Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Miłość jak z filmu
Zajrzyj do książki

Miłość jak z filmu

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-8342-516-0
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788383425160
Tytuł oryginalnyBillionaire Fake Out
TłumaczKatarzyna Ciążyńska
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-04-11
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Miłość jak z filmu" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS.
Poznali się w kolejce po kawę w zwykłej kawiarence w Chicago. Od tego dnia zaczął się ich szalony romans. Sean zamieszkał u Paisley, lecz nie zdradził jej, że jest robiącym karierę aktorem. Mówił, że jest trenerem w pobliskiej siłowni. W dzień szli do swoich zajęć – ona do firmy PR-owej, on na plan filmowy; wieczory i noce spędzali na gorącym seksie. Po pewnym czasie Sean jednak zaczął się obawiać, że gdy Paisley odkryje prawdę, to go po prostu rzuci. I się nie pomylił. Przepraszał ją wielokrotnie, ale nie chciała mu wybaczyć, mimo że go pożądała do szaleństwa...

 

Fragment książki

 

A więc jest w ciąży. Kręcąc głową, Paisley wlepiała wzrok w kupiony w aptece test. Kolejny. Na pewno źle odczytała wynik. Proszę, niech tak będzie, pomyślała.
To nie był jej najlepszy dzień. Najpierw zadzwonił brat z wiadomością, że ich stary pies Pasha trafił do weterynarza z powodu drugiego ataku serca. Z kolei jeden z jej klientów upierał się, że apotkałby się ze zrozumieniem, gdyby w telewizji gorąco zaprotestował przeciwko niesprawiedliwemu potraktowaniu go przez policję za to, że wezwał ich z powodu bezdomnego, który grzebał w jego śmietniku. No i w końcu piąty test, który zrobiła w ostatnich pięciu dniach, nadal pokazywał wynik pozytywny.
We wszystkie trzy obszary jej uporządkowanego życia wtargnął chaos, teraz jednak na pierwszym miejscu znalazła się rewelacja dotycząca ciąży. Jak mogła do tego dopuścić?
Nie była osobą, która twardo trzyma się zasad, ale nie była też impulsywna. Łatwo było winić Jacka i jego duże brązowe oczy za to, że się zapomniała. Mówiąc szczerze, po prostu czuła się przy nim bezpiecznie, jakby stworzyli prawdziwy dom, a nie czuła się tak od rozwodu rodziców.
To nie było najmądrzejsze, Paisley wiedziała, że emocje nie mają wiele wspólnego z rozsądkiem. Miała też świadomość, że musi powiedzieć Jackowi o ciąży. Po pięciu testach nie może dłużej zwlekać. Poza tym Jack napisał do niej wcześniej, prosząc, by włożyła najlepszą sukienkę i spotkała się z nim w jednej z najbardziej eleganckich restauracji w Chicago i okolicy, ponieważ ma dla niej ważne informacje.
Nie była pewna, co to może być. Niewykluczone, że w końcu dostał przyzwoitą pracę. Tak, to zabrzmiało, jakby go osądzała, ale od pół roku pracował w siłowni za rogiem, a mówiąc szczerze, nie był dobrym trenerem. Chyba że ona się na tym nie zna. Właściwie nie miała pojęcia, co tam naprawdę robił.
Nie zarabiał wiele, tego akurat była pewna. Zamieszkał z nią po ich drugiej randce. Gotował i robił zakupy, poza tym nie dokładał się do kosztów mieszkania, co najwyżej od czasu do czasu wkładał jej do portfela kilka studolarówek. Było to trochę dziwne, ale z tym nie dyskutowała.
To nie jego pieniądze zwróciły jej uwagę, lecz pośladki podkreślone przez obcisłe dżinsy. Poza tym było ją stać na życie, jakie prowadziła. Bardzo chciała rozwinąć IDG Imaging, firmę, którą założyła z przyjaciółkami. Były już znane na środkowym zachodzie, lecz jej ambicją było doprowadzenie do tego, by firma działała na terenie całego kraju. Wiedziała, że w Kalifornii czy Nowym Jorku działają podobne, ale większe znane firmy, przyglądała się im i planowała, jak rozszerzyć własną działalność.
Pomalowała wargi szminką i poprawiła włosy, które ułożyła w kok na karku. Czoło zakrywała grzywka. Paisley uważała, że podkreśla jej urodę. Miała na sobie sukienkę z kremowym aksamitnym spodem i wierzchnią warstwą z haftowanej w kwiaty organzy. Gdy stanęła bokiem do lustra, zdała sobie sprawę, że już niedługo się w nią nie zmieści. Dziecko.
Do tej pory skutecznie ignorowała fakt, że jest w ciąży. Po raz kolejny przejrzała się w lustrze. Zawsze chciała założyć rodzinę… kiedyś tam. Prawdę mówiąc, ta ciąża wydawała jej się nierealna i pewnie tak pozostanie do chwili, gdy ujrzy reakcję Jacka. A przecież nie miała pojęcia, jak on zareaguje.
Trochę się tego obawiała, choć od długiego czasu nie pozwalała sobie na lęki i obawy. Była dobra w znajdowaniu jasnych stron życia, ale to… chyba ją przerosło. Chciała napisać wiadomość do Olive i Delaney, bo w takiej chwili potrzebowała wsparcia przyjaciółek.
Ponieważ jednak było to dziecko Jacka, stwierdziła, że on powinien się dowiedzieć o tym pierwszy. Poza tym byli umówieni na wieczór. Miała nadzieję… Głęboko nabrała powietrza w płuca. Wyobrażała sobie jego reakcję na jej wieści, oczywiście najbardziej entuzjastyczną. A jednak życie tyle już razy zawiodło jej oczekiwania...
- Przestań – powiedziała sobie. Czasami nie była w stanie powstrzymać galopady myśli.
Włożyła czerwoną aksamitną pelerynę, to w końcu grudzień, a poza tym w sezonie świątecznym lubiła wyglądać odświętnie. Wzięła znów głębszy oddech, by dodać sobie odwagi, wyszła z budynku i ujrzała czekającego na nią przy krawężniku rolls royce’a.
- Dobry wieczór, pani Campbell. Jestem dziś na pani usługi – rzekł Lyle, szofer jej przyjaciółki.
- Wie pan, dokąd jedziemy?
- Tak, proszę pani – zapewnił ją. – Proszę wygodnie usiąść i się zrelaksować.
Kiedy otworzył jej tylne drzwi, na siedzeniu zobaczyła elegancko zapakowany prezent i kopertę z jej imieniem. Gdy usiadła i zapięła pas, otworzyła kopertę. Znajdowała się w niej złożona na pół kartka z ładnego grubego papieru, na której Jack napisał kilka słów. Wszędzie by rozpoznała jego niestaranny charakter pisma.

Paisley,
Chcę, żebyś zapomniała o całym świecie i pozwoliła się porwać. To moje podziękowanie za ostatnie sześć miesięcy.
Jack

Serce zabiło jej mocniej. Czy to znaczy, że Jack chce z nią zostać dłużej? Czy przeciwnie, żegna się z nią w możliwie najbardziej uprzejmy sposób?

Gdy wysiadła ze srebrnego rollsa, Sean wstrzymał oddech, jak zwykle, gdy ją widział. Miała ładne szaroniebieskie oczy, twarz w kształcie serca i gęstą brązową grzywkę. Zawsze wyglądała pięknie.
Tego wieczoru była wyjątkowo promienna.
Jej sukienka robiła ogromne wrażenie. Miała delikatne bufki z czarnej koronki wyszywanej w gwiazdy i księżyc, przypominające słynny obraz van Gogha „Gwiaździsta noc”. Na górze obcisła, od pasa sukienka się rozszerzała, spływała kaskadą materiału, który z daleka ocenił jako aksamit. Spódnica sięgała kostek i na niej także pojawił się ten sam co na staniku haftowany motyw.
Dojrzał też kremowe botki na szpilce. W ręce trzymała pikowaną torebkę Chanel na łańcuszku.
Mimo tej wytworności i gracji wydawała się zdenerwowana. Całkiem jakby odgadła, że wrócił do swojego oryginalnego koloru włosów, a nawet domyśliła się, kim naprawdę jest, choć miał na głowie czapkę.
Cóż, niezależnie od wszystkiego, tego wieczoru zamierzał wyjawić jej prawdę. Nie chciał tego robić w mieszkaniu, które dzielił z nią przez pół roku. Chciał wyznać, kim naprawdę jest.
W tym celu dał z siebie wszystko. Zarezerwował całą restaurację, ufarbował włosy na swój naturalny ciemnobrązowy kolor i zgolił brodę, którą zapuszczał, odkąd się poznali. Jeśli zaś chodzi o strój, włożył garnitur od Bossa. Wystąpił w kampanii reklamowej Boss rozpoczętej podczas weekendu na Święto Dziękczynienia i, o ironio, w drodze na dzisiejsze spotkanie minął należący do kampanii billboard.
Paisley uśmiechnęła się do niego. Odpowiedział jej uśmiechem i wciąż chłonął ją wzrokiem. W jednej ręce trzymała futrzaną mufkę, którą jej kiedyś podarował, na drugiej przewiesiła ulubioną czerwoną aksamitną pelerynę. Gdy za jego plecami dojrzała powóz konny, skinęła głową.
- W pierwszej chwili pomyślałam: Co, do diabła, ale teraz rozumiem – powiedziała, zbliżając się do niego.
Gdy znalazła się dość blisko, na jej włosach dojrzał płatki śniegu. Wyciągnął rękę, by je strzepnąć, wziął od niej pelerynę i otulił nią jej ramiona.
- Nie będzie ci za zimno? – spytał, wskazując na dorożkę.
- Skądże. Uwielbiam to – odparła z przesadnym entuzjazmem. – Dobrze wyglądasz gładko ogolony i na czarno. Jakbyś mi kogoś przypominał… Jakim cudem nie zauważyłam, że masz taką wydatną szczękę?
- Bo zwykle przyglądasz się innym częściom mojego ciała – odparł, puszczając do niej oko.
- To naprawdę nie moja wina, masz wyjątkowo zgrabną pupę.
Zaśmiał się i pomógł jej wsiąść do dorożki, a gdy sam zajął miejsce, przykrył ich nogi grubym wełnianym pledem. Woźnica podał im termos z gorącą czekoladą i ruszyli. Sean wziął głęboki oddech i otoczył Paisley ramieniem. Wiedział, że gdyby pozostał Jackiem, nic nie musiałoby się zmieniać. Mógł nadal odgrywać tę rolę i nie narażać swoich nerwów. Tylko jak długo?
Nie może jej okłamywać w nieskończoność. Pod koniec tygodnia musi wrócić do LA i zacząć kampanię reklamową przed premierą. Musi jej to dziś powiedzieć. Nie miał więcej wymówek, które mógłby zaakceptować.
Chciał odgrywać rolę romantycznego bohatera, którą grał już raz czy dwa. Chciał, by Paisley wiedziała, że jest dla niego centrum wszechświata i że kłamiąc, nie zamierzał jej skrzywdzić. Przeciwnie, kłamał, by ją chronić.
Pomasował kark, zastanawiając się, jak jego pragmatyczna i szczera dziewczyna zareaguje na jego wyznanie. Miał świadomość, że powinien zrobić to wcześniej. Na przykład przed dwoma tygodniami, kiedy go zaprosiła na święta. Nigdy nie czuł takiego zadowolenia jak w chwili, kiedy leżała w jego ramionach naprzeciwko elektrycznego kominka.
O mały włos nie wyznał jej wtedy prawdy. Nie zrobił tego. Dopóki zdjęcia nie dobiegną końca, nie chciał mówić o swoim bohaterze. Mówiąc szczerze, mężczyzna, którego grał, bardzo przypominał Jacka. Czasami rola filmowa myliła mu się z tą życiową. Ale zaufanie jest bardzo skomplikowaną rzeczą. Modlił się w duchu, by Paisley to dostrzegła, jeśli po tym wieczorze w ogóle zechce z nim rozmawiać.
- Twoja wiadomość była dość tajemnicza – zauważyła.
- Tak? A miała brzmieć romantycznie.
- Teraz to widzę. Nie byłam pewna, czy oznacza huczne podziękowanie za ostatnie pół roku seksu, czy coś innego?
Skrzywił się. Czy celowo tak napisał? Wiedział, że gdy powie Paisley, kim jest, wszystko się zmieni. I nieważne, że lepiej niż inni rozumiała, co to znaczy być celebrytą i czym jest publiczny wizerunek.
To nie gwarantowało, że mu wybaczy.
- Cieszę się, że to widzisz – odrzekł. – Ale mam dla ciebie ważną wiadomość.
- To dobrze, bo ja też mam coś ważnego do zakomunikowania.
Ona ma mu coś ważnego do powiedzenia? Był tak skupiony na swoim wyznaniu, że nie zwracał na nią tyle uwagi, ile powinien. To prawda, wiedział, że nie łączy ich miłość, a w każdym razie tego nie czuł. Nie dorastał w kochającym domu. Nauczył się udawać zadurzenie, był jednak pewny, że dotąd nie poznał tego uczucia. Lubił Paisley i chciał ją nadal widywać po powrocie do Los Angeles.
- Panie pierwsze – oświadczył.
Powiedział sobie, że tak zachowuje się dżentelmen. Przez ostatnie tygodnie Paisley pracowała ciężko jak nigdy, próbując pozyskać klientów spoza środkowego zachodu. Przez wiele wieczorów, gdy leżeli w łóżku, słuchał jej planów na przyszłość. Podobało mu się, że ma marzenia i że się nimi dzieli. Ten związek był inny od jego relacji z kobietami w LA, które oczekiwały od niego pomocy w dostaniu się tam, gdzie chciały się dostać.
Paisley nie szukała dróg na skróty.
- Nie, w porządku, chcę usłyszeć twoje wieści – odparła w końcu. Wyjęła rękę z mufki i położyła ją na jego dłoni. W jej spojrzeniu, kiedy podniosła na niego wzrok, była otwartość i cień bezbronności.
Powiedział sobie, że nie ma powodu czuć się winny, lecz to nie powstrzymało wyrzutów sumienia. Poza tym wydawała się jakaś inna i wciąż się zastanawiał, czy sama przypadkiem nie odgadła jego tożsamości. Co zresztą ułatwiłoby mu sprawę.
- Czy twoje wieści mają związek z moją osobą? – spytał. Gdyby odpowiedziała twierdząco, wygłosiłby przygotowaną wcześniej mowę na temat umowy poufności, jaką podpisuje z wytwórnią.
- Owszem – szepnęła. – Ale wiem, że niełatwo mi to przyjdzie. Potrzebuję kilku minut, żeby zebrać myśli.
- Chodź tu. – Przyciągnął ją i pocałował. Chciał ją pocieszyć, lecz natychmiast obudziło się w nim pożądanie. Trudno było oprzeć się jej ustom, gdy wiedział, że może więcej jej nie pocałuje. Teraz, niepewny jej reakcji, pragnął jej jeszcze bardziej.
Objęła go i oddała mu pocałunek, przechylając na bok głowę. Boże, jak on jej pragnął.
Oderwał od niej wargi.
- Uspokoiłaś się trochę?
W milczeniu odwróciła wzrok. Nie rozumiał tego. Czego dotyczy jej wiadomość, że aż tak się denerwowała?
- No cóż, to nie będzie łatwe – podjął.
Wróciła do niego spojrzeniem.
- Mówiłeś, że to nie pożegnanie.
- Zgadza się.
- Więc o co chodzi?
- Nie jestem tym, za kogo mnie bierzesz. To znaczy jestem, ale jestem też kimś innym. – Na miłość boską, jakim cudem zdobył Oscara, wygadując takie bzdury? Żałował, że nie może zadzwonić do jednego z kolegów scenarzystów z prośbą, by mu napisał tę scenę.
- Co ty mówisz, Jack? – Ściągnęła brwi.
- Nie byłem z tobą całkiem szczery, jeśli chodzi o moją sytuację zawodową.
- Domyśliłam się – odparła. – Nie wiem, czym się zajmujesz, ale ta siłownia, gdzie kazałeś mi się podwieźć, nie wygląda na zbyt popularną. – Szerzej otworzyła oczy. – Zaczekaj, robisz coś nielegalnego?
- Nie. Posłuchaj, trudno to wyjaśnić – zaczął, kiedy dorożka zawróciła do restauracji.
Zdawało mu się, że kątem oka dojrzał jakiś ruch w krzakach, ale nie chciał odwracać uwagi od Paisley, która patrzyła na niego z oczekiwaniem.
- Nie nazywam się Jack Nelson. Naprawdę jestem…
- Sean O’Neill! Tutaj!
- Szlag – mruknął.
Paisley rozejrzała się, szukając Seana O’Neilla, w końcu wróciła wzrokiem do Jacka. Gdy mu się przypatrywała, w pewnym momencie zobaczył, że wszystko zrozumiała.
- Ukrywasz się w Chicago, bo twoja była właśnie ponownie wyszła za mąż za miliardera Ainsleya Hartmana? – wołał paparazzo, błyskając fleszem.
Jack wziął pled z kolan i zasłonił nim ich twarze. W tym ukryciu zwrócił się do Paisley.
- Twoja była? – wydyszała. Usiadła prosto, marszcząc czoło, i ściągnęła mu czapkę z głowy. – Sean O’Neill!

 

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel