Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Noc na Manhattanie (ebook)
Zajrzyj do książki

Noc na Manhattanie (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-8880-4
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyCrowned for His Desert Twins
TłumaczDorota Viwegier-Jóźwiak
Język oryginałuangielski
EAN9788327688804
Data premiery2023-01-04
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Podczas podróży do Nowego Jorku szejk Khalil el Abdul poznaje piękną Indię McCarthy. India jest na przyjęciu z byłym przyjacielem Khalila, który porzucił jego kuzynkę. Khalil dostrzega okazję, by mu odpłacić za jej złamane serce. Na pewno zaboli go, gdy uwiedzie mu dziewczynę. Ta zemsta ma jednak nieprzewidziane konsekwencje. Dwa miesiące później India zjawia się w jego pałacu z wiadomością, że zostanie ojcem…

Fragment książki

– Jest pani jedyną kobietą godną uwagi na całym przyjęciu.
Niski zmysłowy głos zabrzmiał tuż obok policzka Indii, która poczuła, jak skóra na jej ramionach pokrywa się gęsią skórką. Odwróciła się, by zobaczyć, któż taki prawi jej komplementy. Spodziewała się kolejnego nudnego przedstawiciela finansjery ubranego w drogi garnitur i przekonanego o własnej wyjątkowości. Przed nią stał jednak ktoś zupełnie inny, o wiele bardziej interesujący.
Miałaby problem, gdyby ktoś kazał jej opisać, na czym polegała atrakcyjność mężczyzny. Chyba na tym, że trudno było znaleźć w jego urodzie jakikolwiek mankament. Był wysoki i szeroki w barkach, miał śniadą cerę i krótko przycięte włosy, które stykały się z linią kołnierzyka. Brwi ciemne i szerokie, wyraziste rysy twarzy, zmysłowe usta i prosty nos. W ciemnych jak czekolada oczach otoczonych gęstymi i czarnymi rzęsami można się było zatracić.
India wpatrywała się w mężczyznę, zapominając niemalże, gdzie jest i co robi. Na szczęście tylko na chwilę. Była na przyjęciu służbowo i nie mogła sobie pozwolić, by zawalić obowiązki, dlatego uśmiechnęła się uprzejmie, ale chłodno.
– Dziękuję za komplement – mruknęła, spoglądając w stronę baru, gdzie właśnie wyprzedziła ją jakaś kobieta czekająca w kolejce za nią.
– Szlag! – zaklęła pod nosem.
– Na co ma pani ochotę?
Jego głos był niemalże hipnotyzujący. Przyszło jej do głowy, że mężczyzna zrobiłby furorę jako lektor audiobooków, potem jednak pomyślała, że skoro jest na przyjęciu charytatywnym, na które wstęp kosztował tysiąc dolarów od osoby, zapewne nie potrzebuje dorabiać.
– Dziękuję, ale jestem następna w kolejce.
– Przedtem też była pani następna – zauważył.
– Właśnie. Gdyby mnie pan nie zagadywał, już bym zdążyła zamówić.
W odpowiedzi mężczyzna uśmiechnął się.
– Pani pozwoli – mruknął i położył jej dłoń na plecach. Stanowczym ruchem przyciągnął ją ku sobie. Zaskoczona tak bezpardonowym kontaktem, pozwoliła się pokierować. Po chwili mężczyzna zręcznym ruchem popchnął ją w lukę z przodu baru. Uniósł rękę. Ku zaskoczeniu Indii, błyskawicznie pojawiła się kelnerka.
– Dobry wieczór – powiedziała, dygając z szacunkiem. – Co podać?
– Pani chciałaby zamówić – odpowiedział, przesuwając palcami po plecach Indii, tak że jej myśli wirowały teraz wokół delikatnych dreszczy, jakie czuła na ciele.
– Wodę mineralną, ale w kieliszku od szampana, oraz kieliszek pinot noir.
– A dla Waszej Wysokości? – Kelnerka przeniosła spojrzenie na mężczyznę.
Wasza Wysokość? India była pewna, że się przesłyszała. Nie udało jej się jednak ukryć zaskoczenia i dostrzegła rozbawienie w oczach swojego niespodziewanego towarzysza. Na pewno bawiło go, że nie miała pojęcia, kim jest. Cóż, pewnie częściej bywał na takich przyjęciach, podczas gdy ona bywała na nich wyłącznie w zastępstwie, gdy jej agencja akurat miała spiętrzenie zleceń i nie mogła przysłać nikogo bardziej doświadczonego. Rok temu świat Indii się zawalił i od tamtej pory chwytała się wszystkich możliwych zajęć, by związać koniec z końcem. Zrobiłaby absolutnie wszystko, by uzbierać na czesne dla młodszego brata, który był w college’u.
– Dla mnie także woda mineralna, w szklance.
– Wasza Wysokość? – spytała India, gdy kelnerka zniknęła. – Należy pan do rodziny królewskiej?
– Na to wygląda.
– Celowo jest pan taki tajemniczy?
– Ktoś już tak o mnie kiedyś powiedział.
– Ale chyba nie wprost?
Mężczyzna roześmiał się gromko i kilka głów odwróciło się w ich stronę. India poczuła, że całe jej ciało rezonuje tym dźwiękiem. Napierający na bar tłum znów przybliżył ich ku sobie.
– Kim pan jest? – powtórzyła.
– Mam na imię Khalil.
– Czy powinnam się do pana zwracać „Wasza Wysokość”?
– To nie byłoby właściwe.
Ściągnęła brwi skonfundowana.
– Ale jeśli jest pan królem…?
– Jeszcze nie jestem – odparł z lekkim westchnieniem. India stropiła się, myśląc, że może popełniła jakąś gafę. Jednak mężczyzna przysunął się jeszcze bliżej, a jego usta znalazły się tuż przy jej uchu. – Wolałbym słuchać, jak wypowiada pani moje imię, a nie tytuły.
Komentarz był wypowiedziany swobodnym tonem, ale sam tembr głosu wprawił Indię w drżenie. Fala ciepła przepłynęła przez jej ciało, lokując się wysoko pomiędzy udami. Stwardniałe nagle sutki ocierały się o miękki jedwab sukni. Nie założyła dziś stanika. Żaden z tych, które miała, nie pasował do kroju sukni. Oczy mężczyzny wpatrzone były w jej usta. Widząc to, rozchyliła je lekko i wzięła głęboki oddech. Serce biło jej tak mocno, jakby właśnie zakończyła wyczerpujący bieg. Wrażenia atakujące równocześnie wszystkie jej zmysły obezwładniły ją. Zapomniała o swoim towarzyszu, który zapłacił za jej czas i gdzieś tam czekał na swojego drinka. Myślała tylko o mężczyźnie, który stał tak blisko, że mogli się dotknąć ustami.
– Khalil… – powiedziała i jego oczy rozbłysły pożądaniem.
– A pani imię to…
– India.
– India – powtórzył, przesuwając dłoń na jej biodro, co było jawną obietnicą rozkoszy, jakiej mogłaby przy nim doświadczyć. – Miło mi cię poznać, Indio.
– Drinki dla państwa. – Kelnerka przyniosła zamówienie, przerywając im małe sam na sam. India chciała skorzystać z okazji i cofnąć się, ale wokół było zbyt dużo ludzi.
– Zostaw je na barze – powiedział Khalil, nie spuszczając oczu z twarzy Indii. W jego spojrzeniu, ciepłym jak słońce, czuła się pożądana. – Powiesz mi coś o sobie?
Zdziwiła się, ponieważ nigdy nikt ją o to nie pytał, a na pewno żaden z przydzielonych jej przez agencję klientów, z którymi się spotykała w ciągu ubiegłego roku.
– Myślę, że znacznie ciekawsze byłoby, gdybyś to ty mi o sobie opowiedział – odparła szczerze, ignorując kieliszek pinot noir po swojej prawej, który powinna zanieść mężczyźnie, z którym przyszła na przyjęcie.
– Dlaczego właściwie?
– Jesteś pierwszym przedstawicielem rodziny królewskiej, jakiego poznałam – powiedziała, wzruszając lekko ramionami, co przykuło jego spojrzenie do piersi wyeksponowanych przez głęboki dekolt. India wciągnęła powietrze, czując, jak miliony motyli wzbija się w powietrze w jej wnętrzu. Był nią ewidentnie zainteresowany, a sądząc po reakcji jej ciała, ona nim jeszcze bardziej.
– A ty jesteś pierwszą w moim życiu kobietą o imieniu India.
Policzki Indii zaróżowiły się. Mężczyzna pociągał ją ogromnie, co należało uznać za katastrofę, a przynajmniej za wielką niedogodność. Była tu z klientem, który zapłacił za jej czas. Już sobie wyobrażała skargę, jaką Ethan, który niestety miał zadatki na szuję, złoży w agencji, gdy zobaczy, że India zajmuje się kimś innym, a nie nim. Zwłaszcza tak atrakcyjnym.
– Tak, ale… Jestem całkowicie przekonana, że twoje życie jest znacznie ciekawsze niż moje – powiedziała z uśmiechem. – Niestety nie będę mogła o nim posłuchać, ponieważ nie jestem tutaj sama.
Dostrzegła cień zniecierpliwienia w jego oczach i doskonale je rozumiała. Ale praca była dla niej ważna. Dzisiejszy czek w zasadzie był już wydany, a przypomnienie o czesnym za ten miesiąc przyczepione na drzwiach lodówki przyprawiało ją o dreszcze.
– Czy to ktoś, z kim wolałabyś spędzić dzisiejszy wieczór? – spytał.
Miał rację. Dałaby wszystko, żeby zmienić partnera, ale była tutaj w pracy, a nie dla przyjemności, więc jej prywatne preferencje musiały zejść na dalszy plan.
– Po prostu przyszłam z kimś innym.
– Co nie znaczy, że musisz z nim wyjść, azeezi.
– Niestety muszę – powiedziała, spuszczając oczy. W jej sercu zagościł żal. Tego dnia miała dwudzieste czwarte urodziny. Czyż nie byłoby pięknie, gdyby choć raz jej życzenia się spełniły? Jeden jedyny raz! Dziś czuła się wyjątkowo samotna. Te urodziny zupełnie nie przypominały tych z przeszłości, gdy matka, ojczym i brat wręczali jej prezenty już z rana, a po południu zajadali się tortem i świętowali. Jackson nadal do niej dzwonił. Dziś rozmawiali prawie przez godzinę. Ale poza tym była sama w pustym domu i rozmyślała o rodzinie, której dziś nie miała, oraz o dawnych szczęśliwszych czasach. Flirt z tym nieziemsko przystojnym mężczyzną byłby wspaniałym prezentem na zakończenie dnia, ale musiała pamiętać o tym, że tym, na co najbardziej czeka, są pieniądze, a żeby je zarobić, musi teraz wrócić do Ethana.
– Miło mi było poznać Waszą Wysokość.
Ale on nie był chyba gotów, by pozwolić jej odejść.
– Prosiłem, żebyś mówiła mi po imieniu – upomniał ją łagodnie. Wsunął kciuk pod jej brodę i uniósł jej twarz nieco wyżej, tak by musiała znowu zatonąć w jego pięknych oczach. Świat wokół na chwilę przestał istnieć i pozostali w nim tylko oni.
– Muszę już iść.
– I naprawdę tego chcesz?
– Dlaczego ciągle o to pytasz?
– Ciągle?
– Mój towarzysz będzie się niecierpliwił.
Usta Khalila wygięły się w nieco szyderczym uśmiechu.
– Ten sam, który cię wysłał po drinki? Czy ktoś taki wart jest twojego czasu?
– Sama zaproponowałam, bo był zajęty ważną rozmową.
– Żadna rozmowa nie jest ważniejsza od twojego czasu. Gdybyś była wtedy ze mną, wiedziałabyś o tym.
Otworzyła usta, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
– Traktuje cię jak służącą. Nie przeszkadza ci to?
– To nie tak – sapnęła zniecierpliwiona, czerwieniąc się aż po korzonki włosów. Choć było dokładnie tak, jak mówił. Ethan wskazał na bar i kazał jej przynieść kieliszek wina. Przecież wynajął ją, żeby mu usługiwała.
– Może chciałabyś posłuchać, jak wyglądałaby twoja randka ze mną?
– Naprawdę muszę wracać – jęknęła z żalem, ale nie zrobiła ani kroku.
– Najpierw wysłałbym po ciebie samochód, który zawiózłby cię na Piątą Aleję, do butiku. Tam mogłabyś wybrać dla siebie bieliznę, sukienkę, buty, biżuterię… wszystko, czego dusza zapragnie. Potem kierowca przywiózłby cię do hotelu Carlisle, gdzie zajmuję apartament prezydencki. Miałabyś całe popołudnie, żeby przygotować się na wieczór i przede wszystkim uciąć sobie drzemkę, żebyś była dobrze wypoczęta.
Dreszcz rozkoszy przebiegł Indii po kręgosłupie, gdy stała zasłuchana w słowa mężczyzny. Obrazy, jakie przed nią malował, były tak różne od życia, które aktualnie prowadziła.
– Przyjechałbym po ciebie o ósmej. Poszlibyśmy na kolację, ale zarezerwowałbym całą restaurację tylko dla nas, żebyśmy mieli kelnerów i parkiet do własnej dyspozycji. Potem, przed północą, wrócilibyśmy do hotelu, gdzie słuchałbym, jak wypowiadasz moje imię… wiele razy.
India przymknęła oczy, pozwalając wyobraźni zapanować nad myślami. Dwa nagie splecione ze sobą ciała na wielkim łożu w luksusowym hotelu. Randka z Khalilem wyglądała perfekcyjnie. Gdyby India nie przekonała się na własnej skórze, jak ulotne bywa zainteresowanie mężczyzn, być może nie zadałaby kolejnego pytania.
– A rankiem? – wyszeptała rozmarzona.
Otworzyła oczy, by zobaczyć coś w rodzaju zaskoczenia.
– Rankiem będzie nowy dzień – powiedział.
– Bez ciebie?
Pochylił głowę jakby przepraszająco.
– Nie bywam na dłużej w Stanach. Mój dom jest w Khatrajnie.
Nazwa kraju nie była jej obca. Bogate i ważne politycznie państwo regionu Zatoki Perskiej ze stolicą, która należała do najnowocześniejszych miast na świecie.
– Cóż, randka zapowiadała się świetnie – powiedziała z żalem. – Ale mam swoje zasady i nie interesuje mnie przygodny seks.
Zdołała się odsunąć, ale nie dość szybko.
– Nawet jeśli tego pragniesz? – spytał gładko.
Serce zabiło jej żywiej.
– Skąd wiesz, czego pragnę?
– Zgaduję. Trafiłem?
Powiedz, że nie! Była jednak zbyt uczciwa, żeby skłamać.
Pokiwała głową w milczeniu.
– Tak myślałem – powiedział, pochylając głowę. Wpatrzone w nią oczy kusiły. Widziała, że mężczyzna ma ochotę ją pocałować. I choć powinna zrobić krok w tył, instynktownie wspięła się na palce i przybliżyła twarz.
– To będzie tylko jedna noc, ale za to taka, której nie zapomnisz, azeezi.
Dopiero te słowa ją otrzeźwiły. Odwróciła głowę, rozglądając się w popłochu. Na szczęście Ethan stał do niej plecami. Straciłaby pracę, gdyby Ethan złożył na nią skargę. A gdzie znalazłaby lepszą? Jej agencja była wyjątkowa. Klienci dobrze płacili, a seks nigdy nie był częścią oferty, dlatego czuła się bezpiecznie, towarzysząc klientom na przyjęciach takich jak to.
– Naprawdę nie mogę – powtórzyła. – Zapomnij, że się spotkaliśmy.

Głos Ethana brzęczał w jej uszach od dobrych paru minut. India przytakiwała i uśmiechała się, wiedząc, że jej towarzysz nie wymaga niczego więcej. Dosłownie kilka razy próbowała włączyć się do rozmowy, ale za każdym razem posyłał jej karcące spojrzenie, jakby chciał przypomnieć, że nie zna się ani trochę na temacie. Jego kolegom to nie przeszkadzało, co utwierdziło Indię w przekonaniu, że Ethan Graves jest albo szalenie bogaty, albo niezwykle wpływowy.
Był przystojny niczym gwiazdor filmowy, ale przy tym tak zapatrzony w siebie, że India ziewała w duchu, przysłuchując się jego tyradzie. To z kolei kazało jej zająć myśli czym innym, a konkretnie szczegółowym rozpamiętywaniem spotkania z Khalilem, którego nazwiska nawet nie zdążyła poznać. A przecież o mało jej nie pocałował. Rzecz jasna, próbowała wybić go sobie z głowy. Jej myśli pobiegły ku porannej rozmowie z Jacksonem. Ledwo dostał się do college’u, gdy ich rodzice zginęli w wypadku. Od tamtej pory celem Indii było zapewnienie Jacksonowi edukacji, o którą do tej pory dbali rodzice.
Była to winna matce i ojczymowi. Kochała ich ogromnie i zrobiłaby wszystko, by Jackson nie musiał rezygnować ze studiów i marzeń. Tylko czy to było możliwe? Czy da radę opłacać mu czesne jeszcze przez trzy lata. Panika ścisnęła jej gardło jak zawsze, gdy myślała o zobowiązaniach finansowych. Cóż jednak mogła zrobić? Miała dwadzieścia cztery lata i żadnych kwalifikacji. Dlatego trzymała się pracy, w której dawano jej całkiem niezłe pieniądze za to, by towarzyszyła bogatym facetom na przyjęciach czy premierach teatralnych. Nie było to jej wymarzone zajęcie, ale przyszłość Jacksona była warta nawet większych poświęceń.
Koledzy Ethana roześmiali się głośno, przykuwając jej uwagę do prowadzonej rozmowy. Udając rozbawienie, uniosła do ust kieliszek z wodą mineralną. Jej spojrzenie powędrowało w dal i zatrzymało się gwałtownie, a sama India poczuła się tak, jakby poraził ją prąd.
Po przeciwnej stronie sali stał Khalil. Wyraźnie znudzony rozmową, wpatrywał się w Indię. Dostrzegła na jego ustach uśmiech. Musiał wyczuwać jej nastrój na odległość. Zaczerwieniła się i wypiła kolejny łyk wody. Ethan mówił, jakby się znał na ekonomii. Ewidentnie chciał swoją wiedzą zaimponować rozmówcom, ale India po dwóch latach studiów, które zmuszona była przerwać, wiedziała więcej od niego. Nie mówiąc już o tym, że studia ekonomiczne były jej pasją. Zastanawiała się, czy reszta widzi u niego te ewidentne dla niej braki. Perorował przez kolejnych parę minut, zanim znowu zdecydował się poświęcić swoją uwagę Indii.
– Słonko, nie przyniosłabyś mi z baru jeszcze jednego drinka?
India zarumieniła się, choć z powodu, o którym Ethan nie miał pojęcia.
– Oczywiście.
– Ktoś jeszcze ma na coś ochotę? – spytał Ethan.
– Dla mnie piwo – powiedział jeden z mężczyzn z uśmiechem.
– Dla mnie też – dodał drugi.
India uśmiechnęła się przez zęby i pomaszerowała do baru.
– Wiesz, że są tutaj kelnerki? – Głos Khalila stojącego tuż za nią podniósł jej na karku najdrobniejsze włoski. – Dlaczego pozwalasz, żeby traktował cię jak służącą?
Miała nadzieję, że Khalil znowu ją znajdzie przy barze, i tak właśnie się stało.
– Jestem z nim na randce i wiem, że to mu sprawi przyjemność.
– Tak według ciebie powinna wyglądać randka?
– Już o tym rozmawialiśmy. Nie wyjdę z tobą z przyjęcia.
– Wolisz wyjść z nim czy nie spodobała ci się moja szczerość?
– I to, i to.
– W to pierwsze nigdy nie uwierzę. Obserwuję was od dłuższego czasu. Nie ma między wami nawet odrobiny chemii.
– Wolałabym, żebyś mnie nie obserwował – mruknęła, choć jej oczy zdradzały coś zupełnie innego.
– Niestety, nie mogę. Dopóki trwa przyjęcie, nie przestanę cię obserwować i pragnąć.
Jego bezpośredniość była nawet gorsza od hipnotyzujących spojrzeń. Od razu zrobiło jej się gorąco.
– Błagam, przestań.
– Lubię, kiedy błagasz. Poza tym dobrze wiesz, że chcemy tego samego.
Trudno było temu zaprzeczyć, więc pozostała przy poprzedniej odpowiedzi.
– Nie zostawię go dla kogoś, kogo dopiero poznałam.
W odpowiedzi objął ją ramieniem w pasie i odciągnął od baru.
– Hej, muszę zamówić im drinki – zaprotestowała.
– Im? – Uniósł brew w zdziwieniu.
– To żaden problem. Skoro już szłam po drinka dla Ethana…
Oczywiście nie uwierzył. Zacisnął gniewnie usta i przywołał kelnerkę.
– Co miałaś zamówić? – spytał.
– Pinot noir i dwa piwa.
– Zanieś zamówienie tamtej grupce z blondynem, który nie ma bladego pojęcia, o czym mówi – polecił kelnerce.
India spojrzała na Khalila zaskoczona. Skąd wiedział? Czyżby się znali?

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel