Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Miłości nie było w planie (ebook)
Zajrzyj do książki

Miłości nie było w planie (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-8418-9
Formatepubmobi
TłumaczMonika Łesyszak
EAN9788327684189
Tytuł oryginalnyHer Deal with the Greek Devil
Język oryginałuangielski
Data premiery2022-09-29
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Constantin Skalas nie może się pogodzić z tym, że jego ojciec ożenił się z kobietą, która poślubiła go wyłącznie dla pieniędzy. Po śmierci ojca doprowadza ją do ruiny finansowej. Jego plan obejmuje też odegranie się na przybranej siostrze, Molly Payne. Constantina irytuje fakt, że Molly powiodło się w życiu i została światowej sławy modelką. Wymyślił więc, jak i jej pokrzyżować życiowe plany. Nie przewidział tylko, że to ona bardziej skomplikuje jego życie niż on jej…

FRAGMENT

Constantin Skalas długo, długo czekał na ten dzień. Pochopną młodzieńczą obietnicę przekuł w spisek, a następnie w plan, który tego dnia wreszcie przyniósł owoce. Zamierzał je w pełni smakować.
Jako że większą część dorosłego życia rozmyślnie spędził na rozpuście, umiał korzystać z życiowych przyjemności i wiedział, jak najlepiej wykorzystać tę okazję.
Jako jeden z dwóch właścicieli prężnej międzynarodowej spółki Skalas & Sons mógł dowolnie wybrać miejsce realizacji swych zamiarów. Jego ojciec był niegdyś najbogatszym człowiekiem na ziemi. Constantin wraz z bratem, Balthazarem, podwoili jego majątek w rok po objęciu spadku. Constantin posiadał niezliczone hotele, domy i posiadłości do wynajęcia dosłownie wszędzie. Mógł wyznaczyć w dowolnym z nich miejsce dzisiejszego, długo wyczekiwanego spotkania.
Oczywiście wybrał najlepsze, żeby głęboko wbić nóż i jeszcze przekręcić dla lepszego efektu: posiadłość w spokojnej części Skiathos, wyspy u wybrzeży Tesalii w północnej Grecji. Do miasta Skiathos przybywało wiele młodych osób, skuszonych bogatą ofertą nocnego życia. Constantin nie korzystał z tutejszych atrakcji zbyt długo. To właśnie tu został zmuszony do życia pod jednym dachem z niemożliwą do zaakceptowania drugą żoną ojca i jej niezręczną córką, za którą, najdelikatniej mówiąc, także nie przepadał.
Gardził macochą. Trochę mniej przybraną siostrą, która nie ponosiła winy za to, że jej matka wyszła za mąż dla korzyści, ale też nie protestowała przeciwko temu małżeństwu.
Jego niechęć z upływem czasu nie osłabła, mimo że ojciec przemyślał swą pochopną decyzję i w typowy dla siebie, brutalny sposób porzucił drugą żonę. Mimo że obie panie dość szybko zeszły Constantinowi z oczu, podejrzewał, że będzie żywił do nich urazę do końca życia.
Z satysfakcją zasiadł wygodnie za biurkiem zmarłego ojca, którego bynajmniej nie żałował. To z tego miejsca w rodzinnym domu Demetrius Skalas prowadził niegdyś interesy. Po kilku latach szaleństwa pozbył się odrażającej brytyjskiej pomocy domowej i jej beznadziejnej córki, które z niewiadomych powodów przyjął pod dach. Zdaniem Constantina poślubił Isabel, żeby ostatecznie wyrzucić z pamięci pierwszą żonę, elegancką i kruchą matkę Constantina, którą zniszczył, porzucił i wykpił, gdy coraz głębiej popadała w obłęd z rozpaczy.
Constantin wolał nie wspominać matki, żeby nie stracić zimnej krwi. Jego ofiara nie zasługiwała na nic prócz zemsty.
Obejrzał monstrualne biurko, którego Demetrius używał, żeby podbudować swoje nadmiernie rozbudowane ego. Constantin często stał przed nim, patrząc mu w twarz z udawanym szacunkiem, podczas gdy ojciec skrupulatnie wyliczał, na co dwudziestodwulatek wydał środki, przeznaczone na jego miesięczne utrzymanie. Próżny wysiłek. Na końcu zawsze czekała go reprymenda i nieunikniona kara.
Oszklona ściana wychodziła na taras, z którego nikomu nie wolno było korzystać bez pozwolenia Demetriusa, którego nikt nigdy nie uzyskał.
Klif poniżej porastały sosny, nietypowe dla greckich wysp, jako że turyści lubili rozległe widoki. Tu jednak, gdzie niepodzielnie panował satrapa Demetrius, drzewa górowały nad prywatną zatoczką Morza Egejskiego.
W tym miejscu Constantin cierpiał niegdyś męki, udając skruchę i pokorę. Teraz sam zaplanował tortury dla drogiej przybranej siostrzyczki, Molly. Portier poinformował go, że właśnie przybyła.
Ze złośliwą satysfakcją oczekiwał spotkania z nią po latach spiskowania i ukrywania swoich prawdziwych intencji.
Wygodnie rozparty w skórzanym fotelu, potężny, barczysty, równie bezwzględny, choć nie tak okrutny jak ojciec, stanowił uosobienie męskiej siły i pewności siebie.
Demetrius Skalas zmarł kilka lat wcześniej. W przeciwieństwie do starszego brata Balthazara, pozbawiony niepotrzebnego poczucia odpowiedzialności Constantin wcale go nie żałował. Wręcz przeciwnie. Uważał, że świat jest lepszym miejscem bez starego satrapy, zwłaszcza dla jego synów, a szczególnie dla niego. Wreszcie zyskał możliwość zrealizowania swojego planu, skrywanego dotąd w zakamarkach mrocznego serca.
Nie potrafił przewidzieć, którą wersję swojej przybranej siostry zobaczy. Dopiero stukot wysokich obcasów podpowiedział mu, co go czeka.
Chwilę później stanęła w progu. Kiedy napotkał jej spojrzenie, powietrze między nimi niemal zaiskrzyło.
Molly Payne, córka pomocy domowej, bynajmniej nie przypominała tamtej niezręcznej, zahukanej dziewczyny, którą znał. Stanęła przed nim w obramowaniu framugi jak przed wejściem na wybieg i śmiało patrzyła w oczy.
Widział już różne jej fryzury. Teraz ułożyła włosy w lśniące loki, napuszone niczym sierść kotki usiłującej zrobić większe wrażenie na drapieżniku.
Nic z tego, kiciu – pomyślał. – Twoje sztuczki ani pazurki mnie nie odstraszą.
Dyskretny, przypuszczalnie szalenie pracochłonny makijaż podkreślał niesamowity, lodowaty błękit oczu. Wydęte usteczka nadawały jej nadąsany wygląd. Zdjęcia fantastycznej figury zdobiły okładki wszelkich światowych magazynów mody.
Mała, nieśmiała Molly Payne nie miała na tyle taktu, żeby po zakończeniu małżeństwa jej matki z ojcem Constantina popaść w biedę i zapomnienie. Wyobrażał sobie, że zamieszka w jednym z tych ponurych brytyjskich miasteczek, smutnych jak ona sama, i będzie wieść nieciekawe życie.
Zamiast tego zdobyła światową sławę.
– Czyż to nie słynna Magda? – zapytał, rozmyślnie używając jej groteskowego zawodowego pseudonimu.
– Cześć, Constantinie – odpowiedziała.
Jak wszystkie świadome swych walorów piękności, wykorzystywała każdy atut jako broń, łącznie z głosem. Działał na Constantina odurzająco jak ulubiony trunek, aksamitna, rozgrzewająca Metaxa. Przewidział, że obudzi w nim pożądanie tak jak kiedyś, ale na żywo rozpalała zmysły znacznie mocniej niż na zdjęciach.
– Pomyślałem, że podróż w przeszłość sprawi ci przyjemność – powiedział, rozsiadając się wygodniej w ojcowskim fotelu.
Demetrius Skalas był sztywny, rygorystyczny i brutalny. Natomiast Constantin, podobnie jak Molly, stworzył sobie alter ego. W przeciwieństwie do brata szybko pojął, że nigdy nie dogodzi szaleńcowi. Ledwie spełnili jedno wymaganie, podnosił poprzeczkę znacznie wyżej. Constantin przestał próbować go zadowolić. Zarówno wtedy, jak i teraz czerpał przyjemność z szargania jego nazwiska hulaszczym trybem życia.
Gazety używały mocniejszych określeń. Czytał je z satysfakcją.
– Naprawdę myślałeś, że będę miała ochotę na wspomnienia? – spytała Molly, której nie chciał nazywać Magdą. – Dziwne. Akurat tę drogę do piekła zawsze uważałam za wyjątkowo wyboistą.
– Zabawne. Z wiekiem stałaś się okropnie drażliwa.
Molly nawet nie drgnęła. Nadal stała w drzwiach gabinetu pana domu.
Constantin skorzystał z okazji, żeby dokładnie obejrzeć współczesną supermodelkę w czasach, kiedy powszechnie uważano, że tego typu kariera bezpowrotnie odeszła w przeszłość. Najwyraźniej zdawała sobie sprawę, że obcisła złota sukienka lśni w promieniach słońca jak szata anioła. Świadomie przybrała pozę podkreślającą doskonałe kształty, przykuwające uwagę najsłynniejszych kreatorów mody.
Wyglądała wspaniale. I robiła wrażenie niedostępnej. Tym gorzej dla niej, zważywszy na plan, który opracował.
– Każdy dorasta, Constantinie – odrzekła. – No, prawie każdy – dodała po chwili namysłu.
– Czy to aluzja? W ten sposób nie zaskarbisz sobie mojej przychylności, Molly.
– Wolałabym, żebyś nazywał mnie Magdą.
– Z pewnością, ale pozostanę przy Molly, żebyśmy pamiętali, kim i czym jesteśmy – odparł z szerokim uśmiechem.
Zafascynowany, obserwował, jak zimne błękitne oczy rzucają gromy. Szybko jednak opanowała emocje. Zaczekał w milczeniu, aż opuści swoje stanowisko w drzwiach i podejdzie krok bliżej.
– Nie wątpię, że wiesz, co mnie sprowadza – oświadczyła.
– Odśwież mi pamięć – zachęcił.
– Czy to konieczne?
Pamiętał szesnastolatkę, która naiwnie zawierzyła mu swoje troski. Stojąca przed nim osoba w niczym jej nie przypominała. Tym lepiej. Nie uznawał wyrzutów sumienia, więc nie używał tego określenia dla opisania swego stanu duszy. Tym niemniej, ilekroć wracał pamięcią w przeszłość, odczuwał dyskomfort.
– Sam cię poinformuję, co jest konieczne, a co nie. Na razie opowiedz mi swoją łzawą historyjkę.
– Nie chciałabym cię zanudzić.
Zimne oczy rozbłysły niczym kryształy lodu. Constantin dałby głowę, że przez jej głowę mkną bynajmniej nie nudne, a raczej mordercze scenariusze.
– Wiem, że pamiętasz moją mamę.
– Poznałem w życiu niejedną chciwą wywłokę, a mimo to właśnie ona zdołała głęboko zapaść mi w pamięć – odparł, celowo przeciągając słowa, żeby jak najbardziej zabolały.
Molly poczerwieniała. Błękitne oczy rzucały gromy. Constantin ledwie odparł pokusę, żeby wstać z krzesła, porwać ją w objęcia i całować do utraty tchu.
– Nie przyszłam tu po to, żeby dyskutować o wadach i błędach mojej mamy – odparła lodowatym tonem.
– Sam wybiorę temat dyskusji, za twoim pozwoleniem czy bez – uciął krótko.
Molly wzięła głęboki oddech, ale nie zaprotestowała. Nie była głupia i wiedziała równie dobrze jak on, dlaczego się tu znalazła.
Weszła dalej w głąb gabinetu, którego nie widziała od dzieciństwa. Wnętrze pozostało niezmienione. Obserwował, jak ogląda starannie dobrane działa sztuki na ścianie, a potem ostatnią z kolekcji kryształowych karafek, które jego ojciec w napadach szału porozbijał o ścianę.
– Mama zawsze marzyła o założeniu własnej firmy – zaczęła ostrożnie. – Ilekroć zdobyła jakieś pieniądze…
– Na przykład trzy miliony euro za zniknięcie z życia mojego ojca, choć powinna odejść z własnej woli za darmo, gdyby miała choć odrobinę wstydu – wtrącił sztucznie łagodnym tonem.
Molly zignorowała kolejną zniewagę. Constantin miał nadzieję, że zabolała.
– Zainwestowała tu i tam. W końcu postanowiła podbić branżę hotelarską.
– Czyste szaleństwo. Tego rodzaju urojenia wymagają pomocy lekarskiej – skomentował ze śmiechem. – Mam wiele własnych hoteli, nienależących do spółki Skalas & Sons. Posiadanie kilku rozsianych po całym świecie kameralnych hotelików nie czyni z nikogo potentata.
– Dziwne, że o nich wspomniałeś, akurat teraz, kiedy przeinwestowała. W końcu ktoś je sprzątnął sprzed jej nosa i stanęła u progu finansowej ruiny – stwierdziła, nie odrywając wzroku od jego twarzy.
– Cóż za smutna historia – westchnął. – Dobrze, że słynna córka może ją wesprzeć w kłopotach, które sama na siebie ściągnęła.
– Niepotrzebnie tracę czas na mówienie ci tego, co sam wiesz – odburknęła.
Wzięła do ręki fotografię z jednego z podręcznych stolików. Z pozoru przedstawiała szczęśliwą rodzinę, jednak uważny obserwator mógł dostrzec strapioną minę młodego Balthazara, zbuntowaną Constantina i zagniewaną ich ojca, zapowiadającą karę. Jeżeli dobrze pamiętał, tego dnia Demetrius stłukł obu synów. Radości rodzinnego życia – pomyślał z przekąsem.
– Niewiele wiem – odpowiedział. – Spytaj kogokolwiek.
Molly posłała mu znaczące spojrzenie, zbyt bystre na jego gust. Inteligencja u kobiety nie wróżyła niczego dobrego. Na swoje nieszczęście Constantin lubił inteligentne kobiety. Mimo to wybierał na kochanki niezbyt mądre, za to piękne, chociaż śmiertelnie go nudziły. Im bardziej powierzchowne, tym lepiej pomagały mu podtrzymywać wizerunek beztroskiego playboya, niezależnie od tego, jak sprawnie pomnażał majątek. Potrzebował kamuflażu, żeby nie prowokować potencjalnych przeciwników.
– Od chwili, kiedy wyjechała z Anglii, żeby poślubić twojego ojca, mama zawsze snuła jakieś plany. Przed hotelami stworzyła własną kolekcję strojów. Wcześniej wpadła w trzy różne finansowe pułapki.
Constantin posłał jej fałszywie współczujące spojrzenie.
– No cóż, oszustów na świecie nie brakuje.
– Dotychczas myślałam, że prześladował ją pech. Dopiero ostatnie wydarzenia uświadomiły mi, że ma jednego, bardzo potężnego wroga. Od zawsze.
– Brzmi strasznie. Co twoim zdaniem musiała zrobić, że zasłużyła sobie na taką wrogość?
– Uwierzyła okropnemu człowiekowi, kiedy wyznał jej miłość. Za późno odkryła, że wcale jej nie kocha, dopiero po zawarciu katastrofalnego małżeństwa. Przyniosło jej ono dwóch niemiłych pasierbów, którzy przemienili jej życie w piekło.
– Z pewnością wybrała sobie męża ze względu na zasobność portfela. Takie układy zwykle bywają brudne. Wytłumacz mi, jaka kobieta wini pasierbów za własne błędne decyzje finansowe?
Molly obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.
– Źle mnie zrozumiałeś. Mama nikogo nie obwinia, bo nie patrzy w przeszłość, w przeciwieństwie do mnie.
Constantin najchętniej uświadomiłby jej, że jego zdaniem koszmarna Isabel nie powinna w ogóle zostać wpuszczona do rezydencji Skalasów ani tym bardziej przyjęta pod dach. Jego zdaniem w zupełności wystarczyłoby, żeby zabawiła Demetriusa przez jedną noc, najwyżej dwie. Komu przyszłoby do głowy, żeby poślubić gosposię po dwudniowym pobycie na angielskiej prowincji u dawnego partnera w interesach? Kto paradowałby pod ramię ze zwykłą służącą? Tylko Demetrius.
– Ja też winię niektórych za nieszczęścia, jakie spadły na mnie i moich najbliższych. Tyle że ja z nimi walczę, a w każdej walce ktoś wygrywa, a ktoś inny przegrywa. Musisz wiedzieć, że to ja zawsze zwyciężam.
– Zmęczyła mnie ta gra – oświadczyła Molly lodowatym tonem. – Moja matka jest zrujnowana, a ja stoję na skraju bankructwa. Dobrze o tym wiesz, bo to ty doprowadziłeś nas do ruiny.
– Nie utrzymywałem z tobą kontaktów od czasów, kiedy znałem cię jako załamaną nastolatkę – przypomniał łagodnym tonem. – Nawet jeżeli od czasu do czasu uczestniczyliśmy w tych samych towarzyskich wydarzeniach, udawało nam się uniknąć bezpośredniego kontaktu. Jak możesz mnie obciążać odpowiedzialnością za swój brak umiejętności gospodarowania pieniędzmi?
– Jest moją matką, Constantinie – przypomniała łamiącym się głosem. – Co mam zrobić? Wyrzucić ją na ulicę?
– Może to nie najgorszy pomysł, zważywszy najej… tak zwanego pecha?
Molly chyba zadrżała, ale tak szybko odzyskała kontrolę nad sobą, że nie potrafił powiedzieć, czy nie za dużo sobie wyobrażał.
– Przypuszczam, że właśnie do tego dążyłeś – stwierdziła, jakby odgadła jego myśli. – Zostawiłeś wystarczająco wiele wskazówek. Kiedy złożyłam w całość wszystkie elementy układanki, doszłam do wniosku, że tylko grałeś beztroskiego playboya. Włożyłeś mnóstwo czasu i energii, żeby przekonać wszystkich, że nie interesuje cię nic oprócz sportowych aut i ciągle zmienianych kochanek. W rzeczywistości jesteś takim samym rekinem jak twój brat, tylko starannie to ukrywasz z sobie tylko znanych powodów. Podejrzewam, że popełniłam błąd, zakładając, że wystarczy ci, że przemieniłeś moje młodzieńcze lata w piekło i że zostawisz mnie w spokoju.
– Myślę, że okres dorastania dla każdego jest trudny, nawet dla mnie. Bardziej interesuje mnie, kogo jeszcze winicie z matką za swoje niepowodzenia. Przypuszczalnie wszystkich oprócz siebie.
Porcelanowe policzki Molly znów zabarwił rumieniec, ale nic więcej nie zdradzało, jakie emocje odczuwa. Obserwował ją baczniej, niż nakazywał rozsądek, co bynajmniej nie umniejszało jego fascynacji.
Molly widziała w nim wcielonego diabła, co go cieszyło.
– Zastawiłeś pułapkę, a moja mama ciągle w nią wpadała. Gratuluję skuteczności. A teraz powiedz, czego naprawdę chcesz.
Constantin zdawał sobie sprawę, że niewiele rzeczy w życiu spełnia pokładane w nich oczekiwania. Tak zwane czarujące towarzystwo, uczestniczące w rejsach jachtem po Morzu Śródziemnym, śmiertelnie go nudziło. Słynne restauracje, odznaczone gwiazdkami Michelina, mamiły konsumentów zamiast porządnie karmić. Piękne kobiety nie dawały spodziewanej satysfakcji w łóżku. Ale realizacja jego planu będzie wyjątkiem potwierdzającym regułę. Przejdzie jego najśmielsze wyobrażenia, a wyobrażał sobie ten scenariusz w tysiącu różnych wariantów, rok po roku.
– Po co pytasz, skoro to oczywiste? – odpowiedział pytaniem, żeby przedłużyć chwilę cichego triumfu.
Czekał na nią od dawna, dlatego że jego matka leżała bez czucia w domu opieki wskutek krzywd, jakie jej wyrządzono. Balthazar dokonał zemsty na kochanku, który doprowadził do jej załamania, uwodząc, porzucając, a potem wyszydzając ją, kiedy ich ojciec postąpił tak samo. Constantin z kolei nigdy nie wybaczył kobiecie, która wyobrażała sobie, że może wtargnąć w ich życie jakby nigdy nic i zająć jej miejsce.
– Wyjaśnij, o co ci chodzi – ponagliła Molly. – Na pewno nie o pieniądze, bo ci ich nie brakuje. Zresztą wszystko wydałam. Ktoś musiał spłacać jej długi, kiedy doprowadzałeś ją do finansowej ruiny. Czego więc ode mnie oczekujesz?
– Wytłumaczyłem ci to, kiedy do mnie zadzwoniłaś. Nie lubię się powtarzać.
– Po trzech tygodniach od mojego telefonu oddzwoniłeś tylko po to, żeby oświadczyć, że mama może odzyskać swoje nieruchomości i dobre imię. Dam głowę, że kosztem poniżenia w oczach całego świata. To twoja specjalność. Powiedz w końcu, czego ode mnie chcesz.
– To przecież oczywiste. Tego, z czego słynę.
– Chyba nie… – wykrztusiła z trudem.
Constantin z przyjemnością obserwował jej zaszokowaną minę. Wyraźnie widział różnicę pomiędzy Molly a Magdą. Straciła pancerz ochronny, który musiała sobie stworzyć przez lata. Znów stała naprzeciwko niego tamta zagubiona dziewczyna, którą ledwie pamiętał, o wydętych usteczkach i dużych błękitnych oczach.
– Właśnie tak. Chcę ciebie, Molly. Nagiej. Pode mną, na mnie i we wszystkich możliwych pozycjach, błagającej, w pełni oddanej, tak długo, jak sobie zażyczę, póki nie uznam długu twojej matki za całkowicie spłacony. Mówiłem ci, że to proste – dodał z szerokim uśmiechem na widok jej przerażonej miny. – Zawsze dotrzymuję słowa.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel