Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Na krawędzi
Zajrzyj do książki
4.55/5.00 ( recenzje: 11 )

Na krawędzi

Liczba stron416
ISBN978-83-276-9957-2
Wysokość215
Szerokość145
EAN9788327699572
Tytuł oryginalnyThe Woman on the Ledge
TłumaczDagmara Budzbon-Szymańska
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-03-27
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Na krawędzi, Ruth Mancini

Obsesja. Intryga. Zemsta
Tate Kinsella jako ostatnia widziała kobietę, która spadła z tarasu na dwudziestym piątym piętrze. Krążyły plotki, że Tate ma romans z jej mężem, więc stała się idealną podejrzaną.
Przyznała, że była z kobietą w budynku na chwilę przed jej śmiercią. Zapewnia jednak policję, że nie miała tym nic wspólnego.
Prawniczka postanawia udowodnić niewinność Tate, ale szybko staje się jasne, że dziewczyna ma jakieś tajemnice. Czy naprawdę ma czyste sumienie i jest idealną ofiarą zbrodni doskonałej?
A jeśli nie, czy kogoś chroni? Kogo właściwie i dlaczego?

 

Fragment tekstu

Prolog

Poniedziałek, 19 grudnia

Budzę się nagle, serce wali mi w piersiach. Przez listwy w roletach wkrada się poranne światło i przez sekundę czy dwie nie wiem, co się dzieje. Wtedy to słyszę. Walenie. Męskie głosy, krzyki.
– Otwierać. Policja!
Przez chwilę jestem tak sparaliżowana snem i strachem, że nie mogę się ruszyć. Ściska mnie w żołądku, w głowie wiruje. Przyszli po mnie. W końcu po mnie przyszli. Potem znowu się zaczyna. Znów walą. Jest głośno. Przerażona zdaję sobie sprawę, że są już przy drzwiach wejściowych. Ktoś wpuścił ich przez główne drzwi prowadzące do budynku. Na pewno nie zadzwonili domofonem; usłyszałabym. W tak małym mieszkaniu wydaje się, jakby już byli w korytarzu.
George, moja kotka, zeskakuje z łóżka i skrywa się pod wiklinowym krzesłem. Szybko zrzucam kołdrę.
– Idę! – wołam, ale głos, jaki się ze mnie wydobywa, jest wysoki i słaby. Mam nadzieję, że mnie słyszą – nie chcę, żeby zaczęli wyważać drzwi. Sięgam po dżinsy i wkładam je najszybciej, jak tylko potrafię, potem ze sterty prania, która leży na krześle, biorę czysty T-shirt. Szarpię się z koszulą nocną, ściągam ją i wkładam T-shirt, boleśnie zahaczając ramieniem o klamkę w sypialni, gdy biegnę korytarzem.
– Już idę! – wołam ponownie, chwytając się za bolące ramię. Sięgam w górę i z półki nad drzwiami wejściowymi zdejmuję klucz. Moje palce drżą, gdy odsuwam łańcuch zabezpieczający.
– Jeszcze chwila – jęczę. – Muszę tylko to odblokować.
Przekręcam klucz i przesuwam zasuwę.
Wlewają się do środka. Wielcy mężczyźni w mundurach i kamizelkach kuloodpornych w moim małym korytarzu. Dwóch, trzech, czterech; wpychają się do mojej prywatnej przestrzeni, jakbym była niebezpieczną przestępczynią, jaką myślą, że jestem.
Dzięki bogu jest wśród nich także policjantka.
– Tate Kinsella?
– Tak.
Kobieta chwyta mnie za przedramię i podnosi rękę, zapinając na moim nadgarstku kajdanki.
– Tate Kinsella, aresztuję cię pod zarzutem morderstwa – mówi, a potem szybko z pamięci recytuje: – Masz prawo nic nie mówić, ale może to zaszkodzić twojej linii obrony, jeśli zapytana nie wspomnisz o czymś, czego później będziesz używać w sądzie. Wszystko, co powiesz, może zostać użyte jako dowód. Zrozumiałaś?
Przytakuję.
Potem przeszukują mój salon i sypialnię, a ja stoję w kuchni z policjantką i ciężkimi kajdankami ciasno zapiętymi wokół moich nadgarstków. Przejeżdżam językiem po zębach i rozglądam się po kuchni, a moje myśli wirują od wszystkich rzeczy, o jakich muszę pomyśleć. Jednak, będąc skrępowaną tak blisko kogoś zupełnie obcego, nie mogę się skupić. Moje usta są kompletnie wysuszone.
– Czy mogę się napić wody? – pytam, kiwając głową w stronę zlewu. Blat kuchenny zastawiony jest brudnymi talerzami i naczyniami. Puste kieliszki od wina z zeszłej nocy: dwa. Smugi ketchupu i ziarenka smażonego ryżu. Wino i danie na wynos: rodzaj posiłku, który jesz, kiedy masz co świętować. Oczy policjantki podążają za moimi. Zastanawiam się, czy już mnie profiluje.
– Nie teraz. Później – mówi.
– Moja kotka – odpowiadam. – Muszę coś dla niej zorganizować.
– Co zorganizować?
– Moja sąsiadka. Proszę… Muszę do niej zadzwonić. Mój telefon… jest przy łóżku.
– Zajmiemy się tym.
– Mieszka dwa piętra wyżej. Ma klucz. Muszę ją tylko poprosić, żeby karmiła kota.
– Tak jak powiedziałam, zajmiemy się tym.
Jeszcze dziesięć minut i wyprowadzają mnie z mieszkania. Serce wali mi w piersi na widok niebieskiego samochodu policyjnego w żółtą szachownicę, nieodpowiednio zaparkowanego w wąskiej uliczce tuż obok mojej małej corsy. Mamy połowę grudnia, więc powietrze jest świeże i zimne, ale policja zabrała mój płaszcz i wszystkie moje swetry. Trzęsę się w cienkim T-shircie, gdy otwierają przede mną tylne drzwi i wpychają mnie w głąb samochodu.
Krótką drogę na komisariat pokonujemy w milczeniu. Prowadzi policjantka, jej kolega siedzi obok, ja z tyłu. Moje myśli zakłócają tylko sporadyczne trzaski policyjnego radia i niski głos odpowiadającego na nie oficera. Mijamy bliskowschodnie restauracje i sklepy przy Edgware Road, bukmacherów i cinkciarzy, Upper Berkeley Street, Portman Square. Wszystko wygląda tak samo, a jednak inaczej. Chodzę tymi ulicami prawie codziennie, ale teraz wszystko wydaje się jak nowe, jakby po powrocie z wakacji. Czy jeszcze kiedyś tu wrócę? Moje serce wali coraz mocniej. To tylko palpitacja. To nic, przekonuję samą siebie. To normalne, że jestem zdenerwowana, ale teraz – bardziej niż kiedykolwiek – muszę zachować spokój.
Jedno, z czego się cieszę, to to, że nigdy już nie wrócę do biura. Na samą myśl o tym skręca mnie w żołądku. Patrzę ponad krawędzią dachowego tarasu. Widzę ją, jej połamane ciało leżące na chodniku, wyglądające jak stos ubrań. Stos ubrań w kształcie człowieka. Jej but na ulicy. Jej wiszącą torebkę zaczepioną o słupek poręczy. W kółko odtwarzam to w głowie – nieopisany ból, jaki z pewnością poczuła, gdy uderzała o ziemię. Potem znowu płaczę. Za każdym razem, gdy widzę jej połamane ciało, czuję zadyszkę, jakbym nie mogła oddychać, jakbym to ja spadła dwadzieścia pięć pięter w dół z tarasu na dachu biurowca londyńskiego City, by na chodniku spotkać śmierć.
Podjeżdżamy pod ogrodzony wjazd na tyłach posterunku policji i samochód się zatrzymuje. Przez dziedziniec pełen policyjnych pojazdów prowadzą mnie do pustego pokoju z betonowymi ścianami i rozłożonymi na podłodze czarnymi plastikowymi matami ochronnymi. Mówią mi, że to cela przejściowa i że musimy poczekać w kolejce do aresztu. Po kilku chwilach policjanci mówią coś przez domofon i zostajemy wpuszczeni.
Jestem teraz w surowym holu z wysokim biurkiem. Siedzę na ławie między dwoma funkcjonariuszami. Policjantka zdejmuje mi kajdanki, wyciąga małe pudełko chusteczek i kładzie je obok mnie.
– Przyniosę ci wody – proponuje.
– Dzięki.
Pocieram obolałe nadgarstki, z pudełka wyjmuję chusteczkę i wycieram mokry nos i oczy. Policjantka znika i zostawia mnie samą z mężczyzną. Jest młody, gładko ogolony, jasnowłosy, pryszczaty. Bardzo podobny do mojego siostrzeńca, Josha, co sprawia, że czuję się trochę lepiej.
Policjantka wraca z plastikowym kubkiem i mi go wręcza. Biorę łyk. Woda jest lodowata, ale dobrze mi robi. Wypijam do dna.
– Chcesz więcej?
– Nie, dzięki. Już w porządku.
Czekamy jeszcze kilka chwil, a potem siedzący przy biurku sierżant macha do nas, byśmy podeszli. Zadaje mi serię pytań na temat mojego stanu psychicznego, który, mówię mu, jest w porządku, chociaż oczywiście bywało lepiej. Odczytuje mi moje prawa, na co odpowiadam, że je rozumiem. Oferuje mi prawnika, akceptuję. Mówi, że załatwi mi adwokata dyżurnego. Dostaję koc i pokazują mi celę. Zabierają mi buty i ubrania i dają bluzę dresową i joggery. Drzwi się zatrzaskują, a ja kładę się na łóżku i zamykam oczy. Nie zasnę – nie chce mi się spać – ale nie chcę też patrzeć na metalową toaletę w narożniku, która nie ma siedziska ani pokrywy. Nie chcę patrzeć na nic. Nawet z zamkniętymi oczami wszystko wydaje mi się takie obce – ubrania, które mam na sobie, szorstkość koca, jaką odczuwam na koniuszkach palców, trzaskanie drzwiami celi, brzęk kluczy.
Podciągam kolana do klatki piersiowej. Mam tyle do przemyślenia, tak wiele rzeczy, które muszę przetrawić. Tyle muszę powiedzieć mojemu prawnikowi, kiedy tu przyjdzie, ale moje ręce i stopy są zimne, a umysł odrętwiały. Koc wcale mnie nie grzeje, ale nie wiem, czy dadzą mi drugi, a nie chcę zwracać na siebie uwagi, prosząc. Nieważne, jak bardzo staram się skupić na oddechu – wdech na cztery, zatrzymaj na pięć, wydech na sześć lub siedem – po prostu nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie.
Kiedy przybywa prawnik, znowu po mnie przychodzą. Słychać pukanie w maleńkie okienko w drzwiach, a brzęczenie kluczy oznacza, że otwierają celę. Znów zakładają mi kajdanki, tym razem na krótko; zdejmują je, gdy wchodzę do małego pokoju, gdzie na mnie czeka. To kobieta – powiedziałabym, że przed czterdziestką, w podobnym wieku co ja. Ma falowane jasne włosy związane z tyłu w nieporządny węzeł, a ubrana jest w polarową bluzę, dżinsy i tenisówki. Nie tego się spodziewałam – myślałam, że wszyscy prawnicy noszą garnitury. Ale ja mam na sobie koc, więzienne buty i dres należący do kogoś innego, więc jej swobodny wygląd sprawia, że od razu czuję się lepiej.
– Witaj, Tate. Usiądź. Nazywam się Sarah – mówi. – Jestem twoją prawniczką. Czy to dla ciebie okej?
Przysiadam na ławie naprzeciwko niej.
– Jasne – zgadzam się.
– Masz wybór – uśmiecha się. Jej oczy są miłe. – Jeśli zdecydujesz, że nie uważasz, jakobym była dla ciebie odpowiednią prawniczką, możesz poprosić o kogoś innego. I wszystko, co mi powiesz, jest całkowicie poufne. Muszę to zaznaczyć. Nie wolno mi wyjść z tego pomieszczenia i opowiedzieć komukolwiek o tym, czego się dowiedziałam.
Przytakuję.
– Z wyjątkiem – kontynuuje – tego, co obie ustalimy, że mogę powiedzieć w twoim imieniu policji lub w sądzie lub moim współpracownikom, jeśli to okaże się konieczne.
– Okej.
Przesuwa palcem po touchpadzie swojego laptopa.
– Nazywasz się Tate Kinsella, zgadza się? A twoja data urodzenia to 8 czerwca 1984?
– Tak.
– Dobrze. W porządku. – Siada wygodnie i patrzy na mnie z powagą, marszcząc czoło. – A więc, Tate, czy wiesz, dlaczego tu jesteś?
– Tak.
– Zostałaś oskarżona o zabójstwo…
– Wiem – mówię szybko. – Wiem, dlaczego tu jestem.
– I co o tym myślisz? – pyta. – Jak sobie z tym radzisz?
Patrzę na nią zaskoczona. To dziwne, że wszyscy pytają mnie o samopoczucie, a jednocześnie są przekonani, że kogoś zabiłam. Chyba spodziewałam się jednak trochę więcej potępienia.
– W porządku – mówię. – Trochę wstrząśnięta. Ale wiedziałam. Po prostu wiedziałam, że przyjdą mnie za to aresztować.
– Tak. – Sarah przesuwa palcem po touchpadzie, a jej oczy zwężają się, gdy spogląda na swój laptop. – Złożyłaś oświadczenie. Powiedziałaś policji i świadkom sceny, że byłaś ze zmarłą w budynku, że byłaś przy niej, zanim umarła. Powiedziałaś im, że to wszystko twoja wina. Patrzy na mnie pytająco.
– Nie to miałam na myśli – kręcę głową. – Byłam zdezorientowana. Myślałam…
Jej oczy wracają do czytania.
– A potem wycofałaś się z tego. Powiedziałaś, że nawet nie wiedziałaś, że była w budynku.
Ukrywam twarz w dłoniach.
– Nie wiedziałam.
– Ale byłaś tam.
– Tak, byłam tam – zgadzam się. – W budynku. W tym samym czasie. Ale nie byłam z nią. Nie zrobiłam nic złego. To właśnie powiedziałam policji. Ale mi nie uwierzyli.
– Nie – zgadza się.
– Słuchaj, nie potrafię tego wszystkiego wyjaśnić. Nie wiem, jak ani dlaczego to się zdarzyło. Cóż, mam pewną teorię, ale jest trochę… szalona. Jest… jest dość nietypowa.
Patrzy mi twardo w oczy.
– Tate, muszę cię ostrzec… Jeśli byłaś w to w jakikolwiek sposób zamieszana, nie możesz tego mówić. Musisz milczeć. Rozumiesz?
– Nie. Muszę im powiedzieć! – protestuję. – Jestem niewinna. Nie zrobiłam tego. Muszę im opowiedzieć moją wersję wydarzeń.
– Już im opowiedziałaś swoją wersję wydarzeń.
– Ale mi nie uwierzyli! Aresztowali mnie.
– Dokładnie – mówi. – Więc opowiadanie im twojej wersji wydarzeń niekoniecznie oznacza, że cię wypuszczą. Nie tak to działa. I, jak już się przekonałaś, może się skończyć tym, że jeszcze bardziej się pogrążysz.
– Ale ja jestem niewinna!
– W takim razie opowiedz o tym mnie – mówi. – I pozwól, że ci doradzę. Po to tu jestem.
Otulam ramiona kocem, choć już się całkiem nieźle rozgrzałam. Nareszcie odzyskałam czucie w stopach. Znów mogę myśleć.
Kobieta przysuwa do siebie laptopa i czeka – ze spuszczonymi oczami i wyprostowanymi ramionami.
Wzdycham.
– Nie wiem, od czego zacząć – mówię jej.
– Zacznij od początku – odpowiada.
Część pierwsza

1

Piątek, 9 grudnia

Przepchnęłam się przez zatłoczony pokój w kierunku szklanych drzwi prowadzących na taras. Nastroje były doskonałe, a świąteczne karaoke rozkręciło się już na dobre. Mój szef Dan i jego asystentka Hayley nie aż tak fatalnie odśpiewali właśnie piosenkę Eltona Johna i Kiki Dee. Teraz wstał nasz CEO, Jerry Seager, i zaśpiewał Elvisa. Ośmielony aplauzem publiczności i dużą ilością wódki rozpiął guziki koszuli i kręcił biodrami, entuzjastycznie parodiując króla rock’n’rolla.
Bar znajdował się na najwyższym piętrze dwudziestopięciopiętrowego biurowca usytuowanego w samym sercu londyńskiego City. Gdy dotarłam do drzwi, zauważyłam, że kilka osób z mojego wydziału zebrało się w wyznaczonej na zewnątrz części dla palących. Na chwilę się zatrzymałam. Miałam już dość jałowych pogaduszek. Prawdę mówiąc, w całym banku nie było nikogo, z kim łączyłoby mnie cokolwiek. Prócz Dana – i może Hayley. Nie interesowały mnie samochody wspólników ani ich ferie zimowe, ani kto miał dostać największą premię, a oni wcale nie interesowali się mną ani moją podupadającą karierą aktorską.
Przekradłam się za róg i wspięłam po wąskich schodach pożarowych na górny poziom dachowego tarasu. Zimne powietrze działało otrzeźwiająco, podobnie jak widok. Kiedy dotarłam na górę, zobaczyłam migoczące w oddali białe światła Tower Bridge i rzekę wijącą się na wschód w kierunku doków. Za mną, na drugim brzegu, po mojej prawej stronie widniał Shard – jego niższe piętra spowite były ciemnością, a wierzchołek kontrastowo jaśniał. Zapaliłam papierosa i przez chwilę głęboko oddychałam, ciesząc się widokiem i samotnością. Kiedy skończyłam, zrobiłam krok do przodu, przesuwając się trochę bliżej krawędzi tarasu, ciekawa, jak bardzo mogę się do niej zbliżyć i jaki był stamtąd widok na ulicę. Nigdy nie lubiłam dużych wysokości. Teraz poczułam, że moje kolana słabną, ale coś perwersyjnego przyciągało mnie bliżej barierki. To było tak, jakbym rzucała wyzwanie mózgowi, by powstrzymał mnie przed skokiem. Ktoś powiedział mi kiedyś, że to prawdziwe oblicze lęku wysokości.
Dotarłam do balustrady otaczającej budynek. Chwyciłam ją mocno, wyjrzałam i zobaczyłam długi, stromy spadek. Kiedy przez chwilę patrzyłam w dół, poczułam skurcz żołądka. A potem, po mojej prawej stronie, kątem oka zobaczyłam ją. Kobietę o ciemnych, falujących włosach. Musiała wspiąć się na jeden ze skośnych świetlików i przejść przez balustradę. Teraz siedziała po drugiej stronie, na krawędzi, z nogami zwisającymi w powietrzu.
Zawahałam się.
– Hej! – zawołałam do niej. – Naprawdę nie wydaje mi się dobrym pomysłem, żebyś tak siedziała.
Nie odpowiedziała. Podeszłam bliżej.
– Poważnie – powiedziałam szybko, czując, że kręci mi się w głowie. – To nie jest bezpieczne. Spadniesz.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie.
– Czy możesz po prostu… mnie zostawić, proszę?
Zawahałam się.
– Myślę, że nie powinnam.
– Ja po prostu… Potrzebuję tylko chwilki.
– A potem zejdziesz?
Zawahała się, odwróciła do mnie plecami, potem pokręciła głową.
Poczułam dreszcze.
– Jeśli myślisz, żeby skoczyć… Proszę, proszę, nie rób tego.
Nie odpowiedziała.
– Daj spokój – powiedziałam łagodnie. – Nie może być aż tak źle.
– Ach tak? – powiedziała, a jej głos zadrżał i lekko się załamał. – Chcesz się założyć? – Podniosła butelkę wina, która stała obok niej, odchyliła głowę i wzięła dużego łyka.
– Chcesz o tym pogadać? – nalegałam.
– Nie ma nic do przegadania – odpowiedziała. – Wszystko spieprzyłam. Naprawdę, po królewsku spieprzyłam.
– Jak to spieprzyłaś?
Wzruszyła ramionami i zaczęła płakać.
– Wiesz, moje życie to kompletne fiasko. To ja powinnam skakać – powiedziałam szybko.
Nie odpowiedziała.
– Poważnie – ciągnęłam. – Jestem trzydziestoośmioletnią aktorką bez pracy, łamane przez dorywczą asystentką, łamane przez chłopcem na posyłki. Mieszkam sama z kotem.
Spojrzała na mnie.
– Jesteś aktorką?
– Tak – powiedziałam z ulgą. Zyskałam jej uwagę. – Cóż… staram się być.
– W czym grałaś?
– W niczym, o czym byś słyszała – wyznałam.
– Byłaś w telewizji?
– W jednej reklamie. Lata temu.
– Czego?
– Carpet Palace. Byłam kobietą na latającym dywanie. Na tym, co przeleciał przez okno i wylądował w salonie tej pary. Kojarzysz?
Spojrzała na mnie pustym wzrokiem.
– W każdym razie… Od lat nie miałam żadnej porządnej pracy. Mam dwadzieścia jeden tysięcy kredytu. Nie mam kwalifikacji do robienia czegokolwiek, z wyjątkiem aktorstwa. A właściwie to nieprawda. Mam OCR, poziom drugi z pisania na komputerze, ale i tak piszę do bani, i mam RSI. Więc dużo kseruję, a także skanuję i niszczę. Co – zdawałam sobie sprawę, że gadam trzy po trzy – może okazać się naprawdę przydatne, jeśli kiedykolwiek dostanę rolę szaleńczo znudzonej pracownicy biurowej. A w międzyczasie wszystko to jest totalnie, nieprawdopodobnie, cholernie nudne. I wiesz co? Wszyscy moi bracia i siostry są po ślubie, mają dzieci i wszyscy są multimilionerami.
– Poważnie?
– Poważnie – skinęłam głową. – Każde z nich. Mają duże domy, ładne samochody, markowe ciuchy, drogie wakacje. – Na chwilę zamilkłam. – Mają życie jak ze snu. A ja to po prostu ja.
Kobieta wyciągnęła rękę i podała mi butelkę wina. Zrobiłam krok do przodu, sięgnęłam i wzięłam ją od niej.
– Naprawdę wszyscy są milionerami? – zapytała.
– Naprawdę. – Rękawem wytarłam brzeg butelki i wzięłam łyk wina. – Nie żartuję. Jedna z moich sióstr jest właścicielką sieci hoteli. A mój najstarszy brat wypuścił akcje swojej firmy tuż przed krachem i zgarnął pięćdziesiąt milionów. W ciągu jednej nocy z bogatego stał się superbogaty.
– Skoro są tacy bogaci, dlaczego nie pomogą ci spłacić długów?
– Wspólnie doszli do wniosku, że tego nie zrobią. Uważają, że sama muszę się pozbierać, nauczyć się pomagać samej sobie.
Powoli skinęła głową.
– Nieźle.

Recenzje książki Na krawędzi

Podziel się swoją opinią
4.55
Liczba wystawionych opinii: 11
5
6
4
5
3
0
2
0
1
0
Kliknij ocenę aby filtrować opinie
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Piątek, 9 grudnia Tate Kinsella bierze udział w firmowej imprezie. Bar na ostatnim piętrze biurowca londyńskiego City. Znużona imprezą wychodzi na dach budynku, aby zapalić papierosa. Dostrzega kobietę, siedząca na krawędzi z nogami zwisającymi w powietrzu. Po krótkiej rozmowie przekonuje Helen, że skok nie jest dobrym rozwiązaniem i kobiet razem opuszczają dach. Sobota, 10 grudnia Kobieta spada dwadzieścia pięć pięter w dół z tarasu na dachu biurowca. Tate Kinsella jako ostatnia widziała ofiarę na chwilę przed śmiercią. Okazuje się, ze ofiarą nie jest niejaka Helen a Madeleine Blackely, żona kochanka Tate. Poniedziałek, 19 grudnia Tate zostaje aresztowana pod zarzutem morderstwa. Zostaje wstępnie przesłuchana, a następnie zamknięta w celi. Jej sprawę otrzymuje prawniczka Sarah, która wierzy w niewinność swojej klientki. Udany debiut Ruth Mancini. To idealny thriller psychologiczny, którego gęstą atmosferę można pokroić nożem. Co chwilę wypływają nowe fakty, które zmieniają spojrzenie czytelnika na całą sprawę. Książka nieprzewidywalna ze świetnie skonstruowaną intrygą Bohaterowie są uwikłani w sieć kłamstw, które chwilami wydają się niewiarygodne. Aż poczułam ciarki, gdy wyobraziłam sobie siebie na miejscu głównej bohaterki. Ten moment, gdy nikt Ci nie wierzy i dopiero po czasie dociera do ciebie beznadziejność sytuacji. " - Nie. Muszę im powiedzieć! - protestuje. - Jestem niewinna. Nie zrobiłam tego. Muszę im opowiedzieć moją wersję wydarzeń. - Już im opowiedziałaś swoją wersję wydarzeń. - Ale mi nie uwierzyli! Aresztowali mnie". Czytasz jednym tchem.
2024-05-20
Strony Marzeń
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ta historia jest niesamowita, a czytając ją, czułam się jakbym układała puzzle. Fabuła opowiada o Tate, która jako ostatnia widziała kobietę spadającą z tarasu na dwudziestym piątym piętrze. Czy to był skok, czy morderstwo? Tate zostaje aresztowana pod zarzutem zabójstwa, mimo że twierdzi, że jest niewinna. Młoda prawniczka podjęła się jej obrony, wierząc w jej niewinność. Jednakże, Tate plącze się w zeznaniach. Czy ostatecznie wyzna prawdę? Czy uniknie więzienia? Brak konkretnych dowodów na jej winę komplikuje sytuację. Opowieść ta oferuje mnóstwo elementów, które początkowo wydają się niepasujące, ale później zaskakująco wpadają na właściwe miejsce, tworząc obraz, który wstrząsa czytelnikiem. Każde zdanie ma swój cel i znaczenie, a emocje wzrastają wraz z rozwojem fabuły. Kreacja bohaterów to prawdziwy majstersztyk, którzy ewoluują przez całą fabułę i wciągają czytelnika swoją hipnotyzującą naturą. Ruth Mancini w rewelacyjny sposób prowadzi tę opowieść, podsuwając kolejne elementy układanki, ale nie pozwalając na jej kompletną konstrukcję zbyt wcześnie. To nie tylko fantastyczne śledztwo, ale także podróż po zakamarkach ludzkiej psychiki. Autorka rzeźbi w naturze ludzkiej do samego jej rdzenia, ukazując, do jakich ekstremalnych działań jest zdolny człowiek, by ochronić swoich bliskich lub zemścić się. To niesamowity taniec zemsty, intrygi i obsesji. Zdecydowanie polecam! To jeden z najlepszych thrillerów, jakie miałam przyjemność czytać.
2024-04-30
kd.my_book_now
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Poznanie prawdy czasem nie jest łatwe. Niekiedy osoby zamieszane w jakąś sprawę mogą robić wszystko, aby ukryć niektóre fakty. Dlaczego? Przekonajcie się sami, czytając najnowszy thriller Ruth Mancini „Na krawędzi”. Z tarasu, który znajduje się na 25. piętrze wieżowca, spada młoda kobieta. Ginie na miejscu. Ostatnią osobą, z którą rozmawiała i która była z nią w tym samym czasie w budynku, jest Tate Kinsella, i to właśnie Tate jest podejrzenia o to, że zepchnęła tamtą kobietę z tarasu. Jak później ustala policja, Tate miała także romans z Danem, mężem zmarłej kobiety, mogła więc mieć powód, aby pozbyć się niechcianej „rywalki”. Tate jednak zaprzecza wszystkim zarzutom, jakie zostały jej postawione. Sprawa śmierci kobiety z tarasu okazuje o wiele bardziej skomplikowana, niż uważano… Jej śmierć dla niektórych jest także zakończeniem pewnego rozdziału i początkiem zupełnie nowego. A myślałam, że nie mogę skupić się na czytaniu i że to czytanie ostatnio jakoś mi „nie idzie” – aż trafiłam na tę książkę! Spowodowała ona, że – gdy zaczęłam ją czytać – zapomniałam o obowiązkach i nie mogłam skupić się na niczym, zanim jej nie skończyłam. Książka ta zdecydowanie ma wszystko to, co dobry thriller mieć powinien, a przede wszystkim – trzyma w napięciu do samego końca. Chociaż zakończenie lekko wytrąciło mnie z równowagi. Było ono dla mnie sporym zaskoczeniem i właściwie… wolałabym tego zakończenia nigdy nie poznać. Ale bez spoilerów! Jeśli tylko lubicie thrillery, które są nieprzewidywane, wciągające i trzymające w niepewności do ostatniej strony, to zdecydowanie polecam Wam „Na krawędzi” Ruth Mancini. Ja z tą książką spędziłam dwa przyjemne wieczory i myślę, że w przyszłości chętnie przeczytałabym także inne powieści tej autorki – myślę, że jeszcze nie raz zaskoczy ona swoich czytelników.
2024-04-12
Sia
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
Klaudia
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Chyba już oficjalnie mogę powiedzieć, że odnielubiłam kryminały już jakiś czas temu, a sięganie po nie traktuję z wyraźną ekscytacją, co się wydarzy tym razem, jaka historia się za tym kryje. I wiecie co Wam powiem? Że autorzy są naprawdę kreatywni, bo za każdym razem, gdy myślę, że nic mnie nie zaskoczy, dzieje się inaczej. I dzieje się tak już po kilku rozdziałach, gdzie mam w głowie dziesięć teorii, a tu pojawia się ta jedenasta, która może i wydawałaby się logiczna, a jednak mózg kompletnie pominął taką możliwość wydarzeń. Dobra, ale o co tyle szumu? Kobieta spadła z dachu wieżowca. Nie powinno jej tam być. Co tam robiła? Dlaczego w pobliżu kręciła się kochanka jej męża? Mamy tutaj protagonistkę, która tymczasowo pracuje w ogromnym biurowcu, ponieważ jej aktorska kariera stoi w martwym punkcie. Podczas jednej z pracowniczych imprez czuje się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej, więc postanawia wyjść na taras, gdzie spotyka jeszcze bardziej zagubioną Helen, która postanawia zakończyć swoje życie. Początkowe rozdziały bardzo szybko i chętnie się czyta. Akcja jest bardzo dynamiczna, (gdzie przeważnie to napięcie rośnie przy końcu książki) potem jest długa przerwa w której przetykają się różne wydarzenia przeszłościowo-teraźniejsze, by ostatecznie doprowadzić całość do mniej lub bardziej spodziewanego finału. I ten środek sprawia, że przez chwilę myślałam, że najlepszą część książka ma za sobą. Oh jak się pomyliłam. To był dopiero rozpęd. Bohaterowie nie są jakoś bardzo rozbudowani. Po prostu są. I zwykle lubię zapoznawać się z psychiką i motywami, tak tutaj nie uważam tego za konieczne. Poznajemy ich z takiej codziennej strony bez wdawania się w coś więcej. Autorka trafia w kilka ciekawych, choć trudnych tematów, które logicznie ze sobą spina. Dużo jest tutaj o przestępstwach na tle seksualnym i jest to tak ciekawie zbudowane, że chce czytać się tylko więcej. Poza tym mamy też traumy, które z niektórymi bohaterami są nawet od kilkunastu lat i ukazuje to nam obraz człowieka, który musi się z nimi mierzyć - a nie jest to łatwe. Wreszcie temat prawdopodobnie najbardziej bliski czytelnikom tj. życiowe zagubienie, chwilowa stagnacja. Kiedy nie wiadomo co robić ze swoim życiem, w którą stronę ruszyć i jak to zrobić, gdy jest się na starcie, a ludzie dookoła są już na życiowym półmetku. Pozycja nie trzyma w napięciu, a przynajmniej w moim przypadku tak było. Może to przez to, że zaczynamy od finału i następnie cofamy się o dni, miesiące, czy też lata w fabule, więc tutaj bardziej odkrywamy dlaczego coś się wydarzyło, a nie co się wydarzy. Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać poza tym, że polecam. Książka jest na tyle duża objętościowo, że kilka wieczorów z nią spędzi się na pewno i mimo że to kryminał - przyjemnych wieczorów.
2024-04-11
Klaudia
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Kiedy Tate przyznaje, że chwilę wcześniej widziała kobietę, która spadła z dwudziestego piątego piętra wieżowca, składa zeznania jako świadek samobójstwa. Ale kilka dni później do jej drzwi puka policja i kobieta już wie, że ze świadka stała się oskarżoną. Czy uda jej się udowodnić swoją niewinność, po tym, jak już raz skłamała? Trafia na świetną prawniczkę, która ma jej bronić z urzędu i która próbuje sobie wyrobić zdanie o swojej klientce, zadając jej wiele dociekliwych pytań. Czy prawda wyjdzie na jaw, a sprawiedliwości stanie się zadość? Ta książka każe nam się zastanowić, czym tak naprawdę jest sprawiedliwość i czy kara za niektóre przestępstwa nie jest zbyt niska. To opowieść o genialnej intrydze i o zemście, która lepiej smakuje na zimno. Zupełnie nie spodziewałam się, w którą stronę pójdzie ta historia, choć od początku okazała się wciągająca. Bałam się tylko, że brak sympatii do głównej bohaterki nie sprawi, że jednak całość mnie nie przekona. Ależ się myliłam! Autorka kierowała mną, jak chciała, powoli odkrywając wcześniejsze etapy tej historii, opowiadając te same fragmenty jeszcze raz i zmuszając mnie do zrewidowania swoich poglądów. Uwielbiam takie historie, trudne moralnie wybory, świat, który nie jest tylko czarno-biały, ale ma mnóstwo odcieni szarości. Nie chciałabym zdradzać za dużo z fabuły, żebyście mogli przeżyć te wszystkie zaskoczenia i stopniowo odkrywać kolejne warstwy tej historii. Ale dajcie szansę tej książce, a z pewnością nie pozostawi Was obojętnymi, poruszy najczulsze struny, opisując problem, który w moim słowniku pojawił się dość niedawno. Wywoła oburzenie. Wyciśnie łzy. Zachwyci tak misternie skonstruowaną intrygą. Zada niewygodne pytania.
2024-04-09
Jagoda
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Jaki gatunek literacki jest najciężej zrecenzować? Mi najciężej jest pisać na temat thrillerów psychologicznych. Jak podejść do tematu i opisać fabułę tak by nie zdradzić za wiele? Wystarczy jedno złe słowo a można zepsuć innym czytelnikom przyjemność z czytania. Ja jescze nie opanowałam tej sztuki dlatego wolę napisać jak najmniej.
2024-04-08
Jeny, co tu czytać?
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Lubicie nieoczywiste thrillery, w których nieustannie coś się dzieje? Przepadacie za książkami, w których akcja zagęszcza się wraz z kolejno przerzuconą stroną? Dobrze się składa! Ruth Mancini składa na nasze dłonie bowiem lekturę idealną dla tych, którzy lubią czytelnicze wyzwania. Na początku nic nie wskazywało, że ta historia będzie aż tak przyjemna. Powoli rozwijająca się akcja sugerowała, że przed nami bardziej powieść obyczajowa z nurtem dramatu aniżeli thriller psychologiczny zmuszający nas do intensywnego myślenia. Jednak chwilowe wprowadzenie powoli rozwijało się na rzecz gęstej atmosfery i intensywnej akcji a także licznych ślepych zaułków, nietypowy sytuacji oraz intryg tworzących mroczny klimat powieści. Autorka poradziła sobie z motywem a także przedstawiła to wszystko w plastycznym i obrazowym języku, nieustannie prowadząc nas przez labirynt zawiłych międzyludzkich powiązań. Czytamy o kobiecie wystawionej na największą próbę. Tate Kinsella jako ostatnia widziała kobietę która spadła z tarasu na dwudziestym piątym piętrze. Mało tego, ofiara była podejrzewana o romans z mężem Tate. Kobieta przyznała, że była w tym czasie w budynku, ale ze śmiercią nie ma nic wspólnego. Jedna z pewnych siebie prawniczek zdecydowała się podjąć wyzwanie i uratować dobre imię Tate, ale nie spodziewa się, że podczas procesu wyjdą na jaw zaskakujący fakty. Co ukrywa kobieta? I czy naprawdę jest tak dobra jak o sobie myśli? Najciekawsze historie to te, w których odkrywamy ludzką naturę. Gęstą atmosferę budują nie zatrważające wydarzenia a ludzkie czyny, które potrafią przyprawić od deszcz przerażenia. Poznając bohaterów na początku z zaskoczeniem zauważamy jak zmieniają się na przestrzeni całej fabuły, gdy konkretne fakty oraz prawda związana z ich losami wychodzą na jaw. Autorka w zaskakująco emocjonalny sposób prowadzi nas przez wszelką akcję związaną z losami Tate i udowadnia, że nikt nie jest w pełni dobry lub też nie. Przerzucamy zatem kolejne strony, trzymamy kciuki za losy głównej bohaterki i sami poddajemy w wątpliwość wszystko o czym zaczyna mówić, ponieważ nad naszymi głowami wiruje wiele pytań i niekoniecznie równa ilość odpowiedzi. I właśnie to w tym wszystkim jest najlepsze, ponieważ nasza psychika działa na najwyższych obrotach i historia mocno daje do myślenia. "Na krawędzi" to idealny thriller psychologiczny dla tych, którzy lubią wyzwania. Historia dobrze napisana, pomyślana i odpowiednio poprowadzona. Strony praktyczne przerzucają się same a gęsta atmosfera pobudza nasze zaciekawienie związane z tym co wydarzy się w finale. Ruth Mancini składa na nasze dłonie intrygującą lekturę, w której wszystko może się wydarzyć, więc jeśli lubicie wyzwania i nieprzewidywalne opowieści z ekscytującymi zakończeniami – o to propozycja dla Was.
2024-04-07
Beata
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ocena: 4/5 Gatunek: thriller psychologiczny Motywy: girl power, przyjaźń, zemsta, kłamstwa i sekrety, miliony zaskoczeń . Nic w tej książce nie jest takie, jak się początkowo wydaje. Będziesz myśleć, że rozrgryzł_ś tę historię, że wiesz, o co chodzi - jest duże prawdopodobieństwo, że się mylisz. Sięgając po "Na krawędzi", miałam dobre przeczucia - opis mnie przekonał, a entuzjastyczne opinie na Goodreads zdecydowanie podbiły zainteresowanie. Nie ma nic gorszego od spoilerów, więc żeby nie psuć nikomu przyjemności z lektury, jedynie zasygnalizuję, czego można się spodziewać. Otóż mamy Tate, przesłuchiwaną w sprawie śmierci kobiety, która spadła z dachu wysokiego budynku. Nasza bohaterka przyznaje się do romansu z mężem denatki i... tu zaczyna się cała akcja, więc już siedzę cicho ;) Razem z Tate krok po kroku, warstwa po warstwie rozkładamy tę historię na części, niemalże jak matrioszkę. Każda warstwa kryje w sobie mnóstwo niespodzianek - niektórych z nich się domyśliłam, inne zryły mi banię. Czy ta historia jest prawdopodobna? Mogę sobie wyobrazić ogromną desperację stojącą są działaniami bohaterów, więc wydaje mi się, że i w prawdziwym życiu podobne wydarzenia mogłyby mieć miejsce. Czytając tę książkę ciągle będziesz się zastanawiać, co jest prawdą, a co fikcją. Chyba każdy z nas uwielbia zagadkowe powieści, a ta zdecydowanie taka jest! Polecam i liczę, że więcej osób po nią sięgnie!
2024-04-04
Asia
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ruth Mancini „Na krawędzi” Tymczasowa pracownica międzynarodowej korporacji, Tate Kinsella, była ostatnią osobą, która widziała kobietę, która spadła z tarasu biurowca. Po biurze krążyły plotki, że miała romans z jej mężem. Tate była w budynku w trakcie wypadku z tajemniczą kobietą, Helen, która znikła bez śladu. Dziwnym trafem zapisy monitoringu zostały usunięte, a Kinsella jest główną podejrzaną w sprawie śmierci kobiety, która wypadła z tarasu. Prawniczka Sarah chce udowodnić niewinność dziewczyny, jednak ta skrywa jakąś tajemnicę. Co ukrywa Tate? Kim była tajemnicza Helen? Dlaczego zginęła Maddy? Już od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w sam środek intrygi, która poprowadzona jest w bardzo pomysłowy sposób. Jak dla mnie to idealny materiał na scenariusz do filmu, w którym niektóre sytuacje zostają przedstawione z różnych perspektyw. Od początku kibicujemy głównej bohaterce, bo zdecydowanie widać, że sprawa ma drugie dno i najprawdopodobniej nic nie wygląda tak, jak na pierwszy rzut oka. Akcja została poprowadzana w dość ciekawy sposób. Dużą część książki stanowi rozmowa, a właściwie wyznanie prawdy przez Tate, która opowiada całą historię swojej prawniczce. Jest to bardzo ciekawy zabieg i sprawdza się idealnie. Autorka bardzo dobrze buduje napięcie i nie raz potrafi zaskoczyć czytelnika. To bardzo dobry, wciągający thriller, który porusza ważne tematy związane z wykorzystywaniem młodych dziewczyn i zemstą po latach. Nie ukrywam, że chętnie sięgnąłbym po inne książki autorki, ale jak do tej pory nie zostały jeszcze wydane w Polsce.
2024-04-04
Rafał
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Tate Kinsella jest ostatnią osobą, która widziała kobietę spadająca z budynku tarasu. Przyznaje też, była wtedy z kobietą na chwilę przed śmiercią, czym staje się pierwszą podejrzaną o rzekome morderstwo. Prawniczka chce udowodnić niewinność Tate, ale to nie będzie zbyt proste, bo jak się okaże kobieta skrywa pewne tajemnice. Nie wiedziałam czego spodziewać się po tej książkowej pozycji, nie widziałam czy mnie zwiedzie czy wręcz przeciwnie. Od samego początku zostajemy wciągnięci do świata Tate, małego świata którego nie odkrywa przed nami od razu. Pomysł na fabułę jest okej, ale zaznaczę, że być może rodzice odbiorą ten koncept znacznie inaczej niż ja, bardziej emocjonalnie, ale to nie zmienia faktu, że nie poczułam odrazy, oburzenia. Takie rzeczy nie powinny mieć nigdy miejsca. Akcja jest okj. Mamy tutaj parę bohaterów, jest Dan z którym rzekomo Tate ma romans. Poznajemy też inne charaktery, ale czy biorą większy lub mniejszy udział w fabule tego już zdradzić niestety, ale nie mogę. W lekturze mamy powrót do przeszłości i to ta rozdrapana rana doprowadzi do pewnego rodzaju gniewu, który zrodzi coś co albo skończy się dobrze albo tragicznie. Nie mogę napisać nic więcej, gdyż w przeciwnym razie zdradziłabym sedno głównego wątku. Dość przyjemny styl pisania, język tez okej. Nie mam się do czego doczepić, choć pewnie znając mnie coś byś mogła wynaleźć. Zgrabnie prowadzona fabuła i przyznam, że autorka dwa razy nawet mnie zaskoczyła, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Może jedynie czego bym się mogła uczepić, to to że czasem powtarzały się niektóre rzeczy, ale nie były to aż tak nachalne powtórki biorąc pod uwagę, że w książce mamy pewnego rodzaju „prowadzone”zeznanie głównej bohaterki, tak bym to ujęła. Dziękuję za uwagę. ✨Współpraca reklamowa z #harpercollinspolska ✨
2024-04-03
Dominika
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Tate Kinsella to młoda skomplikowana kobieta. Jest aktorką. Marzy o sławie, wielkich rolach i popularności, ale póki co pracuje chwilowo w firmie. Jest tam jakby gońcem. Pomaga we wszystkim. Właśnie pewnego dnia znalazła się na 25 piętrze na tarasie . Widzi kobietę, która chce się rzucić z tarasu. Zaczyna z nią rozmawiać, namawiać żeby nie skakała ..... I tu zaczynają dziać się dziwne rzeczy bo za każdym razem mówi co innego. Policji kłamie - wymyśla jakąś historyjkę, prawniczce mówi prawdę ale nie do końca. Wszystkim mówi że nie ma z tym nic wspólnego, ale widać , że ma jakieś tajemnice. Jak wychodzi za kaucją bo nie ma dowodu że jest winna postanawia wreszcie opowiedzieć prawdę w którą zamieszane są jeszcze inne kobiety . Nic wcześniej o nich nie mówiła bo są jej przyjaciółkami i chce je ochronić. Ale po tylu kłamstwach - czytasz i w tyle głowy masz taką myśl ? czy to prawda czy znowu kłamie ? Dziwny ten thriller. Inny , oryginalny. Strasznie pokręcony, szybkie zwroty akcji, skomplikowana intryga. Coś w tym jest. I ciekawość co będzie dalej. Szczerze polecam bo warto.
2024-03-29
Magia.czytania7
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel