Kochankowie w Barcelonie (ebook)
Alejandro Corderó podczas wesela swojego przyjaciela Luki przystaje na jego prośbę, by zająć się siostrą panny młodej, Sienną Thornton-Rose. Składa obietnicę, że nie uwiedzie niedoświadczonej dziewczyny. Przyjacielska przysługa okazuje się niezwykle trudnym zadaniem, ponieważ Sienna rozpala wszystkie zmysły Alejandra i ku jego zaskoczeniu to ona próbuje uwieść jego…
Fragment książki
Wesele Luki i Olivii
– Alejandro, potrzebuję twojej pomocy.
Luca szczerzył się jak nowożeniec, mimo że jego ślub z Olivią odbył się miesiące wcześniej. To było ich drugie wesele, na które zaprosili wszystkich znajomych, którzy nie mogli wziąć udziału w pierwszym. Alejandro pasował do tych zblazowanych milionerów jak pięść do nosa. Nie wyglądem, którym w niczym im nie ustępował, ale postawą: postawą człowieka, któremu udało się wydostać ze skrajnej biedy. Nosił swoje pochodzenie niczym medal, a kiedy spotykał na swojej drodze ludzi ze starych, bogatych rodów, po jego twarzy błąkał się uśmieszek pogardy. Ich bogactwo i uprzywilejowanie odstręczały go tym bardziej, że w jego żyłach też krążyła błękitna krew. Krew rodu, który go nie chciał, który nigdy się do niego nie przyznał.
– Chodzi o siostrę Olivii, Siennę.
Alejandro zmrużył błękitne oczy, podążając za wzrokiem przyjaciela. Ujrzał stojącą samotnie na uboczu kobietę, której nigdy by nie podejrzewał o pokrewieństwo z Olivią. W odróżnieniu od szczupłej, zwiewnej żony Luki, Sienna była niska i krągła, o ogniście rudych włosach. Alejandro z aprobatą przyjrzał się jej krągłościom.
– Przestań – warknął Luca. – Zanim zmienię zdanie.
Alejandro zaskakująco niechętnie oderwał od niej wzrok.
– Co mam zrobić?
– Chodzi o to, że Olivia bardzo się troszczy o Siennę.
Alejandro uniósł brwi.
– Wygląda na dużą dziewczynkę, która potrafi o siebie zadbać.
– Po prostu chcę, żeby moja żona cieszyła się swoim drugim weselem bardziej niż pierwszym. Nie może tego robić, kiedy martwi się, czy jej siostra się dobrze bawi. Dlatego chcę, żebyś spróbował zająć czymś Siennę.
Alejandro spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela.
– Czy masz na myśli...
– Absolutnie nie! – oburzył się Luca. – Za kogo ty mnie masz? – Podniósł dłoń w ostrzegawczym geście. – Tak właściwie to zabraniam ci jej dotykać. To nie jest typ dziewczyny na jedną noc.
Alejandro pogłaskał się po brodzie.
– Zabraniasz mi...? – powtórzył na głos. Ledwo powstrzymał się od uwagi, że zakazany owoc smakuje lepiej.
– Tak. Proszę tylko, żebyś dotrzymał jej towarzystwa i nie pozwolił, żeby ich okropna matka za bardzo jej dokuczała.
– Co jest w niej takiego okropnego? – Alejandro spojrzał na oszałamiająco piękną kobietę o twarzy dużo młodszej, niż wskazywałaby na to metryka.
– Długa historia. Nie ma czasu, żeby ją teraz opowiadać.
– Bo nie możesz się doczekać, żeby wrócić do swojej panny młodej?
Luca uśmiechnął się promiennie.
– Dokładnie. – Pochylił się do Alejandra i zniżył głos. – Angelica, ich matka, przez cały dzień dogryzała Siennie. Olivii ledwo udało się pohamować. Jestem pewien, że jeśli wydarzy się chociaż jeden incydent więcej, moja żona zamieni się w smoka i zacznie ziać ogniem.
– Czy to byłoby takie złe?
– Właściwie to byłoby całkiem dobre. Ktoś wreszcie powinien pokazać Angelice, gdzie jej miejsce. – Luca westchnął. – Ale Olivia jest za dobra i prawie na pewno znienawidziłaby się za to. Dlatego potrzebuję, żebyś stanął między Sienną a Angelicą, żeby nie musiała tego robić.
Nie było nikogo, kto znaczyłby dla Alejandra więcej niż Luca. Na nikim tak nie polegał, nikomu tak nie ufał. Wiedział, że Luca czuje do niego to samo. Był jedyną osobą, która wiedziała o poprzednim życiu Alejandra. Wiedział o jego matce, jej profesji, jej śmierci. Alejandro nikomu innemu nie zwierzył się z tych rzeczy, a Luca odwdzięczał się tym samym. Alejandro nigdy nie naraziłby na szwank łączącej ich przyjaźni.
– W porządku – zgodził się, choć bez entuzjazmu. Nie zwykł robić za niańkę, ale to był jeden wieczór, jedna kobieta. Co najgorszego mogło się stać?
– Wyglądasz, jakbyś marzyła, żeby znaleźć się gdziekolwiek, byle nie tu.
Sienna przewróciła oczami i odwróciła się, żeby spojrzeć na osobę, która do niej mówiła. Oczywiście zamierzała zapierać się, że wcale tak nie jest, ale na widok stojącego naprzeciwko mężczyzny wszystkie plany wywietrzały jej z głowy. Nie pierwszy raz widziała kogoś przystojnego, ale w tym wypadku słowo „przystojny” zupełnie nie oddawało rzeczywistości.
„Przystojny” było zwykłym, bezpiecznym, przeciętnym określeniem, a żaden z tych przymiotników nie mógł pasować do mężczyzny, który stał naprzeciwko niej. Po jego ustach błąkał się cyniczny uśmiech, jego oczy miały kolor nieba w samo południe, a jego perfekcyjnie symetryczną twarz okalały ciemnobrązowe falujące włosy. Miał na sobie smoking, a jednocześnie wcale go nie miał – przynajmniej w zwykłym znaczeniu tego słowa. Smoking był rekwizytem, który nie mógł ukryć jego pierwotnej siły i męskości, przyciągających ją z niemal magnetyczną siłą.
– Muszę przyznać, że ja też nie jestem fanem wesel – powiedział, krzywiąc się lekko. Sienna mimowolnie spojrzała na jego seksowne usta. Rozejrzała się, rozpaczliwie szukając czegoś, na czym mogłaby się skupić, i napotkała pełen dezaprobaty wzrok matki.
Z deszczu pod rynnę...
– Mówisz po angielsku? – zapytał jeszcze raz mężczyzna.
Mimo paniki Sienna zdołała się do niego uśmiechnąć.
– Tak. – Mówiła też w kilku innych językach, ale w tej chwili ledwo była w stanie wydusić słowo.
– To znaczy, że wolisz milczeć, niż wyrazić własną opinię na temat wesela?
– Zwykle może tak, ale nie tym razem. Panną młodą jest moja siostra. – Sienna wskazała Olivię, która tańczyła wolno w ramionach męża. – Cieszę się jej szczęściem.
– Właśnie widzę.
Sienna parsknęła śmiechem. Jego melodyjny dźwięk sprawił, że Alejandro mimowolnie się wyprostował, dyskretnie zerkając na jej twarz i dekolt. Jego inspekcja trwała sekundę, ale Sienna i tak ją zauważyła, a jej ciało zalała fala gorąca. Odruchowo spróbowała ją zdusić, ale to było takie przyjemne! Nie mogła uwierzyć, że reaguje w ten sposób na obcą osobę. To było jednocześnie zawstydzające i ekscytujące.
– Zawsze jesteś taki bezpośredni?
– Tak.
– Dlaczego?
– A jaka jest alternatywa? Kłamać?
– Może bardziej zachowywać się w sposób społecznie akceptowalny?
– Akceptowalność jest przereklamowana – odparł mężczyzna, wzruszając szerokimi ramionami. Sienna nie wiedziała, czy parsknąć śmiechem, czy jęknąć z zachwytu. Ostatecznie zdecydowała się na to pierwsze.
– Skąd znasz parę młodą? – zapytała, zerkając na Olivię i Lucę.
– Luca jest moim najlepszym przyjacielem.
– W takim razie jak to możliwe, że nie byłeś jego drużbą?
– Nie uznaję instytucji małżeństwa. Byłbym hipokrytą, gdybym stanął dzisiaj u jego boku.
– Ale zapytał cię?
Mężczyzna skinął głową.
– Bez większych nadziei na sukces. Luca wie, co o tym myślę.
– Przepraszam, nie dosłyszałam twojego imienia.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, sprawiając, że jej serce zrobiło fikołka. Niedobrze.
– Pytasz mnie o imię, bonita?
– Na to wygląda.
– Alejandro.
Sposób, w jaki je wymówił, sprawił, że Siennę przeszedł dreszcz. To było jak wyjście z cienia w słońce. Jak afrodyzjak...
Afrodyzjak?
Od kiedy?
Afrodyzjaki nie leżały w kręgu zainteresowań Sienny. Nie zwykła flirtować z mężczyznami i do tej pory nie miała pojęcia, co zainteresowanie jednego z nich może zrobić z jej ciałem.
– A ty?
Sienna zamrugała.
– Co ja?
Teraz to on zaśmiał się ochryple, co nie pomogło jej w odzyskaniu kontroli nad sobą. Po co mężczyzna taki jak on miałby z nią rozmawiać?
– Pytałem, jak masz na imię – wyjaśnił aksamitnym głosem, wyciągając rękę.
– Och. Jestem Sienna – wymamrotała, czerwieniąc się.
– Sienna – powtórzył jej imię z akcentem, chyba hiszpańskim, od którego w jej brzuchu wybuchły fajerwerki. – Chcesz zatańczyć?
– Zatańczyć? – powtórzyła, patrząc na udekorowany lampkami i jaśminem parkiet urządzony na tarasie restauracji w Rzymie. Taniec wymagał gracji i koordynacji ruchowej, dwóch rzeczy, które były jej piętą Achillesową. Ale taniec oznaczał bliskość. Dotykanie się...
Boże, Sienno, on nie zaprasza cię do łóżka!
A gdyby zapraszał? Co by zrobiła? Zaczerwieniła się jeszcze bardziej i zacisnęła powieki, mając nadzieję, że kiedy je otworzy, jego już nie będzie.
– To nie jest fizyka kwantowa – powiedział. – Mogę ci pokazać.
Wiedział. Oczywiście, że wiedział! Przecież nie dało się jej pomylić z wyrafinowaną kobietą z elity, dla której takie wydarzenia to chleb powszedni.
Po prostu bądź sobą – powiedziała sobie.
Przypomniała sobie, co wcześniej powiedziała jej Olivia, i uśmiechnęła się. Bycie sobą oznaczałoby dżinsy, za duży sweter i jej suczkę, Starbuck. Otworzyła oczy i natychmiast tego pożałowała, na nowo zbita z nóg widokiem Alejandra.
– Nie tańczę – wyjaśniła, ale mimo odmowy pożerała wzrokiem jego twarz i pierś, do której miała taką ochotę się przytulić...
– Nie lubisz?
A skąd miałaby wiedzieć? Poza kilkoma szkolnymi dyskotekami, które spędziła przyklejona do ściany jak grecka rzeźba, nie miała żadnej styczności z tańcem.
– Powinnam... – zaczęła, rozpaczliwie szukając wymówki, żeby się od niego uwolnić.
Machnęła ręką w stronę swojej najlepszej przyjaciółki, Gertie. Alejandro spojrzał w stronę, którą wskazała, i zrobił coś, czego najmniej się spodziewała: dotknął jej. Nie tylko jej dotknął, ale splótł z nią palce w geście, który dla Sienny był tak intymny, że oddech uwiązł jej w gardle. Okręciła się, żeby na niego spojrzeć. Alejandro obserwował ją spod zmrużonych powiek. W odróżnieniu od Sienny wydawał się mistrzem ukrywania tego, co myśli i czuje.
– Zatańcz ze mną, bonita. Jedną piosenkę?
Jego palce były ciepłe i silne, jego dłoń dużo większa niż jej. Sienna spojrzała na nią mimowolnie, czując przyspieszone bicie swojego serca.
– No dobrze – powiedziała. – Ale nie miej do mnie pretensji, kiedy twoje stopy będzie trzeba amputować, bo tyle razy na nie nastąpiłam.
Uśmiechnął się zniewalająco.
– Zgoda. – Po czym podniósł jej dłoń do ust i ucałował, sprawiając, że przeszył ją dreszcz przyjemności. Była przerażona perspektywą tańca z nim, a jednocześnie nigdy nie zdecydowałaby się odmówić.
Sienna Thornton-Rose nie przesadzała. Nie miała najmniejszego talentu do tańca, ale z jakiegoś nieokreślonego powodu Alejandrowi wydało się to intrygujące. Ona wydawała się intrygująca. Pewnie byłby w stanie lepiej zanalizować to uczucie, gdyby jej krągłości nie ocierały się o niego co chwilę, gdyby jej piersi nie były tak idealnie krągłe, że miał ochotę położyć na nich ręce, napawać się ich kształtem i ciężarem...
„To nie jest typ dziewczyny na jedną noc”.
Alejandro zazgrzytał zębami i spojrzał na parkiet, gdzie tańczyli Luca i Olivia. Luca był zajęty swoją panną młodą i nie patrzył na Siennę i Alejandra. Ale co z tego? Nie zamierzał zawodzić swojego najlepszego przyjaciela. Luca kazał mu zapewnić Siennie rozrywkę, sprawić, żeby się dobrze bawiła, a ona nie bawiła się dobrze. Jeszcze nie.
Czując uderzenie adrenaliny, położył ręce na jej biodrach. Spojrzała na niego szeroko otwartymi, zielonymi oczami. Nie przypominała kobiet, z którymi zwykle się umawiał, ale było w niej coś, co niesłychanie go kręciło. Czy te piegi na jej nosie i policzkach występowały też gdzieś indziej na ciele? Czy jej rzęsy naturalnie miały ten sam kolor, co jej włosy, głęboki, intensywnie rudy? A włosy na jej łonie?
Do diabła. To, że była niedostępna, musiało mieszać mu w głowie. Ale przez całe życie ćwiczył samokontrolę i nie zamierzał poddać się pokusie.
– Musisz się odprężyć – zachęcił, choć jego własne ciało było napięte jak struna. – Poczuj rytm muzyki. Pozwól, żeby dosięgnął twojej duszy.
– Odprężyłabym się bardziej, gdybyś nie był kimś między hiszpańskim bóstwem a gwiazdą Hollywood – wyparowała i zaczerwieniła się gwałtownie, ale choć była zawstydzona, wciąż patrzyła mu w oczy. W jej wzroku było coś odważnego, łobuzerskiego i uzależniającego.
Dlaczego jej wyznanie sprawiło mu taką przyjemność? Przecież doskonale wiedział, jak działa na kobiety. Nie bez powodu był zatwardziałym kawalerem. Ale jej komplement i jej urocze zawstydzenie sprawiły, że nabrał ochoty się z nią podrażnić.
Mierda.
– Czyżbyś nie marzyła o tańcu z bóstwem? – zapytał, przyciągając ją bliżej.
Poczuł, jak powietrze ulatuje jej z płuc, jak jej ciepły oddech muska jego policzek. Zastanowił się, jak brzmią jęki jej rozkoszy, i poczuł, że twardnieje.
– Dziwne, ale nie – odparła sztywno.
– Odpręż się – przypomniał. Kiedy tego nie zrobiła, położył dłoń na jej brodzie i zmusił ją, żeby na niego spojrzała. – Nie odwracaj wzroku – rozkazał. Powoli opuścił rękę z powrotem na jej biodro i zaczął kołysać ją w rytm muzyki, nie przestając patrzeć jej w oczy. Tylko że to nie był rytm muzyki, a rytm jego rozszalałego tętna i pożądania, które w normalnych warunkach zaspokoiłby najdalej za kilka godzin.
Nie dzisiaj, powiedział sobie w duchu. Nie z nią.
Sukienka druhny była wyjątkowo piękna. Według jego doświadczenia panny młode zwykle starały się przyćmić wszystkie inne kobiety na ślubie, ale Olivia wybrała sukienkę, która podkreślała każdy atut jej siostry. Od głębokiej szmaragdowej barwy pasującej do jej oczu, po materiał, który przylegał do jej piersi niczym druga skóra, by poniżej talii opadać zwiewnie do jej kolan. Alejandro nabrał ochoty, żeby wsunąć rękę pod spód i odnaleźć krzywiznę jej pośladków...
Cristo. Chyba mu odbiło. Luca go zabije, jeśli pójdzie dalej w tę stronę. Sam się zabije, jeśli zdradzi przyjaciela.
– Jesteś w tym bardzo dobry – odezwała się Sienna.
– W tańcu?
– W oczarowywaniu kobiet.
Jej szczerość go bawiła, ale też trąciła w nim strunę, o której zdążył zapomnieć. Opiekuńczy instynkt, który przypomniał mu noce spędzone na zamartwianiu się o matkę, żałowaniu, że nie może nic zrobić...
– Czy to właśnie robię?
– Och, nie pytaj. To jeszcze bardziej zawstydzające, nawet jeśli się nie starasz.
Alejandro zaśmiał się; podobało mu się to, jak na niego reagowała. Przestała tańczyć i po prostu na niego patrzyła. Jej pełne różowe usta wręcz żądały, żeby je pocałować.
– Po prostu tańczę z piękną młodą kobietą – powiedział, wzruszając ramionami.
Równie dobrze mógłby ją uderzyć. Sienna opuściła ręce wzdłuż boków i zrobiła krok do tyłu. Jej twarz pobladła, sprawiając, że piegi stały się bardziej wyraźne.
– Powinnam pójść do moich cioć. Upewnić się, że niczego nie potrzebują. – Jej uśmiech był sztywny, jej radość i spontaniczność gdzieś zniknęły. – Przepraszam.
Zanim Alejandro zdążył zareagować, jej już nie było. Przedzierała się przez tłum, sztywna i wyprostowana, jakby chciała coś udowodnić – jemu i całemu światu. Patrząc, jak odchodzi, Alejandro doznał czegoś na kształt rozczarowania.
Piękna? Trzęsąc się z oburzenia, Sienna wyszła z restauracji i skierowała się w stronę Tybru toczącego wody pod pełnym księżycem. Aż do teraz udawało mu się ją zwodzić. Uwierzyła, że naprawdę chce z nią tańczyć. Że widzi ją taką, jaką była.
Nie piękną.
Nie uważała się za zakompleksioną; po prostu nie miała złudzeń. Trudno popaść w samozachwyt, kiedy żyje się z takimi pięknościami, jak Olivia i Angelica. Była cierniem między różami, małą rdzawą kaczką między dwoma pełnymi gracji łabędziami. Nigdy im nie dorówna i nie potrzebowała kłamliwych pochlebstw jakiegoś faceta na przyjęciu.
Patrzyła na rzekę i z każdym pluskiem wody dusiła w sobie pożądanie, zmuszając się, żeby wrócić do rzeczywistości. Ale fantazjowanie o tym, co mogłaby zrobić z tajemniczym nieznajomym, było tak bardzo pociągające...
– Widziałeś Sisi? – Na pięknej twarzy Olivii malowała się troska.
Alejandro spojrzał na pannę młodą, usiłując odnaleźć jakiekolwiek podobieństwo między nią a Sienną. Nie udało mu się. Twarz Olivii była symetryczna i sercowata, jej oczy ciemnoniebieskie i szeroko rozstawione, jej włosy tak jasne, że prawie białe. Nie miała piegów, a jej usta wydały mu się nudne i płaskie w porównaniu z pełnymi, kuszącymi ustami Sienny.
– Moją siostrę – dodała Olivia, biorąc jego brak odpowiedzi za niezrozumienie.
– Myśleliśmy, że z nią tańczysz – wtrącił znacząco Luca.
– Nie martw się – szepnęła Olivia, wyciągając łabędzią szyję nad głowami gości. – Na pewno gdzieś tu jest.
– Mogę się za nią rozejrzeć – zaproponował Alejandro, udając, że wcale nie ekscytuje go ta perspektywa.
– Nie, nie. To ja powinnam jej poszukać, upewnić się, że wszystko...
– Pozwól, żeby on to zrobił – wtrącił Luca. – Wiesz, że Sienna nie znosi, kiedy się martwisz.
Alejandro podejrzewał, że Olivia niepotrzebnie niepokoi się o siostrę. Rozmawiał ze Sienną tylko przez kilka minut, ale od razu wyczuł w niej siłę charakteru. Nie uważał, żeby trzeba było jej szukać, ale i tak miał ochotę ją znaleźć, bynajmniej nie z altruistycznych pobudek.
– To wasze wesele. Chociaż tyle mogę dla was robić, skoro już wywinąłem się od obowiązków drużby – obiecał z uśmiechem.