Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Pierwsza taka noc
Zajrzyj do książki

Pierwsza taka noc

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-291-2377-8
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788329123778
Tytuł oryginalnyNeeded: One Convenient Husband
TłumaczKatarzyna Ciążyńska
Język oryginałuangielski
Data premiery2025-10-07
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Pierwsza taka noc" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS.
Eva otrzyma spadek, jeśli w określonym terminie wyjdzie za mąż. Kyle, wykonawca testamentu, różnymi sposobami zniechęca do ślubu kandydatów na jej męża. Chce się z nią ożenić, a kiedy warunki testamentu zostaną spełnione, rozwieść. Popełnia jednak jeden błąd: spędza z nią noc...

Fragment książki

Kyle Messena przez zmrużone oczy patrzył na samochód podjeżdżający pod kościół stojący na wzgórzu w Dolphin Bay. Z limuzyny wysiadła otulona białym tiulem panna moda. Uniesiony wiatrem welon na moment zasłonił jej twarz, ale promienie słońca rozjaśniały płowe włosy.
Serce zabiło mu mocniej. Zdawało się, że czas zwolnił, a nawet się zatrzymał, gdy Kyle zadumał się nad tym, że mimo jego wysiłków, by zapobiec ślubowi Evy Atraeus z mężczyzną, który żenił się z nią z czysto materialnych względów, Eva najzwyczajniej go oszukała i ślub, któremu się sprzeciwiał, właśnie się odbywał.
Dwoma krokami wyszedł z atramentowego cienia starego dębu w upalny dzień nowozelandzkiego lata chwilę przed tym, nim powiew od oceanu zmiótł welon z twarzy panny młodej. To nie była Eva.
Ulga uwolniła ogromne napięcie, w którym żył od śmierci żony i małego synka. Śmierci, której powinien był zapobiec.
Niechciana tęsknota rosła w nim od miesięcy, odkąd powierzono mu obowiązek dopilnowania, by dziedziczka fortuny rodu Atraeusów wyszła za mąż zgodnie z drakońską klauzulą w testamencie jej ojczyma. Aby przejąć kontrolę nad swoim dziedzictwem, Eva miała poślubić członka rodu Messenów albo mężczyznę, który szczerze pragnął właśnie jej, a nie pieniędzy.
Kyle miał świadomość, że jego przebiegły wuj Mario powierzył mu tę rolę, chcąc doprowadzić do tego, by to on poślubił kobietę, której kiedyś pragnął, a którą potem rzucił. Nie był w stanie zaakceptować ewentualności, że jedyna kobieta, o której nie potrafił zapomnieć, poślubi innego, nie umiał więc wujowi odmówić.
Wiatr zwiał welon panny młodej na bok, odkrywając, że była nieco zaokrąglona. Włosy miała kilka odcieni jaśniejsze niż Eva. Kyle był gotów odejść, gdy biały sportowy samochód z nazwą firmy Evy „Ślub idealny” na drzwiach zajechał przed kościół.
Eva w bladoróżowej marynarce podkreślającej jej atuty wysiadła i zamknęła drzwi z przesadnym trzaskiem.
Z komórką przy uchu założyła na ramię pasek bladoróżowej torebki i ruszyła w stronę kościoła, zgrabnie i seksownie poruszając się w sandałach na wysokich obcasach. Była trochę za niska, by zrobić karierę na wybiegu, lecz dzięki zgrabnej kobiecej sylwetce, wysokim kościom policzkowym i egzotycznym ciemnym oczom osiągnęła sukces jako fotomodelka. Przez lata fascynowała autorów kolumn plotkarskich i zawróciła w głowie niezliczonym mężczyznom. W tym Kyle’owi.
Nagle poczuł jakże znajome napięcie.
Ledwie dostrzegalne wahanie Evy świadczyło o tym, że go dojrzała. Gdy państwo młodzi z gośćmi weszli do kościoła, zakończyła rozmowę i przystanęła w cieniu dębu, wrzuciła telefon do torebki i zmierzyła Kyle’a wzrokiem.
- Co robisz na moim ślubie?
Zdusił irytację. Specjalnie podkreśliła dwa ostatnie słowa. Tak, to miał być dzień jej ślubu. To zrozumiałe, że jest zirytowana, bo mu zapobiegł, proponując kandydatowi na pana młodego lukratywną pracę w Dubaju. Pośpiech, z jakim Jeremy przyjął tę ofertę, oraz wrażenie, że zrobił to z ulgą, usprawiedliwiały  interwencję Kyle’a.
- Nie powinnaś była przygotowywać się do ślubu, który, jak świetnie wiedziałaś, nie wchodził w rachubę.
Jej oczy zabłysły.
 - A jeśli byłam zakochana?
Uniósł brwi.
- Po całych czterech tygodniach?
- Doskonale wiesz, że nie potrzeba nawet tyle czasu. – Urwała, jej policzki się zaczerwieniły. Spuściła wzrok i wyjęła z torebki ciemne okulary. – Chcę wiedzieć, co tu robisz. Chyba nie przyjechałeś, żeby znów się ze mną kłócić.
Splótł ramiona na piersi.
- Jeśli sądzisz, że możesz się mnie pozbyć, zapomnij o tym. Jestem gościem pana młodego. Zajmuję się jego finansami.
Wzięła głęboki oddech, on zaś z fascynacją obserwował jej twarz, na której irytację zastąpił piękny szeroki uśmiech, taki jak ten zdobiący okładki magazynów i plakaty.
- A już myślałam, że chciałeś się przekonać, czy w ostatniej chwili nie znalazłam sobie nowego męża.
Zmarszczył czoło, czując delikatny zapach jej perfum. Siłą woli powściągnął impuls, by się do niej zbliżyć.
- Moim zadaniem nie jest powstrzymanie cię przed małżeństwem.
Przechyliła głowę, patrząc na niego chłodno.
- Nie, twoim zadaniem jest powstrzymanie mnie przed poślubieniem wybranego przeze mnie mężczyzny.
- Musisz lepiej wybierać.
Niestety wszyscy trzej dotychczasowi kandydaci odczuwali brak gotówki i byli chętni podpisać umowę, która ograniczała okres trwania małżeństwa do dwóch lat, zgodnie z wymogiem testamentu. Kyle czuł się zobowiązany, by zapobiec tym ślubom.
- Jeremy był idealnym materiałem na męża. Atrakcyjny, ujmujący, miał dobrą pracę, jego…
- Motyw był ewidentnie finansowy.
- Potrzebował pieniędzy, żeby spłacić długi. Co w tym złego?
- Mario przewróciłby się w grobie, gdybyś wyszła za hazardzistę.
Zapadła lodowata cisza, podkreślona przez płynące z kościoła dźwięki marsza weselnego.
- Jeśli mam wyjść za kogoś, kogo ty uznasz za odpowiedniego, to może powinieneś mi kogoś wybrać. Tyle że muszę go poślubić do – zerknęła na różowy zegarek na nadgarstku – przyszłego miesiąca. Bo dzięki tobie na wyjście za mąż zostały mi trzy tygodnie. Jeśli tego nie zrobię, będę czekała na spadek trzynaście lat.
Niezależnie od postanowienia, by oprzeć się naciskowi ze strony Evy, poczuł wyrzuty sumienia.
Dla niego kobiety i związki zawsze stanowiły trudny temat. Swobodniej czuł się w świecie operacji wojskowych czy rzeczowym świecie rodzinnego biznesu bankowego. Potrafił posługiwać się bronią i znał się na taktyce operacyjnej, potrafił liczyć i znał się na rynkach finansowych. Miłość i odpowiedzialność – oraz łączące się z tym poczucie winy – były czymś, czego by znów nie zaryzykował.
- Nie jest moim zamiarem niedopuszczenie do tego, żebyś otrzymała spadek.
Uśmiech Evy zgasł.
- Nie – odparła cicho. – Ale tak to wygląda.
Zakręciwszy się na pięcie, pomaszerowała do samochodu.
Kyle ściągnął brwi. Głos Evy brzmiał, jakby była bliska łez. W całej historii ich relacji tylko dwa razy widział, jak płakała. Oczywiście na pogrzebie Maria niespełna rok wcześniej. Drugi raz miało to miejsce, gdy Kyle miał dziewiętnaście lat. A konkretnie tego ranka, gdy Mario zmieszał ich z błotem za namiętne chwile na plaży w Dolphin Bay.
Wspomnienie powróciło. Romantyczny nastrój gorącego zmierzchu, księżycowa poświata, gwar rodzinnej imprezy w oddali, gdy Eva objęła go za szyję. Wziął głęboki oddech, czując zapach jej włosów. Pochylił głowę i uległ pokusie, która dręczyła go przez całe lato. Pocałował ją…
Gdyby Mario nie szukał Evy, odważyliby się na znacznie więcej. Rozmowa z nim tamtego wieczoru była krótka i ostra. Siedemnastoletnia Eva była piękna, lecz była też dzieckiem z dysfunkcyjnej rodziny, potrzebowała ochrony i poczucia bezpieczeństwa, a nie uwiedzenia. Mario nie wchodził w szczegóły, ale wiadomość, jaką mu przekazał, była jasna. Eva jest niedostępna.
Aż do tej pory.
Kyle nie miał złudzeń co do tego, dlaczego Mario wykonał zwrot i powierzył mu rolę opiekuna jedynej córki, choć latami traktował go jak zagrożenie. Eva z uporem opierała się próbom ojczyma, który próbował jej znaleźć solidnego męża spośród synów bogatych biznesmenów.
Zmuszony do zmiany taktyki Mario przełknął obiekcje do „dzikich Messenów” i chciał wyswatać Evę z którymś ze starszych braci Kyle’a, Gabrielem lub Nickiem. Gdy i ta strategia zawiodła, bo Gabe i Nick poślubili inne kobiety, zaś młodszy brat Kyle’a Damian od lat miał dziewczynę, Mario zgodził się ostatecznie uwzględnić Kyle’a jako swojego zięcia.
Nie spuszczając wzroku z Evy, Kyle szedł w stronę maserati. Powinien wracać do Auckland, do swojego zapracowanego i świetnie zorganizowanego życia. Jeśli ruszy natychmiast, może zdąży na kolację z Elise, koleżanką z innego banku, z którą spotykał się od czasu do czasu, głównie na służbowych imprezach.
Kiedy jednak dotarł do maserati, który stał tuż za autem Evy, nie mógł się pozbyć wrażenia, że w jej nagłym odejściu było coś nieszczerego. Wpadło mu nawet do głowy, że udawała wzruszenie. W końcu chodziła na lekcje aktorstwa. Była na tyle dobra, że zaproponowano jej rolę w telenoweli. Odrzuciła ją, gdyż kolidowało to z jej planem założenia firmy zajmującej się organizowaniem ślubów.
Przekonany, że dał się oszukać, Kyle wrzucił kluczyki do kieszeni. Istniał tylko jeden powód, dla którego Eva mogła chcieć wzbudzić w nim poczucie winy. Już znalazła nowego kandydata na męża. Do końca wyznaczonego przez Maria terminu zostały trzy tygodnie.
Usłyszawszy końcówkę rozmowy Evy z niejakim Troyem, Kyle nabrał pewności co do swoich podejrzeń. Zacisnął zęby. Troy Kendal, jeśli się nie mylił. Gwiazdor sportu, którego poznała przed niespełna tygodniem. Ni stąd, ni zowąd zazdrość, którą z trudem tłumił, gdyż była równie pozbawiona sensu jak pożądanie, z pełną siłą obudziła się do życia. Jeśli Eva płakała, to były krokodyle łzy.
Chciała się go pozbyć.
Jednak zmienił zdanie i czekał, aż Eva zakończy rozmowę i schowa telefon do torebki.
- Musimy porozmawiać.
- Zdawało mi się, że mamy to za sobą.
Wrzuciła torebkę na miejsce pasażera, zdjęła okulary i spojrzała na zegarek, subtelnie podkreślając, że się spieszy. Bez okularów, z jasnymi kosmykami po bokach twarzy, wydawała się młodsza i dziwnie bezbronna, choć wiedział, że to złudzenie.
- Znalazłem rozwiązanie twojego problemu. Jeśli poślubisz Messenę, nie ma żadnych innych warunków poza tym, że małżeństwo może trwać najkrócej dwa lata.
Zmarszczyła czoło, jakby słyszała to po raz pierwszy.
- Nawet gdybym chciała to zrobić, byłoby to niemożliwe. Gabriel i Nick się ożenili, a Damian jest zajęty.
Kyle zacisnął zęby. Eva jak zwykle pominęła go w tej wyliczance. Jakby nigdy nie trzymali się za ręce, jakby nigdy nie objęła go i nie pocałowała.
- Jest jeszcze jeden Messena – odrzekł, tracąc cierpliwość. – Ja. Moglibyśmy zawrzeć małżeństwo na papierze.

ROZDZIAŁ DRUGI

Przełknęła złośliwości, które chciała rzucić Kyle’owi w twarz. Nie wiedziała, czemu tak gwałtownie na niego reaguje. Wcześniejsze próby ojczyma, by wydać ją za jednego z Messenów, ledwie ją dotknęły.
Przed rokiem, gdy poznała testament Maria i dotarł do niej sens tego jednego zdania, tak się przeraziła, że miała ochotę schować się pod biurko prawnika. Pomysł, by Kyle, jedyny wolny z braci Messenów, jedyny mężczyzna, który ją odtrącił, czuł się w obowiązku ją poślubić, był żenujący.
- Nie potrzebuję twojej litości.
Na sekundę wiatr ustał, zamykając ich w pełnej napięcia ciszy, którą powoli wypełniało ponadczasowe piękno płynących z kościoła słów małżeńskiej przysięgi.
- Ale potrzebujesz męża. Po dwóch latach, kiedy otrzymasz spadek, możemy się rozwieść.
To chłodne racjonalne rozwiązanie było niczym cios w serce. Kyle, były żołnierz elitarnej jednostki Special Air Service, miał stalowoniebieskie oczy, którym nic nie umykało. Był wysoki i dobrze zbudowany, nosił krótko ostrzyżone włosy. Na jego twarzy widać było ślady lat spędzonych w wojsku, co fascynowało kobiety.
Mężczyźni z rodzin Messenów i Atraeusów mieli tę samą cechę – byli nadzwyczaj odpowiedzialni. U Kyle’a szło to w parze z przenikliwością, która działała Evie na nerwy. Wydawał się z góry znać jej zamiary. Na dodatek była pewna, że pozbył się niektórych kandydatów na jej męża, zastraszając ich, oczywiście w granicach prawa.
Pomysł papierowego małżeństwa z Kyle’em nie powinien jej poruszyć. Wcześnie się nauczyła unikania prawdziwych związków. Prawdę mówiąc, nie ufałaby żadnemu związkowi, gdyby pewnego wieczoru przed dwunastoma laty Mario i jego żona nie znaleźli jej na ulicy w pobliżu ich rezydencji.
Gdy się dowiedzieli, że właśnie uciekła z domu, bo jej ojczym nie trzymał rąk przy sobie, zadzwonili do opieki społecznej. Zamiast oddać ją do kolejnej instytucji opiekuńczej, Mario wykonał szereg telefonów do „ważnych osób, które znał”, dzięki czemu Eva mogła u nich zostać.
Mimo jej wycofania i chłodnej neutralności, które pozwoliły jej przetrwać w licznych rodzinach zastępczych, Mario i Teresa zaoferowali jej spokojną miłość, która była jej nieznana i nieco ją przerażała. Gdy wreszcie zaproponowali, że ją zaadoptują, nie wiedziała, co zrobić. Tyle razy doznała zawodu. Bała się, że jeśli zmięknie i uwierzy, że zasługuje na miłość, w tym samym momencie to wszystko zostanie jej odebrane.
W końcu zrozumiała, że Mario dotrzymuje słowa. Przełamał opór Evy, która podpisała dokumenty i przestała być Evą Rushton, uciekinierką, a stała się Evą Atraeus, członkiem licznej, przyjaznej i otwartej rodziny.
Jednak jej transformacja nie była całkowita. Obserwując trzy małżeństwa matki, które się rozpadły, a potem, w wieku lat siedemnastu, poznając powód tych rozstań, Eva postanowiła, że nigdy nie będzie tak bezbronna.
Poczuła zapach wody kolońskiej Kyle’a, a zaraz potem ucisk w żołądku. To jej problem. Nie miała jednak pojęcia, skąd to napięcie, które powinno było umrzeć śmiercią naturalną przed laty, gdy Kyle ją zostawił. Nie spędzili razem wiele czasu, poza młodzieńczym zauroczeniem nic ich nie łączyło. Po paru latach Kyle poślubił inną kobietę, więc wiedziała, że to, co razem przeżyli, dla niego nie znaczyło tyle co dla niej.
Teraz, na skutek jego interwencji, zostały jej trzy tygodnie na znalezienie męża...
Znów poczuła napięcie, jak wtedy, gdy Jeremy ją poinformował, że wycofuje się z umowy, lecz teraz towarzyszyła temu panika. Mario Atraeus nie mógł wybrać lepszego strażnika nieoczekiwanego zapisu w testamencie.
Była bardzo blisko ślubu, a Jeremy uciekł jak przestraszony królik. Nie potrafiła udowodnić, że to Kyle przygotował ofertę pracy, by pozbyć się Jeremy’ego. Wiedziała tylko, że już dwa razy uciekł się do tego sposobu. Ilekroć udawało jej się kogoś skłonić, by ją poślubił, Kyle wkraczał do akcji.
Dlaczego nie dopuszczał do tego, by poślubiła odpowiedniego kandydata, którego na dodatek darzyła sympatią, pozostawało dla niej niewiadomą. Zważywszy na ich przeszłość, sądziłaby raczej, że Kyle z radością pozbędzie się narzuconej mu odpowiedzialności.
Ściągając brwi na myśl o krótkim namiętnym interludium, które ich połączyło przed jedenastoma laty, spojrzała na Kyle’a.
- Dziękuję, ale nie.
Opadła na fotel samochodu sportowego i zamknęła drzwi. Silnik obudził się do życia z rykiem. Ze ściśniętym gardłem, poruszona tym, że Kyle miał czelność zaoferować jej swą litość, nacisnęła gaz i skręciła, ruszając w stronę hotelu, gdzie miało odbyć się wesele.
Na myśl, że to miejsce było naznaczone wspomnieniami Kyle’a i jego jedynego pocałunku, zacisnęła zęby. Właścicielka firmy zajmującej się organizacją ślubów musi być pragmatyczna. Hotel Dolphin Bay należał do rodziny i oferował jej spore zniżki. Musiałaby być pozbawiona rozumu, by z tego nie korzystać.
Wciąż gotując się ze złości, weszła do hotelu, by nadzorować bajkowe wesele, które byłoby jej weselem, gdyby Jeremy nie wziął nóg za pas. A raczej gdyby Kyle nie załatwił mu świetnej pracy w Dubaju.
Wzięła głęboki oddech i przejrzała się w jednym z eleganckich luster dekorujących ściany. To, co w nim ujrzała, dodało jej pewności siebie. Ostatnio z trudem panowała nad emocjami, płakała z byle powodu. Miała ochotę oglądać komedie romantyczne i źle sypiała.
Niczego jednak nie było po niej widać. Wyglądała na spokojną i opanowaną. Burzę jasnych włosów ujarzmiła, układając je w kok, figurę ukryła pod skromnym kostiumem w pastelowym różu, tworząc biznesowy, a jednocześnie niepozbawiony kobiecych akcentów wizerunek.
Dzięki temu nie konkurowała z panną młodą ani innymi kobietami. Nauczyła się tego podczas pierwszego organizowanego przez siebie ślubu, kiedy pan młody zdawał się bardziej zainteresowany właśnie nią i panna młoda odwołała ślub…

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel