Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Kochać za dwoje (ebook)
Zajrzyj do książki

Kochać za dwoje (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron224
ISBN978-83-276-6667-3
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyMidnight Rider
TłumaczMarta Żbikowska
Język oryginałuangielski
EAN9788327666673
Data premiery2021-04-08
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Bernardette wie, że ojciec zrobi wszystko, by jak najszybciej wydać ją za mąż, koniecznie za mężczyznę z wyższych sfer. Na zbliżający się bal zaprosił nawet arystokratów z Europy, nakazując córce, by wybrała najlepszego kandydata na męża. Jednak Bernardette nie zamierza się podporządkować, od dawna podkochuje się w przystojnym sąsiedzie. Chociaż Eduardo nie odwzajemnia jej uczuć, proponuje, by zawarli małżeństwo oparte na przyjaźni. On zyska dzięki temu pieniądze z jej posagu, ona wreszcie uwolni się spod władzy ojca. Bernardette chowa dumę do kieszeni i przystaje na takie rozwiązanie. Liczy, że gdy będzie kochać za dwoje, w końcu odnajdzie drogę do serca męża.

Fragment książki

Bernadette Barron najbardziej na świecie kochała swój ogród, mimo że w miesiącach wiosennych często musiała z niego uciekać ze względu na ataki astmy. W południowo-zachodnim Teksasie kwiaty rosły bujnie, co stwarzało wiele okazji, żeby przystroić nimi urządzony z przepychem wiktoriański dom jej ojca. Colston Barron posiadał co najmniej połowę hrabstwa Valladolid, położonego w połowie drogi między zamożnym miastem San Antonio a sąsiadującym z meksykańską granicą niewielkim Del Rio.
Ojciec poradził sobie wyjątkowo dobrze, jak na irlandzkiego imigranta, który zaczynał od pracy na budowie kolei. Trzydzieści trzy lata po przybyciu do Stanów Zjednoczonych był właścicielem dwóch linii. Pieniędzy mu nie brakowało, ale rodzina, na którą mógłby je wydać, była nieliczna.
Bogactwo nie zapewniło mu jednak akceptacji i szacunku elit. Szorstki irlandzki akcent i brak konwencjonalnych manier tworzyły przepaść pomiędzy nim a wpływowymi rodzinami, chociaż on uważał to za sytuację przejściową. W osiągnięciu celu miała mu pomóc Bernadette.
Jego ukochana żona, Eloise, zmarła na infekcję, której nabawiła tuż po urodzeniu Bernadette. Jego najstarsza córka także zmarła podczas porodu. Jedyny syn miał żonę i małe dziecko, ale mieszkał na Wschodzie, był rybakiem, a kontakty z rodziną ograniczył do minimum. Albert popadł w niełaskę, kiedy odrzucił partnerkę, którą wybrał dla niego ojciec i ożenił się z miłości. W domu została tylko Bernadette. Jej brat ledwo utrzymywał swoją niewielką rodzinę, więc ucieczka do niego nie wchodziła w grę. Musiałaby podjąć pracę, ale jej stan zdrowia był zbyt niepewny. Musiała więc stawiać czoła fanatycznym aspiracjom społecznym ojca.
Bernadette nie odrzucała myśli o zamążpójściu. Miała marzenia o domu i rodzinie. Ojciec chciał jednak wybrać dla niej męża w oparciu o status społeczny. Colston Barron był zdeterminowany, aby wydać Bernadette za mężczyznę z tytułem lub cieszącego się prestiżem wśród elit. Jego pierwszy wybór padł na brytyjskiego księcia, ale niestety okazał się klapą. Zubożałemu szlachcicowi nie brakowało chęci. Kiedy jednak został przedstawiony Bernadette, która pojawiła się na pierwszym spotkaniu w podartych dżinsach brata, brudnej koszuli i z zębami zaczernionymi woskiem, książę uciekł gdzie pieprz rośnie.
Wściekłe tyrady Colstona nie wywołały u Bernadette skruchy. Nie zamierzała wychodzić za mąż dla tytułu. Brat zostawił na ranczu kilka starych ubrań i nie miała oporów, żeby przebierać się za każdym razem, kiedy ojciec przychodził z kolejną propozycją małżeństwa. Niestety, któregoś dnia straciła czujność. Czule doglądając róż, ubrana w kraciastą niebieską sukienkę, z włosami spiętymi w luźny kok, nie miała w sobie nic ze starej jędzy. Mężczyzna dosiadający karego wierzchowca, który przyglądał się jej z oddali, na pewno by jej tak nie nazwał.
Bernadette odniosła wrażenie, że ktoś ją obserwuje. To niesamowite, pomyślała. Nieważne, jak cicho się skradał, zawsze wyczuwała jego obecność.
Wstała z kolan. Na widok mężczyzny w eleganckich, czarnych ubraniach do pracy zarumieniła się. Czarne, proste włosy ledwo wystawały spod kapelusza z szerokim rondem, który skrywał jego twarz przed słońcem.
– Powinnam dygnąć? – spytała zadziornie i rzuciła rękawice ogrodowe na ziemię. Zawsze się przekomarzali.
Eduardo Rodrigo Ramirez y Cortes skinął żartobliwie głową, a jego usta wykrzywiły się w przekornym uśmiechu. Był jak mroczny anioł. Miał trzydzieści sześć lat, oliwkową cerę, czarne oczy i twarz o ostrych rysach.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel