Przyjaciele czy kochankowie? (ebook)
Reese i Josie przyjaźnią się od lat i jak przystało na przyjaciół, zawsze sobie pomagają. Kiedy były mąż nachodzi Josie, pragnąc ją odzyskać, Reese zaczyna grać rolę jej narzeczonego. Niewinne z początku kłamstwo traci swą niewinność. Pocałunki Reese’a stają się gorące i sprawiają, że Josie zgadza się spędzić z nim noc. Jak się okazuje, namiętną i szaloną. Teraz pragnie kolejnej nocy, by się przekonać, do czego ją ta namiętność zaprowadzi...
Fragment książki
Josie Coleman otworzyła drzwi i przewróciła oczami.
- Od lat proszę, żebyś po prostu wchodził. Dlaczego pukasz? – Sama nigdy nie pukała, kiedy wpadała do niego.
Jej najlepszy kumpel Reese Conrad wzruszył ramionami. Ich domy stały blisko siebie, tuż nad wodą, w Sandpiper Cove w Karolinie Północnej. Uwielbiała to miejsce.
- Z szacunku – odparł niskim głosem.
Ciągle zadawała to pytanie i ciągle słyszała tę odpowiedź. Proponowała Reese’owi klucz, ale nie chciał; przecież odwiedzał ją wtedy, gdy była w domu.
- Myślałam, że wyjechałeś służbowo. – Ruszyła w stronę szklanych drzwi prowadzących na taras. – Piję kawę. Masz ochotę?
- Jest piąta po południu.
Obejrzała się.
- A co to ma do rzeczy?
Reese potrząsnął ze śmiechem głową. Ano nic, zwłaszcza dla osoby, która kocha ten napój miłością wielką i dozgonną.
- Wróciłem wcześniej. – Wyszedł za Josie na zewnątrz. –Załatwiłem, co miałem do załatwienia. Nie było sensu tkwić tam bezczynnie.
Zauważyła w jego oczach… czyżby smutek? Jeśli o kimkolwiek mogła powiedzieć, że jest szczęśliwy, to tym kimś był właśnie Reese. Miał wszystko: pracę, w której odnosił sukcesy, rodziców, którzy kochali go bezgranicznie, oraz ją, Josie, swoją najlepszą przyjaciółkę. Czego więcej można chcieć?
- Wszystko w porządku? – Usadowiwszy się w fotelu, zacisnęła dłonie na kubku.
Reese wsunął ręce do kieszeni i popatrzył na lśniącą taflę wody. Josie nie spuszczała z niego wzroku. Nie potrafiła odgadnąć, co mu dolega. Było to o tyle dziwne, że znali się na wylot. Często na przyjęciu czy w zatłoczonym miejscu wystarczyło, że na siebie spojrzą i od razu wiedzieli, o czym drugie myśli.
Ludzi, którzy są najlepszymi kumplami, łączy niezwykła więź.
- Ja naprawdę… - zaczął Reese, ale jego wypowiedź przerwał ostry dzwonek telefonu.
Josie odstawiła kubek, podniosła komórkę i zaklęła siarczyście.
- Czego? – Nie była w nastroju do rozmowy z byłym mężem.
Kątem oka zauważyła, że Reese ją obserwuje. Oczywiście wiedział, jakie głupstwo popełniła, poślubiając niewłaściwego człowieka. Małżeństwo było jedną wielką pomyłką, a ona wciąż nie rozumiała, co jej strzeliło do głowy, by wyjść za mężczyznę, którego nie kochała.
Chris był sympatycznym gościem, nie mogła mu nic zarzucić; po prostu nie widziała się w roli jego żony. On niestety postanowił ją odzyskać.
- Słuchaj, nie chcę być niemiła, ale daj mi święty spokój. Rozwiedliśmy się nie bez przyczyny. Jesteś świetnym facetem, ale nie pasujemy do siebie.
Chris jednak się uparł. Ciągle dzwonił, przysyłał esemesy. Potrafiła zrozumieć, dlaczego biedak jest tak zagubiony. Spotykali się przez trzy miesiące, po czym wzięli ślub.
Nigdy wcześniej nie podejmowała pochopnie decyzji – uchodziła za osobę równie trzeźwo myślącą i uporządkowaną jak jej ojciec, zawodowy żołnierz – mimo to jedną z najważniejszych decyzji w życiu podjęła spontanicznie.
Ten szaleńczy pęd do ratusza, by złożyć przysięgę małżeńską, był zupełnie nie w jej stylu. Ale chwilę wcześniej Reese się zaręczył i… Po prostu pomyślała, że może ona też powinna coś zmienić.
Dziś była rozwiedziona, a Reese zerwał zaręczyny. Może należało cieszyć się tym, co jest i nie wprowadzać żadnych zmian. Lubili przebywać z sobą, podróżować razem. Mąż czy żona zburzyliby ten idealny przyjacielski układ.
Wiedziała, że musi przemówić Chrisowi do rozumu, lecz bez względu na to, ile razy mu tłumaczyła, że do niego nie wróci, on nie słuchał. A może… może gdyby go przekonała, że w jej życiu jest inny mężczyzna? Może wtedy by odpuścił?
- Poznałam kogoś – oznajmiła, podrywając się na nogi. Zerknęła na Reese’a, który uniósł zdziwiony brwi. – Tak, jest teraz u mnie, więc muszę kończyć.
Rozłączyła się i rzuciła telefon na fotel, który przed chwilą zwolniła. Reese nadal przyglądał się jej badawczo. Wzruszyła ramionami.
- Musiałam tak powiedzieć, bo nie dałby mi spokoju. Ciągle by wydzwaniał i tracił czas, próbując mnie odzyskać. – Podeszła do Reese’a. – Przepraszam, że się tobą posłużyłam. Co chciałeś powiedzieć, zanim nam przerwano?
- Poleciałem do Green Valley w Tennessee – odparł. – Nie w sprawach służbowych.
Tym razem to Josie uniosła brwi.
- W prywatnych? Chodzi o kobietę?
Nie był na randce, odkąd niemal rok temu rozstał się z narzeczoną. Zbyt dużo czasu pochłaniało mu kierowanie rodzinnym imperium restauracyjnym. Wcześniej wszystkim zajmował się ojciec, który jednak niedawno miał zawał; skończyło się to operacją na otwartym sercu. Obecnie rodzice wypoczywali w tropikach, ciesząc się życiem świeżych emerytów.
Zanim Reese zdążył odpowiedzieć, rozległ się dzwonek do drzwi. Josie westchnęła. Dlaczego stale im przeszkadzano? Przyjaciel właśnie zmierzał się jej zwierzyć…
- Przepraszam. – Wstała. – Nikogo się nie spodziewam, więc za moment wrócę.
Przeszła przez salon do holu i wyjrzała przez okno. Do diabła! Co ma zrobić, by Chris w końcu pojął, że nie zejdą się z powrotem?
Nie kryjąc irytacji, otworzyła drzwi. Stojący na zewnątrz mężczyzna był wysoki, doskonale zbudowany. I bardzo przystojny. Tyle że nie pasowali do siebie. Mogliby się przyjaźnić, lecz przyjaźń mu nie wystarczała.
- Chris, przed chwilą się rozłączyliśmy…
- Wiem, ale kiedy zadzwoniłem, akurat podjeżdżałem pod twój dom. Poświęć mi kilka minut, dobrze? – Patrzył na nią błagalnie. – Pięć. O więcej nie proszę.
- Nie wrócę do ciebie – oznajmiła. – Nie jesteśmy sobie przeznaczeni.
- Skąd wiesz? Może się mylisz?
Nagle poczuła, jak Reese obejmuje ją w talii.
- Co się dzieje, myszko?
Myszko? Zwariował? Przeniosła spojrzenie z Reese’a na Chrisa i przypomniała sobie, co mówiła mu przez telefon. No, ładnie!
Chris zmarszczył czoło.
- Jo, możemy pogadać na osobności?
- Nie widzę powodu. – Reese wyszczerzył zęby. – Moja narzeczona nie ma przede mną tajemnic. Prawda, kochanie?
Zdecydowanie oszalał, uznała Josie. Nie potrzebowała pomocy. Moja narzeczona? Chyba się zagalopował. Rozmawiając z Chrisem, wspomniała, że kogoś poznała, a nie że spieszno jej do ołtarza.
- Wychodzisz za niego? – spytał Chris. – Czułem, że łączy was coś więcej. Sypialiście z sobą w trakcie naszego małżeństwa?
- Co? Ależ skąd! – oburzyła się, zastanawiając się, jak zacząć tę rozmowę od nowa, w sposób bardziej racjonalny.
- Jak widzisz, Josie już nie jest wolną kobietą – rzekł Reese, przytulając ją do siebie. – A w ogóle szykujemy się do wyjścia na kolację…
Jego ręka powędrowała w dół jej biodra. Josie zadrżała. Czy zawsze ją przytulał? I czy zawsze sprawiało to jej przyjemność?
Nie powinna czuć takiego mrowienia. Na miłość boską, Reese to kumpel. Przecież dotykali się wcześniej.
Ale nie tak, nie tak intymnie.
Miała wrażenie, jakby coś w ich relacji nagle się zmieniło. Był taki umięśniony, taki przystojny, w dodatku pachniał bosko.
Nie! Nie myśl o jego twardym ciele i zapachu jego wody. Z tego wynikną same kłopoty. Przez duże K.
Ostatnim razem, kiedy wyszła ze swojej strefy komfortu, poślubiła niewłaściwego faceta.
Reese jest jej kumplem. Przyjacielem. I niech tak zostanie. Lubiła porządek; wszystko w jej życiu miało swoje miejsce, swoją szufladkę.
Próbując zachować kontrolę, oswobodziła się z objęć Reese’a i uśmiechnęła ciepło do Chrisa.
- Mam nadzieję, że ty też wkrótce kogoś poznasz – rzekła. – Jakąś wspaniałą kobietę.
Na twarzy Chrisa pojawiło się niedowierzanie, potem złość, a potem… Smutek? Żal?
Zmrużył oczy.
- Na pewno tego chcesz, Jo? Nawet nie dał ci pierścionka zaręczynowego. Zasługujesz na kogoś lepszego. Ja bym cię nosił na rękach, traktował jak księżniczkę.
- Na co i na kogo Josie zasługuje, to nie twój interes – oznajmił Reese, wysuwając się do przodu. – Pięć minut, o które prosiłeś, minęło.
Po tych słowach najnormalniej w świecie zatrzasnął Chrisowi drzwi przed nosem. Josie wytrzeszczyła oczy; tego się nie spodziewała.
- Zwariowałeś? – zawołała.
Obróciwszy się na pięcie, Reese ruszył z powrotem na taras, jakby nie miał sobie nic do zarzucenia. Podreptała za nim. To jej dom i jej były mąż. Jakim prawem Reese się rządzi?
- Nie masz zamiaru się wytłumaczyć? – spytała, wychodząc na zewnątrz.
Jak gdyby nigdy nic usiadł na kanapie.
- Wytłumaczyć? Facet zadzwonił. Powiedziałaś mu, że jesteśmy w związku. Więc kiedy się zjawił, odegrałem swoją rolę.
Odgarnęła włosy za uszy, po czym skrzyżowała ręce na piersi. Eksmąż chce ją odzyskać, a najlepszy przyjaciel wciela się w rolę jej narzeczonego. Chryste! Próbowała się uspokoić, ale… Najbardziej zaskoczyło ją to, że dotyk Reese’a sprawił jej tak wielką przyjemność.
- Rolę narzeczonego? Nie sądzisz, że to lekka przesada?
- Nie. Facet jest uparty. Z takimi trzeba postępować stanowczo, oni nie rozumieją subtelnych aluzji.
- Poinformowanie go o naszym narzeczeństwie i zatrzaśnięcie przed nim drzwi trudno zaliczyć do subtelnych aluzji.
Reese puścił do niej oko.
- Nie musisz mi dziękować.
Zacisnęła pięści. Przyjaźń przyjaźnią, ale niekiedy ten jej przyjaciel bywał irytujący. Oczywiście zawsze miał dobre intencje, ale czasem odzywał się w nim samiec alfa, a wtedy rozum znikał.
- Wypij kawę, zanim wystygnie. – Wskazał kubek.
- Mam ochotę wylać ci ją na głowę – mruknęła.
- Och, kotku, czy tak się traktuje narzeczonego? Bądź grzeczna, bo ci nie kupię pierścionka.
- Wiesz, że Chris wszystko wygada? Ani ty, ani ja nie jesteśmy anonimowymi ludźmi.
Reese był miliarderem, który przejął rodzinny biznes i stał się gwiazdą internetu, ona zaś była znaną influencerką i felietonistką jednego z najbardziej popularnych czasopism w kraju. Informacja o ich zaręczynach nie przejdzie bez echa.
- Kto by się przejmował opinią publiczną? – Reese wzruszył ramionami. – Zresztą poczekajmy. Może Chris nikomu nic nie powie, a może sami będziemy musieli nagłośnić sprawę. Zobaczmy, jak się sytuacja rozwinie. Jaki chcesz mieć kamień w pierścionku?
Josie potrząsnęła głową.
- Do tej rozmowy potrzebuję wina. – Ignorując śmiech przyjaciela, skierowała się do kuchni.
Stojąc przy lodówce, zerknęła na Reese’a, który siedział na wiklinowej kanapie i wpatrywał się w horyzont. Wcześniej zaczął coś mówić o wyjeździe do Tennessee. Że był to wyjazd prywatny, nie służbowy.
Skoro nie chodziło o kobietę, to o co? Nie prowadził bujnego życia towarzyskiego. Kolacje, na których bywał, miały związek z pracą. W dodatku większość odbywała się w jego restauracji.
Harował jak wół – i to mówiła jedna z najbardziej poczytnych felietonistek „Cocktails & Classy”. Ona również pracowała codziennie, od rana do wieczora, ale przynajmniej robiła to w domu, a do Atlanty, gdzie mieściła się redakcja pisma, jeździła tylko wtedy, gdy zachodziła taka konieczność. Reese natomiast podróżował non stop, poszukując nowych pomysłów na restauracje.
Josie nalała sobie kieliszek białego wina i wyszła z powrotem na dwór. Uwielbiała morską bryzę. Drzwi na taras zawsze miała rozsunięte. Właśnie widok na wodę i taras zaważyły na jej decyzji o kupnie tego domu.
- Możesz mi wyjaśnić, co w ciebie wstąpiło? – spytała, siadając naprzeciwko Reese’a.
- We mnie? Nic. Chciałem ci pomóc.
Wypiła łyk, odstawiła kieliszek i pochyliwszy się, wbiła wzrok w twarz Reese’a.
- Potrafię toczyć własne bitwy.
- W ogólne ich nie powinnaś toczyć. Chris nie powinien ci się naprzykrzać.
Doceniała to, że gotów był ją wspierać, ale nie potrzebowała obrońcy. Jego zerwane zaręczyny i jej nieudane małżeństwo uświadomiły jej, że nie ma się do czego spieszyć. Nigdzie nie jest napisane, że kobieta musi wyjść za mąż przed trzydziestką ani że w ogóle musi stanąć przed ołtarzem.
Podejrzewała jednak, że Reese’owi zależy na założeniu rodziny. Któregoś pięknego dnia spotka kobietę, z którą będzie chciał spędzić życie.
Ta myśl oraz wspomnienie ręki Reese’a na jej biodrze trochę ją zaniepokoiły. Wciąż czuła ciepło w miejscu, gdzie jej dotykał.
W leżącej na stole komórce rozległ się dźwięk esemesa. Równocześnie spojrzeli na wyświetlacz. Na widok nazwiska Reese zaklął pod nosem.
- Jeszcze się kretyn łudzi? Mimo że zatrzasnąłem mu przed nosem drzwi?
Josie nie sięgnęła po telefon. Później przeczyta tę wiadomość. Lub nie.
- Może powinnam była z nim chwilę porozmawiać?
- Nie. Ilekroć to robisz, w niego wstępuje nadzieja. Musisz zerwać wszelki kontakt.
Miał rację, ale nie chciała być nieuprzejma. Wiele razy w ciągu sześciu miesięcy, jakie minęły od rozwodu, mówiła Chrisowi w sposób miły i kulturalny, że do niego nie wróci. Czy rozwód nie oznacza końca? Dlaczego Chris nie chce ustąpić?
Może dlatego, że jest przeciwny ich rozstaniu?
- Nie martw się – dodał Reese. – Odczepi się, kiedy zobaczy nas razem w mieście i kiedy przejeżdżając koło twojego domu, będzie widział mój samochód.
Josie roześmiała się.
- Przecież się do mnie nie wprowadzisz.
- A czemu nie? Mogę pracować zdalnie. Wprawdzie mam zaplanowanych kilka wyjazdów, ale teraz ty jesteś moim priorytetem. To którą sypialnię mogę zająć?
- Chyba żartujesz!
Błysnął zębami w uśmiechu, a jej przebiegł po krzyżu dreszcz podniecenia. Skarciła się w duchu; nie powinna tak reagować.
- Nie żartuję, kotku.