Na fali rozkoszy
Przedstawiamy "Na fali rozkoszy" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS. “Leżeli przytuleni, ona z policzkiem na jego piersi, on na wznak. Wpatrywał się w sufit i toczył z sobą walkę. Wiedział, że nie powinien Teagan ufać i że ich związek na pewno nie będzie łatwy. Ale podzielała jego pasję, uwielbiała stare budowle, w dodatku była fantastyczną kochanką. Podejrzewał, że nigdy mu się nie znudzi. Z przerażeniem zdał sobie sprawę, że do siebie pasują. Że Teagan to dziewczyna, o jakiej marzył całe życie. Był pod coraz większym jej urokiem, zamiast pracować, nieustannie o niej myślał...”.
Fragment książki
Chase Love siedział w biurze na kanapie, trzymając na kolanach śpiącą dwuletnią siostrzenicę. Jej starsza siostra leżała na podłodze i w skupieniu kolorowała obrazki.
Na drugim końcu pokoju agentka nieruchomości Sawyer Thurston rozmawiała przez komórkę nastawioną na tryb głośnomówiący, kolejny raz prowadząc negocjacje z kuzynem Chase’a. Dziesięć lat temu Rufus Calloway odziedziczył zdewastowany dom w Charlestonie, który dla matki Chase’a miał ogromną wartość sentymentalną. Od tamtej pory Maybelle Love usiłowała przekonać Rufusa, aby sprzedał jej opuszczoną posiadłość.
- Nieważne, ile dają! Nie sprzedam im! – krzyknął Rufus, po czym się rozłączył.
- Nie ma na niego siły – westchnęła Sawyer.
- Uparty osioł.
Wyczuwając, że dorośli załatwili swoje sprawy, czteroletnia Annabelle poderwała się z podłogi.
- Zobacz. – Podsunęła Sawyer swój rysunek.
- Jaki piękny! – Sawyer przykucnęła. – Jak skończysz, mogłabym go powiesić u mnie w gabinecie?
- Tak. – Dziewczynka, zadowolona z pochwały, wróciła do malowania.
- Co teraz? – spytał przyjaciółkę Chase, wskazując miejsce na kanapie. Sawyer usiadła.
- Rufus nie sprzeda domu nikomu z twojej rodziny.
- Cholera jasna!
- Podobno sytuacja finansowa Rufusa się pogorszyła, a ja mam chętnego, który chyba zadowoliłby jego i twoją mamę.
- Mamie zależy na tym, żeby dom przywrócić do dawnej świetności. Załamie się, jeśli zostanie zburzony, a na jego miejscu stanie nowoczesne monstrum.
- Wiem. Ta osoba pragnie tego samego. Kiedy dowiedziałam się, że Rufus zdecydował się na sprzedaż, od razu się z nią skontaktowałam. – Sawyer głównie zajmowała się nieruchomościami o znaczeniu historycznym, potem kierowała klientów do East Bay Company, firmy Chase’a i jego wspólnika Knoxa Poole’a. – Wyjaśniłam jej, że wykonałeś wstępną analizę i przygotowałeś plany architektoniczne. Kobieta jest zainteresowana współpracą.
- Co to za osoba? – Chase, choć niezadowolony z rozwoju sytuacji, doceniał pragmatyzm Sawyer.
- Zamiejscowa, ale ma powiązania z jedną z najstarszych tutejszych rodzin – dodała, widząc grymas na twarzy przyjaciela.
- Kto to jest? – spytał ponownie Chase.
- Teagan Burns.
- Kuzynka Ethana? – Odkąd miesiąc temu przyjechała z Nowego Jorku, przysporzyła mnóstwo kłopotów jego przyjacielowi. – Wykluczone!
- Nie wygłupiaj się. To entuzjastka renowacji. Właśnie z takimi ludźmi uwielbiasz pracować. – Sawyer uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się dołeczki. – W dodatku ma nieograniczone fundusze.
- I paskudny charakter.
- Daj spokój. Jest inteligentna, rozsądna i całkiem sympatyczna. I chętna do współpracy z tobą.
Chase, wciąż nieprzekonany, pokręcił głową.
- To się nie uda.
- Nie masz racji. Dziewczyna jest ambitna i dokładnie wie, czego chce.
- Mówisz, jakby ci jej było żal.
- Popełniła błąd, ale nie uważam jej za potwora. Wiesz, dlaczego zależy jej na tej posiadłości?
- Bo chce wyremontować zabytkowy dom.
- I stworzyć tymczasowe lokum dla kobiet uciekających od przemocy domowej.
Wiedziała, co do niego przemówi. Przez wiele lat starsza siostra Chase’a żyła w przemocowym związku. Znakomicie ukrywała to przed bliskimi. Chase nie mógł sobie wybaczyć, że niczego nie zauważył. Nola, gdy w końcu zdobyła się na ucieczkę, miała gdzie się podziać. Ale nie wszystkie kobiety mogą liczyć na pomoc rodziny.
- Dlatego szuka posiadłości, w której mogłoby zamieszkać kilka rodzin – ciągnęła Sawyer. – Podsunęłam jej parę propozycji, ale dopiero dom Callowayów pobudził jej wyobraźnię.
- Więc już go widziała? – Ruina z początku dwudziestego wieku od dziesięciu lat odstraszała klientów.
- Tylko na zdjęciach. Słuchaj, wiem, że ty i twoja mama chcecie mieć wpływ na remont, a Teagan pragnie zrobić coś dobrego dla tutejszej społeczności. Wszyscy na tym zyskacie.
- Pragnie zrobić coś dobrego? Nie wierzę. To manipulantka, która usiłuje się wybielić. Nie mam do niej za grosz zaufania.
- Myślę, że zrozumiała swój błąd. I że odtąd nie będzie już knuć i mataczyć.
Chase potrząsnął głową.
- To silniejsze od niej. Pamiętasz, jak próbowała zdobyć stanowisko przeznaczone dla Ethana w Watts Shipping, w dodatku mieszając w to swoją siostrę?
- Za wszystko przeprosiła. Przyjechała do Charlestonu, żeby dołączyć do swojej biologicznej rodziny. Nie wiedziała, jak bardzo Wattsowie są z sobą zżyci. Jest załamana, że wszyscy obrócili się przeciwko niej.
Wattsowie od lat szukali swojej zaginionej krewnej; znaleźli ją dzięki agencji przeprowadzającej testy genetyczne. Niecierpliwie oczekiwali przyjazdu Teagan, która niestety zawiodła pokładane w niej nadzieje.
O ile Chase się orientował, Teagan nie zależało na nawiązaniu dobrych relacji z charlestońską rodziną. Interesował ją fotel prezesa w Watts Shipping. Aby osiągnąć cel, musiała odwrócić uwagę Ethana, tak żeby niczego się nie domyślił. Podsunęła mu swoją śliczną adopcyjną siostrę, nie przypuszczając, że ci się w sobie zakochają i że Sienna weźmie stronę Ethana.
- Zanim odrzucisz ten pomysł, przynajmniej jej wysłuchaj – powiedziała Sawyer.
- Gdzie ją poznałaś?
- U Poppy, tuż po przyjeździe Teagan do Charlestonu. Zanim wybuchała ta afera z Ethanem. – Poppy Shaw była kuzynką Ethana, osobą o wielkim sercu, która podobnie jak reszta rodziny nie chciała mieć z Teagan do czynienia. – Pokazałam jej sporo domów, ale żaden nie odpowiadał jej potrzebom. A posiadłość Callowayów idealnie się nadaje.
Mimo żalu, że nieruchomość przeszła mu koło nosa, Chase cieszyłby się, gdyby trafiła w ręce kogoś, kto przywróciłby ją do świetności. Kogoś, ale nie Teagan Burns.
- Nie.
- Dlaczego? – Sawyer zmrużyła oczy.
- Bo jest z Nowego Jorku.
- Co to ma do rzeczy?
- To, że nie będzie w stanie docenić historycznej wartości…
- W Nowym Jorku jest mnóstwo starych budowli!
- Które są burzone, a na ich miejscu stawiane nowoczesne drapacze chmur.
- Chryste, Chase! Nie znasz jej. Słuchaj, jestem z nią umówiona. Za kwadrans. Przed domem Callowayów.
Chase zacisnął zęby. Popatrzył na dziewczynkę, która spała na jego kolanach, potem przeniósł wzrok na jej siostrę, która z wysuniętym językiem kolorowała krokodyla. Co ma z nimi zrobić? Nola przyjedzie po nie za godzinę.
- Weźmy je – rzekła Sawyer, czytając w jego myślach.
- Na spotkanie biznesowe?
- Biznesowe? To znaczy, że rozważasz współpracę?
Podejrzewał, że Teagan wystarczy rzut oka na zdewastowaną wiktoriańską chałupę i jej zapał minie.
- To znaczy, że pragnę uratować rodzinny dom mojej matki – odparł Chase.
Kwadrans później zaparkował na John Street. Dom odziedziczony przez Rufusa Callowaya znajdował się naprzeciwko domu, w którym sam mieszkał. Chase kupił swój dom pięć lat temu i natychmiast przystąpił do renowacji; miał nadziej, że Rufus, widząc, jak pięknie można odnowić ruinę, zgodzi się sprzedać mu swoją. Niestety kuzyn nie zamierzał zapomnieć o waśni, która dziesiątki lat temu poróżniła dwie gałęzie rodziny.
Parę metrów dalej stał biały mercedes, a obok auta stała tyłem szczupła blondynka. Teagan Burns. Chociaż była w Charlestonie od tygodni, nie miał czasu się z nią spotkać. Był zajęty kończeniem różnych projektów, które chciał zgłosić do corocznego konkursu Carolopolis Awards.
Powiódł po niej wzrokiem. Beżowa sukienka bez rękawów podkreślająca smukłą figurę, w zgięciu łokcia duża dizajnerska torba, falujące złote loki sięgające talii. Francja elegancja. Dziwnie wyglądała na tle zniszczonej chałupy.
Annabelle zasnęła podczas jazdy. Zaczęła marudzić, gdy Chase ją obudził. Za to młodsza była pełna energii.
- Pani Burns? – Teagan odwróciła się. – Chase Love.
- Och, bardzo mi miło!
Jej olśniewający uśmiech dosłownie zaparł mu dech w piersi. Choć Ethan pokazywał mu zdjęcia Teagan zaraz po tym, gdy okazało się, że jest odnalezioną po latach córką jego ciotki Avy, na żywo wyglądała jeszcze piękniej.
- Z Sawyer Thurston łączą mnie interesy. Jako że znam tę posiadłość, a pani jest zainteresowana kupnem, Sawyer uznała, że powinienem być obecny podczas oględzin.
Nie wspomniał o swojej przyjaźni z Ethanem.
- Oczywiście. Jeśli chodzi o renowacje, pana firma ma znakomitą reputację. Chętnie usłyszę pana opinię. – Przechyliwszy głowę, spojrzała na jego siostrzenice. – A kim są te dwie ślicznotki?
- Jestem Annabelle – odparła starsza – a to moja siostra Hazel.
Dziewczynki, które wdały się w matkę, gotowe były rozmawiać z każdym. Wprawdzie malutka Hazel nie umiała mówić pełnymi zdaniami, ale podłapała kilka zabawnych powiedzonek od starszej siostry.
- A ja jestem Teagan – przedstawiła się kobieta i pochyliwszy się, wyciągnęła do Annabelle rękę.
Jej promienny uśmiech zirytował Chase’a. Podobnie jak jego własna reakcja na jej urodę. Spodziewał się osoby władczej i apodyktycznej, Teagan zaś stanowiła ujmującą mieszankę zmysłowości i elegancji.
Chociaż Hazel bała się obcych, uśmiech Teagan wyraźnie się jej spodobał, bo w ślad za siostrą wyciągnęła na powitanie rączkę. Chase patrzył z podziwem, jak znakomicie kobieta radzi sobie z dziećmi. Po chwili ich oczy się spotkały, a ręce zetknęły. Miała lekko spoconą skórę i pachniała perfumami. Zakręciło mu się w głowie. Zauroczony jej wdziękiem, poczuł narastające podniecenie. Po chwili ogarnęła go panika.
- Sawyer powinna tu być lada moment – rzekł ochryple, puszczając dłoń kobiety. – Tymczasem mogę opowiedzieć pani co nieco o tym domu.
- Obiecałeś nam lody – zaprotestowała Annabelle. – Kiedy pójdziemy na lody?
- Lody, lody! – zawtórowała Hazel, podskakując.
- Wkrótce – odparł Chase, przenosząc spojrzenie z pełnych pretensji niebieskich oczu starszej dziewczynki na zaróżowione policzki młodszej. – Najpierw pokażemy dom pani Burns.
- A po co?
- Bo może będzie chciała go kupić.
- Kupić? – Starsza dziewczynka skierowała wzrok na Teagan, po czym oparłszy się o nogę wuja, spytała teatralnym szeptem: – Zwariowała?
- Zanim się wprowadzi, wszystko zostanie wyremontowane.
- No nie wiem. – Annabelle nie kryła sceptycyzmu. – To jest strasznie brzydkie.
- Kotku, przecież wiesz, że tym się zajmuję: brzydkim domom przywracam urodę – przypomniał jej Chase. Kątem oka zobaczył, że Teagan przysłuchuje się rozmowie.
- Ale ten jest naprawdę brzydki.
- Właśnie dlatego chcę go kupić – powiedziała kobieta. – I odnowić, żeby był tak piękny jak inne w tej okolicy.
- My mieszkamy w starym domu – oznajmiła Annabelle. – Mamusia ciągle narzeka, że coś nie działa.
Teagan rozciągnęła usta w uśmiechu.
- Skoro twój tatuś umie naprawiać domy, to pewnie radzi sobie również z psującymi się rzeczami.
- Tatuś naprawia ludzi. Jest lekarzem.
- Ojej. – Marszcząc czoło, Teagan popatrzyła na Chase’a. – Przepraszam. Myślałam…
- On nie jest moim tatą – rzekła ubawiona Annabelle.
- Jestem ich wujkiem – wyjaśnił Chase.
Teagan przyjrzała mu się badawczo, a jemu nagle serce zaczęło bić szybciej. Ethan miał rację – Teagan Burns to kłopoty. Przeraził się. Jak to możliwe, że pociąga go kobieta, która skrzywdziła jego najlepszego przyjaciela? Powinien pamiętać, że Teagan to cwana manipulantka gotowa zranić każdego, kto stanie na jej drodze.
W telefonie rozległ się dźwięk esemesa. Chase przeczytał wiadomość i zazgrzytał zębami.
- Sawyer się spóźni. Mamy zacząć bez niej.
Teagan wyczuła jego irytację i skinęła krótko głową.
- Oczywiście – rzekła. – Nie traćmy czasu.
Potrzebowała chwili, aby jej zmysły przestały wariować. Po tym, gdy Sawyer wspomniała o zdolnym specjaliście od ratowania zabytków, Teagan weszła na stronę jego firmy, ale zdjęcie nie przygotowało jej na szok, jakiego doznała, gdy go zobaczyła. A potem wymienili uścisk dłoni.
Dotyk Chase’a spowodował, że mimo upału poczuła na ciele gęsią skórkę. Choć od przyjazdu do Charlestonu poznała kilku czarujących mężczyzn, przy żadnym kolana się pod nią nie ugięły.
Niestety przystojny specjalista od renowacji zabytków patrzył na nią wrogo. Zdecydowanie nie przypadła mu do gustu. Nie mogła się jednak powstrzymać, aby z nim nie poflirtować. Oczywiście nie było to zbyt mądre.
Zastanawiała się, jak przekonać go, że jest poważną przedsiębiorczynią, kiedy nagle młodsza z dziewczynek powiedziała coś, co wywołało na jego twarzy uśmiech. Rany boskie! W ułamku sekundy z groźnego faceta Chase przeistoczył się w ciacho. Teagan poczuła zawrót głowy.
- Może zaczniemy od domków dla gości? – zaproponował. – Za kwadrans moja siostra odbierze dziewczynki; wtedy przejdziemy do głównego domu.
- Jasne.
Ruszyli po spękanych płytach chodnikowych w stronę przekrzywionej werandy; Teagan rzuciła okiem na zdewastowany wiktoriański dom, po czym utkwiła spojrzenie w trzech stojących nieopodal budynkach.
Nieruchomość składała się z dużej działki, na której oprócz głównego domu stały trzy domki gościnne. Teagan zamierzała urządzić w nich mieszkania przejściowe.
- Sawyer mówiła, że domy dla gości są w lepszym stanie.
- To prawda – przyznał, nie spuszczając oczu z siostrzenic, które zwiedzały podwórze. – Zostały zbudowane później i do niedawna były zamieszkane.
Z metalowej skrzynki przytwierdzonej do ściany środkowego domu wyjął klucze. Teagan puściła w ruch wyobraźnię. Chętnie pomalowałaby ściany na jaskrawe barwy; każdy dom byłby inny, ale wszystkie miałyby białe okiennice.
Weszła do pierwszego. Przytulny salon, malutka kuchnia, dwie średniej wielkości sypialnie i łazienka wymagająca modernizacji. Wystarczyłoby wymienić podłogę, wstawić skromne meble i miejsce idealnie spełniałoby swoją funkcję.
- I jak? – spytał Chase, gdy wyszła na zewnątrz.
- Spodziewałam się czegoś gorszego. Myślę, że dałabym radę uporać się ze wszystkim w ciągu miesiąca.
Gdy obejrzała pozostałe domy, jej entuzjazm nie osłabł.
- To co, teraz główna rezydencja? – Przywoławszy dziewczynki, Chase wskazał na piętrowy dom.
- Chętnie.
Pierwotny kolor farby dawno zniknął z elewacji. Czy po dziesiątkach lat zaniedbań cokolwiek w środku pozostało w dobrym stanie? Teagan była podniecona na myśl o przekształceniu starej ruiny w piękny dom.
- Przepraszam na moment – rzekł Chase, oddalając się w stronę ulicy.
Przy krawężniku zatrzymał się biały SUV. Śliczna blondynka obeszła maskę i pochwyciła w objęcia dziewczynki. Teagan poczuła smutek. Jako dzieci ani ona, ani Sienna nigdy się tak nie cieszyły na widok Anny Burns. Ich matka nie była ciepła i serdeczna. Okazywała miłość, zabierając córki na zakupy albo lunch, podczas którego musiały zachowywać się jak dorosłe.
Dotychczas nie miała żalu do rodziców adopcyjnych. Anna i Samuel Burnsowie troszczyli się o nią, posłali do prywatnej szkoły, kupowali markowe ciuchy, zabierali na wakacje do Europy. Nie przytulali jej i nie czytali bajek na dobranoc; od tego miała nianie.
Dopiero po przyjeździe do Charlestonu, kiedy rodzina biologiczna powitała ją z otwartymi ramionami, odkryła radość z bycia kochaną. Rok wcześniej zgłosiła się do agencji genetycznej, licząc, że może zdoła odszukać ojca lub krewnych ze strony matki.
Ponieważ rodzice adopcyjni wychowali ją na osobę ambitną i mocno podejrzliwą, nieufnie podeszła do krewnych, którzy tak entuzjastycznie przyjęli ją do swojego grona. Wrodzona rezerwa i sceptycyzm sprawiły, że popełniła masę błędów.
Nie chciała porzucać Nowego Jorku, nie mając pomysłu na życie w Charlestonie. Zarządzanie Watts Shipping wydało się jej idealnym rozwiązaniem. To, że Ethan szykował się do objęcia stanowiska dyrektora, stanowiło drobną przeszkodę, którą należało pokonać.
Dorastając na Upper East Side, nauczyła się, że trzeba walczyć, by osiągnąć cel. W bezlitosnym świecie bogaczy bardziej od szczerości ceniono cynizm i obłudę. Tak uzbrojona przybyła do Charlestonu. Niestety przez swoją zawziętość i determinację skrzywdziła jedyną osobę, która zawsze ją wspierała: Siennę.
Namawiając siostrę, by szpiegowała Ethana, nie wzięła pod uwagę, że dwulicowość nie leży w naturze Sienny. Nie przewidziała też, że Sienna zakocha się w Ethanie.
Przeniosła spojrzenie z Chase’a i jego rodziny na dom. Ubytki budowlane łatwiej jest naprawić niż zepsute relacje z siostrą i kuzynami. Tych nie odbuduje się za pomocą farby, pieniędzy czy planów architektonicznych.
Ponieważ członkowie rodziny biologicznej nie odzywali się do niej, postanowiła udowodnić, że nie jest samolubną zołzą. Pokaże się od najlepszej strony: ratując stary dom w centrum miasta i oferując w nim miejsce trzem ofiarom przemocy domowej. Może z czasem rodzina się do niej przekona.
- Dziś to rudera – rzekł Chase, wchodząc za nią do długiego holu.
Świeży męski zapach otoczył ją niczym ramiona stęsknionego kochanka. Zdumiała ją ta reakcja, bo Chase nie był w jej typie. Wolała mężczyzn czarujących, potrafiących flirtować. Chase był poważny, zasadniczy.
Ale to ciało… ta twarz… te zielone oczy…
Stanowił zagadkę; sam jego widok przyprawiał ją o dreszcz podniecenia...