Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Pocałunek na balu (ebook)
Zajrzyj do książki

Pocałunek na balu (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-6449-5
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyVirgin Princess’s Marriage Debt
TłumaczAgnieszka Baranowska
Język oryginałuangielski
EAN9788327664495
Data premiery2021-04-15
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Grecki milioner Theo Tersi idzie na bal maskowy tylko w jednym celu. Wie, że spotka tam Sofię, która przed laty porzuciła go i poślubiła księcia. Podczas balu Sofia, która jest teraz wdową, ma poznać kandydatów na męża. Theo zamierza pokrzyżować jej plany, tak jak kiedyś ona zmieniła bieg jego życia. Prosi ją do tańca, a potem w ogrodzie całuje pod okiem ukrytej kamery. Na drugi dzień cały świat wie o ich romansie. Potencjalni narzeczeni się wycofują i Theo może zrealizować to, co zamierzył…

Fragment książki

Theo ponownie spojrzał na zegarek. Spóźniała się. Nie pierwszy raz wymykali się nocą z nieprzyzwoicie drogiej prywatnej szkoły z internatem w Szwajcarii, ale ta noc miała być wyjątkowa. Sofia powiedziała, że ma dla niego niespodziankę. Mogło to być wszystko – Sofia była impulsywna, beztroska i uwielbiała tajemnice. Wszystko to sprawiało, że trudno było się jej oprzeć. Z czasem Theo przekonał się, że różniła się znacznie od pozostałych uczniów i uczennic szkoły, których szczerze nienawidził. Nie był naiwny, wiedział, że nigdy nie poczuje się tu jak w domu, pozostałe dzieciaki na każdym kroku dawały mu odczuć, że do nich nie pasuje. Szybko się zorientował, że uważały go, biednego stypendystę – bękarta, za czarną owcę psującą ich wizerunek.
Nauczyciele nie traktowali go lepiej. Służył im jako kozioł ofiarny, któremu przypisywano wszystkie winy. Jednemu nie mogli zaprzeczyć – uczył się świetnie. Miał dopiero siedemnaście lat, a już otrzymał oferty stypendiów od kilku prestiżowych uczelni. Nic nie mogło go zatrzymać, zamierzał zrobić wszystko, by nie wrócić do winnicy rodziny matki na Peloponezie. Chciał zostać bankierem, pracować w biurze, tak jak obecny pracodawca jego matki i sponsor jego stypendium. Zamiast się stawiać nękającym go rówieśnikom i nauczycielom, zamierzał ciężko pracować i spełnić swoje marzenie o lepszym życiu dla siebie i, przede wszystkim, dla matki. Nigdy więcej nie poczuje głodu, odrzucenia i upokorzenia, obiecywał sobie. A gdy już zdobędzie wykształcenie, nikt nie odważy się nim pomiatać.
Spojrzał ponownie na zegarek oświetlony blaskiem księżyca. Gdzie ona się podziewała? Theo się rozejrzał. Noc wydawała się niespotykanie cicha, jakby cały świat wstrzymywał oddech w oczekiwaniu… A może to on wstrzymywał oddech? Nadal nie mógł uwierzyć, że taka dziewczyna zainteresowała się właśnie nim. Ale dziś…. Dziś jej powie. Powie jej, że ją kocha. W znany tylko sobie sposób Sofia przedarła się przez mur złości i nieufności, za którym się skrył. Była jedynym jasnym punktem tych ponurych dni.
Przez długi czas Thea pochłaniała walka o przetrwanie w rodzinie, która pogardzała jego matką za to, że związała się z jego ojcem. I za to, że urodziła jego dziecko, Thea… Gdy pojawiła się okazja wyjazdu do najlepszej szwajcarskiej szkoły, nie mógł uwierzyć, że on, nieślubne dziecko gosposi, dostał taką szansę. Theo rzucił się w wir pracy i nie zwracał uwagi na nieprzyjemne zaczepki kolegów. Aż kiedyś zobaczył Sofię. Jej psotne lazurowe spojrzenie sprawiło, że serce Thea zabiło żywiej i poczuł, że pragnie od życia czegoś więcej. Wydawało się, że otacza ją aura beztroskiej pewności, że nic złego nie może się stać. Grzał się w jej cieple, gdy tylko mógł, choć nie przestawał się zamartwiać. Dyrektor szkoły nie domyślał się jeszcze, że za wieloma psotami stała anielska blondynka, ale Theo obawiał się, że gdy ją przyłapie na niesubordynacji, nie oszczędzi jej i wyrzuci ją ze szkoły. Oprócz beztroski była w Sofii także desperacja. Prawie nie mówiła o swojej rodzinie, z rzadka dzieląc się okruchami informacji o kochającym, ale surowym domu, w którym nie rozumiano jej potrzeby wolności. Theo czuł, że nie mówiła mu wszystkiego, ale miał nadzieję, że kiedyś odkryje przed nim swoje tajemnice. Kochał ją przecież i pragnął spędzić z nią resztę życia. Nie był jednak zachwycony faktem, że związek z nim Sofia także utrzymuje w tajemnicy, jakby z Theem było coś nie tak, jakby trzeba się go było wstydzić. Czy dlatego jego ojciec uciekł z wioski nocą, zaraz po narodzinach syna? Czy też się go wstydził? Hałas w krzakach nieopodal wyrwał Thea z ponurych rozmyślań.
– Tersi, powiedziano mi, że cię tu znajdę.
Głos dyrektora szkoły zmroził Theowi krew w żyłach.
– Coś się stało? – wykrztusił w końcu Theo.
– Stało? Nie, po prostu wreszcie złapałem szkodnika! Naprawdę sądziłeś, że pozwolę, by wsadzono mój samochód na dach sali gimnastycznej i nie wyciągnę konsekwencji?
Theo pokręcił energicznie głową.
– Nic mi o tym nie wiadomo, proszę pana, przysięgam.
Zacięty wyraz twarzy starszego mężczyzny nie złagodniał ani trochę. Theo poczuł, że panika łapie go za gardło.
– Gdzie jest Sofia? – zapytał cicho.
– Księżniczka wróciła do ojczyzny.
– Księżniczka? O czym pan mówi? – Theo był tak zaskoczony, że na moment zapomniał o strachu.
– Nie powiedziała ci?
– O czym, proszę pana?
– Naprawdę uwierzyłeś, że księżniczka jest zainteresowana kimś takim jak ty? Cóż, nic z tego. A ty pożałujesz tego ostatniego psikusa – tryumfował dyrektor.
– Panie dyrektorze, nie tknąłem pana samochodu.
– Nie? Dlaczego więc twój szkolny szalik zaplątał się pod koło mojego mini coopera?
– Nie mam poję…
Theo zamilkł przerażony. Ostatni raz widział swój szalik, gdy otulał nim zmarzniętą Sofię. Czyżby go okłamała? Naprawdę była księżniczką? Niemożliwe! Wlókł się noga za nogą do gabinetu dyrektora, a w myślach skanował każde spotkanie z Sofią, każde wypowiedziane przez nią zdanie, każdy pocałunek. Tylko Sofia wiedziała, gdzie będzie tej nocy Theo… Obiecała mu niespodziankę. Była autorką większości psikusów. Na miejscu ostatniego zostawiła jego szalik. Czy specjalnie? Czy przez ostatnie sześć miesięcy rozkochiwała go w sobie, by na koniec zrzucić na niego winę za wszystkie swoje występki? Czy okazała się najokrutniejsza ze wszystkich? Wyrzucą go teraz ze szkoły! Stracił swoją jedyną szansę. Przez nią.

Paryż, dziesięć lat później

W letni wieczór księżniczka Sofia de Loria podziwiała paryską panoramę skąpaną w blasku słońca zachodzącego nad czerwonymi dachami i uliczkami wyłożonymi kocimi łbami. Znajdowała się w mieście miłości, co wydało jej się wyjątkową ironią losu, zważywszy, że dziś wieczór miała poznać mężczyznę, z którym przyjdzie jej dzielić resztę życia. Niestety o miłości nie mogło być mowy. Wstępnej selekcji kandydatów dokonała Angelique, praktyczna i skuteczna swatka. W pokoju unosił się syntetyczny zapach jaśminowego odświeżacza powietrza, który wzmagał jedynie tęsknotę Sofii za domem. Zbyt wiele czasu spędziła z dala od ojczyzny, wypełniając liczne obowiązki dyplomatyczne i łagodząc niesnaski spowodowane przedłużającą się nieobecnością ojca na światowych salonach. Coraz bardziej pragnęła wrócić do domu.
Sofia oderwała wzrok od niesamowitego widoku na Ogród Luksemburski i przeszła do części wypoczynkowej apartamentu. Wczoraj była w Pradze, a dwa dni wcześniej w Stambule. Sztywna suknia z gorsetem stanowiąca jej kostium na dzisiejszy bal maskowy uciskała ją i wymuszała wyprostowaną, dumną pozę. Kilkumetrowy tren opadający na podłogę złotą kaskadą przygniatał ją do ziemi, całkiem adekwatnie symbolizując opresyjną sytuację, w której Sofia się znalazła.
Bal maskowy z okazji urodzin pomniejszego europejskiego arystokraty stanowił idealną okazję, by zgromadzić potencjalnych zalotników bez przyciągania uwagi światowych mediów spekulujących bez końca na temat potencjalnego kandydata do ręki owdowiałej przedwcześnie księżniczki. Serce Sofii ścisnął ból. Owdowiała księżniczka, tak nazwały ją media. Od śmierci Antoine’a minęły cztery lata. Nie połączyła ich gorąca romantyczna miłość, ale przyjaźnili się i ufali sobie. Antoine wiedział o chorobie teścia i pomagał Sofii chronić go przed światem, jednocześnie wspierając żonę w przygotowaniach do wcześniejszego przejęcia tronu. Brakowało jej jego spokoju i zrozumienia. Na myśl o nim zawsze stawał jej przed oczami obraz sześciu zgniecionych samochodów wyścigowych. Antoine był jedyną ofiarą karambolu podczas wyścigu w Le Mans.
Sofia nie mogła sobie pozwolić na użalanie się nad sobą bez końca, miała obowiązki wobec swego kraju. Antoine zrozumiałby na pewno, dlaczego musiała ponownie wyjść za mąż. W ostatnich miesiącach choroba ojca poczyniła ogromne spustoszenia i, czy jej się to podobało, czy nie, musiała się zgodzić z Radą Królewską. Jeśli świat dowie się o chorobie króla, zanim księżniczka wyjdzie ponownie za mąż, jej kraj może pogrążyć się w chaosie. Niedoświadczony młody premier wprowadził niepopularne wśród obywateli cięcia budżetowe i jedynie stabilna monarchia mogła powstrzymać eskalację niezadowolenia. A stabilna monarchia opierała się na następstwie pokoleń, którą gwarantował królewski potomek. Podczas krótkiego, czteroletniego małżeństwa Sofia i Antoine starali się parokrotnie spełnić swój królewski obowiązek, ale obojgu zabrakło determinacji, by skonsumować związek. Sofia wiedziała, dlaczego nie potrafiła wykrzesać z siebie entuzjazmu – tylko raz w życiu doświadczyła namiętności, która zawładnęła nią całkowicie i sprawiła, że prawie straciła głowę. Nie dla Antoine’a. Nie miała za złe mężowi, że to, czego nie dawała mu żona, znalazł poza małżeństwem. Zachowywał się niezwykle dyskretnie, co jakiś czas znikając po cichu i wracając z nieprzyzwoicie drogim prezentem, który dawał jej, unikając jej wzroku. Nie czuła rozdzierającej zazdrości, tak jak powinna jako młoda żona, jedynie głęboki smutek i współczucie dla przyjaciela, który utknął z nią w klatce małżeństwa z obowiązku. A teraz znowu miała dobrowolnie wejść do tego więzienia. Nie była na tyle naiwna, by oczekiwać, że tym razem sprawy potoczą się inaczej. Ale nie miała wyboru.
– Gotowa? – usłyszała za plecami głos Angelique.
– Tak – odpowiedziała, choć wszystko w niej krzyczało.
Surowa mina Angelique złagodniała nieoczekiwanie.
– Jesteś pewna? Zawsze możemy wszystko odwołać, znaleźć inny sposób…
– Nie chcesz chyba sama pozbawić się prowizji? – zażartowała niewesoło Sofia.
– Wasza Wysokość. Wybór należy do ciebie… – urwała.
Obie wiedziały, że to kłamstwo. Sofia spojrzała w kierunku okna, jakby szukała drogi ucieczki. Miała dziwne przeczucie, że ta noc zmieni jej życie na zawsze. Jakby stała nad przepaścią. Wzbierała w niej złość. Była wściekła, że musiała się poświęcać. Kiedyś nie wahałaby się dać upust swojej frustracji, strachowi i złości, ale tym razem musiała się opanować. Księżniczki się nie złościły.
– Okej – odpowiedziała z powagą Angelique, spoglądając księżniczce głęboko w oczy. – Jestem przekonana, że znajdzie się mężczyzna godny takiej żony. Wybrani trzej zalotnicy to świetni kandydaci. Rozumieją, jakie stoją przed Waszą Wysokością wyzwania i chcą ją wspierać w stawieniu im czoła. Już czas.
– Czas iść na bal, dobra wróżko?
– Czas zdjąć obrączkę od Antoine’a.
Sofia odruchowo zacisnęła pięść, ale wiedziała, że Antoine zrozumiałby, że musiała to zrobić. Położyła noszoną od ośmiu lat zwykłą złotą obrączkę na toaletce i poczuła, jak jakaś część przeszłości wymyka jej się z rąk i znika w otchłani niepamięci.
Angelique wyszła, a Sofia wyjrzała ponownie przez okno. Była wyczerpana utrzymywaniem w tajemnicy choroby ojca, ale nie miała wyjścia – musiała chronić swój kraj, niczym troskliwy rodzic. Przygotowywano ją do tej roli bezlitośnie i konsekwentnie od dziecka. Mimo chwili słabości stanęła na wysokości zadania. Odłożyła na bok własne pragnienia i marzenia o szczęśliwym życiu prywatnym. Biedna mała dziewczynka, pomyślała z przekąsem, słowami pewnego młodego chłopaka, którego kiedyś kochała, a którego zmuszona była okłamać i opuścić. Nie wolno ci teraz o tym myśleć, zbeształa się zdecydowanie. Czekało ją spotkanie z trzema ostrożnie wyselekcjonowanymi, świetnymi kandydatami na męża. Z jednym z nich przyjdzie jej spędzić resztę życia. Dawno pożegnała się z marzeniami o tym jedynym, którego wybrało jego serce. Prawdziwym księżniczkom nie przysługiwał luksus miłości.

Theo Tersi przesunął wzrokiem po ogromnej sali balowej i natychmiast pożałował swojej decyzji. Kusiło go, by zrezygnować, wyjść i oszczędzić sobie zachodu. Parę miesięcy później zastanawiał się, czy nie zignorował podszeptu intuicji ostrzegającej go przed tym, co miało się wydarzyć. Teraz jednak tkwił pod ścianą i obserwował tłum wystrojonych w balowe kostiumy gości.
– Już jestem – mruknął ponuro hrabia Geaten na wygnaniu.
– Nie marudź – odpowiedział Theo. – Wielki Sebastian Rohan de Lauen już jest znudzony? Bal jeszcze się nie zaczął na dobre. Powinieneś poszukać sobie nowego wyzwania.
– A ty powinieneś się wycofać z tego szalonego planu, zanim wpakujemy się w kłopoty.
Theo rzucił swemu najlepszemu przyjacielowi mroczne spojrzenie. Sebastian był jedynym człowiekiem, który stanął za nim murem, gdy jego świat zawalił się po raz drugi. Właśnie negocjowali warunki współpracy pomiędzy winnicą Thea a nagradzanymi gwiazdkami Michelina restauracjami w rozsianych po całym świecie hotelach Sebastiana, gdy zadzwonili ze szpitala, do którego właśnie przyjęto matkę Thea. Sebastian wyczarterował prywatny odrzutowiec, by Theo jak najszybciej wrócił do Grecji. I pomimo że nie podpisali umowy, podjął z nim współpracę, ratując winnicę przed wrogim przejęciem i, co ważniejsze, umożliwiając Theowi sfinansowanie prywatnej opieki medycznej dla matki. Gdyby nie wspaniałomyślny gest Sebastiana Theo straciłby winnicę, dach nad głową, a może nawet matkę. Ich relacja szybko przerodziła się z czysto biznesowej w prywatną, prawie braterską. Theo miał jednego przyjaciela. Miał też jednego wroga – jedną osobę, której niegodziwości i kłamstwa zrujnowały mu życie. Gdyby nie ona, skończyłby szkołę, zdobyłby dyplom renomowanej uczelni i zapewniłby matce lepsze warunki życia. Nigdy nie znalazłby się na skraju bankructwa. Nagłe zniknięcie Sofii uświadomiło mu, że ich miłość i wspólna przyszłość nigdy nie istniały. Sofia okazała się gorsza od otwarcie prześladujących go rówieśników, którzy nie ukrywali swego okrucieństwa. Knuła potajemnie aż do ostatniej chwili, gdy z premedytacją zrzuciła na niego winę za swoje występki i doprowadziła do wyrzucenia go ze szkoły. Oczywiście czuł złość i wstyd, ale dopiero kiedy ujrzał ogłoszenie o jej zaręczynach, jego serce pękło.
– Od lat czekam na okazję, by się przekonać, czy uda mi się pozbyć tej… żądzy zemsty.
Początkowo rzucił się w wir romansów, by przy pomocy innych kobiet wymazać Sofię z pamięci i z serca. Jednak każda z nich miała kruczoczarne włosy i ciemne oczy, w których brakowało niestety jedynej w swoim rodzaju mieszanki beztroski i inteligencji. Żaden z zawartych w tych mrocznych latach krótkotrwałych związków nie zdołał ugasić w nim dzikiej, obsesyjnej żądzy zemsty.
– Dorobiłeś się w tym czasie reputacji rozpustnika – zauważył Sebastian.
– Zazdrościsz mi?
– Oczywiście! Pokonałeś mnie w walce o tytuł najbardziej zepsutego playboya w Europie.
Theo rozchmurzył się wreszcie na moment.
– A mimo to – dodał Sebastian, poważniejąc – moja siostra nadal nie wierzy, że nigdy nie zdobędzie twojego serca.
– Ja nie mam serca, Sebastianie – burknął Theo. – Miałem nadzieję, że Maria to z czasem zrozumie… Cóż, porozmawiam z nią.
– Wiem, że jej nie zwodziłeś – zapewnił go Sebastian, obejmując przyjaciela ramieniem.
– Załatwię to – obiecał Theo. – Delikatnie – zapewnił.
Dzisiejszy wieczór mógł, zależnie od tego, jak się potoczy, położyć kres zadurzeniu Marii. Uspokojony Sebastian założył maskę i ruszył na parkiet. Theo podążył za przyjacielem, po drodze chwytając kieliszek prosecco. Wokół wirowały pary wystrojonych w wymyślne, ale gustowne kostiumy gości. Dekoracje, oprawa muzyczna, obsługa, najem sali i alkohol musiały kosztować fortunę, którą można by przeznaczyć na kapitał początkowy co najmniej tysiąca małych przedsiębiorstw. Przez pierwsze kilka lat swego dorosłego życia Theo musiał się liczyć z każdym groszem i rozważnie podejmować decyzje, dlatego nabrał nawyku przeliczania wszystkiego i nauczył się szacunku dla pieniędzy. Gdy wyrzucono go ze szkoły, a jego benefaktor stracił cierpliwość i zwolnił matkę Thea z pracy, musieli wrócić do rodziny, która nigdy ich nie akceptowała.
Gorycz tamtych chwil została z nim na zawsze i nie zdołała jej zmyć nawet słodycz sukcesu jego winnicy. Mimo że pracował bez wytchnienia od ośmiu lat i konsekwentnie powiększał swoje przedsiębiorstwo, podbijając kolejne rynki, nadal traktowano go jako skandalistę. Zamiast produkować wino z jednego szczepu, tworzył kupaże, a jednak odnosił sukcesy, i tego właśnie nie mogli mu darować konkurenci – tradycjonaliści. Theo, bękart, jak o nim mówiła rodzina, nie przejmował się odrzuceniem. Przyzwyczaił się działać bez wsparcia, wbrew wszystkim. Gdyby nie odniósł sukcesu, żadna z obecnych tu osób nie poświęciłaby mu ani chwili uwagi, więc i on nie zaszczycał ich dłuższym spojrzeniem. Panie posyłały mu powłóczyste spojrzenia, ale żadna z nich nie potrafiła rozpalić jego skutego lodem serca. Zbyt dotkliwie się sparzył, oddając swe serce Sofii.
– Dam jej ostatnią szansę – odpowiedział na pytające spojrzenie Sebastiana, który obejrzał się za ociągającym się Theem. – Jeśli przeprosi za to, co zrobiła, zostawię ją w spokoju.
Ale jeśli nie okaże skruchy, poniesie konsekwencje swych podłych czynów, dodał w myślach.

Sofia zakończyła rozmowę z drugim z zalotników, uśmiechnęła się z rezygnacją i zdała sobie sprawę, że zaczyna tracić nadzieję. Ani ten, ani poprzedni nie nadawał się, ale, z drugiej strony, czego się spodziewała? Stanęła pod ścianą sali, ciesząc się chwilą anonimowości, jakiej nie doświadczyła od prawie dziesięciu lat. W tłumie gości nikt nie zwracał na nią uwagi, a złota maska, mimo że niezbyt wygodna, chroniła ją przed wścibskimi spojrzeniami.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel