Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Na wspólnej drodze
Zajrzyj do książki

Na wspólnej drodze

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-8342-524-5
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788383425245
Tytuł oryginalnyMarriage Bargain with Her Brazilian Boss
TłumaczDorota Jaworska
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-05-28
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Na wspólnej drodze" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE.
Caio Oliveiro był najbliższym współpracownikiem dziadka Anushki. Anushka jest zdziwiona, że dziadek w testamencie przekazał firmę jej, młodej i niedoświadczonej dziewczynie, a nie jemu, wytrawnemu biznesmenowi. Anushka od zawsze kochała Caia. Wpada na pomysł, by zarządzali firmą jako małżeństwo. Składa Caiowi taką propozycję, skrycie licząc, że on kiedyś odwzajemni jej miłość…

 

Fragment książki

Anushka Reddy rozglądała się, podekscytowana. Wnętrze prywatnego odrzutowca tonęło w luksusie, ale to nie samolot ją interesował, lecz wizja wakacji z dziadkami i przyrodnimi siostrami. Całe lato!
Po chwili radości przyszło poczucie winy. To nie tak, że nie kochała mamy i pełnego przygód życia z nią. Jako światowej sławy działaczka ekologiczna i artystka, mama podróżowała po całym świecie, by zaprezentować swoje dzieła lub w poszukiwaniu inspiracji. To oznaczało, że Nush, bo tak zwykle zwracano się do Anushki, w ciągu czternastu lat mieszkała w najciekawszych miejscach na świecie. Z drugiej strony, mama była roztargniona i kapryśna, często popadała w depresję i wówczas zapominała o przyziemnych sprawach, jak pusta lodówka czy nieprane ubrania. Z tego samego powodu Nush głównie siedziała sama w domu, tęskniąc za dziećmi z placu zabaw.
Nush, owoc krótkiego romansu, zawsze pragnęła pełnego domu i pełnej rodziny. Jej przyrodnie siostry mieszkały z ojcem i dziadkami w Kalifornii. Ich ojciec – były artysta i nałogowy alkoholik – nieustannie zmieniał kochanki, dlatego jego trzy córki, Anushka, Yana i najstarsza Mira, miały trzy różne matki.
Matka Anushki nigdy nie odmówiła córce prawa do kontaktów z ojcem i jego rodziną. Od sześciu lat dziewczynka spędzała wakacje w ogromnej kalifornijskiej posiadłości ojca, a resztę roku tęskniła za tym, co musiała tam zostawić.
Kolejne lato wreszcie nadeszło i oto znów leciała do Kalifornii, z głową pełną wskazówek matki, by właściwie się zachowywać wobec Caia Oliveiro, człowieka, który reprezentował jej dziadków.
Nush wyprostowała grube okulary i dyskretnie przyglądała się Caiowi, który był niezmiernie ważną osobą w życiu jej rodziny. Były brazylijski piłkarz, obecnie geniusz programowania, kodowania i innych trudnych rzeczy, był prawą ręką dziadka. Dotychczas zwykle przyglądała mu się schowana za Mirą, ponieważ uznała, że na słońce można patrzeć tylko z dużej odległości! Teraz, siedząc naprzeciwko Caia, zmieniła zdanie na jego temat.
Wcale nie był słońcem.
Był wysokim, fantastycznie zbudowanym bogiem o ciemnozłotej skórze. Jasnobrązowe oczy ze złotymi plamkami emanowały inteligencją. Nad grubymi ciemnymi brwiami lśniły kruczoczarne włosy. Linią szczęki przypominał gwiazdorów mody z pierwszych stron gazet. Był zbyt męski, jak mawiała Yana. Typowy samiec alfa.
Anushka, chuda czternastolatka w okularach i z trądzikiem, nie wiedziała, jak się przy nim zachować, co zrobić z nogami i rękami, a tym bardziej z rozbudzonymi hormonami. Na dodatek nie rozumiała tego nagłego przypływu odczuć, nad którymi nie miała kontroli.
Zwykle logiczny mózg był jej najlepszym przyjacielem, pomagał przetrwać, gdy mama znikała. A teraz… Nie mogła przecież tak po prostu gapić się na niego przez resztę lotu.
– Dlaczego Thaata po mnie nie przyleciał? – spytała, gdy namolna stewardesa zostawiła ich w spokoju.
Anushka nie władała biegle językiem rodziny ojca, ale tego lata była zdecydowana zainwestować trochę sił w naukę.
Caio uśmiechnął się i na jego policzku pojawił się słodki dołeczek.
– A więc umiesz mówić?
Wstyd uderzył ją tak mocno, że zaczerwieniła się, cała, dosłownie, nawet nos zaczął jej płonąć.
– Oczywiście, że mówię, panie Oliveiro. Ale tylko wtedy, gdy mam coś ważnego do powiedzenia.
Boże! Dlaczego chociaż raz nie mogła brzmieć normalnie?
– To godna podziwu cecha, rzadko spotykana, zwłaszcza wśród dorosłych. I nie nazywaj mnie panem Oliveiro. To sprawia, że czuję się staro.
– Jest pan stary – wypaliła.
Wybuchnął śmiechem. Anushka poczuła się tak, jak wtedy, gdy wypłynęła na głębokie morze i zanurkowała, z trudem łapiąc oddech, niezdolna do zrozumienia piękna, które ją otaczało. Uśmiech zmienił go z przystojnego w oszałamiająco przystojnego.
– To znaczy… sporo starszy… ode mnie…
Paplała, marząc, by ukryć się pod stolikiem, który ich dzielił.
– Dwadzieścia siedem lat to wcale nie tak dużo, moja droga. Ale w sumie… Jestem zblazowany i cyniczny, więc… – Westchnął ciężko. – Poza tym tytuł „pan Oliveiro” należał do mojego ojca. Czułbym się jak tania podróbka, używając go.
Złote oczy wypełniły się bólem na wzmiankę o ojcu.
– W takim razie jak mam poprawnie wymówić twoje imię?
– Ka-jo – powiedział powoli.
Nush powtórzyła jego imię kilka razy, właściwie zbyt wiele razy. Uwielbiała jego brzmienie.
– Idealnie, księżniczko.
– Nazwałeś mnie księżniczką?
– Tak robi twój dziadek. Dlaczego właściwie?
– Obiecaj, że nie będziesz się ze mnie śmiał.
– Nie odważyłbym się.
– Zawsze bardzo lubiłam bajki.
– Dlaczego miałbym się z tego śmiać?
– Mama często mi mówiła, że życie jest zbyt ważne, by chować się przed nim w przestarzałych opowieściach.
Chciał coś powiedzieć, pewnie z sarkazmem, ale się powstrzymał. Polubiła go jeszcze bardziej. Już nie tylko za wygląd.
– Co ci się w nich podoba? – zapytał.
– Szczęśliwe zakończenie. Każda księżniczka zawsze znajduje kogoś odpowiedniego dla siebie. I ta cicha, i nieśmiała, i zdziwaczała...
– To piękne, ale w prawdziwym życiu to tak nie działa, księżniczko. Czasami jest tylko rozczarowanie... Miłość nie zawsze wystarczy.
– To twoja opinia – powiedziała.
Wzruszył ramionami.
– Nie odpowiedziałem na twoje pytanie, prawda? Dziadek chciał po ciebie przyjechać, podobnie jak Mira i Yana. Ale babcia miała silne ataki astmy, więc zaproponowałem, że cię odbiorę.
– Nanamma czuje się lepiej?
– Tak.
– Nadal spotykasz się z Yaną?
Anushka chciała się zapaść pod ziemię, gdy usłyszała swoje pytanie.
Caio był jej pierwszą potajemną miłością i wszystko, co go od niej oddalało, było dotkliwie bolesne. Nie zamierzała się do tego przyznawać, zwłaszcza teraz, kiedy będzie go regularnie widywała.
Nie była w stanie przestać bić się z myślami, odkąd się zorientowała, że coś łączy Caia z Yaną. Uwielbiała swoje siostry.
Yana była oszałamiająco piękna, w wieku dziewiętnastu lat znalazła się na celowniku sławnych agencji modelek. Ale Yana i Caio razem? To brzmiało dziwnie. Rzuciła potajemne spojrzenie spod rzęs i odetchnęła z ulgą – nie wyglądał na podirytowanego.
– Przepraszam, to nie moja sprawa – szepnęła.
– W porządku, księżniczko. Szczera ciekawość mnie nie wkurza. Yana i ja już się nie spotykamy. Zdaliśmy sobie sprawę, że zrobilibyśmy przykrość dziadkowi, twojej siostrze i tobie, gdybyśmy się pozabijali. Co było bardzo prawdopodobne!
Nush wybuchła śmiechem. Było jasne, nawet dla niej, że do siebie nie pasowali, romantycznie...
– Ale pozostaliście przyjaciółmi, prawda?
– Czemu to takie ważne, Anushko?
– Po prostu nie chcę być zmuszona do tego, by stawać po czyjejś stronie, to wszystko.
Spojrzał na nią wyraźnie oszołomiony.
– Skąd ten pomysł, księżniczko?
– Wiem, jak bardzo Thaata cię ceni. A Yana jest wymagająca, jeśli chodzi o utrzymanie…
Zdumienie w jego oczach znacząco się pogłębiło, ale zaraz zastąpił je uśmiechem.
– Rozumiem, dlaczego twój dziadek tak za tobą tęskni.
Gorące rumieńce zakwitły na jej policzkach. Cholera, po co w ogóle otwierała usta?
– Tylko sobie nie pomyśl, że się cieszę, bo cię lubię… bo mi się podobasz… – Czerwieniła się coraz bardziej. – Boże, nie! Naprawdę jesteś za stary – dodała z przesadną mimiką znaną z filmów dla nastolatków.
Jego śmiech ją oczarował. Caio był naprawdę piękny i sama jego obecność działała cuda – szczególnie w dole brzucha i niżej, gdzie nigdy wcześniej niczego nie czuła. Rozumiała, co to jest, ale ta gorączkowa fascynacja jednocześnie ją przerażała.
– Doceniam twoją rozwagę, księżniczko. – Caio wyraźnie złagodniał. – Pewnie nie możesz się doczekać wakacji?
Uśmiechnęła się.
– Zawsze chciałam być częścią dużej rodziny. Życie z mamą to przygoda, ale też samotność. – Przełknęła nagły ból, który chwycił ją za gardło. – Dziś była bardzo zdenerwowana. Czasami się nie kontroluje. Proszę, nie złość się na nią.
Dotknął jej ciasno splecionych palców i pokręcił głową.
– Nie obawiaj się, Anushko. Była zdenerwowana, to prawda, ale mam na tyle rozsądku, żeby rozpoznać smutek. Cierpiała, bo musiała cię odesłać. Twoja matka jest bardzo silną kobietę, która musi dokonywać trudnych wyborów dla twojego dobra. Zapewniam cię, matka bardzo cię kocha. Nie każda zrobiłaby to, co ona.
Anushka przełknęła łzy.
– Bardzo się cieszę, że pobędę z Mirą i Yaną. Czy to źle?
– Zdecydowanie nie. Nigdy tak nie myśl. Jesteś smutna i podekscytowana jednocześnie. Jedno nie wyklucza drugiego. A rodzina to skomplikowana sprawa.
Coś w jego spojrzeniu wymusiło pytanie.
– A ty, Caio? Masz dużą rodzinę?
– Nie za bardzo. A właściwie, już nie.
Wyczuła, że nie chciał rozmawiać, a ona nie chciała go skrzywdzić rozdrapywaniem ran. Przesunęła dłonią po obiciu fotela.
– A więc… Ten odrzutowiec… jest twój, prawda?
– Skąd wiesz, że nie twojego dziadka? – spytał z fascynacją w głosie.
– Moi dziadkowie to imigranci. Przybyli do Stanów bez niczego. Nie marnowaliby pieniędzy na niepotrzebne luksusy.
– No proszę… Udało mi się uniknąć krytyki ze strony twojej ekologicznej mamy, ale dostało mi się od jej mądrej córki.
– Mama zamęczyłaby cię godzinnym kazaniem – zaśmiała się. – Zrobiłeś sobie prezent za sukces na giełdzie? Jesteś teraz milionerem, prawda?
– Znasz się na biznesie? Nic dziwnego, że dziadek jest tak podekscytowany twoją wizytą.
Nush zarumieniła się.
– Śledzę losy firmy. Zainwestowałam to, co dał mi Thaata, w twoje akcje.
Roześmiał się, zaskoczony.
– Jesteś rozkoszna, Anushko.
– Przyjaciele mówią do mnie Nush.
Skłamała, bo tak naprawdę nie miała żadnego prawdziwego przyjaciela. Gdyby nie internetowe dzieciaki, przed którymi udawała, że jest perfekcyjna...
– Poza tym interesuje mnie oprogramowanie, które tworzysz. Też jestem programistką.
– Naprawdę?
Wyzwanie w jego spojrzeniu zachęciło Nush do sięgnięcia po ulubiony plecak, prezent od Miry i Yany. Wyjęła laptop, odwróciła ekran w jego stronę, wsparła podbródek na splecionych dłoniach i czekała na jego ocenę. Gdy przesuwał wzrokiem po ekranie, skorzystała z okazji, by przyjrzeć mu się z bliska, zapamiętując najdrobniejsze szczegóły.
Po kilku minutach Caio gwizdnął z uznaniem.
– Sama napisałaś ten program?
Skinęła głową, podekscytowana.
– Jak dużo czasu ci to zajęło?
– Kilka dni, może tydzień.
Caio patrzył na nią oceniającym wzrokiem. Zaniemówiła, gdy wyciągnął w jej kierunku rękę.
– O co chodzi?
– Spółka, Princeso? Ty i ja. Razem będziemy rządzić światem.
Nush podała mu rękę i obiecała sobie, że gdy dorośnie, znajdzie chłopaka dokładnie takiego jak Caio, i zakocha się w nim. Nie będzie musiał być tak przystojny, piękny i charyzmatyczny, wystarczy, że będzie… prawie taki sam.

Dziewięć lat później

Wyjdź ze swoich baśni, księżniczko.
Życie należy przeżyć, a nie o nim czytać.

Nush złożyła list, który dostarczono jej dziś rano, dwa dni po tym, jak Thaata wydał ostatnie tchnienie. Przeczytała tysiąc razy odręcznie napisaną wiadomość, znak, że czas coś w życiu zmienić.
Czy Thaata wiedział, jak sfrustrowana i nieszczęśliwa była ostatnio?
Dziadek zmienił się, odkąd nagle stracili babcię miesiąc wcześniej. Nush nie była pewna, czy ona i jej siostry kiedykolwiek otrząsną się z szoku.
Świeża fala smutku sprawiła, że zapłakała. Thaata wyczuł, że trzy młode kobiety potrzebują od niego czegoś więcej niż miłość i akceptacja, które zawsze im dawał.
Stojąc pod ścianą wielkiego kolonialnego domu dziadków, obserwowała tłum składający ostatni hołd człowiekowi, który poruszył tak wiele istnień ludzkich za pośrednictwem założonego dwie dekady temu technologicznego giganta OneTech, który stał się wielomiliardową firmą zarządzaną przez Caia.
Wśród gości była matka Yany, jej ojczym i przyrodni bracia, Mira i jej mąż Aristos, choć ci dwoje pozostawali w separacji.
Brakowało tylko jej mamy.
Nush próbowała powiedzieć matce podczas ostatniej wizyty w domu opieki, że Thaata czuje się coraz gorzej, ale mama tylko wpatrywała się w nią szklistymi oczami.
Mira natychmiast przyleciała z Grecji opiekować się babcią po jej silnym zawale osiem miesięcy temu i już została.
Niecały rok temu zwykle rozsądna Mira zaszokowała wszystkich, gdy w Las Vegas poślubiła greckiego potentata Aristosa. Wówczas wydawała się szczęśliwa. Jednak kiedy Yana i Nush spytały, kiedy wraca do męża, rozpłakała się.
Nikogo nie zdziwiło, że to Mira i Caio odgrywali rolę gospodarzy. Caio był spadkobiercą dziedzictwa dziadka i jego wizji, a Mira pozostawała pod opieką dziadków, odkąd była małym dzieckiem – jej matka odeszła, a ojciec hurtowo zdobywał kolejne kobiety.
Nush zmarszczyła brwi, widząc, jak dobrze razem wyglądali. Wzrok jej szwagra Aristosa odzwierciedlał to samo bolesne przekonanie.
Co zabawne, żadna z jej sióstr nie była świadoma, że nieszkodliwe zauroczenie Anushki przerodziło się w coś więcej, mimo że Caio miał więcej kobiet niż Yana torebek.
Niczym przywołany myślami, Caio rozejrzał się po pokoju. Ubrany w czerń, był jak mroczne słońce wśród zbyt jaskrawo ubranych gwiazd krążących po jego orbicie.
Ale to jej szukał.
Wiedziała to, czuła, bo jej serce trzepotało, jak ptak na uwięzi.
Nie rozmawiali od czasu czuwania przy łóżku Thaaty dwie noce temu. Teraz pieściła wzrokiem jego twarz podobnie jak światło słoneczne wpadające przez wysokie okna.
Wysokie czoło, głęboko osadzone jasnobrązowe oczy ze złotymi plamkami, szlachetny nos i wąskie usta znała równie dobrze jak własne odbicie w lustrze.
Był nieziemsko przystojny w wieku dwudziestu siedmiu lat, dziewięć lat później emanował pewnością siebie i dojrzałą męskością, czarem, który chłonęła jak pustynia wodę.
To bez znaczenia, że od swoich osiemnastych urodzin pracowała z nim i dla niego. Byli partnerami biznesowymi. Za namową dziadka nawiązała z nim współpracę w celu zbudowania własnej podrzędnej firmy. Jego znajomość rynku i jej odwaga sprawiły, że pierwsze miliony zarobiła przed dwudziestym pierwszym rokiem życia.
To bez znaczenia, że trądzik zniknął, że jej kształty zachwycały, że spotykała się z różnymi mężczyznami – od modeli, przez dyrektorów generalnych, po kongresmena – by pozbyć się tej niewytłumaczalnej fascynacji.
To bez znaczenia, kim się stała. Jeśli chodzi o Caia, pozostała zadurzoną czternastolatką, która nie mogła przestać się na niego gapić, a on nadal był wysokim Brazylijczykiem, który sprawiał, że się rumieniła, a serce jej trzepotało.
W jakiś sposób odcisnął piętno na jej seksualności, dlatego musiała coś z tym zrobić, jeśli nie chciała do sześćdziesiątki ślinić się na jego widok. Na szczęście, przy nim nigdy się nie zdradziła, nie okazała, jak bardzo go pragnie.
Przyjaciele, partnerzy biznesowi i akcjonariusze podchodzili do Caia, by złożyć mu kondolencje. Kilka eleganckich kobiet kładło wypielęgnowane dłonie na jego ramieniu, zapewne oferując ukojenie jego smutku, pomyślała złośliwie. Odetchnęła, bo Caio nawet nie spojrzał w ich stronę. Z drugiej strony te kobiety miały odwagę okazać mu zainteresowanie. Nie to, co ona! Jak tchórz, ograniczyła się do skrywanego fantazjowania, przez lata.
Wędrujące spojrzenie Caia zatrzymało się, gdy odnalazł ją stojącą w cieniu filarów. Wyraźnie się rozluźnił. Ciepło pogłębiło złote plamki w jego oczach. Całym sobą bezgłośnie krzyczał „Jestem tutaj”, co zawsze sprawiało, że czuła szczególną więź między nimi.
Tylko ona znała delikatną wersję Caia, bo światu pokazywał się jako genialny, bezwzględny przedsiębiorca. Dziś po raz pierwszy od dziewięciu lat nie chciała tego. Zamknęła się w klatce bez wyjścia, w więzieniu, z którego nie mogła się wyrwać.

– Jeśli masz zamiar coś zrobić, zrób to teraz.
Nush oderwała wzrok od Caia, by zorientować się, że była obserwowana przez Yanę.
Podczas gdy sama wyglądała jak wrona, w czarnej koszulce bez rękawów i czarnych legginsach, Yana szokowała neonowo różowymi spodniami i jasną kurtką z białymi cekinami.
Żadna z nich nie chciała tu być, by wystawiać swój żal na widok publiczny, ale Mira, zawsze odpowiedzialna, przypomniała im, że dziadkowie by tego chcieli. Oczekiwaliby, żeby ludziom, którzy ich kochali, okazać szacunek.
– Co masz na myśli? – Nush nerwowo poprawiła okulary.
– To byłby cud, gdyby tej pory nie zauważył, jak na niego patrzysz, Nushie… Caio nie jest głupi, jeśli chodzi o kobiety. – Yana zmarszczyła brwi, ściszając głos. – Przypuszczam, że spędzacie godziny związani ze sobą jak syjamskie bliźniaki i Caio wie, że taka introwertyczka jak ty nie ma żadnych przyjaciół. Może uważa za normalne, że jesteś nim zafascynowana.
Nush spojrzała gniewnie na siostrę.
– Nie wszyscy są tacy pewni siebie, jeśli chodzi o seks i romansowanie, jak ty.
– Nigdy bym się z ciebie nie naśmiewała. – Yana ścisnęła rękę Nush. – Wiesz, wszyscy myślą, że jestem po prostu piękna, bez mózgu i że doprowadzałam Thaatę i Nanammę do szaleństwa swoimi wybrykami. Wierz mi, nie do końca tak jest.
– Mira i ja nigdy tak o tobie nie myślałyśmy!
Wypełniała ją złość na świat, w którym zawsze umniejszało się wartość kobiety.
Yana była piękna, niewyobrażalnie piękna, z pulchnymi ustami i naturalnie zmysłową figurą, którą kochali projektanci i fotografowie. W mediach jednak nazywano ją płytką.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel