Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Kłopoty z żoną (ebook)
Zajrzyj do książki

Kłopoty z żoną (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-7462-3
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyThe Greek’s Surprise Christmas Bride
TłumaczBarbara Budzianowska-Budrecka
Język oryginałuangielski
EAN9788327674623
Data premiery2021-12-23
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Potentat przemysłowy Leo Romanos musi się zaopiekować czwórką osieroconych siostrzeńców. Potrzebuje kobiety, która zastąpiłaby im matkę. Partner biznesowy Lea, który chciałby, aby Leo wszedł do rodziny i przejął jego firmę, proponuje, by poślubił jego wnuczkę, Letty Harbison. Leo nie szuka miłości, oświadcza się Letty jedynie dla dobra dzieci. Nie jest przygotowany na to, że ta inteligentna i uparta dziewczyna postawi mu swoje warunki…

Fragment książki

Był świt. Leo Romanos, spadkobierca potężnej morskiej firmy transportowej, ocknął się w swym ogromnym łożu i ujrzał czwórkę tulących się do niego dzieci.
Kiedy je tu zobaczył pierwszy raz, wpadł w panikę. Kupił sobie pierwszą w życiu piżamę, a następnie zatrudnił cały sztab całodobowych opiekunek.
To jednak nie pomogło. Osierocone przez jego siostrę dzieciaki nadal zrywały się w środku nocy, by wślizgnąć mu się do łóżka, a starsze przynosiły ze sobą maluchy.
Leo dziwił się, że jeszcze nie zwariował. Pięcioletnia Popi ściskała w ramionach dziesięciomiesięcznego Theona, a trzyletnia Sybella tuliła dwuletniego Cosma. I choć z całego serca pragnął stworzyć im dom, widział, że jego siostrzeńcy i siostrzenice nie czują się bezpieczni ani szczęśliwi.
W końcu, wyłącznie dla ich dobra, zdecydował się na ostateczność. Postanowił poślubić kobietę zdolną zastąpić matkę czwórce jego siostrzeńców i siostrzenic.
Jego ojciec i macocha nie podjęli się opieki nad wnukami, gdyż, jak twierdziła macocha, ojciec był już za stary, by sprostać temu zadaniu.
Prawdę mówiąc, Leo nie zdawał sobie sprawy z ciężaru obowiązku, jakiego się podjął.
Zakładał, że opiekunki umożliwią mu powrót do dawnego trybu życia. Że po długich godzinach pracy będzie mógł czasem wyjść na przyjęcie lub kolację i nadal regularnie odwiedzać swoją seksowną kochankę. Ale były to próżne nadzieje. Wszystkie jego plany runęły, gdy pięcioletnia Popi zaniosła się żałosnym łkaniem, słysząc, że nie wróci do domu na kolację.
Od tamtej pory dręczyło go coraz głębsze poczucie winy.
Dzieci potrzebowały więcej, niż mógł im ofiarować, a to oznaczało jedno. Musiał się ożenić, by dać im matkę – kobietę, która robiłaby wszystko to, czego sam robić nie chciał, i która, dbając o ich szczęście, mogłaby mu zapewnić spokojny sen.
Stłumił westchnienie, gdyż dobrze wiedział, gdzie powinien się w tym celu udać. Przed sześciu laty otrzymał propozycję małżeństwa z panną Livas – dziedziczką konkurencyjnej potęgi transportowej. Byłby to typowy związek dynastyczny. Fuzja dwu gigantów ekonomicznych położyłaby kres ich rywalizacji, zapewniając obojgu małżonkom miliardowe zyski i wspaniałe perspektywy, a Elexis Livas uchodziła za piękność…
On się jednak wahał. Kochał wolność, a potencjalna narzeczona wspominała coś o wierności. Słysząc to, aż się wzdrygnął, po czym szybko zrezygnował z dalszych zabiegów o jej rękę.
Wyrastał w przekonaniu, że małżeństwo to układ czysto biznesowy oparty na statusie i prawach majątkowych. Nie ma w nim miejsca na odważny seks i atrakcje, które tak cenił. Dlatego się wycofał. Ale czworo zagubionych, pozbawionych matki dzieci, które do niego lgnęły, znacznie ograniczyło jego aspiracje. O ile wiedział, Elexis Livas była nadal panną. Postanowił zatem rozważyć dawną ofertę.

Isidore Livas zaprosił go do swojej ateńskiej siedziby, której tradycyjny charakter w niczym nie przypominał współczesnego wystroju należących do Lea biur w City of London.
Już na wstępie poinformował, że jego córka Elexis wkrótce wychodzi za mąż i jego dawna oferta straciła aktualność. Leo stłumił westchnienie. Nie z powodu rozczarowania, gdyż aktualna kochanka zaspokajała jego potrzeby. Zdołał już jednak przywyknąć do myśli o tym małżeństwie, tym bardziej że Elexis nie była osobą mu obcą.
– Ale mam jeszcze wnuczkę – mruknął niechętnie Isidore, zaskakując go tą wiadomością. – Jak przypuszczam, słyszałeś, że mój syn zszedł na złą drogę…
Leo przytaknął, gdyż wszyscy wiedzieli, że Julian Livas, owoc pierwszego małżeństwa Isidorego, od wczesnej młodości nadużywał narkotyków oraz alkoholu i w wieku dwudziestu kilku lat zmarł wskutek przedawkowania. Elexis urodziła się znacznie później, z drugiego małżeństwa Isidorego.
– Przed dwu miesiącami dowiedziałem się ku swemu zdumieniu, że Julian miał córkę z kobietą mieszkającą w Londynie – poinformował sucho Livas. – Nigdy się nie pobrali, więc moja wnuczka to dziecko nieślubne – dodał z niesmakiem. – Teraz Letty ma dwadzieścia cztery lata i wciąż jest panną. Nadal mógłbyś zostać moim spadkobiercą, gdybyś ją poślubił… Nie mam nikogo innego, Leo. Elexis wybrała sobie na męża prezentera telewizyjnego. Moje przedsiębiorstwo zupełnie go nie interesuje, a ja bardzo chciałbym już odpocząć.
– A ta…Letty? – Leo zmarszczył brwi, niezbyt zachwycony tym imieniem.
Stary człowiek tylko się skrzywił.
– No cóż, nie dorównuje Elexis. Jest pulchna i dość pospolita, ale chętnie cię poślubi, bo jej rodzina potrzebuje pieniędzy.
Opis potencjalnej narzeczonej nie brzmiał zbyt zachęcająco. Bo choć Leo nie oczekiwał od żony seksualnego wyuzdania, to z oczywistych względów zależało mu na tym, by się odpowiednio prezentowała. Ściągnął brwi ze zdumienia.
– A dlaczego ty im nie pomagasz?
Szczupła twarz Isidorego przybrała lodowaty wyraz.
– Zwróciła się do mnie o pomoc, ale uważam, że skoro mój syn nie zdecydował się poślubić jej matki, to teraz, gdy ta dziewczyna jest już dorosła, nie ma żadnego powodu, bym ją wspierał.
– Jednak pomimo to jesteś gotów uczynić ją swoją spadkobierczynią – zauważył cierpko Leo.
– Jeśli za ciebie wyjdzie. W jej żyłach płynie krew Livasów, więc ją zaakceptuję. Ale to prostaczka – dodał ponuro Isidore. – Nie zna greckiego i nie wychowano jej w naszej tradycji. Może cię to zniechęcić. Pracuje jako opiekunka w domu starców.
Leo nie był zdolny nawet sobie wyobrazić, że jego żona mogłaby pracować w tak skromnym przybytku. Urodzony w rodzinie, która od pokoleń opływała w bogactwo, nie miał pojęcia o biedzie.
– Jak sądzisz, czy ta twoja wnuczka byłaby dobrą matką?
– Sądząc z uporu, z jakim walczy o dobro swego rodzeństwa, powiedziałbym, że tak…
Leo znów zmarszczył brwi.
– Rodzeństwa? Julian miał z jej matką więcej dzieci?
– Nie. Jedynie Letty jest jego dzieckiem. Jej matka miała jeszcze dwóch synów z innym mężczyzną – wyjaśnił Isidore, zaciskając usta. – Przypuszczam, że i ten związek nie przetrwał, a teraz ta kobieta jest chora lub niesprawna, coś w tym rodzaju.
– Przekaż Letty moją propozycję i przyślij ją do mnie – rzucił Leo z całą arogancją właściwą swym bogatym przodkom. – Jestem gotów ją poślubić, jeśli okaże się do zaakceptowania, ale ze względu na dzieci to musi być dobra kobieta.
Isidore nieoczekiwanie parsknął śmiechem, czym zupełnie go zaskoczył, gdyż zawsze uważał Livasa za człowieka wypranego z poczucia humoru.
– Leo… – Zaśmiał się starzec. – Co ty możesz wiedzieć o dobrych kobietach?
Lekki rumieniec podkreślił wysokie kości policzkowe jego młodego rozmówcy, który uniósł brew i niechętnym skinieniem uznał trafność tej uwagi. Jednak zbyt poważnie traktował obowiązki wobec dzieci swojej siostry, by skazać je na opiekę złej macochy, czego ongiś sam doświadczył. Fakt, że w rzeczywistości znacznie lepiej znał kobiety wyrachowane, okrutne i chciwe niż te, których obecnie poszukiwał.
W drodze powrotnej do Londynu postanowił pozyskać jakieś informacje na temat Letty. Skończyło się to jednak na historii Juliana, jej zmarłego ojca, gdyż Isidore zapomniał podać mu nazwisko wnuczki. Ale kiedy dotarł do Londynu, teczka z jej danymi już na niego czekała. Ku jego zaskoczeniu zawarte w niej informacje okazały się interesujące. Juliet Harbison, zwana Letty, była znacznie bardziej intrygującą osobą niż jej słynna ciotka Elexis. Leo czuł, że jego ciekawość z każdą chwilą się pogłębia.

Tymczasem nieświadoma dalekosiężnych planów dotyczących jej przyszłości Letty piorunowała spojrzeniem stojącego w jej progu egzekutora długów.
– To jest bezprawne działanie – oznajmiła ostrym tonem. – Nie wolno wam nachodzić i zastraszać dłużników.
– Mam prawo domagać się zwrotu własnych pieniędzy – odparł z wściekłością chudy mały człowieczek w zmiętym garniturze. Za nim stał jego pomagier, Joe – nieogolony typ o agresywnym spojrzeniu. Podczas ostatniej wizyty chciał uderzyć małego brata Letty, który próbował się stawiać. Cofnął się dopiero wtedy, gdy sięgnęła po kij do krykieta, który trzymała przy drzwiach.
– Oddam wam te pieniądze, gdy tylko dostanę wypłatę. Tak jak w ubiegłym miesiącu i wcześniej – oświadczyła Letty, patrząc na niego spokojnie swymi zielonymi oczyma. A gdy podniosła głowę, jej związane do tyłu złociste włosy lekko się zakołysały. – Nie mogę oddać tego, czego nie mam!
– Doszły mnie słuchy, że macie bogatego krewniaka.
Gniewny rumieniec oblał jej kremową skórę, gdy zaczęła się zastanawiać, czy źródłem tej niebezpiecznej informacji nie jest czasem któryś z jej braci.
– Prosiłam. Nie pomoże.
– Pewnie zmieniłby zdanie, gdyby ci się przytrafił jakiś nieszczęśliwy… wypadek – wtrącił Joe, obnażając w groźnym grymasie krzywe zęby.
– Gdyby mi się coś przytrafiło, nie dostalibyście nic – ucięła i szybko zamknęła drzwi, nie widząc sensu w przedłużaniu tego dialogu.
Bogaty krewniak – myślała z goryczą, wspominając swoje jedyne spotkanie z dziadkiem, gdy ten przybył w interesach z Aten do Londynu. Niechętny i zimny, nie wykazał cienia zainteresowania jej osobą, komentując jedynie jej nieślubne pochodzenie. Próba nawiązania kontaktu z Isidorem Livasem spełzła na niczym. Letty zrozumiała wtedy, że nie może liczyć na żadną pomoc z jego strony. Potraktował ją jak natrętną ubogą krewną, którą zresztą była.
Podczas gdy Gilly, jej matka, wsparta na kulach kuśtykała po maleńkiej kuchni w ich komunalnym mieszkanku, usiłując wprowadzić tam nieco ładu, Letty przygotowywała skromną kolację. Jej dwaj bracia – trzynastoletni Tim i dziewięcioletni Kyle odrabiali lekcje w pokoju obok. Letty oceniała ich łagodniej niż innych mężczyzn, choć jej uprzedzeniom trudno się było dziwić. Życie nie zostawiło jej złudzeń. Jej ojciec, Julian, był przystojnym i całkowicie nieodpowiedzialnym lekkoduchem, uzależnionym od nałogu. Mieszkał z nią i jej matką przez krótki czas po zakończeniu terapii odwykowej, bardziej skutecznej niż inne. Jednak po kilku miesiącach znów wpadł w szpony nałogu i od tamtej pory Letty więcej go nie widziała.
Niestety przygoda z Julianem Livasem zrujnowała życie jej matki. Gdy Gillian go poznała, była uczennicą ekskluzywnej prywatnej szkoły z internatem. Romans, który nawiązali, zakończył się ciążą, a gdy Gillian pomimo presji ze strony rodziców nie dokonała aborcji, ci wyrzucili ją z domu i pozbawili wszelkiej pomocy. Letty zawsze podziwiała hart, z jakim matka samotnie walczyła o przetrwanie. Zdołała ukończyć kurs dla pielęgniarek, a gdy zaczęła pracować, ich życie nieco się ustabilizowało. Trwało to jednak do czasu, gdy Gillian znów się zakochała.
Myśląc o swym ojczymie, Letty się skrzywiła. Bo choć Robby był solidnym pracownikiem i sympatycznym człowiekiem, to pod pozorami przyzwoitości i odpowiedzialności okazał się niepoprawnym dziwkarzem. Gillian, niezdolna dłużej tolerować jego kłamstw i oszustw, zażądała rozwodu. Ale wtedy sytuacja jej rodziny uległa gwałtownemu pogorszeniu. Tyle tylko, że Robby, na swój sposób równie nieodpowiedzialny jak jej ojciec, utrzymywał regularne stosunki ze swymi dwoma synami.
Letty bardzo przykładała się w szkole do nauki, przysięgając sobie, że nigdy się nie uzależni od wsparcia żadnego mężczyzny. I co mi to dało? – pytała siebie z goryczą. Otrzymała stypendium w najlepszym liceum, a wraz z nim szansę studiów medycznych na Oksfordzie. Niestety po kilku latach, gdy perspektywa niezależności i obiecującej kariery stawała się realna, los ponownie doświadczył jej rodzinę, a ją zmusił do powrotu do domu. Musiała bowiem zapewnić matce i braciom jakieś środki utrzymania.
Pogłębiający się artretyzm Gillian uniemożliwił jej pracę zawodową i skazał na życie z zapomogi. Ale Gillian się nie poddała. Przekwalifikowała się na terapeutę w zakresie uzależnień od narkotyków i alkoholu, dzięki czemu mogła prowadzić zajęcia, siedząc na wózku inwalidzkim. Ostatecznie jednak o jej losie przesądziła zepsuta winda w ich komunalnym bloku, która regularnie nie funkcjonowała. Gillian została uwięziona we własnym mieszkaniu, tracąc wszelką możliwość zarobkowania. W ponurym okresie poprzedzającym pewne Boże Narodzenie, gdy Letty była na piątym roku studiów, Gillian w akcie rozpaczy zaciągnęła lichwiarską pożyczkę, wpadając w pułapkę lawinowo rosnących odsetek.
Letty myślała o tym wszystkim, jadąc swym starym, choć starannie odnowionym motorem. Gdy go zaparkowała i zabezpieczyła, ruszyła w kierunku Sunset Home – domu seniora, gdzie pracowała jako kierowniczka nocnej zmiany. Miała niezłe uposażenie i nie narzekała na warunki ani na współpracowników. Zamierzała ukończyć studia, gdy tylko pojawi się szansa. Ta jednak coraz bardziej się oddalała. Nie mogła zostawić niesprawnej matki pod opieką dwóch niedojrzałych chłopców, a już na pewno nie do czasu niezbędnej operacji stawu biodrowego. Niestety lista oczekujących na zabieg w ramach funduszu zdrowia była zbyt długa, a operacja w prywatnej klinice przekraczała ich możliwości finansowe. Sytuację Gillian mogłaby tymczasowo poprawić przeprowadzka do łatwiej dostępnego lokum, ale o tym nie mogły nawet myśleć wobec ciążącego na nich długu.
Letty zmieniała właśnie skórzany motocyklowy kombinezon na służbowy uniform, gdy rozległa się jej komórka. Błyskawicznie odpowiedziała, gdyż żyła w nieustannej obawie o matkę. Gdyby na przykład upadla, konsekwencje byłyby tragiczne. Okazało się jednak, że nie jest to telefon z domu. W komórce rozległ się głos jej dziadka.
– Jeśli jesteś gotowa zrobić wszystko, by pomóc swej rodzinie, skontaktuj się z Leem. Prześlę ci jego numer. Gdybyście doszli do porozumienia, zaproszę cię do mojego domu i wprowadzę w tutejsze towarzystwo – oznajmił wyniosłym tonem w przekonaniu, że wyrządza jej wielki zaszczyt.
– Hm… dobrze. Dziękuję – odparła niepewnie, zastanawiając się, dlaczego miałyby ją interesować greckie kręgi towarzyskie i dlaczego porozumienie z jakimś Leem miałoby przynieść korzyści jej rodzinie. A może ten stary człowiek nie ma serca z lodu? Może naprawdę chce pomóc? Może jest zbyt sceptyczna jak na przyszłego lekarza? – karciła się w duchu. Może powinna bardziej wierzyć w dobro ludzkiej natury?
Nazajutrz rano, przed powrotem do domu, by tam choć krótko się zdrzemnąć po nocnym dyżurze, wyjęła telefon i połączyła się z otrzymanym od dziadka numerem.
– VR Shipping – rozległ się kobiecy głos.
– Nazywam się Letty Harbison. Jestem umówiona z kimś o imieniu Leo…
– Proszę o chwilę cierpliwości – odparła recepcjonistka.
Letty nerwowo oddychała, słysząc docierające z oddali pytania i wyjaśnienia. Czyżby ten Leo chciał jej zaproponować lepiej płatną pracę? Najwyraźniej połączyła się z firmą, w której pracował. Postanowiła po powrocie do domu sprawdzić w sieci, kim jest, tyle że w tym celu potrzebowała nie tylko jego imienia – co zaraz sobie uświadomiła.
– Pan Romanos przyjmie panią dzisiaj o dziesiątej w swym londyńskim biurze.
– Proszę wybaczyć, ale miałam nocny dyżur i wolałabym nieco później – zaczęła błagalnym tonem.
– Pan Romanos nie będzie później dostępny. Jest bardzo zajęty.
Letty westchnęła, wznosząc oczy do góry.
– No cóż, skoro tak, to będę o dziesiątej – uległa, uznając, że powinna jednak sprawdzić, kim jest ten człowiek. A może dziadek naprawdę chce jej pomóc? Jeśli tak, to wszystko jest możliwe – pomyślała. Przypomniała sobie małą filiżankę kawy, którą sączyła przez dwadzieścia minut w wytwornej restauracji, gdzie się z nią umówił, i rozmowę, która sprowadzała się do serii upokorzeń.
Było to bolesne przeżycie, bo szczerze wierzyła, że łączy ich jakaś rodzinna więź. Jakże się myliła. Ujrzała starego człowieka przepełnionego goryczą z powodu przedwczesnej śmierci syna. Co więcej, wszelkie podejmowane przez nią próby zainteresowania go sytuacją jej rodziny wywoływały tylko jego wzgardliwe komentarze dotyczące jej, matki, a także braci.
Odsuwając od siebie wspomnienie tej trudnej rozmowy, spojrzała na zegarek i stłumiła jęk. Nie mogła marzyć o tym, by dotrzeć do domu, odświeżyć się i przebrać, a potem wsiąść w autobus i zdążyć na spotkanie. Niech to diabli, pomyślała, w przypływie złości. W takim razie pójdzie na tę rozmowę tak, jak stoi, w motocyklowym kombinezonie. Wyjaśni, że właśnie wyszła z pracy i nie zdążyła się przebrać. Zadzwoniła do matki, by ją uprzedzić, że wróci później, i wsiadła na motor.
– Przyniosła pani jakąś paczkę? – spytała recepcjonistka, gdy Letty wchodziła do budynku.
– Nie, jestem umówiona z panem Leem… Romanosem. O dziesiątej – wyrecytowała niepewnie, gdyż była tak zmęczona, że nie mogła ufać swojej pamięci.
Recepcjonistka na najwyższym piętrze budynku szeroko otworzyła oczy na widok kobiety w motocyklowym kombinezonie. Wedle biurowych pogłosek Leo Romanos niespodziewanie odwołał bardzo ważne spotkanie, by poświęcić swój cenny czas jakiejś kobiecie. Zwykle i tak gorące spekulacje na temat jego prywatnego życia wybuchły z siłą gejzeru. Tyle że Letty nie mogła odpowiadać jego gustom. Słynął przecież ze swego upodobania do pięknych kobiet, najczęściej modelek lub gwiazd towarzyskiej socjety, a czasami aktorek. A przecież nikt nie zaliczyłby tej kobiety, która czekała w recepcji, do żadnej z tych kategorii.
Tymczasem Letty opadła na przepastną, niezwykle wygodną kanapę i wyczerpana brakiem snu pogrążyła się w otępieniu. Ale zaraz ogarnęło ją zdumienie, gdy jej senne oczy zdołały zarejestrować ultra nowoczesny, luksusowy wystrój biura.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel