Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Kobieta z tatuażem
Zajrzyj do książki

Kobieta z tatuażem

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-291-1921-4
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788329119214
Tytuł oryginalnyOne Hot December
TłumaczKatarzyna Ciążyńska
Język oryginałuangielski
Data premiery2025-01-15
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Kobieta z tatuażem" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS.
„Nie chodzi o to, że był dobry w łóżku. Był namiętny, zmysłowy, silny, dominujący – niczego więcej nie oczekiwała od mężczyzny. Pierwszy pocałunek był elektryzujący. Drugi jak narkotyk. Przy trzecim sprzedałaby mu duszę. On nie prosił jednak o jej duszę, lecz o ciało...”.

 

Fragment książki

Veronica „Flash” Redding zatrzasnęła drzwi swojej szafki w pracy. Włożyła skórzaną kurtkę i podniosła kołnierz, by ukryć czerwony ślad na szyi. Zamieniła robocze buty ze stalowymi czubkami na jaskrawoczerwone pumy, schowała buty do plecaka, założyła plecak na ramię i głęboko odetchnęła. Da radę. Mogłaby sobie powiedzieć, że musi zachować się po męsku, ale zważywszy na to, jak ostatnio w jej życiu zachowywali się mężczyźni, byłby to krok w przepaść.
Jej szef Ian Asher stał za biurkiem, pochylony nad wydrukami następnego projektu – małej i bardzo potrzebnej przychodni w okolicy Mount Hood. Obok Iana stał przystojny trzydziestoparoletni ciemnoskóry mężczyzna. To pewnie Drew, nowy szef projektu. Wyliczał zmiany, które będą zmuszeni wprowadzić, by spełniać wymogi nowego prawa budowlanego, które może zostać uchwalone w Oregonie w przyszłym roku.
Flash stała w drzwiach i czekała, aż ją zauważą. Biorąc pod uwagę ogromny talent, z jakim Ian ją ignorował, mogło to trochę potrwać.
- A jeśli te regulacje nie zostaną przegłosowane? – zapytał Drew. – Naprawdę chcecie zmienić cały projekt, żeby spełnić wymogi, które jeszcze nie istnieją?
- Ale zaistnieją – odparł Ian.
- Jest pan pewien?
- Jest pewien – wtrąciła Flash.
Ian podniósł głowę i zmierzył ją wzrokiem.
- Flash, w czym mogę ci pomóc? – spytał.
- Ojciec naszego szefa jest senatorem – wyjaśniła. – Stąd szef wie, że te normy prawdopodobnie przejdą.
- Jeśli nie zbudujemy przychodni zgodnie z nowymi regulacjami, a one przejdą, w przyszłym roku będziemy musieli wprowadzać zmiany – odrzekł Ian. – Lepiej od razu zrobić, co trzeba. A mój ojciec nie ma z tym nic wspólnego.
- Przeniósł się pan tu ze wschodniego wybrzeża, tak? – Flash zwróciła się do Drew.
- Z Waszyngtonu – odparł Drew.
- Wie pan, że stoi pan na wulkanie? – spytała. – I to nieuśpionym?
- Przestań straszyć nowego pracownika, Flash. – Ian zacisnął zęby.
- Straszyć mnie? – spytał Drew. – A co się dzieje?
- Spodziewamy się trzęsienia ziemi na północno-wschodnim Pacyfiku – podjęła Flash. – Mówię o takim trzęsieniu ziemi, o jakim robią filmy katastroficzne.
Drew szeroko otworzył oczy, a Flash uśmiechnęła się szatańsko. Ćwiczyła ten uśmiech przed lustrem.
- To prawda? – Drew spytał Iana.
- Tu jest bezpieczna strefa – odparł Ian. – Bezpieczniejsza. Najgroźniejsze uderzenie trafia w strefę brzegową.
- Tak, na górze będziemy bezpieczni – rzekła. – Chyba że trzęsienie ziemi spowoduje wybuch wulkanu.
- Ja… - Drew zebrał plany – zadzwonię do architekta.
- Mogę przyspawać pana biurko do podłogi, jeśli pan chce! – zawołała Flash, gdy Drew ją szybko minął.
- Jesteś potworem – stwierdził Ian, gdy zostali sami.
- Przecież zawsze robimy kawały nowicjuszom. Mam ci przypomnieć, co się działo, kiedy zaczęłam tu pracować? – spytała. – To było miłe ze strony chłopaków, że zrobili mi pojemnik na tampony, ale czy musiał mieć półtora metra wysokości i wyryte moje imię?
- Taa, mają szczęście, że nie stracili pracy. – Ian usiadł za biurkiem. – Ale nieźle im się odpłaciłaś, co?
- Kiedy zespawałam ich szafki z ubraniem?
- Tak. – Znów zmierzył ją wzrokiem. Od pół roku to była jego standardowa reakcja na jej obecność.
Ian był atrakcyjnym mężczyzną i często musiała w duchu liczyć do dziesięciu, by go nie błagać, żeby rzucił ją na biurko, zerwał krawat, zatkał nim jej usta i zrobił z nią rzeczy, których bardzo pragnęła.
- Później powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy kwita.
- Nic więcej ci nie zrobili? – zapytał, przeczesując palcami jasne włosy. Podobał jej się z dłuższymi włosami, zwłaszcza kiedy opadały mu na oczy. Ale jeśli chce, by fryzura pasowała do garniturów, powinien zrobić z nią porządek.
- Dogaduję się z chłopakami – odparła. – Od miesięcy nie musiałam nikomu przyspawać drzwi do karoserii.
- Dzięki Bogu. W końcu ktoś wytoczy ci sprawę. To tylko kwestia czasu.
- Bo jestem jedyną kobietą w zespole?
- Bo jesteś wariatką.
- Wszystkie kobiety, które cię nie lubią, nazywasz wariatkami? Czy dzięki temu czujesz się lepiej?
Przez chwilę milczał. Potem skinął głową.
- Masz rację. To nie było fair. Przepraszam.
- W porządku. Po tym, jak mnie bzykałeś, a później rzuciłeś, obrzucałam cię najgorszymi słowami, jakie istnieją, a nawet sama kilka wymyśliłam. Możesz mnie nazywać wariatką, jeśli chcesz.
Ian wstał, wciągnął Flash do środka i zamknął drzwi.
- Mogłabyś mówić ciszej? Staram się prowadzić szanowaną firmę.
- To czemu mnie zatrudniłeś?
- Zrobił to mój ojciec.
- Ach tak. To czemu mnie nie zwolnisz?
- Bo jesteś bardzo dobra w tym, co robisz.
- Ty też nie jesteś taki zły. – Puściła do niego oko. A skoro nie ma nic do stracenia, przysiadła na biurku.
- Nie mówiłem o tamtej nocy.
- Och... Tamta noc. Jestem taka dobra w łóżku, że nasza jedyna wspólna noc ma swoją nazwę.
- Tamta głupia noc – odrzekł. – Tamta pijana noc.
- Nie byliśmy pijani. Wypiłeś dwa piwa, ja dwie whisky. Nie obwiniaj alkoholu o swoje złe decyzje. – Uniosła głowę. – Czy to była zła decyzja? Powiedz.
- Tak, zła. Fakt, że teraz o tym rozmawiamy, dowodzi, że tak było. Nie chcę prowadzić podobnych rozmów z żadnym ze swoich podwładnych. Staram się być dobrym szefem. Nie pomagasz mi.
Był bogaty, przystojny, ojciec dał mu świetnie płatną pracę w wartej miliony dolarów firmie budowlanej, więc naprawdę trudno jej było znaleźć dla niego choć trochę współczucia. Jeśli kiedyś miał prawdziwy problem, z pewnością nie była nim ona. No ale był też irytująco dobry w łóżku. Wiedziała to dzięki „tamtej nocy” sprzed pół roku. A to znaczy, że coś do niego czuła. Takie ciut, odrobinkę. Nie, nigdy mu tego nie powie.
- Biedny Ian. – Pokręciła głową. – Ofiara pożądania. Świetny materiał na film. Czy możemy zdobyć Chrisa Hemswortha, żeby cię zagrał? Macie takie same włosy. I takie same ramiona. Pamiętam, bo je gryzłam.
- Gryzłaś ramiona Chrisa Hemswortha?
- Dama nie gryzie. Szkoda, że nie jestem damą.
- Flash. – Zaczął splatać ramiona na piersi, lecz zamiast tego schował ręce do kieszeni.
- Ian.
- Nie powinnaś nazywać mnie Ianem. Kiedy zwracasz się do mnie po imieniu, ludzie zaczynają myśleć, że jesteśmy dla siebie czymś więcej niż szefem i podwładną.
- Dawno temu weszłam pod twój prysznic, żeby zmyć z pleców twoje nasienie, bo zostawiłeś je tam po gorącym seksie. Więc jesteśmy tylko szefem i podwładną?
- Czemu ja się na to godzę? To rodzaj ukrytego masochizmu?
- Chodzi o to, prawda? – Wsunęła palce w swoje krótkie rude włosy, które teraz jeszcze bardziej sterczały.
Według Suzette, stylistki z licznymi kolczykami, która namówiła Flash na ścięcie włosów, to był klasyczny punkowy styl. Długie włosy i plac budowy do siebie nie pasują. Poza tym Flash lubiła rzucać wyzwanie tym, którzy uważali, że kobieta z włosami krótszymi niż do ramion to lesbijka albo komunistka. Chociaż wcale jej nie przeszkadzało, gdy brali ją za lesbijkę. W sumie w połowie mieli rację. Ale komunistka? Och, proszę!
- Czego chcesz? – zapytał. – Powiedz mi i wyjdź, żebym mógł robić to, co robię.
- Masturbować się, myśląc o mnie?
- Flash, proszę. – Wyglądał w tym momencie na tak zażenowanego, że omal nie parsknęła śmiechem. To w pewnym sensie słodkie. Miło było go tak dręczyć.
- Wiesz, że to nie jest moje prawdziwe imię. Na imię mam Veronica. Tamtej nocy nazywałeś mnie Veronicą.
- Wszyscy mówią do ciebie Flash.
- Jak byłeś we mnie, nazwałeś mnie Veronicą.
- Flash, cholera jasna…
- Cholera to też nie jest moje imię. Powiedz, jak mam na imię, a ja ci powiem, po co przyszłam. Potem zostawię cię w spokoju. Albo w nerwach, zależy od tego, jak bardzo cię dzisiaj drażnię.
- Raczej w nerwach – odrzekł. – Przy tobie muszę mieć stalowe nerwy. Jesteś jak trzęsienie ziemi.
- To najbardziej seksowna rzecz, jaką usłyszałam od mężczyzny.
Wyciągnął ręce z kieszeni i stanął na tyle blisko Flash, by ją pocałować, gdyby zechciał.
- Veronico – rzekł szeptem, tak jak tamtej nocy. Jej plan dręczenia go obrócił się przeciwko niej. Wszystko sobie przypomniała… a chciała udawać, że to nic dla niej nie znaczy. Gdy tak na nią patrzył, nie mogła udawać.
Któregoś wieczoru poszli na drinka, Flash, Ian i czterech kolegów. Ci czterej mieli rodziny, musieli wcześniej wrócić do domu. Flash i Ian zasiedzieli się w barze. Rozmawiali. Nie o pracy. O sztuce. Ian nie wiedział, że nauczyła się spawać, bo w wolnym czasie robiła rzeźby z metalu. Zakładał, że przejęła fach po ojcu, tak jak on. Pokazała mu zdjęcie w telefonie różanego krzewu z miedzi i aluminium, a on nazwał to arcydziełem. Potem ją samą nazwał arcydziełem. Zanim się obejrzeli, zaczęli się całować. Całowali się całą drogę do jego domu i całą noc, a Flash pół roku później wciąż o tym myślała.
- Odchodzę – oznajmiła.
- Co? – Tak wybałuszył oczy, że omal się nie zaśmiała.
- Za dwa tygodnie. To moje wymówienie.
- Odchodzisz – rzekł zszokowany.
- Chyba to właśnie powiedziałam. Pozwól, że cofnę taśmę. – Udała, że słucha nagrania, i skinęła głową.
- Czemu? Czy dlatego...
- Że się kochaliśmy? Nie pochlebiaj sobie.
- Ja nie… – Westchnął. – Wiem, że nie byłaś zachwycona moim zachowaniem.
- Rzuciłeś mnie po jednej nocy i powiedziałeś, że nie możesz spotykać się z podwładną.
- Tego nie mówiłem. Powiedziałem, że jestem twoim szefem i nie mogę się z tobą spotykać. Pamiętasz może, że jestem szefem?
- Jeszcze tylko dwa tygodnie.
- Co zamierzasz?
- Mam nową pracę. Lepszą.
- Lepszą niż tutaj?
- Wierz mi czy nie, ale niektórzy, na przykład kobiety, mogą nie uważać pracy wyłącznie z mężczyznami za idealną. Lubię facetów. Ale lubię też kobiety. Chciałabym też mieć pracę, gdzie nie będę cały dzień spawała, żeby potem wrócić do domu i znów spawać. Nie możesz mieć mi tego za złe.
- Nie, skąd. Utkwiłaś tu na dłużej, niż sądziliśmy.
- Musiałam walczyć o szacunek załogi. Trochę jestem zmęczona tą walką. Tego też nie możesz mieć mi za złe.
- Nie. – Skinął głową. – Więc… dokąd pójdziesz?
- Znasz Clover Greene?
- Tak, jest świetna. Kupiłem od niej kosiarkę do trawy.
- Jestem jej nową asystentką. Płaca taka sama, ale godziny lepsze, a robota lżejsza. Nie lubię wracać do domu zbyt zmęczona, żeby rzeźbić. Za długo odkładałam artystyczną karierę na drugi plan.
- Twoja sztuka jest dla ciebie ważna – odrzekł. – Szanuję to. Nie znajdziemy drugiego tak dobrego spawacza.
- Znajdziecie. Ale nie tak zabawnego.
- Umieściłaś metalowe jądra w mosznie na moim zderzaku jako karę za to, że nie chciałem z tobą sypiać.
- Więc? To był żart.
- Nie powiesiłaś ich na zderzaku. Przyspawałaś je do tylnego zderzaka. Wielkie metalowe jądra.
- Twój samochód wymagał nowego zderzaka.
- Flash... – Widziała, że chciał coś powiedzieć, ale ugryzł się w język. Cóż, wiedziała, jak się czuł. Przez ostatnie pół roku chciała mu coś powiedzieć...
- Słucham.
- Zaczekaj, nie podziękowałem ci.
- Zakładałam, że podziękujesz mi za odejście. Wiem, że byłam… – szukała właściwego słowa – trudnym pracownikiem. Wiem, że beze mnie poczujesz się lepiej.
- Wolałbym czuć się gorzej, ale żebyś została.
- A ja wolę pracować dla kobiety, którą szanuję.
- Niż dla mężczyzny, którego nie szanujesz?
- Szanuję cię – odparła cicho. – Chciałam powiedzieć, że wolę pracować dla kobiety, do której nic nie czuję, niż dla mężczyzny, do którego coś czuję. Nie powinnam mówić o szacunku. Niezbyt cię lubię, ale cię szanuję.
- Wziąłem cię od tyłu.
- Chciałam tego. Jak mogłabym stracić do ciebie szacunek z powodu świetnego seksu? Nie tracę dla kogoś szacunku tylko dlatego, że miał dość zły gust, żeby się ze mną przespać. Za to akurat szanuję cię jeszcze bardziej.
- Czasami o tym myślę. O tamtej nocy. – Patrzył jej w oczy przez pełną napięcia chwilę, po czym odwrócił wzrok. Flash położyła rękę na jego sercu.
- Witaj w klubie. – Poklepała go i opuściła rękę. – Pójdę już, zanim powiem albo zrobię coś głupiego. Jestem z tego znana. Że wspomnę o metalowych jądrach czy zaspawaniu szuflad w biurku.
- Co? – Podbiegł do biurka. Wszystkie szuflady się otwierały. Zwiesił głowę i zamknął górną szufladę, aż pióra i ołówki zastukotały. – Jesteś zła – stwierdził.
- Tylko cię wkurzam – odparła. – Muszę lecieć, szefie. To znaczy były szefie. Miłego słodkiego życia.
Zeskoczyła z biurka i ruszyła do drzwi.
- Jakie masz teraz plany? – spytał.
- Kolacja w Skyway – odparła. – Clover mówiła, że mają tam frytki z trufli.
- Nie o to pytam. Wiesz, że nie mamy pracy aż do piątego stycznia. Twoje wymówienie jest bez sensu, biorąc pod uwagę, że w tym miesiącu i tak nie musisz pracować. Zaczynasz z Clover w przyszłym tygodniu?
- Mają zamknięte aż do marca, ale ona chce, żebym zaczęła w styczniu. Do końca miesiąca będę korzystać z wolnego czasu. Jest grudzień, prawda? Czas pieczenia ciastek na Boże Narodzenie i dekorowania. Więc głównie będę się zajadała ciastkami. I rzeźbiła. A ty?
- Żadnych ciastek. Praca – odparł. – Kupiłem nowy dom. Nowy stary dom.
- Super, gdzie?
- Government Camp. Stary górski dom.
- Co? Chyba lubisz śnieg?
- Kocham śnieg. Już ma ponad pół metra. Z mojej nowej kuchni jest fantastyczny widok.
- Brzmi to miło.
- Ale dom wymaga pracy.
- To wciąż górski dom, szefie. To tak jakbyś kupił używany prywatny samolot i marudził, że jest używany.
- Dobra. Wygrałaś. Jestem zepsutym bachorem. Nie zarobiłem na to, co mam, ale staram się być coś wart, okej? I dlatego nie chcę z tobą sypiać, bo kiedy masz władzę nad kimś innym, nie wolno tego nadużywać. Czy ci się to podoba czy nie, miałem nad tobą władzę.
- Co to ma znaczyć?
- Nic – odparł. – Mówię tylko, że mam władzę, żeby zatrudniać i zwalniać. Nie powinienem sypiać z kimś, kogo mogę zwolnić. Zrobiłem to dla ciebie.
- Cóż, bardzo ci dziękuję, że mnie rzuciłeś. To bardzo rycerskie. Powodzenia w remoncie domu. Masz coś do zespawania?
- Parę rzeczy.
- Wyczyść metal. Aceton jest dobry. Jeśli nie masz go w domu, możesz pożyczyć mój zmywacz do paznokci.
Spojrzała na niego po raz ostatni i wyszła z gabinetu. Trzymała się prosto, maszerując holem po szarej wykładzinie. Nikogo już nie było.
Na parkingu stał nowy czarny subaru Iana, którego zapewne kupił, bo stare auto mu przypominało o przyspawanych do zderzaka metalowych jądrach.
Flash szła do czerwonego forda rangera z 1998 roku, który widział lepsze czasy. Próbowała się przekonać, że cieszy się z odejścia. Bo przecież cieszyła się z nowej pracy. Clover była bodaj najbardziej przyjazną kobietą, jaką spotkała. Wszystko tam wyglądało jak dopieszczony rajski ogród. Gdziekolwiek spojrzała, widziała inspirację dla swoich metalowych roślin. Świetni ludzie, bezpieczne miejsce pracy, dobra lokalizacja, dobra płaca, dobre dodatki i paliwo dla jej sztuki. Więc tak, bardzo się cieszyła. Ale… Ian.
Nie chodzi o to, że był dobry w łóżku. Był namiętny, zmysłowy, silny, dominujący – tego oczekiwała od faceta. Pierwszy pocałunek był elektryzujący. Drugi jak narkotyk. Przy trzecim sprzedałaby mu duszę. Ale on nie prosił o jej duszę, tylko o każdy centymetr ciała. Oddała mu się na całe godziny. Kiedy poszła z nim do łóżka, była w nim już w połowie zakochana. Gdy rano od niego wyszła, była już zakochana po uszy.
A potem on ją rzucił. Pół roku temu. Powinna się już z niego wyleczyć. Chciała się wyleczyć w dniu, kiedy to się wydarzyło, ale jej serce nie było dość twarde. Najgorsze w tym wszystkim było to, że miał rację. Po paru drinkach stracili głowę, języki im się rozwiązały i przyznali, że czują do siebie miętę. Ale Ian prowadzi firmę, a tam obowiązują zasady, które zabraniają mężczyźnie podpisującemu czeki sypiania z kobietą, która dzierży lutownicę...

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel