.
Rozłożył serwetkę i zaczął jeść. Klasa biznes była pewnym odstępstwem od normy, lecz należała mu się po dwóch latach ciężkiej pracy.
Praktycznie nie wychodził ze szpitala, potrzebował odpoczynku, a jedyną możliwością wydał mu się wielogodzinny lot nad oceanem. Pracował bez wytchnienia, aby zapomnieć o samotności. Wolne godziny wypełniał nauką w bibliotece, zgłaszał się też na ochotnika na dodatkowe dyżury w dni wolne i święta, nawet Boże Narodzenie.
Nie miał czasu myśleć o niczym innym poza medycyną, w końcu znalazł się w punkcie, gdzie powinien podsumować dotychczasowe życie i podjąć decyzję, co dalej.
Mógł zostać w Londynie, zaproponowano mu etat w tamtejszym szpitalu, ale dostał też propozycję z Bondi General w Sydney: miał przejąć obowiązki chirurga, który przeszedł na emeryturę. Zaproszenie na ślub szwagierki było dodatkowym powodem, aby nie odkładać przylotu do Australii. Kupił bilet. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw był pewien, że musi wrócić do domu i uratować coś, co było najważniejsze.
Jego małżeństwo.
O ile jeszcze jest do czego wracać.
Od niespełna dwóch lat nie widział Lily. Przez siedemset osiem dni łączyło ich małżeństwo tylko na papierze. Rozmawiali od czasu do czasu przez telefon. Nic więcej, odkąd Lily spakowała się i opuściła ich londyńskie mieszkanie.
Nie próbował jej zatrzymać. Powiedziała mu, że potrzebuje zmiany otoczenia i uwierzył jej. Jednak nie miał zamiaru pozwolić jej odejść na zawsze.
Mieszkanie po drugiej stronie świata niż żona, i to w czasach pandemii, nie było łatwe. Różnica czasu i napięte harmonogramy dodatkowo utrudniały kontakt. Rozmowy telefoniczne stawały się coraz krótsze, rzadsze i bardziej powierzchowne.
Nie umiał się domyślić, o czym myślała. Kiedy się pobrali, spędzali długie godziny na opowiadaniu sobie o nadziejach, marzeniach i planach, ale po jej wyjeździe wszystko się zmieniło.
Przestali mówić o emocjach. Nie był pewien, co Lily czuje do niego, co myśli o ich związku, o wspólnej przyszłości. Czy upływ czasu uleczył jej ból? Ciężko przeżyła poronienie. Niewiele mu mówiła, ale było to po niej widać. Czy powinien ją zachęcać do zwierzeń?
Nie robił tego, aby jej nie rozdrażniać jeszcze bardziej i nie chciał widzieć wyrzutu w jej oczach. Czuł się winny. Powinien być przy niej. Napastnik ją pobił, co wywołało poronienie i fizyczne obrażenia. Emocjonalne rany były równie dotkliwe, a te wynikały z jego nieobecności.
Czy czas uleczył rany? Czy Lily mu wybaczyła? Czy ucieszy się na jego widok?
Podejmując decyzję o powrocie, był przekonany, że zna odpowiedź. Miał nadzieję, że połączy ich wspólna przyszłość. Im bliżej Australii, tym więcej rodziło się wątpliwości.
Samolot zaczął schodzić do lądowania. Był wspaniały letni dzień, ocean skrzył się w promieniach słońca. Przez okno widział port w Sydney i sławny most, łuk zawieszony nad wodą.
Wrócił do domu.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel