Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Przeprawa
Przeprawa
Przeprawa
Przeprawa
Zajrzyj do książki
4.83/5.00 ( recenzje: 6 )

Przeprawa

Liczba stron336
ISBN978-83-291-0029-8
Wysokość215
Szerokość145
EAN9788329100298
Seria/cyklSeria kryminalna z detektyw Louise Blackwell
Język oryginałupolski
Tytuł oryginalnyThe Crossing
TłumaczRobert Ginalski
Data premiery2025-08-13
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

W najcichszych miasteczkach mieszkają najgorsze tajemnice 
W nadmorskim niewielkim Weston-super-Mare, gdzie życie toczy się leniwie, burzliwe wiatry niosą zapowiedź koszmaru. Seria brutalnych morderstw wstrząsa lokalną społecznością, a inspektor Louise Blackwell staje przed najtrudniejszym śledztwem w swojej karierze. 
Na jaw wychodzą coraz bardziej niepokojące powiązania między ofiarami. W miarę jak ich liczba rośnie, Louise odkrywa makabryczne szczegóły zbrodni, które zdają się wskazywać nie tyle na przypadkowe zabójstwa, co na zbrodnie rytualne.
Tajemnice małego miasteczka są dobrze chronione. Zbyt dobrze, bo czas na rozwiązanie zagadki szybko się kurczy. Dramatycznie szybko. O jaką zemstę tu chodzi? Czego dopuściły się w przeszłości ofiary, by teraz płacić za to cenę własnego życia? 
Czy Louise znajdzie ślad będący kluczem do znalezienia zabójcy, zanim sama stanie się ofiarą? 
#obsesjazemsty #zemsta #zbrodnia #śmierć #zagadka

Fragment tekstu

PROLOG

Przypadek doprowadził ich do opuszczonego gospodarstwa na obrzeżach Bridgwater. Dotarli tam późnym wieczorem nie tyle zwabieni nadzieją, ile w akcie rozpaczy. Louise Blackwell i jej kolega Finch – para śledczych w stopniu inspektora, główni członkowie zespołu dochodzeniowego – już od ponad roku tropili Maxa Waltona.
Louise nigdy nie zapomniała panującego tam odoru. Gospodarstwo tworzyły ustawione w szeregach metalowe stodoły; gdy weszli do pierwszego blaszaka, uderzył ich niewyobrażalny smród – rozkładu odpadów zwierzęcych trwającego przez dziesięciolecia. Gdy oświetliła latarką rojące się kopce na podłodze stodoły, musiała odwrócić się i zwymiotować.
– Louise – odezwał się Finch cicho; jego głos zdradzał, że pewność siebie go opuściła.
Zwalczyła nudności i zajęła się tym, po co przyjechali. Finch stał w kącie stodoły i oświetlał latarką zwłoki zaginionych matki i córki.
Louise zadzwoniła na komisariat.
Procedura nakazywała zostać na miejscu i czekać na wsparcie, ale Finch ani myślał wypuścić okazji z ręki.
– Zajdź go od tyłu – szepnął.
Louise też nie chciała czekać. Od ponad roku ścigali tego porąbanego sukinsyna, więc jeśli nadal tu był, nie zamierzała ryzykować, że z powodu jej bezczynności się im wymknie. Wybiegła na zewnątrz, ale nawet zimne wieczorne powietrze nie rozwiało smrodu gnicia, który wdarł się w jej ubranie i oblepił skórę. Odnosiła wrażenie, że wpełza do jej nosa i ust i się w niej zakorzenia. Z wycelowaną przed siebie latarką ruszyła wyboistą ścieżką na tył stodoły. I wówczas w ruderze domu zobaczyła błysk światła. Zgasło, gdy skręciła za róg, oświetlając wnętrze za rozbitymi szybami.
– Ktoś jest w środku – poinformowała Fincha przez krótkofalówkę i wyjęła pistolet. Po ostatnim zabójstwie Waltona, okropnej strzelaninie w porcie w Bristolu, przydzielono im broń krótką. Louise przeszła szkolenie strzeleckie, a mimo to z pistoletem u boku nie czuła się swobodnie.
– Zaraz wychodzę ze stodoły, od tyłu – odparł Finch.
Tętno Louise przyśpieszyło gwałtownie; otworzyły się drzwi, światło latarki Fincha przeszyło ciemność, a potem ujrzała jego cień.
– Gdzie? – szepnął; on również ściskał w ręce pistolet.
Ruchem głowy wskazała główny budynek gospodarczy.
– Z przodu czy z tyłu? – spytała.
Z perspektywy czasu zrozumiała, że to był jej największy błąd. Na tym etapie nie powinni się rozdzielać, nawet za cenę ryzyka, że zabójca ucieknie.
– Idź od tyłu – polecił Finch.
– Powinniśmy zgłosić, gdzie go namierzyliśmy.
Finch już się podkradał do domu.
– Nie ma czasu – odparł szeptem.
Louise się zawahała.
– Rusz się.
Pokręciła głową, podała swoją pozycję oraz opisała sytuację i dopiero potem ruszyła w kierunku domu. Skręcając za róg, pośliznęła się na śliskiej i mokrej ziemi. Latarkę trzymała nisko opuszczoną.
Pole za domem stanowiło cmentarzysko maszyn rolniczych, królował wśród nich zardzewiały kombajn. Z wielkiej machiny wystawały pnącza i chwasty, jak gdyby utrzymywały ją na miejscu albo wciągały pod ziemię. Dalej rozpościerał się zalesiony teren. Louise zadrżała na myśl, ile zwłok znajdą jeszcze na tych nieużytkach.
Skrzypnęły tylne drzwi domu. Louise okręciła się na pięcie z pistoletem w wyciągniętej ręce, tak jak ją uczono, ale nikogo nie zauważyła. Nie chciała wzywać Fincha przez krótkofalówkę, bo mogłaby zdradzić jego pozycję, więc niechętnie sama ruszyła do drzwi.
Smród w budynku przypominał gnilny odór ze stodoły. Na szczęście jej żołądek trochę się przyzwyczaił. Nie mogła wykluczyć, że Finch znalazł się w niebezpieczeństwie, więc przesuwała się dalej, opierając się plecami o ściany i nasłuchując najcichszych dźwięków. Na ile mogła, sprawdziła parter; światło latarki wydobyło z mroku kolejne sterty niemożliwej do zidentyfikowania materii.
– Finch – wyszeptała, bo z góry doleciał ją brzęk tłuczonego szkła. Nie tracąc czasu, wbiegła na drewniane schody i omal nie skręciła kostki, gdy jej prawa stopa utknęła w dziurze w stopniu. Wyszarpując nogę, usłyszała głos Fincha:
– Ostatni pokój po twojej prawej. – I dorzucił: – Chyba ma broń. 
Na czworakach przeszła korytarzem w kierunku Fincha, który tłumaczył Waltonowi, że ma wyjść. Ale tamten milczał.
– Wchodzę – oznajmił Finch.
– Tim, on nigdzie stąd nie ucieknie. Zaczekajmy. Za chwilę dojadą posiłki – przekonywała Louise, choć czuła, że na tym etapie jest już za późno. Finch nie będzie chciał czekać na policyjne wsparcie. Mierzył w coś większego niż tylko złapanie zabójcy. Pragnął chwały i w tym momencie uświadomiła sobie, że całą zasługę zamierzał zgarnąć dla siebie.
– Osłaniaj mnie – powiedział, przekraczając próg.
To się stało błyskawicznie – Finch potykający się w progu, Louise robiąca unik, gdy postać w kącie czymś w nią rzuciła, i w końcu słowa Fincha:
– On ma broń!


OSIEMNAŚCIE MIESIĘCY PÓŹNIEJ


Rozdział pierwszy

Geoff Simmons zacumował łódź i potykając się z pośpiechu, wdrapał się na wzgórze. Załapał się na przypływ w ostatniej chwili, ale jednak tutaj dotarł. Na szczycie zbocza przystanął, by uspokoić oddech; na tym bezludziu czuł się bezpiecznie. Nadal dokuczał mu lekki ból, który go dopadł, i zastanawiał się, jak długo jeszcze potrwa. Znał powód innych swoich dolegliwości – sińca na ramieniu i ociężałości nóg – ale uciążliwego kłucia w żołądku nie dawało się tak łatwo wyjaśnić.
Wzywał go prowizoryczny dom, ale będzie musiał poczekać. Na razie mozolnie brnął po jałowym płaskowyżu wysepki, aż wreszcie w mroku przedświtu dojrzał zarys stałego lądu. Wyjął z plecaka lornetkę o dużym powiększeniu, zatrzymał się i osunął na wilgotną ziemię. Swędziały go dłonie, zdjął więc skórzane rękawiczki, żeby podrapać pokaleczone ciało. Jego uszy atakował huk rozbijających się o skały fal.
Z miejsca, gdzie siedział, stały ląd był zaledwie cieniem, ciemną plamą od czasu do czasu oświetlaną uliczną latarnią. Przez całe życie mieszkał w Weston-super-Mare, ale teraz bliższy był mu ten kawałek skały, na którym przycupnął. Na stałym lądzie nie było takiego spokoju, jaki otaczał go tutaj. Rzadko ktoś tu zaglądał – o tej porze roku wyspa była całkiem wyludniona – a tymczasem w Weston ludzie roili się na ulicach jak mrówki. Nawet teraz mimo mgły potrafił dojrzeć wędkarza idącego od linii brzegowej ku cofającemu się morzu. Wyregulował obraz z lornetki i wyostrzył postać. Przedziwna pora, by wyruszać na ryby – wkrótce odpływ będzie tak silny, że mężczyzna nie zdoła zarzucić wędki dostatecznie daleko, by przynęta wpadła do wody – ale wcale go to nie dziwiło. W wędkowaniu chodzi o coś więcej niż tylko o złapanie ryby – podejrzewał, że wędkarz szuka takiego samego spokoju, jaki on odczuwał teraz na tej wyspie.
Tak czy owak, ten człowiek już wkrótce bardzo mu się przyda.
Ściskał lornetkę, gdy mężczyzna nagle stanął jak wryty i upuścił sprzęt. Przemknęło mu przez myśl, że wędkarz odwróci się i ucieknie od tego, co zobaczył zaledwie kilka metrów przed sobą, i usłyszał, jak szeptem mówi mu, by szedł dalej.
Czas zatrzymał się, gdy mężczyzna rozglądał się na wszystkie strony, aż wreszcie ruszył powoli przed siebie. Geoff obserwował tylko tego człowieka, jakby mógł zniknąć, gdyby na chwilę spuścił go z oczu. Zdał sobie sprawę, że wstrzymał dech, gdy mężczyzna uklęknął; kiedy wypuścił w końcu powietrze, niemal wystraszył się, że odgłos dotrze aż na stały ląd.
Dopiero wtedy na ułamek sekundy skupił ostrość lornetki na tym, co znalazł wędkarz.
Czy to, co poczuł, to ulga? W każdym razie ucisk w żołądku się wzmógł, gdy zaczął się przedzierać przez krzaki piwonii koralowej – w Wielkiej Brytanii ta roślina występowała jedynie na Steep Holm i na jej siostrzanej wysepce, Flat Holm. W końcu wczołgał się do jaskini wykutej w wapiennej skale. Gdy tata mu ją pokazał, miał zaledwie sześć lat. To była ich tajemnica, której nikomu nie zdradził… wyjawił ją dopiero kilka dni temu. Przez lata spędzili wiele nocy, biwakując obok tej wnęki, bo żaden z nich nie chciał szukać osłony w skale. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Nigdy nie spał w tej jaskini i nadal wybierał się na biwak z jednoosobowym namiotem… ale teraz ktoś tam mieszkał.
Jego latarka odnalazła skrępowanego człowieka, który mrugał w świetle jak ktoś przyłapany na niecnym uczynku. Geoff wyjął mu knebel i wlał do nadstawionych ust trochę wody, jakby podawał mu wino mszalne.
– Nie musisz tego robić – wykrztusił mężczyzna.
Geoff stwierdził, że ignorowanie dźwięków wydawanych przez tego człowieka jest łatwiejsze, niż się spodziewał. Słowa rozpłynęły się w krzyku mew i łagodnym szumie morza. Geoff dał mu jeszcze kilka łyków wody, po czym zakneblował go z powrotem; mężczyzna rozszerzył oczy z konsternacji i ze strachu.
Geoff wturlał swojego więźnia z powrotem do jaskini, najpierw jednak pokazał mu coś, co wsunął do ubrudzonej ziemią kieszeni jego spodni.
Gruby zardzewiały gwóźdź unurzany we krwi. 


Rozdział drugi

Kiedy Louise Blackwell przykucnęła, żeby się pożegnać, oczy bratanicy były już pełne łez.
– Zobaczymy się w przyszłym tygodniu – obiecała Louise, ale Emily, córka jej brata, była niepocieszona.
– Nie możesz zostać? – spytała dziewczynka, która zaledwie przed trzema tygodniami skończyła pięć lat.
Louise przygryzła wargę, próbując opanować emocje w głosie. Brat miał pokój gościnny, ale gdyby została, byłoby jeszcze gorzej.
– Wspaniale się dzisiaj bawiłam, ale muszę wracać do pracy.
– Łapać złych ludzi?
Louise pocałowała dziewczynkę w policzek i przytuliła.
– Tak, łapać złych ludzi.
Przed wyjściem zajrzała do salonu.
– Wychodzę, Paul – poinformowała brata.
– Ehe. – Paul nawet na nią nie zerknął, nie odrywał wzroku od meczu na ekranie telewizora. Trzymał kieliszek czerwonego wina; stojąca na kredensie butelka była pusta.
– Nie chcesz, żebym została? – spytała Louise, żałując tego już w chwili, gdy wypowiadała te słowa.
Paul upił jeszcze łyk wina, na ustach została mu czerwona plama.
– Bo nie potrafię się zająć własną córką? – zaperzył się. Od dwóch lat Louise na okrągło wysłuchiwała tej jego gadki.
Wiedziała, że nie ma sensu się sprzeczać.
– W razie czego wiesz, gdzie mnie szukać.
Paul burknął coś i wrócił do oglądania meczu.
Kiedy Louise otwierała drzwi frontowe, Emily uczepiła się jej płaszcza tak mocno, że miała ochotę podnieść bratanicę i zabrać ją do siebie.
– Będzie dobrze – zapewniła, delikatnie podważając palce dziecka. – Zmykaj do łóżka. Jak tylko skończy się mecz, tata na pewno przyjdzie poczytać ci przed snem.
Emily zacisnęła usta i westchnęła; było to tak poruszające i tak bardzo nie pasowało do małego dziecka, że Louise przeklęła w duchu swojego brata za to, że stawia ją w takiej sytuacji. To, co go spotkało, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Dwa lata temu jego żona Dianne umarła w ciągu dwóch tygodni od zdiagnozowania raka skóry. Śmiertelna choroba uwinęła się błyskawicznie, w rezultacie pozbawiając Louise bratowej… oraz brata.
Jeszcze raz pocałowała dziewczynkę i zamknęła za sobą drzwi.
Usiadła w samochodzie i czekając, aż rozgrzeje się po październikowym chłodzie, który przeniknął ją do szpiku kości, walczyła z chęcią powrotu do mieszkania brata. Wysłała esemesa do matki, która mieszkała raptem dziesięć minut drogi stąd, i zasugerowała, by wpadła do syna, zanim zapadnie noc.
Powrót autostradą M5 do jej nowego domu w Weston-super-Mare zawsze był trudny, i to nie tylko dlatego, że zostawiała Emily samą. Za każdym razem, gdy jechała na południe, oddalając się od ukochanego miasta, tęskniła za swoją dawną pracą w MIT – Głównym Zespole Dochodzeniowym. Bo chociaż MIT oficjalnie miał siedzibę w centrali policji Avonu i Somerset w Portishead, to Louise pracowała głównie w Bristolu.
Most Avonmouth świadczył, że wyjeżdża z miasta, i zwiastował inny świat. W kanale wodnym pod betonową przeprawą stał olbrzymi tankowiec; na myśl o tym, jak głęboko jest w tym miejscu, skoro tak wielka jednostka może tu wpłynąć, Louise jeszcze bardziej spochmurniała. Mogła wprawdzie zostać w Bristolu i dojeżdżać do pracy, ale łatwiej było zamieszkać w Weston, niż codziennie odbywać tę samą drogę w tę i z powrotem.
Czterdzieści minut później zjechała z autostrady i wkrótce dotarła do swojej nowej siedziby w Worle na przedmieściach Weston. Gdy dowiedziała się o przeniesieniu z MIT, bez namysłu wynajęła parterowy bliźniak z dwiema sypialniami. Wcześniej dom należał do niedawno zmarłej staruszki, której rodzina chciała się pozbyć kłopotu i szybko wynająć go za niski miesięczny czynsz. Louise nie sądziła, że w wieku trzydziestu ośmiu lat wyląduje w takim miejscu. O ile zdążyła się zorientować, była najmłodsza w okolicy, jej sąsiedzi byli od niej starsi o co najmniej trzydzieści lat.
Gdy weszła na kamienną ścieżkę prowadzącą do domu, najbliższy sąsiad, staruszek, o którym wiedziała tylko tyle, że nazywa się Thornton, właśnie wyrzucał śmieci. Przyglądał jej się podejrzliwie, a kiedy powiedziała „dobry wieczór”, zdawkowo skinął głową.
Gdy otworzyła drzwi do domu, powitał ją zapach wilgoci oraz czegoś nieokreślonego – taki piżmowy kwaśny odór. W Bristolu zajmowała elegancką kawalerkę w Clifton; na samo wspomnienie skrzywiła się, mijając spłowiałą tapetę w kwiaty w prowadzącym do salonu korytarzyku.
Sama zadała sobie tę pokutę. Nadal stać ją było na kawalerkę w Clifton, ale wmówiła sobie, że musi mieszkać w mieście, w którym pracuje, a Bristol należy odstawić do przeszłości. Jej telefon zawibrował – z ulgą przeczytała, że rodzice podjadą do Paula późnym wieczorem. Może się przynajmniej wyspać, bo rano musi się stawić w pracy.
Siedząc przed telewizorem, zjadła na kolację wyjęte z zamrażarki curry z kurczaka. Przerzucała kanały z typowymi w niedzielny wieczór programami, usiłując nie myśleć o swojej sytuacji.
Korciło ją, by zadzwonić do detektywa sierżanta Thomasa Irelanda z jej zespołu w Weston, jedynej osoby, z którą się kolegowała przez ostatnie półtora roku, ale to było niemożliwe z wielu powodów, a zwłaszcza dlatego, że jako mąż spędza pewnie czas z rodziną. Wzięła więc prysznic i czytała w łóżku książkę, kiedy dostała kolejnego esemesa.
Spodziewała się tego, ale na widok napisu „numer zastrzeżony” jej serce zawsze waliło. Tekst nie grzeszył oryginalnością. Dostawała coś takiego niemal co wieczór, odkąd półtora roku temu wyjechała z Bristolu.

Miłych snów, Louise x

Przeklinając się za lekkie drżenie ręki, detektyw inspektor Louise Blackwell zrobiła to, co zawsze. Wyjęła notes i zapisała dane esemesa – datę oraz godzinę – po czym schowała notes i wyciszyła telefon. 


Rozdział trzeci

O szóstej rano obudziła się raptownie i sięgnęła po komórkę na wypadek, gdyby ten ktoś znów do niej napisał. Na widok pustego ekranu poczuła się niemal rozczarowana.
Trzydzieści minut później wyszła do pracy. Wybrała płatną autostradę biegnącą wzdłuż wybrzeża w kierunku Kewstoke i od północy wjechała na bulwar nadmorski w Weston. W dzieciństwie, gdy jeździli tą samą drogą, siedziała z Paulem z tyłu samochodu, a rodzice z przodu. Pamiętała uczucie wyczekiwania, gdy tata brał wąskie zakręty, oraz nerwowe podniecenie zmieszane ze strachem, kiedy gapiła się na strome urwisko. To właśnie rodzice najbardziej odczuli jej wyjazd z Bristolu. Ojciec wciąż nie pogodził się z tą jawną niesprawiedliwością i przy każdym spotkaniu namawiał ją, żeby podała policję do sądu. Podzielała jego irytację, ale musiała zaczekać na właściwy moment. Nie zapomniała ani tego, co ją spotkało, ani ludzi, którzy ponosili za to winę. Przyjdzie na nich czas, na razie jednak musi ogarnąć swoje życie i to, co zostało z jej kariery.
Za odpływającymi za horyzont czarnymi chmurami wstawało słońce. Mijając staroświeckie fasady hoteli i zapuszczony tor do minigolfa, zwróciła uwagę na brudnobrązową plażę. Na palcach jednej ręki mogłaby policzyć, ile razy widziała tu przypływ. Zawsze wydawało jej się, że morze jest gdzieś daleko – za warstwami piasku, błota i krzykliwym molem Grand Pier, które zdominowało bulwar; ot, mroczne pasmo wody wiecznie uciekające od miasta.
Przez chwilę jechała jednokierunkową drogą w głąb lądu, z dala od salonów gier, kawiarni i barów ciemnych i wyludnionych, jakby je porzucono, a potem zawróciła w stronę morza. Zaparkowała przed Kalimerą – grecką restauracją, w której bywała niemal codziennie, bo był to jedyny lokal otwarty o tak wczesnej porze. Za każdym razem obsługiwała ją właścicielka lokalu – ładna kobieta po czterdziestce, z zebranymi w ciasny kok czarnymi włosami; nigdy nie wdawała się w pogawędki. Tradycyjnie przyjęła zamówienie – zawsze była to tylko czarna kawa – i bez słowa postawiła kubek na blacie.
Louise przeszła z kawą do stolika przy oknie i spoglądała na bulwar po drugiej stronie ulicy – nabrała tego nawyku z chwilą, gdy zaczęła pracować w Weston. Zmianę zaczynała dopiero za godzinę, a to była jedyna pora dnia, gdy miała trochę czasu dla siebie.
Ta knajpka stanowiła istną oazę spokoju. Louise przeważnie była jedyną klientką i dzięki temu w samotności mogła spokojnie zaplanować dzień, zanim rozmaite sprawy biurowe zaczną rozpraszać jej uwagę. Odkąd przeniosła się do Weston, jej obowiązki polegały przede wszystkim na prowadzeniu zespołów antynarkotykowych. Północna część Somerset należała do głównych siedlisk narkomanii w kraju i Louise znaczny procent czasu poświęcała grupkom małych gangów przenikających do tego nadmorskiego miasteczka. Ostatnio koncentrowała się na napływie nowego rodzaju dopalacza, po zażyciu którego w ciągu dwóch miesięcy w tej małej miejscowości zmarły trzy osoby. W Weston-super-Mare działało ponad dziesięć procent wszystkich ośrodków odwykowych w całym kraju, czemu Louise nie mogła się nadziwić. A wraz z narkomanami na odwyku pojawiał się popyt oraz łańcuch dostawców.
– Dziękuję – powiedziała, kładąc na ladzie odliczoną kwotę. Nie doczekawszy się odpowiedzi, wyszła z lokalu i pięć minut później była w pracy.

Recenzje książki Przeprawa

Podziel się swoją opinią
4.83
Liczba wystawionych opinii: 6
5
5
4
1
3
0
2
0
1
0
Kliknij ocenę aby filtrować opinie
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
„Przeprawa” to kryminał, który zamiast klasycznej zagadki kryminalnej odsłania przed czytelnikiem mroczną opowieść o grzechu, obsesji i nieuchronnej karze. Już od pierwszych stron autor ujawnia tożsamość sprawcy, lecz w żadnym stopniu nie odbiera tym samym napięcia – przeciwnie, potęguje je. Zamiast typowej gry w odkrywanie sprawcy, otrzymujemy emocjonujący wyścig z czasem i dokładny obraz psychiki mordercy. Największym zaskoczeniem okazuje się sam sposób prowadzenia narracji, daleki od schematów, do których przyzwyczaił nas gatunek. Mogłoby się wydawać, że wiedza o sprawcy osłabi ciekawość fabuły, a jednak dzieje się odwrotnie – z każdą stroną coraz uważniej śledzimy rozwój jego obsesji, próbując zrozumieć motywy, które popchnęły go ku tak desperackim czynom. Autor prowadzi nas dwutorowo – z jednej strony zagłębiamy się w myślach i działaniach mordercy, obserwując, jak przez lata dojrzewa w nim pragnienie zemsty. Z drugiej – towarzyszymy inspektor Louise Blackwell, która krok po kroku zbliża się do odkrycia prawdy. Te dwie perspektywy splatają się coraz ciaśniej, aż do finału, w którym napięcie sięga zenitu. „Przeprawa” to nie tylko historia zbrodni, ale także opowieść o ludzkich słabościach, obsesjach i granicach, które człowiek potrafi przekroczyć w imię zemsty. To powieść, od której trudno się oderwać – mroczna i pełna emocji.
2025-09-02
Katarzyna
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Rytualne morderstwa. Wyraziści bohaterowie. Senna miejscowość. To wszystko znajdziesz w książce „Przeprawa”. A nawet więcej… Niespiesznie tocząca się opowieść wsysa od pierwszych stron. Tajemnicza postać mordująca według ściśle określonego planu zahipnotyzowała mnie. Niecierpliwie czekałem na wyjaśnienie dlaczego to robi? Niby mogłem się tego domyślić, ale… czy tak faktycznie jest musicie sami sprawdzić sięgając po ten tytuł. Zapewniam, że nudy nie ma. I choć akcja dzieje się w nadmorskiej sennej scenerii, to ta niespieszna senność bynajmniej nie nuży. Autor tak to wszystko zbudował, że napięcie towarzyszyło mi przez cały czas czytania książki. Opowiadanie jej z perspektywy dwójki głównych bohaterów – mordercy i policjantki – wzbudzała kolejne emocje. Świetnie zbudowana postać - Inspektor Louise Blackwell – jest kolejnym smaczkiem tej opowieści. Zdradzona zawodowo i porzucona przez najbliższych współpracowników, zostaje oddelegowana na komendę w mniejszej miejscowości. Ma to być kara za wydarzenia sprzed ponad roku. Ale przeszłość, jak to w życiu bywa, nie daje jej o sobie zapomnieć i choć minęło już wiele miesięcy, wciąż wzbudza w niej ogrom emocji. „Przeprawa” to rasowy kryminał ze świetną fabułą i bohaterami, o których nie da się zapomnieć. To pełna gęstego mroku opowieść o zemście. Czyta się ja dobrze i jest świetną propozycją na letnie wieczory. Z ogromnym zaciekawieniem czekam na kolejne tomy serii.
2025-08-25
Krzychu @krzychu_and_buk
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Ten kryminał to propozycja w sam raz dla każdego, kto chciałby rozpocząć przygodę z gatunkiem i nie trafić od razu na rozczarowanie. Przeprawa to pełnoprawny, precyzyjnie skrojony kryminał, w którym każdy element jest na swoim miejscu. Mamy tu przede wszystkim wyrazistą bohaterkę. Inspektor Louise Blackwell to postać z krwi i kości – silna, konkretna, a przy tym obciążona trudną przeszłością. Zdrada, której doświadczyła, ciągle odciska na niej piętno, a cień byłego partnera nie pozwala jej normalnie funkcjonować. To sprawia, że Louise jest postacią nie tylko ciekawą, ale i autentyczną – z jednej strony twarda, z drugiej boleśnie ludzka. Na drugim planie mamy wątek, który zawsze elektryzuje fanów gatunku – morderstwa z elementami rytualnymi, a w dodatku nie pojedyncze, lecz seryjne. Atmosfera niepokoju rośnie z każdą stroną, a rozwiązanie sprawy okazuje się bardziej skomplikowane, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Do tego dochodzi sceneria – nadmorskie Weston-super-Mare, miejscowość pozornie senna, a jednak przesycona chłodnym, niepokojącym klimatem. Mokre ulice, wiatr niosący zapach morza i uczucie, że za rogiem czai się coś złowrogiego – to tło, które doskonale podbija grozę opowieści. Nie zdradzę więcej – bo sami wiecie, że spoilerów nie cierpię. „Przeprawa” to świetny początek serii, która ma szansę stać się jedną z tych „do czytania obowiązkowo”. Narracja wciąga, klimat trzyma do ostatniej strony, a Louise Blackwell to bohaterka, z którą po prostu chce się zostać na dłużej. Jeśli lubicie kryminały z dobrze wyważoną fabułą, mocną postacią i atmosferą, którą czuć niemal na własnej skórze – sięgajcie śmiało.
2025-08-20
Oczami Matki Wiedźmy
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
Bardzo dobre rozpoczęcie serii kryminalnej. Wciągająca, ciekawa i klimatyczna historia. Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie, że autor już na początku wyłożył karty na stół. Mianowicie od samego początku znamy zabójcę. Nie przeszkadza to jednak w żaden sposób podążać za historią. Poznajemy tę sprawę z perspektywy zabójcy i Louise, powoli odkrywając co łączy ofiary, jaką rolę odegrały w życiu mordercy i dlaczego mężczyzna zabija w ten konkretny sposób. A kryje się za tym naprawdę dramatyczna historia, która swój początek miała sporo lat wcześniej. Rozdziały z perspektywy mordercy pozwalają nam poznać jego emocje i to co nim kieruje. Natomiast te z perspektywy Louise pozwalają poczuć nam uciekający detektywom czas. Sama postać inspektor Louise Blackwell jest super wykreowana. Kobietę lubiłam już od samego początku. Autentyczna, ambitna i silna. Będzie walczyć nie tylko z mordercą i uciekającym czasem, ale też z Finchem (powodem jej wysłania do Weston i niesamowitym wrzodem na tyłku), który na każdym kroku będzie próbował przejąć śledztwo. "Przeprawa" to bardzo dobry kryminał. Uwielbiam ten małomiasteczkowy klimat, główną bohaterkę i zamysł autora na tę historię. Ksiązka nie jest zbyt długa, więc jest świetną propozycją na jeden wieczór. Ja na pewno będę wyczekiwać kolejnych tomów z Louise w roli głównej, a was zachęcam do przeczytania tej historii. 😊
2025-08-18
Gabriela
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
4/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
"Przeprawa" Matta Brolly'ego to bardzo udany początek serii z inspektor Louise Brackwell. Weston-super-Mare, nadmorskie miasteczko, tylko z pozoru jest senne. Pod tym stereotypowym spojrzeniem na kurort żyjący z turystyki sezonowej, czai się mrok ludzkiej duszy. Jest to dusza umęczona. Chłopca, który widzi rozpad rodziny. Niezrozumianego człowieka. Odtrąconego przez rówieśników odmieńca. Wreszcie mężczyznę, który postanawia wymierzyć sprawiedliwość. Autor przedstawił punkt widzenia mordercy, poznajemy jego tok myślenia. Druga warstwa narracyjna to kroki, jakie podejmuje główna bohaterka, aby znaleźć sprawcę. Poczynania Louise Blackwell wiążą się także z polityką oddziału, do którego została przekierowana. Inspektor użera się z byłym partnerem, który ją nęka, despotycznie czerpiąc radość z możliwości potencjalnego odebrania sprawy, która przybiera nieoczekiwany obrót. Jednak Blackwell ma też swoich zwolenników. Przy wsparciu przełożonego kobieta zaczyna docierać do prawdy. Jakie będą konsekwencje ujawnienia starych tajemnic dla lokalnej społeczności? To bardzo interesujący kryminał, gdzie nie brak kwestionowanych postaw moralnych, dyskusyjnych decyzji, a zarazem nie brak akcji. Seria spodoba się wszystkim fanom brytyjskich seriali kryminalnych, zwolennikom mocnych wrażeń i silnych kobiecych sylwetek śledczych.
2025-08-15
Katarzyna
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0
5/5
Opinia niepotwierdzona zakupem
W niewielkim, nadmorskim miasteczku Weston-super-Mare życie płynie spokojnie… do czasu, gdy starsza kobieta zostaje brutalnie zamordowana. Śledztwo przejmuje detektyw Louise Blackwell, ale zanim zdąży zebrać wszystkie dowody, ginie kolejny mieszkaniec starszy mężczyzna. Wkrótce znika także inny senior. Louise stara się połączyć fakty i odkryć prawdę, ale nie jest to łatwe ma na głowie także osobiste problemy rodzinne, które, choć mniej istotne dla śledztwa, niekiedy zaprzątają jej myśli. Od początku czytelnik wie, kto zabija, lecz pytanie dlaczego pozostaje bez odpowiedzi aż do samego końca. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą dziwne, dawno zapomniane sprawy. Okazuje się, że wiele lat temu w miasteczku wybuchł pożar i to właśnie on w tajemniczy sposób łączy wszystkie obecne morderstwa. Sprawca, zmagający się z traumą z dzieciństwa, której nigdy nie przepracował, nosi w sobie głębokie blizny emocjonalne. W jego historii istotną rolę odgrywa także kościół miejsce, które dla niego miało wyjątkowe znaczenie i które wpłynęło na jego dalsze decyzje. Tak jak głosi opis: w najcichszych miasteczkach mieszkają najgorsze tajemnice. I w tej historii to powiedzenie sprawdza się w stu procentach. Napięcie rośnie z każdym rozdziałem, a duszna atmosfera nadmorskiej społeczności sprawia, że trudno odłożyć książkę na bok. Przeprawa to kryminał, w którym znajdziecie wszystko, co w tym gatunku najlepsze zemstę, zbrodnię, śmierć, zagadkę i przede wszystkim obsesję zemsty, która napędza całą historię. To opowieść o winie, krzywdach sprzed lat i o tym, jak przeszłość potrafi zatruć teraźniejszość. Jeśli lubicie kryminały, w których ważna jest zarówno intryga, jak i psychologiczne tło postaci ta książka was wciągnie.
2025-08-10
Krystyna
Czy opinia była pomocna? Tak 0 Nie 0

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel