Moje serce jest tylko dla ciebie / Gra o wysoką stawkę
Przedstawiamy "Moje serce jest tylko dla ciebie" oraz "Gra o wysoką stawkę", dwa nowe romanse Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE DUO.
Księżniczka Minerva była szczęśliwa, że na jej męża wybrano księcia Oliveira. Traktowała małżeństwo jako obowiązek, ale pokochała narzeczonego. Gdy zniknął przed ślubem, złamał jej serce. Nie liczyła, że kiedyś jeszcze go zobaczy. Przez czternaście lat udawało jej się unikać tematu zamążpójścia. Teraz jednak, kiedy wkrótce przejmie koronę, musi wybrać sobie męża. Do jej kraju zjeżdżają najznamienitsi kandydaci, a wśród nich – choć odmieniony i pod innym nazwiskiem – książę Oliveiro…
Znana modelka Angelique Marchand ma u stóp cały świat, lecz kocha tylko jedno miejsce na ziemi – zabytkową posiadłość w Szkocji, która należy jej się w spadku po matce. Dowiaduje się jednak, że ojciec przegrał ją w pokera. Nowym właścicielem posiadłości zostaje arogancki milioner Remy Caffarelli. Angelique zna go i bardzo nie lubi, lecz nie ma innego wyjścia – musi się z nim spotkać i zawalczyć o odzyskanie domu…
Fragment książki
W jakże dojrzałym wieku dziewiętnastu i pół roku następczyni tronu Arkalety była całkowicie pewna, że nie grozi jej żadne romantyczne zauroczenie. Na pewno nie zrobiłaby niczego tak głupiego, jak zakochanie się w gburowatym rudym księciu, którego miała poślubić.
Staromodna umowa zaręczynowa została spisana przez jej matkę i króla Cisneros, gdy Minerva miała czternaście lat. Od tamtej pory co roku księżniczka spędzała cztery wakacyjne tygodnie z księciem Oliveiro.
Świat nie widział dwóch bardziej odmiennych od siebie osób zmuszonych do spędzania ze sobą czasu. Minerva gardziła czytaniem i ciszą, a nim pierwsze wspólne wakacje dobiegły końca, była pewna, że gardzi również księciem Oliveiro.
A jednak… wszystko się zmieniło, gdy spojrzeli sobie w oczy podczas tegorocznego letniego przyjęcia.
Zwykły taniec zamienił się w godzinne rozmowy i wkrótce złapała się na pokazywaniu księciu swojego ulubionego miejsca w Arkalecie – jeziora o kształcie łzy na obrzeżu pałacowych terenów. Natknęła się na nie, gdy jako dziecko poszukiwała zagubionych strzał, i od tamtej pory poświęcała mnóstwo czasu na pozbywanie się chwastów, czyszczenie kamiennych ławek i posągów i ozdabianie terenu lampkami solarnymi.
Opowiedziała księciu o emocjach towarzyszących jej podczas pracy nad każdym calem jej tajemniczego ogrodu, który pokochała z niewiadomych przyczyn. Zależało jej, żeby pokochał to miejsce równie mocno jak ona. Jak zwykle mówił niewiele, lecz kiedy światło księżyca w pełni odbiło się od jeziora, zauważyła, że wyraźnie się rozluźnił.
– Tu jest tak spokojnie – wyszeptał. – Jakbyśmy byli jedynymi ludźmi na świecie.
A potem odwrócił się do niej, spojrzeli sobie w oczy w blasku migających światełek i wszystko inne przestało istnieć. Obowiązki, różnice, obserwujący ich rodzice, byli tylko oni, chłopiec i dziewczyna. Dłonie zaczęły jej drżeć, gdy przycisnęła swoje usta do jego. Jej pierwszy pocałunek. I, jak się później dowiedziała, jego również.
Całowali się tak długo, że usta jej spuchły, a ciało zaczęło boleć. Co chwilę przestawał i patrzył na nią, jakby się obawiał, że zniknie. A potem znów ją całował.
Poprosił, by zwracała do niego „Liro” – imieniem, którego używała tylko jego matka, zanim zmarła, gdy był jeszcze małym chłopcem. Imieniem, którego jego ojciec zabronił używać, podobnie jak wszystkiego, co przypominało jego utraconą ukochaną.
Ledwie mógł znieść fakt, że syn był tak bardzo podobny do matki. Nikt inny nie znał tego imienia. Po raz pierwszy dostrzegła coś dzikiego i szalonego za maską spokoju Lira. Był jak zwierzę w klatce, które właśnie dostrzegło możliwość uwolnienia się.
Potajemne spotkanie nad jeziorem stało się w kolejnych tygodniach ich conocnym rytuałem. W ciemności chętnie dzieliła się z nim swoimi sekretami. Takimi, jak długo ukrywana prawda o rzekomo polubownym rozwodzie jej rodziców i o tym, że ojciec opuścił je dla swojej nowej rodziny.
Liro słuchał uważnie, otulając jej dłoń swoją.
Nigdy nie rozmawiali o łączącej ich umowie. Wiedziała, że to lato kiedyś się skończy, a wtedy on odjedzie. Tyle że tym razem wyjedzie na obowiązkowy dwuletni obóz wojskowy w swoim królestwie, podczas gdy ona pojedzie na studia do Ameryki. Będzie ich dzieliło pół świata.
Ostatniego wieczoru pojawiła się nad jeziorem pierwsza i czekała na niego pogrążona w toczących ją obawach, które próbowała ignorować. Czy będzie o niej myślał? Odwiedzi ją? A może opuści ją zupełnie jak ojciec?
Ostatnia myśl przywołała wspomnienia. Małżeństwo jej rodziców również było królewską umową, zawartą dla dobra krajów i ich sprzymierzeńców. Jako dziecko była nieświadoma napięcia, ale z wiekiem nie dało się już nie zauważyć burzliwości ich związku, zignorować jej ani przed nią uciec. Doświadczyła nieszczęścia swojego ojca i tego, jak z każdym rokiem odgrywania roli króla rosła jego niechęć.
Czy to samo stanie się z Lirem, gdy już wypełnią warunki swojej umowy?
Pojawienie się Lira w świetle księżyca przerwało potok myśli. Podeszła do niego, wyciągając ku niemu usta do pocałunku, ale się cofnął.
– Co się stało? – zapytała, łapiąc go za rękę, ale jego palce pozostały sztywne i nie odwzajemnił uścisku.
– Mój ojciec przyjechał.
Minerva głośno wciągnęła powietrze, natychmiast rozumiejąc nagłą zmianę. Król Guillermo zazwyczaj nie dołączał do syna podczas jego wizyt w Arkalecie. Liro gardził ojcem i ostatnio bardzo często o tym rozmawiali. Wyciągnęła rękę, żeby dotknąć jego ramienia, ale odwrócił się od niej i ruszył w kierunku jeziora.
– Wszedł wczoraj na arenę łuczniczą i zobaczył nas razem.
Minerva z trudem się powstrzymała, by nie unieść dłoni do ust i nie krzyknąć, niczym bohaterka tak uwielbianych przez jej matkę oper mydlanych. Wczoraj jak zwykle Liro towarzyszył jej w treningu, ale jej najlepsza przyjaciółka Bea niespodziewanie dała znać, że jej nie będzie i mieli arenę łuczniczą tylko dla siebie. W mgnieniu oka oboje znaleźli się półnadzy na stercie miękkich mat za jedną z szafek ze sprzętem.
Zamiast jednak zatrzymać się jak zwykle, po raz pierwszy poszli na całość – kolejny wspólny pierwszy raz. To była wyjątkowa chwila.
Na myśl, że nie byli sami, a ze wszystkich ludzi na świecie to właśnie król Guillermo musiał ich widzieć, zrobiło jej się niedobrze. Choć Arkaleta była nowoczesna i wyzwolona, królestwo Cisneros było w swojej kulturze stanowczo konserwatywne. Czy mogła zostać posądzona o uwiedzenie księcia?
– Co powiedział?
– Że porozmawia z królową o przyspieszeniu ślubu na wypadek, gdybyś zaszła w ciążę.
– Przecież się zabezpieczyliśmy. Jak może traktować nas jak nieznośne dzieciaki, które należy ukarać?
Przez twarz Lira przetoczył się dziwny wyraz.
– Tak widzisz małżeństwo ze mną, Miv? Jak karę?
– To nie tak. Miałam na myśli, że to za szybko. Myślałam, że mamy jeszcze lata na wypełnienie umowy małżeńskiej.
– Wiedziałaś o umowie?
– Oczywiście. A ty nie?
Pokręcił głową. To wiele wyjaśniało.
– Od jak dawna wiesz, że będziesz musiała za mnie wyjść?
– Podsłuchałam ich rozmowę, gdy przyjechałeś tu po raz pierwszy.
– Cóż, ja dowiedziałem się dzisiaj.
– Myślałam, że wiesz i że to dlatego byłeś taki nieprzystępny. Kłóciłeś się z ojcem pierwszego dnia. Byłeś taki nieszczęśliwy.
– Nie mogło być inaczej. Jestem najmłodszym synem nieszczęśnika, który dba tylko o swoje dziedzictwo. Nie wspominając, że do złudzenia przypominam wyglądem kobietę, o której nie chce rozmawiać. – Zamknął oczy, a na jego twarzy widać było ból. – Mój ojciec jest nieugięty. Żąda, żebyśmy wzięli ślub tak szybko, jak to możliwe.
Zamarła. Wychowano ją w przekonaniu, że mieszka w postępowym królestwie, którym będzie mogła zarządzać, jak tylko poczuje się do tego gotowa. Że ma prawo dokonywać własnych wyborów i że zanim przejmie czekające ją obowiązki, będzie mogła doświadczyć świata zewnętrznego.
– Ale jesteśmy zaledwie dziewiętnastolatkami – powiedziała, odsuwając się poza jego zasięg. Nie była w stanie myśleć, kiedy jej dotykał. – Chcę iść na studia, wziąć udział w zawodach łuczniczych. Nie chcę jeszcze rezygnować z wolności.
Zawisła między nimi cisza, pustka dusząca ich ciężarem sytuacji, w jakiej się znaleźli.
– A kto mówi, że w ogóle musimy z czegoś rezygnować? – zapytał cicho. – Dlaczego nie mielibyśmy realizować swoich planów? Dlaczego mamy pozwolić, by traktowano nas jak pionki?
Minerva pokręciła głową.
– Liro, pewnego dnia zostanę królową.
– Nie musisz! – Dzikość, która pojawiła się z tymi słowami w jego oczach, przerażała.
Odsunęła się i ruszyła w kierunku jeziora.
– Liro… kocham mój kraj i ufam osądom mojej matki. Jeśli to małżeństwo jest niezbędną częścią moich obowiązków, to niech tak będzie.
Pierwszy raz nie ugięła się pod jego spojrzeniem. Wiedziała, że niektórym ślepe trzymanie się zasad mogłoby się wydawać słabością. I oczywiście czasami była zmęczona byciem posłuszną księżniczką. Wszak była tylko człowiekiem. Jednak w ciągu tych ostatnich tygodni, podczas tych skradzionych chwil była Min. Przy Liro czuła się wolna. Może gdyby się pobrali, udałoby im się połączyć oba światy?
– Niczego nie musisz – powiedział Liro niepewnie. – Min, nie marzyłaś nigdy, żeby uciec i zacząć wszystko od nowa gdzie indziej? Nie marzysz o życiu na własny rachunek?
– Ale to jest moje życie – odrzekła, wyciągając swoje dłonie z jego uścisku.
Liro zamarł. Kakofonia dźwięków pochodzących od szelestu liści poruszanych letnią bryzą stanowiła jedyny kontrast dla nieznośnej ciszy, która zaległa między nimi. Minerva nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Miała świadomość, że nie lubił swojego królewskiego życia, ale czy naprawdę uważał, że przestrzeganie obowiązków oznaczało dla niej zrzeczenie się własnych potrzeb?
– Nigdy nie marzyłam, by przed tym uciec. Miałam pięć lat na przyzwyczajenie się do myśli o zaaranżowanym małżeństwie. Nie zaplanowałam wydarzeń ostatnich tygodni, uważam je jednak za dowód, że możemy być zgraną parą.
– Zgraną? To był jakiś test na nasze małżeńskie dopasowanie?
– Oczywiście, że nie.
Liro wydał z siebie dźwięk pełen agresji, świadczący o tym, że emocje wzięły górę nad rozsądkiem. Przez chwilę myślała o tych wszystkich latach, kiedy chciała wyciągnąć coś z niego, o swojej fascynacji jego osobą i pragnieniu zwrócenia na siebie jego uwagi. O uczuciu szczęścia, które towarzyszyło jej przez ostatnie tygodnie. Ale wtedy powrócił cichy głos w jej głowie, przypominając, co dzieje się, gdy pozwalamy sobie na wrażliwość. Jeżeli pragnęła małżeństwa z rozsądku, musiała zachować emocje dla siebie.
– Możemy przeciągać narzeczeństwo. – Stała wyprostowana, zmuszając się, by na niego nie patrzeć, gdy starała się ukryć swoje rozczarowanie jego reakcją. Lira ewidentnie nie cieszyła perspektywa poślubienia jej. Wzięła głęboki oddech, przywołała najlepiej wytrenowany królewski wyraz twarzy i zignorowała sygnały wysyłane przez jej ciało, gdy wymawiała każde ze słów.
– Kto wie? Może nie będzie aż tak okropnie. Wierzę, że będziemy do siebie pasować.
– Chcesz zostać moją żoną, Minervo?
– Oczywiście, że chcę. Czyż nie wyraziłam się jasno?
– Wytłumacz mi dlaczego.
Wierciła się pod naporem jego uwagi. Nienawidziła każdej chwili tej rozmowy.
– Lubię cię, Liro. Będziemy dobrymi współmałżonkami. Przyjaźnimy się wystarczająco długo, by nasze małżeństwo wyglądało wiarygodnie. Oboje pochodzimy z rodzin królewskich, znamy więc swoje obowiązki. To ma sens.
– W twoich ustach brzmi to jak umowa biznesowa. Małżeństwo powinno być czymś znacznie więcej niż wyrazem rozsądku.
Twardość jego głosu sprawiła, że poczuła się nieistotna i niepewna siebie. Jak wtedy, gdy jako mała dziewczynka co wieczór wybierała numer swojego ojca, rozpaczliwie pragnąc usłyszeć jego głos. Nie była przygotowana na to, że pewnego dnia poprosi ją, by przestała dzwonić. Zdanie sobie sprawy z faktu, że jej własny ojciec nie tęsknił za nią tak, jak ona za nim, że nie chciał być dłużej częścią jej życia, był najbardziej druzgoczącym odrzuceniem, jakiego kiedykolwiek doświadczyła.
W którymś momencie ostatnich tygodni opuściła gardę i pozwoliła Liro się zbliżyć. Zaczęła na nim polegać, tęsknić za nim w sposób, który przekraczał granice wyznaczone przez aranżowane małżeństwo. Musiała się cofnąć na właściwy tor, nawet jeśli to miało zaboleć.
– Całkiem nieźle sprawdzamy się w seksie, to chciałeś usłyszeć? Coś jeszcze?
Liro zesztywniał. Wpatrywał się w Minervę, jakby liczył, że cofnie te słowa. Jego dłonie chwyciły ją za ramiona.
– Zasługujesz na więcej, Min – powiedział łagodnie.
– To nie jest takie złe rozwiązanie.
Poddając się chwilowej słabości, pochyliła się, by go pocałować. Zazwyczaj był bardzo delikatny. Tym razem jednak złapał ją w taki sposób, jakby za chwilę miała zniknąć. Kiedy zerwał z niej ubranie i zaczęli się kochać, było inaczej, gwałtowniej.
– Zapamiętam cię taką na zawsze. Dziką i wolną.
Po wszystkim przytulał ją tak długo, aż zmarzła w chłodzie nocy. Nie rozmawiali, a mimo to, wracając do pałacu, czuła się lekko. Sztywne pożegnanie przy bramie i stwierdzenie, że musi się przespacerować, żeby oczyścić myśli, wzbudziły w niej podejrzenie, jednak odrzuciła je szybko, zrzucając je na swoje przewrażliwienie. Pożegnanie Lira wydało jej się chłodne, ale go nie zakwestionowała.
Nie kwestionowała niczego... Aż zrobiło się na to za późno.
Czternaście lat później
Minerva walczyła z chęcią strącenia ciężkiej diamentowej tiary, przytwierdzonej artystycznie do czubka jej głowy. Wsuwki wbijały się w skórę jej głowy i tak zmęczoną już trzygodzinnym czesaniem przez królewskiego stylistę. Jej sięgające talii loki zostały umyte, wyszczotkowane i upięte w najbardziej misternego koka na świecie.
Przyniesiono jej lustro, by mogła okazać swój podziw dla tego wyszukanego dzieła. Wszak fakt, że królewna wolałaby przystroić się w dżinsy, zupełnie się nie liczył. Przestrzeganie skomplikowanych wytycznych dotyczących jej wyglądu na różne okazje to jeden z pierwszych obowiązków, do których będzie musiała przywyknąć, zostając królową.
Zanim zdążyła odetchnąć i zebrać myśli, do komnaty wkroczył niewielki oddział ubranych w liberie strażników, ogłaszając przybycie jej matki. Wszyscy, włącznie z Minervą, wstali gdy Jej Wysokość Królowa Uberta z Arkalety pojawiła się w wejściu.
– Od dawna nie widziałam tych regaliów – powiedziała królowa, wskazując na tiarę i pasujące do niej klejnoty zdobiące uszy i szyję Minervy.
– Mistrz Nasir postanowił złożyć ci hołd, używając oryginalnych regaliów z twojej koronacji. – Minerva skinęła głową w stronę starszego kustosza, który szczycił się samodzielną opieką nad zachowaniem historii rodu. Minerva odczuwała podobną dumę ze swojej roli w dziejach jej kraju.
Królowa Uberta obchodziła trzydziestolecie piastowania swojej pozycji na tronie jednocześnie ze swoimi sześćdziesiątymi urodzinami. Podczas gdy normalnie w lecie Arkaleta przeżywała oblężenie turystów związane z zawodami łuczniczymi, w tym roku przez tydzień świętowano podwójny jubileusz królowej. Siedmiodniowy festiwal obchodów miał zostać uwieńczony królewskim balem.
We wbitym w nią wzroku matki Minerva dojrzała odbicie swojej własnej ekscytacji. Poza kilkoma wybranymi członkami królewskiej administracji, nikt nie został wtajemniczony w szczegóły nadchodzących wydarzeń.
Nikt nie wiedział, że królowa planowała złamać tradycję i dobrowolnie zrzec się tronu. Nie robiła tego z żadnych tragicznych powodów, po prostu chciała przejść na emeryturę i przekazać koronę. Niedzielne oświadczenie miało położyć kres nocnym rozmowom i zmienić wszystko, wprowadzając nowe porządki w maleńkim królestwie na wyspie.
– Wyglądasz pięknie. Denerwujesz się?
– Trochę – odparła szczerze księżniczka. Matka i tak czytała w niej jak w otwartej książce. Zawsze dziwiły ją opowieści innych królewskich dzieci o trudnych relacjach z ich rodzicami.
Z drugiej strony, matka Minervy była królową wyjątkową, zmieniającą tradycję i wprowadzającą zmiany nawet po skandalu związanym z rozwodem i odmowie ponownego zamążpójścia dla dobra kraju. Dorównanie jej stanowiło nie lada wyzwanie.
– Będziesz musiała przyzwyczaić się do publicznych przemówień, moja droga, będzie ich teraz więcej. Zdobycie złotego mistrzostwa olimpijskiego w łucznictwie z pewnością było bardziej stresujące.
– To nie to samo. – Minerva uśmiechnęła się smutno. Nie była jeszcze gotowa do rozmów o świecie, który zostawiała za sobą. Jednak po ponad dekadzie względnej wolności, podczas której oddawała się swoim pasjom, z lekkością przyjmowała na siebie pełnię królewskich obowiązków.
– Skoro to nie przemówienie cię martwi, widocznie niepokoi cię coś z planów na ten tydzień.
Minerva wzruszyła ramionami i podeszła do sięgającego podłogi okna z widokiem na zatokę. Zazwyczaj obserwowanie rytmicznego kołysania statków na wodzie przynosiło jej ulgę, ale nie tym razem. W porcie panował chaos spowodowany przez setki luksusowych jachtów i kapitanat miał nie lada problem z zacumowaniem ich wszystkich.
Jeden szczególnie ekskluzywny czarny jacht przyciągnął tłum gapiów, zatrzymując się kilka mil od doków, kołysząc się na zatoce niczym błyszcząca, obsydianowa góra. Bez względu na to, kim był jego właściciel, prawdopodobnie mógł być odpowiednim kandydatem na przyszłego męża królowej.
Opinia publiczna Arkalety niechętnie zgodzi się na przekazanie tronu niezamężnej księżniczce. Dlatego Minerva zmuszona była znaleźć sobie męża i to szybko.
– Mamo, wiesz, że to nieuniknione.
– Ale skoro tego nie chcesz...
– Nie zamierzam się sprzeczać. Konsultowałam to z niezliczoną liczbą doradców i wszyscy mówią to samo. Oddanie krajowi nie wystarczy, muszę jeszcze zapewnić ciągłość królewskiego rodu.
– Miałam nadzieję, że po tym, co cię spotkało, w końcu znajdziesz sobie kogoś.
Minerva odwróciła się od okna. Odrzucenie Lira nadal bolało.
– Wolę małżeństwo z rozsądku. To znacznie łatwiejsze.
Przez moment wyglądało na to, że królowa chce coś powiedzieć, ale tylko skinęła głową. Wydarzenia związane z byłą rodziną królewską z Cisneros przeraziły ją. Przeprosiła córkę za zaaranżowanie małżeństwa, które było pomysłem rządu, a w efekcie okazało się bardzo ryzykowne. Król Guillermo zadłużył kraj i dopuścił się korupcji, za co on i jego rodzina zostali ukarani wygnaniem z kraju. Minerva przyjęła przeprosiny i całkowicie oddała się pasji, jaką zawsze było dla niej łucznictwo.
Fragment książki

