Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Nikt się nie dowie (ebook)
Zajrzyj do książki

Nikt się nie dowie (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-9521-5
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyMillion-Dollar Mix-Up
TłumaczJulita Mirska
Język oryginałuangielski
EAN9788327695215
Data premiery2023-01-04
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Agentka hollywoodzkich gwiazd Kendall Squire odwiedza aktora Maxa Dunna w jego górskim domu. Prosi go, by zastąpił w reklamie brata bliźniaka, który nagle zniknął. Max niechętnie się zgadza. Ale burza śnieżna zasypuje drogi, loty zostają odwołane…

Fragment książki

Była nieodpowiednio ubrana na tę pogodę. Wjeżdżając ostrożnie na górę Million Dollar, Kendall Squire zdjęła rękę z kierownicy, by nakierować strumień ciepłego powietrza na przemarznięte stopy. Botki na obcasie, z odkrytymi palcami, sprawdzały się w Los Angeles, a na pobyt w górzystych rejonach Wirginii lepiej pasowałyby śniegowce. Jeszcze raz powtórzyła w myślach, co powie, kiedy dotrze na miejsce. Mężczyzna, z którym chciała się zobaczyć, nie wiedział, że będzie miał gościa. Wcześniej, w słonecznej Kalifornii, wahała się, czy informować go o swoich planach, ale uznała, że niekoniecznie. Wierzyła, że na żywo jest bardziej przekonująca. Harowała po szesnaście godzin na dobę w agencji aktorskiej Legacy, odkąd właściciel agencji Lou przeszedł na emeryturę. Podzielił między pracowników swoją doborową listę klientów, a agencję sprzedał. Kendall przypadły w udziale znane nazwiska, ale gdy zaczęła się kontaktować z nowymi klientami, żeby im się przedstawić, spotkały ją różne reakcje. Czasem wrogie, niekiedy przepraszające. Wszyscy kolejno rezygnowali z jej usług – ich kontrakty na to pozwalały. Nikt nie chciał powierzyć swojej kariery w ręce „dziecka”. Wprawdzie dziecko miało trzydzieści cztery lata i spore doświadczenie, no ale… Ostatnią osobą, do której zadzwoniła, był Isaac Dunn, jeden z braci bliźniąt, który grał rolę Danny’ego Brooksa w emitowanym dwadzieścia lat temu popularnym serialu „Brooks Knows Best”. Pomiędzy piątym a piętnastym rokiem życia Isaac z Maxem dorastali na ekranie, wcielając się w syna Samuela i Pauline Brooksów. Serial został niedawno wskrzeszony w serwisie streamingowym; dodatkowo planowano nakręcić miniserię rocznicową, którą widzowie mogliby obejrzeć za rok. Fani „Brooks” byli podnieceni, snuli domysły na temat scenariusza oraz spraw sercowych Danny’ego. Max, który zrezygnował z aktorstwa lata temu, nie był zainteresowany powrotem do serialu. Kendall podejrzewała, że usłyszy równie zdecydowane „nie” od Isaaca, kiedy zaproponuje mu siebie jako agentkę. Rozmowa ją zaskoczyła. Okazało się, że Lou osobiście poinformował aktora o zmianach w Legacy. Kendall zapewniła Isaaca, że będzie najlepszą agentką, jaką miał w życiu; przysięgła, że nigdy go nie zawiedzie. I właśnie dlatego jechała do Maxa Dunna: by nie zawieść swojego jedynego klienta. Z zadumy wyrwał ją telefon. Na szczęście wynajęty samochód miał zestaw głośnomówiący, więc nie musiała odrywać ręki od kierownicy. Na wyświetlaczu pojawiło się imię młodszej siostry.

- Jesteś już na miejscu? – Meghan ledwo tłumiła ekscytację.

- Masz strasznie piskliwy głos. Dobrze się czujesz?

- Błagam, nie trzymaj mnie w niepewności!

- No więc jeszcze nie. Akurat jadę po ośnieżonej górskiej drodze.

- To pośpiesz się, a potem zadzwoń do mnie i włącz nagrywanie, żebym mogła obejrzeć tego tajemniczego Maxa. Myślisz, że zdołasz go namówić, żeby udzielił mi wywiadu? Meghan prowadziła popularny podcast „Superfan TV”. Tematem każdego odcinka były dawne telewizyjne seriale, kryminalne, sądowe, rodzinne. „Brooks” należał do jej ulubionych.

- Jeśli będzie okazja, to spytam – obiecała Kendall. – Ale podejrzewam, że może być ciężko.

– Na drugim końcu linii usłyszała westchnienie.

– Może Isaac się zgodzi? Na razie Isaac przebywał poza Stanami, ale o ile się orientowała, był znacznie większym luzakiem niż Max.

- Myślisz? – W głosie Meghan zabrzmiała nadzieja.

- Daj mi tydzień lub dwa. Muszę przekonać Maxa do zagrania w reklamie, wrócić do LA, zorganizować wszystko, potem zwabić Isaaca z powrotem do Kalifornii. Czeka mnie pracowity miesiąc.

- Wiedziesz światowe życie, a ja siedzę w wynajętym domu na wsi i patrzę, jak kot gania myszy. – Nastała cisza. – Dzwonię z jeszcze jednego powodu – dodała Meghan. – Sprawdzić, jak się miewasz.

- Dziękuję, dobrze.

- Dziś są jego urodziny.

- Wiem.– Kendall wzięła głęboki oddech. Biały krajobraz stał się rozmazany. Oczami wyobraźni zobaczyła swojego starszego brata o kręconych blond włosach i szerokim uśmiechu. Quinton zmarł w wieku dwudziestu lat. Nigdy nie wybaczyła mu, że odszedł tak niespodziewanie. Potrzebowała go wtedy i teraz. - I naprawdę nic mi nie jest. A ty? Jak się czujesz?

- W porządku. Lubię w tym dniu z nim pogadać, a potem wrócić do własnych spraw. W chwili śmierci Quina Meghan miała jedenaście lat, a Kendall szesnaście. Obie kochały brata, ale Kendall była bardziej z nim związana. Podobnie jak siostra też czasem z nim rozmawiała. A raczej zasypywała go pytaniami: czy tamtego lata musiałeś jechać na tę wycieczkę? Nie mogłeś zostać w domu? - No dobra, pozdrów Maxa od największej fanki „Brooks”. Jedź bezpiecznie i zadzwoń, jak będziesz mogła.

Pożegnały się w samą porę, bo przed oczami Kendall wyrósł dom, a koła zaczęły się ślizgać na nieodgarniętym śniegu. Dom z bali, duży, jednopiętrowy – dwupiętrowy, jeśli liczyć strych – stał nieco odsunięty od drogi. Wokół panował nieskazitelny porządek. Max przeniósł się z LA do Wirginii, ale w obecnym miejscu zamieszkał dopiero po dziesięciu latach. Niedługo później miasteczko zmieniło nazwę na Dunn, na część człowieka, który wykupił jego większą część. Według internetowych plotek, Max samotnik zaszył się w górach Wirginii, by uciec od zgiełku świata. Kendall zaparkowała przed dużym garażem i wysiadła z ciepłego samochodu, zabierając telefon. Ruszyła po śniegu, piszcząc, ilekroć zimny biały puch wciskał się jej do butów. Zdecydowanie powinna była włożyć śniegowce. Ale botki z odkrytymi palcami przynosiły jej szczęście: kupiła je za pierwszą podwyżkę, którą dostała w agencji. Nastawiając się psychicznie, że za moment ujrzy Isaaca, wyprostowała ramiona i zapukała do drzwi. Czekała. Długo. Żeby nie zamarznąć na kość, zaczęła podskakiwać. Wreszcie usłyszała szuranie. Próbowała sobie wyobrazić mieszkającego tu samotnika: pewnie był potargany, miał wystający brzuch i nosił rozciągnięty, poplamiony T-shirt. Kiedy otworzyły się drzwi, jej wizja prysła jak bańka mydlana. W progu stał wysoki mężczyzna. Włosy, owszem, miał długie, ale starannie uczesane, miał też gęstą ciemną brodę. Był szczupły, wysportowany, ubrany w niebieski T-shirt, kraciastą flanelową koszulę i dżinsy. Kendall powiodła po nim wzrokiem, po czym utkwiła spojrzenie w jego twarzy. I zastygła. Patrzyła na brodatego sobowtóra Isaaca Dunna. Zamrugała nerwowo. Byli bliźniętami jednojajowymi, więc nie zaskoczyło jej to, że wyglądali identycznie. Natomiast zaskoczyło ją gorąco, jakie poczuła w całym ciele. Isaac niewątpliwie był atrakcyjny, ale takich w LA nie brakuje. Gdziekolwiek się człowiek obróci, tam widzi przystojnych samców w dowolnym odcieniu skóry, od złocistej do czarnej. Nieraz zachwycała się urodą Isaaca, jego prostym nosem, wzrostem, uśmiechem, ale Max… z Maxa buchały feromony niczym iskry z ogniska. Stał w drzwiach z zasznurowanymi ustami i zmarszczonym czołem. Wyglądał mrocznie, groźnie i piekielnie seksownie. Kendall ocknęła się. Przypuszczalnie pomógł w tym lodowaty podmuch wiatru, który owinął się jej wokół nóg.

- Max Dunn? – spytała, starając się przybrać pewny siebie uśmiech.

– Cześć, jestem Kendall… Kendall Squire, agentka Isaaca. Weź się w garść, przestań dukać, przykazała sobie. Niebieskie oczy pociemniały, mars na czole się pogłębił, ale w najmniejszym stopniu to nie wpłynęło na atrakcyjny wygląd Maxa. Powiódł spojrzeniem po jej skórzanym płaszczu i butach, potem zatrzymał wzrok na mokrych od śniegu włosach.

- Wszystko w porządku? – spytał. Może spowodowała to szczerość widoczna w jego błękitnych oczach, może zmęczenie podróżą, Kendall nie była pewna, ale postanowiła odpowiedzieć zgodnie z prawdą.

- Kilka ostatnich miesięcy miałam bardzo ciężkich. A właściwie lat. – Popatrzyła na stos polan leżących pod ścianą. – Jednak nie ma sensu oglądać się za siebie. Trzeba iść naprzód. Rozumie pan, co mam na myśli? Mężczyzna zmrużył oczy, po czym uniósł brwi. Jego twarz nie zdradzała emocji.

- Przykro mi słyszeć o pani kłopotach, ale moje pytanie dotyczyło Isaaca. Zakładam, że to z jego powodu pani tu przyjechała? Kendall się zaczerwieniła.

- Tak, oczywiście. – Przełknęła ślinę. Zęby dzwoniły jej z zimna. – U Isaaca wszystko w porządku. Ma się wspaniale. To znaczy on ma się świetnie, ale w pracy… Chodzi o to, że jest nam potrzebny w LA, a przebywa na wyspie, której jest właścicielem. Nie miałam pojęcia, że kupił wyspę… - trajkotała jak najęta. – Utknął na niej.

- Utknął? – Max ponownie uniósł brwi.

- Z wyboru. Jego pilot jest na urlopie. Isaac dał mu wolne. No i mieszka tam w szałasie. Czy rezydencji. Urwała; uświadomiła sobie, że tak naprawdę niewiele wie o swoim jedynym kliencie. - Rzecz w tym, że za dwa dni będzie mi potrzebny w LA, a nie dotrze na czas. I dlatego postanowiłam wpaść do pana. Chciałabym zamienić słowo. Ma pan chwilkę?

Ostatni raz pytanie o to, czy ma chwilkę, słyszał z ust pięknej kobiety… Hm, godzinę temu. Ale tym razem pytania nie zadała jego irytująca była żona Bunny, która w obszytych futrem botkach stąpała po drogiej drewnianej podłodze. Kobieta na werandzie nie miała na nogach botków, to znaczy miała buty na wysokim obcasie i z odkrytymi palcami. Skrzywił się: co za idiotyczny pomysł. Najwyraźniej przyleciała z zachodniego wybrzeża. Jej wygląd – ciemne włosy z jasnymi pasemkami, złocista skóra – oraz strój – markowe dżinsy i skórzany płaszcz – wskazywały na to, że jest nietutejsza. Ze słów panny Squire wynikało, że postanowiła wybrać się z wizytą do Wirginii, ponieważ Isaac, który był jej potrzebny w LA, „utknął” na prywatnej wyspie. Zapewne chciała poprosić jego, Maxa, by zastąpił brata. Kiedy dorastał, ciągle go o to proszono, zwykle w związku z serialem, w którym obaj grali. Więc udawał, że jest Isaakiem, kiedy brat nie mógł być w dwóch miejscach naraz, i Isaac robił to samo dla niego. Otworzył usta, by odmówić, kiedy nagle się zreflektował, że kobieta stoi na werandzie i dygocze z zimna. Nie mógł zatrzasnąć jej drzwi przed nosem, mimo że pochodziła z najbardziej znienawidzonego miejsca na Ziemi. W wieku dwudziestu lat porzucił krainę fantazji, przysięgając sobie, że nigdy nie wróci ani do LA, ani do aktorstwa. Ale Kendall Squire nie była niczemu winna. Zerknął na dwór. Z nieba sypał coraz gęstszy śnieg, pokrywając białą warstwą zaparkowany przed garażem samochód.

- Zapraszam, Kalifornio. – Przynajmniej niech się biedaczka ogrzeje.

- Naprawdę? – Uśmiechnęła się. – Dziękuję! Otworzył szerzej drzwi. W swoim królestwie na górze Million Dollar miał dwie rzeczy, które cenił najbardziej w świecie: przestrzeń i prywatność. Z okien i balkonów rozciągał się widok na szczyty. Cały teren otoczony był lasem. Dom z bali stanowił jakby część krajobrazu. Po chwili zamknął drzwi, udał się do kuchni i nastawił czajnik. Kątem oka zauważył, że kobieta zdejmuje w holu zaśnieżone buty; zachowywała się zupełnie inaczej niż Bunny, która krążyła po salonie, stukając obcasami i narzekając, że on nie pomaga spełnić jej marzeń. W trakcie małżeństwa słyszał to niezliczoną ilość razy; miał nadzieję, że po rozwodzie Bunny da mu spokój. Ale nie; po raz kolejny zjawiła się, błagając, żeby zadzwonił do brata i poprosił, by ten załatwił jej małą rólkę w „Brookes Knows Best”.

- Chałupa super. – Kendall przeszła boso do salonu. Była wyższa od Bunny, nie żeby specjalnie zwracał na to uwagę. Stanęła przed kominkiem, w którym leżał stos polan i gazet.

- Pan i Isaac żyjecie całkiem inaczej.

- Bo ja wiem? Obaj lubimy przebywać w samotności.

Dlaczego to powiedział? Przecież Isaac uwielbia towarzystwo. Max był siedemdziesiąt dwie sekundy starszy od brata. Choć fizycznie się od siebie nie różnili, to charakter i usposobienie mieli zupełnie inne. On z chęcią porzucił aktorstwo; sława go męczyła. Isaac został w Hollywood; cieszył się popularnością, mimo że od ostatniego odcinka „Brooks” minęły lata. Max już w wieku dwudziestu lat poinformował brata i jego agenta, że kończy z promocją serialu. Nie będzie więcej występował w telewizji ani spotykał się z fanami. Isaac tłumaczył mu, że nikogo nie interesuje „jeden Dunn”. Jeżeli Max nie będzie przyjmował zaproszeń, to jego, Isaaca, ludzie też przestaną zapraszać. Waśń między braćmi trwała pięć lat. Gdy w końcu obaj zgodzili się spędzić Boże Narodzenie u rodziców, szkoda została już wyrządzona. Owszem, odnosili się do siebie uprzejmie, rozmawiali, siedząc przy kominku i pijąc whisky, ale znikła dawna bliskość. Nie czuł wrogości do brata. Po prostu różnili się; jeden chciał żyć z dala od światła reflektorów, drugi pławić się w ich blasku.

- Przynajmniej może się pan stąd wydostać – powiedziała Kendall.

- Jeszcze tak. – Nie chciał jej straszyć, że wkrótce droga może być nieprzejezdna. – Proszę się rozgościć. Nalał wrzątku do dwóch kubków, do swojego wrzucił torebkę herbaty, jej dał kilka do wyboru.

- Dziękuję. Hm, może z lukrecją… Usiadła przy dużym drewnianym stole, po obu stronach którego stały ręcznie wykonane krzesła, i wsunęła prawą stopę pod lewe udo. Nie zdjęła płaszcza. I słusznie. Powinna wypić herbatę, odtajać i ruszyć w drogę. Jeżeli śnieg nadal będzie sypał, a ona się zasiedzi, to nie zdoła wyjechać z podjazdu.

- Panie Dunn… - Max. Ponownie rozciągnęła usta w uśmiechu. - Max, mam propozycję. Powinna ci się spodobać. Omal nie wybuchnął śmiechem. - Jak wiesz, twój brat zagra w nowej miniserii „Brooks Knows Best”… Zmarszczyła czoło, jakby nie rozumiała, dlaczego odmówił przyjęcia choćby epizodycznej roli. Fani serialu byliby zachwyceni. Jednak tym razem Max postawił na swoim. Żył, jak chciał; nie kusiły go pieniądze ani rozgłos. - W każdym razie Isaac otrzymał lukratywną ofertę od firmy Citizen. Niestety nie zdąży zjawić się w porę, żeby nakręcić reklamę. Praca rozpocznie się za dwa dni, w studio, i potrwa kilka godzin. Nie ma tekstu do zapamiętania. Musisz jedynie przylecieć i wystąpić, a potem możesz wrócić do swojego śnieżnego królestwa. Wskazała ręką na krajobraz za oknem. Jej uśmiech oraz entuzjazm bijący z głosu wskazywały na to, że spodziewa się usłyszeć pozytywną odpowiedź. Cholera! Nie powinien był otwierać drzwi. A najgorsze, że nie chciał odmawiać tej kobiecie…

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel