Niestosowne zauroczenie
Przedstawiamy "Niestosowne zauroczenie" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ROMANS HISTORYCZNY.
Kiedy Sara po raz pierwszy zobaczyła Camerona, poczuła się, jakby ktoś rzucił na nią zaklęcie. Ujął ją podziw w jego oczach, nagle zapomniała, że socjeta uważa ją za nieurodziwą dziwaczkę, którą rodzina od pięciu sezonów próbuje wydać za mąż. Dla Camerona jest piękna jak anioł, ale trudno mu zapomnieć, że ich światy dzieli przepaść. Ona pochodzi z dobrego domu, on wychował się w sierocińcu. Gdy Sara jawnie deklaruje, że chętnie spędziłaby z nim resztę życia, jest szczęśliwy, lecz szybko uświadamia sobie, ile musiałaby dla niego poświęcić. Jednak ona wie, że lepiej stracić szacunek elit niż ukochanego.
Fragment książki
– Jako dama do towarzystwa? – powtórzyła głośniej przerażona ciotka Sary. – Chcesz doprowadzić mnie do palpitacji, a swoją biedną matkę do śmierci? Wszyscy pomyślą, że rodzina Standishów podupadła finansowo, tak jak stało się z twoją biedną przyjaciółką panną Overton!
Sara Standish westchnęła i spojrzała na lady Patterson, która zajmowała drugi koniec sofy w małym salonie na tyłach Standish House.
Postanowiła nie wspominać, że nagła utrata środków do życia przyniosła Olivii szczęście. Przyjaciółka podjęła pracę i dzięki temu poznała mężczyznę, którego pokochała i poślubiła.
– Będę towarzyszyć markizie na spotkaniach i imprezach towarzyskich. To raczej nie sugeruje bankructwa.
– Być może nie – przyznała lady Patterson. – Ale równie dobrze mogłabyś ogłosić się starą panną bez nadziei na małżeństwo.
– Ponieważ właśnie kończę piąty sezon i osiągnęłam zaawansowany wiek dwudziestu trzech lat, wszyscy i tak już mnie za taką uważają.
– Gdybyś tylko trochę bardziej się postarała, byłabyś w stanie oczarować każdego z dżentelmenów, którzy byli tobą wyjątkowo zainteresowani – powiedziała z przekonaniem lady Patter. – Pana Ersby'ego lub pana Berwicke'a. Albo syna tego uroczego baroneta, pana Harlande'a.
– Pan Ersby mówi tylko o psach i polowaniach. Pan Berwicke chciał jedynie mieć dobrze urodzoną żonę, która nie wzdragałaby się przed całorocznym pobytem w głębi Yorkshire. Ożenił się z panną Woodward zaraz po tym, jak grzecznie mu odmówiłam. A syn tego czarującego baroneta mieszka z matką i zamierza z nią pozostać. Nawet jeśli się ożeni. – Przeciągnęła dłonią po swojej pulchnej, zaokrąglonej sylwetce i powiedziała zawadiacko: – Pewnie pomyślał, że jestem podobna do jego mamy.
– Nie każdy mężczyzna pragnie smukłej piękności. Niektórzy wolą kobiety z odrobiną ciała. To prawda, nigdy nie będziesz wyglądała posągowo, ale jesteś elegancka, masz piękne włosy i oczy.
– Wolę dżentelmena z odrobiną rozsądku w głowie i honoru w sercu.
– To dlaczego nie związałaś się z jednym z tych polityków, o których zawsze mówisz? Przecież spędzasz większość czasu, pracując z Komitetem Kobiet Lady Lyndington i pisząc listy popierające reformy.
Polityk, którego mogłaby podziwiać.
Sara zacisnęła usta, by jej twarz nie zdradziła rozżalenia. Po upojnych tygodniach konsultowania się z nią, przystojny poseł do parlamentu, Lucius Draycott poprosił ją o prywatną rozmowę. Nerwowa radość, pewność, że chce się oświadczyć… a potem upokorzenie, gdy odkryła prawdziwy powód spotkania. On tylko chciał rady, o którą z dwóch nudnych młodych dam powinien zabiegać.
Nigdy nie podzieliła się z nikim tym bólem i nie zamierzała go ujawniać i teraz. Informacja, że nigdy nie wyjdzie za mąż, tylko przedłużyłaby kłótnię z ciotką.
– Nic, co robi markiza, nie jest wulgarne – powiedziała po chwili, starając się zachować lekki ton. – Prawdopodobnie wolałabyś, abym poświęciła się wyłącznie popołudniowym spotkaniom i wypadom na zakupy, a wieczory spędzała na przyjęciach i balach. Miałabym nieustannie rozmawiać z tymi samymi ludźmi o tych samych rzeczach?
– Oczywiście. To twoi rówieśnicy, elita Anglii, przywódcy socjety.
– Większość z nich prowadzi raczej próżniacze życie. Wolę spędzać czas wśród tej niewielkiej części elity, która pracuje nad reformami społecznymi.
– Ale jako dama do towarzystwa? Po całym wysiłku, jaki włożyłam w to, byś była odpowiednio traktowana?! – Ciotce załamał się głos, wyciągnęła chusteczkę i otarła oczy.
– Wiem – odparła cicho Sara, kładąc jej uspokajająco dłoń na ramieniu. – Jestem wdzięczna, że zechciałaś przejąć opiekę nade mną, gdy mama z powodu słabego zdrowia przestała bywać. I doceniam wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Chcesz dla mnie jak najlepiej, ale nasze poglądy na to, co jest dla mnie najlepsze, różnią się.
– Naprawdę byłabyś szczęśliwa, żyjąc do końca swoich dni jako panna, pomagając wysoko urodzonej damie w pracy na rzecz szkoły dla sierot i reform społecznych ? Sama, bez dziecka, które mogłoby cię pocieszyć, gdy twoja matka, ja i markiza odejdziemy? Nie zniosłabyś życia z bratem i tą głupią trzpiotką, którą poślubił!
Być może sytuacja się poprawiła, pomyślała Sara. Ciotka zwykle forsowała małżeństwo – jakiekolwiek małżeństwo. Czyżby zrozumiała, że ślub z typowym dżentelmenem z towarzystwa nie jest dla Sary dobrym rozwiązaniem? Taki mężczyzna prawie na pewno nie pochwalałby jej poglądów, próbowałby ograniczyć lub zablokować jej działalność polityczną. Najpewniej zostawiałby swoją nieprzesadnie atrakcyjną żonę na gospodarstwie, podczas gdy sam zażywałby przyjemności z jakąś ładniejszą, bardziej efektowną kobietą.
Podobnie jak jej ojciec.
A politycy mogli zachęcać ją do wyrażania opinii i wychwalać jej aktywność, ale kiedy przychodziło do małżeństwa, zwykle wybierali konwencjonalne panny.
Jak wszyscy pozostali na rynku matrymonialnym.
Nic dziwnego, że pragnęła niezależności.
– Chyba byłabym szczęśliwa. Mam przyjaciół i ich dzieci, które mogłabym rozpieszczać i kochać. Mogłabym poświęcić się pracy nad sprawami, które są dla mnie naprawdę ważne. Wiem, jestem dla ciebie rozczarowaniem, ciociu Patterson, ale zwykłe rozrywki, te przyjęcia i wycieczki, po prostu mnie nie interesują.
Ciotka westchnęła.
– To właśnie mówisz od pięciu lat.
– Może teraz wreszcie mnie wysłuchasz i zrozumiesz? Zresztą ty i mama uzgodniłyście już, że po zakończeniu sezonu pozwolicie mi zamieszkać z Emmą i Olivią w domu przy Judd Street, gdzie wszystkie będziemy prowadzić działalność polityczną.
– Ale zarówno panna Henley, jak i panna Overton zdecydowały się na małżeństwo – zauważyła ciotka z triumfalnym błyskiem w oku.
– Gdybym zdobyła uczucie mężczyzny, którego umysł i serce mnie urzekły, tak jak Emmę urzekł lord Theo, a Olivię pułkownik Glendenning, byłabym skłonna wyjść za mąż. Niestety nie doświadczyłam takiego cudu.
– Taki cud nigdy się nie wydarzy, jeśli zrezygnujesz z bywania w towarzystwie – jęknęła ciotka. – Jeśli zostaniesz damą do towarzystwa!
– W takim razie może dobijemy targu. Jeśli nadal będę zachowywać się jak niezamężna panna, to pozwolisz mi pomagać markizie? Jak zapewne pamiętasz, wciąż cierpi po upadku z konia i często odczuwa ból. Nie byłabym opłacaną towarzyszką, raczej przyjaciółką i pomocniczką. Pomagałabym jej pisać listy, organizować przyjęcia, towarzyszyłabym jej na spotkaniach. Na razie, kiedy jestem w Londynie, mogę nadal mieszkać tutaj, z tobą i mamą. I wcale nie znikłabym z towarzystwa! Pomimo odniesionych obrażeń, markiza porusza się w najlepszych kręgach. Tak naprawdę to towarzysząc jej, zyskam większą szansę na spotkanie jakiegoś wspaniałego młodego mężczyzny, który mógłby skłonić mnie do małżeństwa.
– Dobrze – westchnęła ciotka. – Przypuszczam, że w końcu i tak mnie przekonasz. Boże, gdy bywamy w towarzystwie, prawie nic nie mówisz, a potrafisz być taka przekonująca!
– W takim razie mogę odwiedzić lady Trent i poinformować ją o mojej decyzji?
– Nigdy nie sądziłam, że doczekam tego dnia... Moja kochana siostrzenica damą do towarzystwa!
– Asystentką – poprawiła Sara.
Lady Patterson potrząsnęła głową, tym gestem dając do zrozumienia, że to tylko zmiana sformułowania, a istota rzeczy pozostaje taka sama.
– No dobrze, możesz ją odwiedzić.
– Dziękuję, najlepsza z ciotek!
Zachwycona Sara przyskoczyła, by uściskać lady Patterson.
– Boże – mruknęła ciotka – uważaj na mój czepek!
– Zaraz wychodzę. Lady Trent zaprosiła członków komisji parlamentarnej. Będą odwiedzać fabryki w Derbyshire i sprawdzać, czy warunki pracy są zgodne z zeszłoroczną ustawą. Lady Lyndlington i inni członkowie komitetu byli zaniepokojeni, że markiza samodzielnie organizuje tak wielkie przedsięwzięcie.
– Przebiegła dziewczyna! – jęknęła lady Patterson. – Dopiero teraz mówisz, że wyjedziesz z Londynu przed zakończeniem sezonu?
– Sezon i tak wkrótce się kończy, a ty nigdy nie zostajesz w Londynie dłużej niż do końca lipca. Prawdopodobnie zobaczymy się w Kent.
– Dopiero w Kent? – zawołała ciotka. – Och, zabieraj się, zanim zmienię zdanie!
Całując ciotkę, Sara nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wyszła i po raz pierwszy od czasu, gdy straciła nadzieję na wyprowadzkę z domu i samodzielne życie, poczuła, że znajdzie sposób, by realizować swoje marzenia o pracy na rzecz reform.
Oczywiście będzie tęsknić za przyjaciółkami, które wyszły za mąż, choć jeszcze niedawno planowały zamieszkać wspólnie. Cieszyła się ich szczęściem, ale niestety towarzyszenie lady Trent nie będzie tak fascynujące, jak zamieszkanie z Olivią i Emmą.
Z determinacją otrząsnęła się z melancholii, która zawsze ją ogarniała, gdy o nich myślała. Emma z lordem Theo podróżowali po Europie, Olivia zamieszkała w posiadłości męża w Somerset. Choć Sara nie oczekiwała, że lady Trent zastąpi jej przyjaciółki, na pewno będzie sympatyczną i interesującą towarzyszką.
Jeśli okaże się, że nie pasują do siebie, po podróży do Derbyshire Sara wycofa się z dalszych zobowiązań.
Jednak teraz cieszyła się na myśl o podróży do Derbyshire. Samodzielne życie przy Judd Street pozwoliłoby jej spędzać dużo czasu na pracy w Komitecie i w szkole Ellie Lattimer, ale byłyby to działania pośrednie. W Derbyshire ona i lady Trent zamierzały z parlamentarzystami odwiedzać fabryki. Wreszcie zobaczy na własne oczy to, o czym dotychczas tylko czytała. Zapozna się z warunkami pracy dzieci. Ich los bardzo poruszał jej serce.
Wchodząc po schodach do swojego pokoju, musiała się roześmiać. Gdyby ciotka Patterson miała pojęcie, że podczas wizyty w Derbyshire jej ukochana siostrzenica będzie odwiedzać fabryki zatrudniające dzieci i kobiety, zamknęłaby Sarę w sypialni.
Pomimo nadziei ciotki Sara szczerze wątpiła, że wśród członków komisji parlamentarnej lub inspektorów wyznaczonych przez parlament pozna dżentelmena, który uzna ją za odpowiednią kandydatkę na żonę.
Po południu, dwa tygodnie później, Cameron Fitzallen stał przy biurku w biurze Hughes Cotton Works, próbując ukryć niezadowolenie, gdy właściciel, pan Hughes, poinformował go o komisji parlamentarnej, która miała odwiedzić przędzalnię tego popołudnia.
– Nie ma się czym martwić, Cam, mój chłopcze – powiedział pan Hughes. – Prowadzimy wzorcową fabrykę, a warunki pracy już teraz są lepsze niż stanowi ustawa.
– Nie martwię się tym, co odkryją. Jestem zły, bo muszę niańczyć kolejną grupę ignorantów. Szkoda mojego czasu! Tylko ci, którzy pracują w tym biznesie, mogą zmienić coś na lepsze.
– Tak, wiem, że nie przepadasz za takimi sytuacjami. Ale czasami takie inspekcje mogą pomóc. Pan Pennington, członek komitetu reprezentujący Derby, chciał przyprowadzić parlamentarzystów do nas, żeby pokazać im, jak powinna być zarządzana fabryka.
– Jesteśmy dumni z tego, co pan zbudował – odpowiedział Cameron, patrząc na swojego mentora z szacunkiem. – Cała załoga.
– Więc nie chcę słyszeć więcej protestów. Oprowadzisz ich, a potem wygłosisz przemówienie. Nie bez powodu nalegałem, byś nauczył się mówić jak londyński dżentelmen. Będą cię słuchać o wiele uważniej niż mnie, bo nie pozbyłem się północnego akcentu.
– A powinni pana słuchać – odparł Cameron. – Ma pan taką samą wiedzę jak ja i o wiele większe doświadczenie.
– Cóż, jak to często bywa, liczy się wygląd. I dzisiaj, i kiedy polujesz na kolejnych inwestorów.
Cameron uśmiechnął się.
– Inwestycjami pozwolę się panu zająć, ja wolę koncentrować się na maszynach. Może i wyglądam i mówię jak dżentelmen, ale się nim nie urodziłem. – Przypomniały mu się czasy, które spędził w Londynie. Ze złością odepchnął te wspomnienia. – Nigdy nie pozwolą mi o tym zapomnieć.
– Tak to już jest – przyznał Hughes. – Obyśmy doczekali dnia, w którym człowiek będzie doceniany za swoje osiągnięcia, a nie za urodzenie. Owszem, to ja założyłem firmę, ale to dzięki twoim innowacjom Hughes Works przynosi tak duże zyski.
– Dziękuję. Doceniam zaufanie.
Pan Hughes zachichotał.
– To pierwszy z kilku zakładów, którymi zamierzasz kierować, prawda? Tak, spodziewam się, że chętnie zastosujesz rozwiązania, o których tak wiele czytałeś. Natomiast ja zajmę się narzekaniami na wprowadzone przez ciebie zmiany.
– Zamierzam utrzymać rentowność.
W tym momencie rozległo się pukanie, po którym do biura weszło jedno z dzieci.
– O co chodzi, Jenny? – zapytał Cameron.
– Przepraszam, panie Hughes, ale Lennox przysłał mnie po pana Fitzallena. Ma kłopoty z naoliwieniem jednego z przędzalniczych mułów.
– Skoro komitet ma się tu zjawić lada chwila, lepiej od razu uruchomić maszyny – powiedział pan Hughes.
– Już idę – westchnął Cameron. – Chodźmy, Jenny.
Gdy wyszedł z biura, hałas zagłuszył wszystkie inne dźwięki. Chociaż fabryka przerażała go i onieśmielała, gdy po raz pierwszy wszedł tu jako zdenerwowany sześciolatek, pokochał maszyny od pierwszego wejrzenia, a dreszczyk ekscytacji nigdy nie zniknął. Dźwignie i koła pasowe, koła zębate i druty, rolki, bębny i szpulki fascynowały go, a ich wzajemne oddziaływanie było jak elegancki taniec, który od tamtej pory studiował. Jak na sierotę z parafialnego przytułku radzę sobie całkiem nieźle, pomyślał, idąc za Jenny. Przez ponad dwadzieścia pięć lat przeszedł drogę od sprzątacza do stanowiska kierownika, po drodze szukając sposobów na poprawę zarówno wydajności, jak i bezpieczeństwa. Drobne poprawki, które wprowadził, najpierw zwróciły uwagę jego przełożonego, a następnie samego pana Hughesa. Dostrzegając jego potencjał, właściciel wysłał go do szkoły. A już wkrótce miał mu przekazać zarząd nad fabryką.
Pożegnał się z Jenny i wszedł do hali zajmowanej przez przędzalnicze muły, gdzie gorąco i hałas uderzyły go prosto w twarz. Lennox, jeden ze starszych nadzorców, musiał go niecierpliwie wypatrywać, bo pomachał i wskazał maszynę, która sprawiała kłopoty.
Cameron zrzucił marynarkę, kamizelkę i krawat, potem podwinął rękawy koszuli. Chudy sierota, którym kiedyś był, wyrósł na wysokiego, potężnie zbudowanego mężczyznę o szerokich ramionach. Nie mógł już wślizgnąć się pod maszynę, by dostać się do trudno dostępnych części, co robił jako chłopiec. Musiał teraz uważać, by nie zerwać nici lub nie przytrzasnąć sobie ręki jednym z czółenek. Rozwiązywanie takich problemów było rodzajem łamigłówki, a on zawsze je uwielbiał. Uklęknął i spojrzał na maszynę od dołu, po czym wstał i spojrzał na nią pod kilkoma różnymi kątami. Zadowolony z oględzin, skinął na Lennoxa, aby podał mu oliwiarkę, znowu uklęknął i zabrał się do pracy.
Dopiero gdy skończył i wstał, zauważył pana Hughesa wprowadzającego do sali grupę nieznajomych. Bez wątpienia byli to parlamentarzyści.
Właśnie oddał olejarkę Lennoxowi, gdy zdał sobie sprawę, że wśród nich są dwie kobiety. Zmarszczył brwi. Starsza dama w eleganckiej pelisie opierała się na ramieniu drugiej.
Druga kobieta odwróciła się w jego stronę i spojrzała w górę. Cameron doznał szoku, gdy zdał sobie sprawę, że jest nie tylko znacznie młodsza od towarzyszki, ale także bardzo atrakcyjna.
Wygląda jak anioł z obrazu, pomyślał oszołomiony. Złote loki okalały delikatną, bladą twarz, a duże, piękne niebieskie oczy patrzyły na niego pytająco. Ciemnoniebieska pelisa podkreślała krągłości o wiele zbyt zmysłowe, by mogły należeć do istoty z niebiańskich zastępów.
Gdy jego ciało zareagowało na tę obserwację, oczy kobiety rozszerzyły się. Cameron nagle zdał sobie sprawę, że stoi, gapiąc się na nią, bez marynarki i krawata, a jego rozpięta koszula częściowo odsłania klatkę piersiową. Dla kogoś z eleganckiego świata było to równoznaczne z paradowaniem nago.
Z zaczerwienioną twarzą chwycił ubranie, pośpiesznie narzucił kamizelkę i marynarkę, po czym owinął krawat wokół szyi. Nie miał czasu, by go porządnie zawiązać.
Co młoda, atrakcyjna dama robiła w Hughes Works? Wglądała tu tak nie na miejscu, jak on wyglądałby na przyjęciu w pałacu królewskim.
Przywołał uśmiech na twarz i próbował otrząsnąć się z silnej zmysłowej reakcji, jaką w nim wywołała. Miał nadzieję, że zanim skończą zwiedzanie i wrócą do biura, gdzie odpowie na ich pytania, ona przestanie go rozpraszać. W przeciwnym razie nie zdoła wygłosić przygotowanego przemówienia.
Niestety nie było szans, by wzbudził jej zainteresowanie.
***
Cameron pokazał parlamentarzystom kolejne etapy produkcji nici. Od przędzalni, w której kwiaty bawełny były oddzielane od nasion i innych odpadów, do zgrzeblarni, w której maszyny czesały ją w długie pasma, a następnie do mułów, gdzie pasma były skręcane w nici i nawijane na szpule, które instalowano w maszynach tkackich.
Potem zaprowadził ich do swojego biura, gdzie spodziewał się oczekującego ich pana Hughesa.
Hałas uniemożliwiał dyskusję podczas wycieczki, więc gdy Cam machał ręką, wskazując maszyny, nie mógł się powstrzymać od ciągłego zerkania na panie. Wyglądało na to, że były bardzo zainteresowane fabryką, ale nie potrafił sobie wyobrazić, z jakiego powodu.
Cameron ukłonił się, a goście odwzajemnili ukłon.
– Proszę usiąść – kontynuował Hughes, wskazując krzesła. – Napijmy się herbaty. Hannah? – Hughes skinął na kobietę w czepku i długim białym fartuchu, która przyniosła filiżankę każdemu z gości. – Co sądzicie o Hughes Cotton Works? – zapytał, gdy wszyscy mieli już napoje.