Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Po pierwsze kocham cię
Zajrzyj do książki

Po pierwsze kocham cię

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-291-1642-8
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788329116428
Tytuł oryginalnyPregnancy Clause in Their Paper Marriage
TłumaczAgnieszka Cymbor
Język oryginałuangielski
Data premiery2025-10-14
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Po pierwsze kocham cię" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE.
Lana Smith i Christos Diakos zawarli małżeństwo z rozsądku, bez miejsca na uczucia. Rozwiodą się, gdy któraś ze stron uzna, że już czas zakończyć ten układ. Gdy więc trzy lata po ślubie Lana prosi o rozmowę, Christos domyśla się, że właśnie w tej sprawie. Żałuje, że będą musieli się rozstać, bo inteligentna i piękna Lana coraz bardziej go fascynuje. Zawsze ukrywał swoje uczucia, ponieważ umówili się jedynie na udawanie związku przed światem. Jakże wielkie jest jego zdumienie, gdy Lana wyjawia mu swoje największe marzenie…

Fragment książki

Lana Smith szła przez elegancki tłum złożony z biznesmenów Nowego Jorku. Byli tu wszyscy, którzy liczyli się w świecie interesów – prawnicy, bankierzy i przedsiębiorcy. Muzykę zapewniała siedemnastoosobowa orkiestra, a jej dźwięki mieszały się z brzękiem kieliszków i śmiechem gości. Lodowato błękitne oczy Lany skanowały pomieszczenie w poszukiwaniu mężczyzny, którego rzadko szukała, a tym razem bardzo potrzebowała. Swojego męża.
– Lana! – W jej kierunku szedł Albert, podstarzały geniusz technologiczny, który rok wcześniej zgłosił się do jej firmy w celu podreperowania swojego kulejącego wizerunku. Wyciągnął do niej dłonie i ostentacyjnie cmoknął powietrze w okolicy jej policzków. Lana powtórzyła jego gest i odsunęła się ze śmiechem, starając się nie okazywać, jak bardzo jest zdekoncentrowana. Gdzie był Christos? Napisał jej wcześniej, że dziś się pojawi. Ona sama nie była przekonana do uczestnictwa w tym wydarzeniu, ale wiedziała, że powinni pokazywać się razem od czasu do czasu. Jednak nie dlatego go szukała.
– Widziałem przed chwilą twojego męża – poinformował ją Albert i Lana w końcu na niego spojrzała. 
– Naprawdę? – Pociągnęła łyk gazowanej wody z kieliszka. – Niech zgadnę. Znalazł sobie przytulne miejsce przy whisky barze?
– Skąd wiedziałaś? – zaśmiał się Albert.
– Christos woli mniejszą, bardziej podatną na jego urok publiczność. – Mówiąc te słowa, wiedziała, że mogą nie być prawdą. W rzeczywistości, pomimo tego, że była jego żoną od trzech lat, bardzo mało wiedziała o Christosie. Oboje niewiele o sobie wiedzieli i pasowało im to. Decyzja o małżeństwie z obu stron podyktowana była wygodą i stosownością. Szanowali się nawzajem, nawet lubili, i zgadzali się, że to w zupełności wystarcza do zbudowania udanego związku.
Aż do teraz.
– Pójdę się z nim przywitać – oznajmiła Lana. – Ostatnie tygodnie mijamy się jak statki we mgle. 
Ostatnie lata, tak naprawdę. W końcu taki mieli układ. Ale o tym nikt nie wiedział. Lana zaczęła iść w kierunku sali balowej.
– Odzywaj się! – wykrzyknął za nią Albert. – Przekazałem twoje namiary znajomemu. Przydałoby mu się parę wskazówek.
– Wiesz, jak mnie znaleźć. – Uśmiechnęła się na pożegnanie, przerzucając na plecy swoje proste jak druty włosy w kolorze truskawkowego blondu. Uniosła głowę i idąc, uśmiechała się do ludzi, którzy pozdrawiali ją z różnych stron. Była częścią tego tłumu już od dziesięciu lat. Zaczęła jako stażystka w jednej z topowych firm zajmujących się PR-em. Szybko awansowała na konsultantkę, aż w końcu, zarówno z powodów osobistych, jak i z potrzeby rozwoju oraz niezaspokojonej ambicji, sześć lat temu otworzyła własną firmę. Zostawiła za sobą intratną karierę, ale i złamane serce. Przez sekundę pozwoliła sobie spojrzeć wstecz, na dziewczynę, którą była. Tak młodą, podatną na wpływy, zranioną. I wszystko przez jednego mężczyznę. 
Nie mogła jednak nie widzieć, że gdyby Anthony Greaves nie zdeptał jej dumy i nie złamał serca, nie byłoby jej tu dzisiaj. Nie miałaby firmy i nie byłaby żoną Christosa Diakosa. Dzięki temu małżeństwu przypieczętowała swój sukces, zarówno w świecie biznesu, jak i wśród elity towarzyskiej. 
Dziś chciała wynegocjować nowe warunki ich związku. Miała zamiar zapoznać Christosa ze swoim planem w ten sam pragmatyczny sposób, w jaki przekonała go o słuszności ich małżeństwa. Mimo pozornego spokoju, żołądek miała zaciśnięty, a jej serce biło zdecydowanie za szybko. Przeczuwała, że może jej nie pójść tak łatwo, jakby sobie tego życzyła. Nie znała Christosa zbyt dobrze, ale wiedziała, że za fasadą gładkich manier i humoru kryje się wnętrze ze stali. W końcu ktoś, kto wziął miasto szturmem, przejmując firmę za firmą, dokonując ryzykownych inwestycji i osiągając status miliardera w ciągu kilku lat, nie może polegać tylko na swoim uroku. Nawet jeśli ma go całe mnóstwo.
Kiedy Lana doszła do ogromnych drzwi wiodących na salę balową, zatrzymała się i wzięła głęboki oddech, starając się uspokoić. W błękitnej satynowej sukni wyglądała jak wyciosana z bloku lodu. I dokładnie taki wizerunek był jej celem, kiedy w wieku dwudziestu trzech lat musiała stworzyć się na nowo, poskładać roztrzaskane serce. Chciała wyglądać elegancko, stwarzać lekki dystans, ale jednocześnie wydawać się przyjazna i zdeterminowana. 
Zachowywanie dystansu przychodziło jej łatwo. Miała za sobą burzliwe dzieciństwo i jeden, ale bardzo nieszczęśliwy romans. Te doświadczenia pomogły jej zbudować zbroję przeciwko wszelkim ciosom jakie mogłoby jej zadać życie. Czasami jednak, miała niewygodne poczucie, że mąż przejrzał jej starannie zbudowaną fasadę – co dokładnie widział, nie wiedziała. Jednak nie pozwoliła sobie nigdy na opuszczenie gardy. Daleko za sobą zostawiła zarówno samotną małą dziewczynkę, jak i nieszczęśliwą młodą kobietę. 
Z wysoko uniesioną głową, Lana wkroczyła do królestwa mężczyzn – whisky baru. Stały tam głębokie skórzane fotele, mahoniowy bar i całe mnóstwo butelek z bursztynowym trunkiem. Od razu zauważyła Christosa. Był nie do przegapienia. Rozparty w fotelu, koniuszkami palców trzymał szklaneczkę z whisky. Jego ciemne, odrobinę za długie włosy były lekko zmierzwione. Ciało miał smukłe i silne, a ponad metr osiemdziesiąt wzrostu sprawiał, że zwykle górował nad innymi mężczyznami w towarzystwie. Orzechowe oczy jak zwykle miały lekko senny wyraz, ale Lana doskonale wiedziała, że widzą wszystko.
Zrobiła krok w kierunku baru i zaczekała, aż ją zauważy. 
Christos odwrócił się, gdy tylko weszła. Jego wzrok namierzył ją z precyzją lasera i Lana poczuła rozlewające się po jej ciele ciepło i przyspieszający puls. Dawno już nauczyła się nie okazywać, jak bardzo działało na nią jego pozornie leniwe spojrzenie, jego potężne ciało, szerokie ramiona, napinające teraz materiał białej koszuli. Starała się ignorować wrażenie, jakie wywoływały w niej zapach jego wody po goleniu oraz sposób, w jaki się poruszał. Przecież ani ta chemia, ani seks, nie były częścią ich układu.
Lana nie miała zamiaru tego zmieniać, nawet teraz, kiedy chciała zadać mu pewne ważne pytanie. Jej żołądek ponownie ścisnął się z nerwów. Czy na pewno chciała to zrobić? Miała trzy dni, żeby się zastanowić. Trzy dni, żeby się z tym pogodzić, zaakceptować, przeżyć żałobę. Trzy dni na rozważenie wad i zalet, na zdystansowanie się, chociaż w środku wiedziała, że ta decyzja podyktowana była wyłącznie emocjami.
– Lano. – Kolejną rzeczą, na którą musiała przestać zwracać uwagę, był jego głos. Głęboki, dźwięczny i zawsze z nutą rozbawienia. Był to głos osoby, która cieszy się tym, co daje świat. 
– Christos.
– Przykro mi, panowie, obowiązki małżeńskie wzywają. – Christos podniósł się z fotela płynnym ruchem. Pomimo swojego wzrostu, a może dzięki niemu, poruszał się z lekkością i gracją. Opróżnił szklankę jednym łykiem i z uśmiechem podziękowania oddał ją barmanowi. Kiedy do niej podszedł, poczuła zapach jego wody po goleniu i ciepło jego ciała. Jej żołądek skręcił się zarówno z nerwów, jak i z powodu bliskości Christosa. Odchyliła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
– Chciałaś ze mną porozmawiać? – Ton jego głosu stał się poważny, a orzechowo-zielone oczy przesunęły się z troską po jej twarzy.
– Skąd wiedziałeś? 
– Szukasz mnie na przyjęciach tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebujesz. 
– Cóż – zniżyła głos – w końcu po to jesteśmy małżeństwem.
– Wiem o tym, moja droga. – Jego ton był żartobliwy, bez cienia złośliwości. 
Christos podchodził do ich papierowego małżeństwa bardzo swobodnie. Nie zszokowała go, kiedy trzy lata wcześniej, w trakcie podobnej imprezy, zaproponowała, żeby wzięli ślub. Sądziła, że jej propozycja wywoła zaskoczenie albo chociaż rozbawienie, jednak Christos tylko uniósł lekko brwi i poprosił o szczegóły. 
– Czy ma to być rozmowa na pokaz czy prywatna? – zapytał Christos, biorąc ją pod ramię.
– Prywatna. – Lana czuła, że zupełnie zaschło jej w gardle. 
– Świetnie – odpowiedział przyjaźnie – ale możemy wcześniej zrobić spacerek po sali, tak dla zasady. Od kilku tygodni nigdzie nie pokazywaliśmy się razem. Nie chcemy, żeby ludzie zaczęli gadać.
– Nie wiem, jakie to ma znaczenie, po trzech latach – zauważyła Lana, kiedy Christos skierował ich w stronę sali balowej. – Sądzę, że do tej pory nikt już nie interesuje się naszym małżeństwem.
– Ludzie lubią sobie pospekulować. – Pochylił się, szepcząc jej do ucha. Jego oddech wywołał ciarki na jej skórze. Lana z całych sił starała się, by uczucie, jakie się w niej obudziło, jak najszybciej zniknęło. Zdecydowanie nie chciałaby teraz komplikować spraw między nimi swoją reakcją. Zresztą sądziła, że jest może bardziej podatna na jego bliskość ze względu na to, co działo się w jej sercu. I nie miała pojęcia, jak jej drogi mąż to przyjmie.
Christos czuł, że Lana jest napięta jak struna. Jego urocza żona, wbrew pozorom, które stwarzała, często była spięta, ale dziś wieczorem pęknięcia w jej eleganckiej fasadzie zaczęły być widoczne. Przynajmniej dla niego. Wiedział, że starała się nikomu, łącznie z nim, nie pokazywać swojej prawdziwej twarzy. Grała tak dobrze, że często wydawało mu się, że jest właśnie taka, jak widać. Jednak czasami starała się za bardzo, tak jak teraz, i Christos zastanawiał się, co też kryje się za jej chłodnym uśmiechem i stalowym wzrokiem.
Udało im się obejść trzy strony kwadratowej sali balowej, kiedy Christos zdecydował, że za bardzo zżera go ciekawość, żeby odwlekać rozmowę. Sięgnął po dwa kieliszki szampana, ale Lana potrząsnęła głową.
– Mam już co pić. – Podniosła swój kieliszek.
Christos uniósł brwi pytająco, kiedy spróbował tego, co miała w kieliszku.
– Woda?
– Chcę zachować trzeźwy umysł.
Wzruszając ramionami, Christos wziął tylko jeden kieliszek. Był coraz bardziej ciekawy tego, co chciała powiedzieć. Musiało to być coś bardzo ważnego. Czyżby chciała rozwodu? Chociaż w ich przypadku raczej unieważnienia? Rozważył tę kwestię tak spokojnie, jak mógł. Częścią umowy było, że będą mogli zakończyć ich związek kiedykolwiek jedna ze stron uzna, że przyszedł na to czas, albo kiedy się zakocha.
Czy Lana się zakochała? Na tę myśl poczuł nieprzyjemne ściskanie w żołądku. Nie, na pewno nie. Wiedziałby o tym. Znał ją o wiele lepiej, niż Lana sądziła. Pomimo tego, że nie spotykali się często, zauważyłby, gdyby coś takiego się stało. Jednak coś było na rzeczy, coś, co miało zmienić ich relacje i Christos nie chciał już tracić czasu na domysły. 
Trzymając dłoń Lany w jednej ręce i kieliszek z szampanem w drugiej, przepchnął się przez tłum i zaprowadził ich do ustronnego, eleganckiego saloniku, przylegającego do sali balowej. Ewidentnie odbywało się tam wcześniej jakieś spotkanie biznesowe. Pozostała po nim biała tablica i częściowo starty napis na niej: „Trzy kwestie dotyczące…”. Christos puścił dłoń Lany, jednym haustem opróżnił kieliszek i odstawił go na stolik. Podszedł do tablicy.
– Czy masz zamiar poruszyć trzy kwestie w naszej rozmowie? – Wziął marker i stanął przy tablicy, jakby chciał robić notatki. Lana wydała się trochę zbita z tropu.
– Co… co?
Naprawdę nie była dziś w najlepszej formie, pomyślał lekko rozbawiony Christos. 
– Trzy kwestie dotyczące tego, co masz zamiar zaproponować.
– Skąd wiesz, że chcę coś zaproponować? – wydało mu się, że jej głos zadrżał.
– Ponieważ wmaszerowałaś do baru, szukając mnie, chcesz rozmawiać na osobności i jesteś zdenerwowana.
Lana uśmiechnęła się blado.
– Jesteś bardzo spostrzegawczy.
– Staram się – odrzekł z humorem. 
 – Wiem – spojrzała na niego i Christos poczuł, jak coś ściska go w gardle.
Lana była olśniewającą kobietą. Była wysoka, szczupła, silna i elegancka. Jej jasne włosy z czerwonawym połyskiem były gładkie i lśniące jak lustro. Spływały aż do połowy pleców. Żaden kosmyk nie miał odwagi odstawać. Jej oczy miały kolor błękitnych diamentów – były jasne, iskrzące się i idealnie pasowały do jej twarzy greckiej bogini – Ateny raczej niż Afrodyty. Za dużo było siły w rysach jej twarzy, żeby uznać ją za zwyczajnie piękną. Ciało Lany było smukłe, ale zaokrąglone we wszystkich odpowiednich miejscach. Christos zawsze podziwiał jej piękno, ale też jej determinację i ambicję. Zbudowała firmę od zera i ciężko pracowała na pozycję, którą udało jej się osiągnąć. Jej firma PR-owa zajmowała się naprawą wizerunków wysoko postawionych szych świata biznesu. 
– No więc o czym chciała pani ze mną rozmawiać, pani Diakos? – zapytał, odkładając marker. 
– Mam propozycję, ale to, o co chcę prosić, nie wpłynie na ciebie za bardzo.
– Czyli albo jest to coś niezwykle intrygującego, albo przeraźliwie nudnego. Zakładam, że nie prosisz o wspólne konto?
Zmarszczyła nos z niesmakiem. Nigdy nie prosiła go o pieniądze. Nalegała na intercyzę przed ślubem. 
– Nie.
– Chcesz moje hasło do Netflixa?
Lana przewróciła oczami, nie kryjąc rozbawienia.
– Do Hulu? Nie? To dobrze. Skoro nie mieszkamy razem, takie praktyki są zakazane. No dobrze. – Christos uniósł brwi. – O co chodzi?
Był teraz bardzo ciekaw, co to może być. I dlaczego była taka zestresowana. Nie widział jej w takich nerwach, nawet kiedy trzy lata temu proponowała mu małżeństwo.
Siedział wtedy przy barze, pogrążony w myślach o kobiecie, która przed chwilą ledwo się powstrzymała przed wylaniem mu drinka na głowę, ponieważ doszedł do wniosku, że ich znajomość się wypaliła. Nigdy nie dotarł dalej niż do trzeciej randki, do punktu, w którym emocje mogłyby zacząć wchodzić w grę. Tamtego wieczoru kusiło go, żeby wyrzec się wszystkich kobiet. Może dlatego zgodził się wysłuchać Lany. 
Usiadła obok niego i zamówiła Snake Bite, drinka z whisky i soku z limonki, i wypiła go jednym haustem. Od razu zrobiła na nim wrażenie. 
– Ciężka noc? – zapytał, a ona spojrzała na niego z ukosa, wydając się jednocześnie doświadczona przez życie i wyczerpana, pomimo tego, że nie miała wtedy jeszcze nawet trzydziestu lat. 
– Wziąwszy pod uwagę, że nienawidzę połowy ludzkości, można tak powiedzieć.
Christos roześmiał się zaskoczony.
– Mam tak samo. Tylko chyba nienawidzę tej drugiej połowy. Co się stało?
– To co zwykle. – Podniosła rękę, zamawiając kolejnego drinka. – Jakiś frajer, który sądzi, że jest lepszy ode mnie tylko dlatego, że jest mężczyzną. Traktował mnie z góry w interesach, a wychodząc, chciał mnie jeszcze obłapić. A co u ciebie?
Przez chwilę Christos poczuł złość na to, co jej się przytrafiło, ale ona tylko wzruszyła ramionami, jakby nie stało się nic nadzwyczajnego. Może była przyzwyczajona do takich sytuacji. Nagle jego przygnębienie tym, że kobieta źle zniosła rozstanie z nim, wydało mu się małostkowe i aroganckie.
– Tym razem nie mogę powiedzieć, że mam tak samo – przyznał ze skruchą. – Po prostu ledwo udało mi się uniknąć bycia ofiarą drinka wylanego na głowę.
– No cóż, ale ci się udało – odpowiedziała sucho, a on się roześmiał. Podobała mu się ta kobieta. Nigdy wcześniej nie spotkał nikogo takiego.
Po kilku drinkach, jej propozycja małżeństwa na papierze wydała mu się zupełnie rozsądna. Ona potrzebowała męża, żeby unikać namolnych mężczyzn i niesmacznych podrywów. On chciał żony, ponieważ dzięki niej żadna inna kobieta nie robiłaby sobie nadziei na zostanie królową jego serca. Kobieta, którą lubił, a która nie chciała jego miłości, wydawała się idealna. Była kimś, z kim przyjemnie się przebywało, i nie stawiała żądań. Idea takiego małżeństwa bardzo im obojgu pasowała i Christos nigdy nie żałował tej decyzji.
Ale czegóż jego żona mogła teraz chcieć?
– No więc? – pospieszył ją, ponieważ wyglądała, jakby nie mogła wydobyć słowa. – Cóż to za wielce interesująca propozycja?
– Chcę… – Lana nabrała głęboko powietrza i wyprostowała się. Jej niebieskie oczy wpatrzyły się w niego, uniosła brodę z determinacją. – Chcę mieć twoje dziecko.
Wyraz twarzy Christosa pozostał niezmieniony. Po prostu przyglądał się Lanie z uwagą, podczas gdy ona skręcała się z nerwów.
– No cóż, to z pewnością interesujące – odezwał się w końcu Christos. – Na pewno bardziej niż wspólne konto. Nawet bardziej niż dzielenie hasła do Netflixa.
– Mówię poważnie, Christos. – Głos Lany zadrżał i wzięła głęboki oddech, żeby się uspokoić. Zazwyczaj doceniała jego poczucie humoru, ale w tej sytuacji nie była pewna, czy zniesie żarty. 
– Widzę właśnie. Chyba nigdy nie widziałem cię tak poważnej, Lano. Nawet wtedy, kiedy proponowałaś mi małżeństwo.
– Ale tamto początkowo było żartem – próbowała się bronić Lana. 
Oboje byli wtedy dosyć wstawieni, niespokojni i w nastroju do ryzyka w wyniku ostatnich wydarzeń w ich życiu. Lana czuła się zmęczona kolejnym bezmyślnym facetem z lepkimi łapami. Musiała sobie z nimi radzić, odkąd zaczęła dojrzewać, a ten, któremu w końcu udało się obalić jej obronę… nie chciała nawet o nim myśleć.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel