Rajd po miłość
Przedstawiamy "Rajd po miłość" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS.
Brody Palmer, kierowca wyścigowy, kończy karierę. Tak mówi prasa, w istocie jest to jedynie umowa między Brodym a sponsorem, który nakazuje mu przez rok się ustatkować. Brody zaszywa się w swoim domu. Któregoś dnia odwiedza go Hanna, dawna kochanka. Właśnie rzuciła pracę i zapragnęła żyć kolorowo. Marzy, by Brody nauczył ją odwagi, także w seksie. Brody proponuje jej układ korzystny dla obu stron...
Fragment książki
- Nie godzę się na żadną emeryturę – stwierdził kategorycznie Brody. – Kazałeś mi to rozważyć. Moja odpowiedź brzmi nie.
Jud Harris, rzecznik prasowy sponsora, dzięki któremu przez minione pięć lat Brody brał udział w wyścigach, nachylił się.
- Obawiam się, że po skandalu w klubie nie masz wyboru. Musisz się zastosować do zaleceń.
Zastosować się. Brody zacisnął pięści pod stolikiem. Próbował opanować złość.
- Mam dość zasobne konto. Stać mnie na sfinansowanie samochodu i załogi.
Pewnie musiałby opróżnić konto do czysta, ale przez rok czy dwa dałby radę, do chwili znalezienia sponsora.
Gdyby go znalazł.
- Daj spokój, Brody. Jeśli my cię opuścimy, mniejsi sponsorzy pójdą naszym śladem. Przez lata na wiele rzeczy patrzyliśmy przez palce, ale teraz musimy ograniczyć straty. Prosimy cię tylko, żebyś przez jakiś czas przeczekał w ukryciu, żebyś się trzymał z dala od kłopotów i kolumn plotkarskich.
Brody zmełł w ustach przekleństwo. Wiedział, że Jud ma rację. Sponsoring to coś więcej niż pieniądze, sponsorzy współtworzą wizerunek zespołu. Budzą zaufanie.
- Mówiłem ci, czemu się tam znalazłem…
- Nieważne, co się naprawdę wydarzyło. Liczy się, jak to przedstawiono w mediach.
Brody wstał, by zyskać dystans, nim straci cierpliwość. Wiedział, że Jud mówi prawdę, i to właśnie go dręczyło.
Znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Chciał pomóc żonatemu przyjacielowi, który do niego zadzwonił z modnego klubu zbyt pijany, by usiąść za kierownicą. Paparazzi, którzy stale czekają na jakiś skandal, ujrzeli, jak Brody wychodzi z klubu o trzeciej w nocy.
Media go osądziły, nie miał okazji wyjawić powodu swojej obecności w klubie, w każdym razie publicznie. Nie chodziło mu nawet o krycie przyjaciela, który nie powinien był się tam znaleźć, ale o trójkę jego dzieci, które nie powinny zobaczyć pijanego ojca w telewizji czy gazecie.
Przez lata Brody zasłużył na opinię playboya, więc wiedział, że zostanie to uznane za kolejny rozdział w historii Szalonego Brody’ego Palmera.
Jud wziął jego milczenie za namysł i dalej naciskał.
- Poza tym nikt nie każe ci tego rzucić. Prasa ma uznać, że zrezygnowałeś. To zwiększy zainteresowanie. Fani cię kochają. Będą za tobą tęsknić i zechcą, żebyś wrócił. Wtedy wrócisz, a my zbudujemy napięcie. W wielu dyscyplinach sportu tak się działo.
- A co mam robić w międzyczasie?
- Znajdź jakąś miłą dziewczynę, ożeń się, a przynajmniej zaręcz. Później możesz z nią zerwać. Za dwa sezony urządzimy ci wielki powrót. Ludzie są teraz bardziej rodzinni, czasy się zmieniają. Twój styl życia… Cóż, musimy chronić markę – rzekł stanowczo Jud.
Brody bał się, że głowa mu pęknie, kiedy Jud perorował. Za kierownicą myślał tylko o pracy, lecz w życiu kierował się własnymi zasadami. Robił, co chciał, aż do tej pory.
Jego życiem były wyścigi samochodowe. Myśl, że mógłby to stracić… Nie może do tego dopuścić.
Wsparcie sponsora ma wpływ na cały zespół, nie tylko na niego. Chodzi o reputację i przyszłość wielu osób. Może za jakiś czas znajdą inną pracę, ale nie od razu i nie wszyscy.
- Będziecie nadal płacić członkom zespołu?
- Przez cały sezon, ale nie mogą znać prawdy. To będzie część naszej umowy. Gdyby to wydostało się na zewnątrz, wtedy z umowy nici. Rozumiesz?
Brody skinął głową.
- Uwierz mi – ciągnął Jud – uda się. Musisz tylko zmienić zachowanie. Dziesięć lat temu uszłoby ci to na sucho, teraz ludzie raczej tego nie akceptują.
Więc przez rok nie będzie się ścigał i ma wszystkich okłamywać. Świetnie to rozumiał, ale mu się to nie podobało. Pewnych granic nie przekraczał. Nie sypiał z mężatkami, nie kłamał i dotrzymywał obietnic. Miał dość innych wad, którym zawdzięczał stałą obecność w mediach. Te trzy przykazania były święte.
Czuł wewnętrzny sprzeciw, ale musiał myśleć o zespole. To tylko jeden sezon, potem wróci silniejszy niż dotąd.
Już on się o to postara.
- Dobra. Przygotuj dokumenty.
Brody wyszedł, nie czekając na odpowiedź Juda, ale gdy stanął przed biurowcem w centrum Manhattanu, poczuł się zagubiony. Wmieszawszy się w tłum przechodniów, pomyślał: Co ja, do diabła, pocznę z sobą przez ten rok?
Hanna Morgan siedziała w kiepsko oświetlonym barze w Atlancie. Na stoliku przed nią po lewej stronie stał nietknięty talerz z żeberkami, po prawej butelka piwa, a na wprost otwarty laptop. Sfrustrowana odsunęła laptop, zamieniając go miejscami z talerzem.
Dwa miesiące temu rzucenie posady księgowej wydawało jej się świetnym pomysłem, teraz miała poważne wątpliwości. Spytała szefa, dlaczego wciąż pomija się ją przy awansach w firmie, której oddała wszystko, co najlepsze.
- Jest pani zbyt rozważna, żeby zająć się większymi klientami, Hanno – powiedział jej szef. – Oni potrzebują kogoś, kto potrafi myśleć niekonwencjonalnie, znajdować twórcze rozwiązania.
Zbyt rozważna? Nie wiedziała, że rozwaga i odpowiedzialność to coś złego w zarządzaniu pieniędzmi. No więc im pokazała. Rzuciła pracę. Trudno to nazwać rozważnym zachowaniem, prawda? Podobnie jak jazdę po kraju w poszukiwaniu nowych celów i nowej pracy. Właśnie teraz zachowywała się kompletnie nierozważnie.
Zlizała z palców sos, a potem znów sięgnęła do talerza. Pracując nad blogiem, nie zjadła lunchu. Wielka Przygoda Hanny, na którą tak liczyła, jak dotąd trochę ją rozczarowała. Owszem, starała się, ale przygoda i ryzyko nie leżały w jej naturze.
Spojrzała na parę komentarzy pod blogiem.
Ładne. Miłe. Było też pytanie, czy ma jakieś swoje zdjęcia i kiedy przyjedzie do pewnego miasta.
Uff. Nie takiej przygody szukała.
Niestety, choć aktywnie uczestniczyła w mediach społecznościowych i prowadziła blog, nie miała wielu komentarzy. Ale w końcu wciąż jest tam nowa. Potrzeba czasu, by się wybić.
Z westchnieniem odsunęła talerz i przysunęła laptop. Może przynajmniej dokończy zadanie internetowego kursu pisania. Lata pracy w księgowości zubożyły jej język.
Gdy skupiła się na pracy, ktoś zajął miejsce naprzeciwko niej.
- Nie lubi pani żeberek?
Przystojniak z południowym akcentem i szelmowskim uśmiechem patrzył na nią pytająco.
- No nie, są wspaniałe – odparła, a potem na jego obcisłej koszulce zobaczyła nazwę baru.
- Pomyślałem, że spytam, kiedy odsunęła pani talerz. Muszę mieć pewność, że klienci są zadowoleni, zwłaszcza tacy ładni klienci. – Puścił do niej oko, a Hanna się zaśmiała.
Przystojniał z nią flirtował. Nagle straciła zainteresowanie blogiem.
- Dzięki. – Skrzywiła się w duchu, że tak beznadziejnie flirtuje.
- Jestem Jarvis. – Wyciągnął rękę. – Pracuje pani w okolicy? A może jest pani studentką uniwersytetu?
Hanna ujęła jego dłoń, ciepłą i silną, ale nie dominującą. Przez moment pozwoliła mu trzymać się za rękę, a delikatny uścisk na koniec bardzo jej się spodobał.
- Nie, nie jestem też fotoreporterką. Ale chciałabym. Już w college’u chciałam się tym zająć, ale jakoś nie wyszło. Więc teraz podróżuję po kraju, prowadzę blog. Staram się rozwinąć, wie pan… – Zdała sobie sprawę, że bajdurzy i urwała, by nie wyjść na idiotkę. Przecież Jarvisa nie obchodzi historia jej życia.
- Więc jest tu pani przejazdem? – spytał z większym zainteresowaniem.
Oczywiście nie szukał stałego związku, tak jak ona. Już miała odpowiedzieć, kiedy jej uwagę przykuł obraz na jednym z umieszczonych w barze telewizorów.
Brody. Wizerunek championa wyścigów samochodowych na wielkim ekranie zaparł jej dech. Zdawało się, że zawsze i wszędzie coś jej o nim przypomina. Okładka magazynu, wiadomość w telewizji albo fan w koszulce z jego numerem, choć już pół roku wcześniej zrezygnował z wyścigów.
Nie słyszała głosu, ale zdjęcia pochodziły sprzed roku, tuż po tym, gdy ich drogi się rozeszły. Na ekranie pojawiły się nazwiska pięciu kierowców, którzy ostatnio opuścili tor wyścigowy.
- Lubi pani wyścigi? – spytał Jarvis.
Oderwała wzrok od ekranu.
- Och nie, nie za bardzo. On… to znajomy. Ale dawno się nie widzieliśmy.
- Ma pani interesujących znajomych.
Miała. Spędziła z Brodym Palmerem szalony miesiąc, to było jedno z najlepszych doświadczeń w jej życiu. Prawdę mówiąc, jej jedyna przygoda.
Uśmiechnęła się do Jarvisa, starając się nie myśleć o Brodym. Nie miała wiele doświadczenia w podrywaniu mężczyzn w barze, podobnie jak w byciu podrywaną, ale teraz chciała to zmienić. Skupiła się na Jarvisie. Siedział przed nią żywy, nie był obrazem na ekranie ani wspomnieniem. Może ten seksowny barman dostarczy jej nowych szalonych wspomnień?
- Chciałam jutro wyjechać, ale chyba mogę jeszcze zostać – rzekła i wypiła łyk piwa, zerkając na Jarvisa.
Kwadrans później całowali się w jego biurze. Okazało się, że Jarvis był właścicielem baru, co było dodatkowym bonusem, bo w gabinecie miał wygodną skórzaną kanapę i duże biurko. Oczami wyobraźni Hanna widziała ich na obu meblach.
Jarvis był szybki, a Hanna mu na to pozwoliła, by usunąć wspomnienie o twarzy Brody’ego, którą widziała na ekranie. Ale było już za późno.
Myślała wyłącznie o Brodym. Czym się zajął po odejściu na sportową emeryturę? Zastanawiała się, czy się z nim skontaktować, ale uznała, że to nie byłoby mądre.
Kiedy wargi Jarvisa powędrowały niżej, odpłynęła myślami. A może Brody miałby ochotę spotkać się z dawną znajomą? Może… pomógłby jej wyjść z kryzysu? Byłby bohaterem pierwszej prawdziwie ekscytującej historii w jej blogu? A gdyby odmówił?
- Hanno? – Seksowny głos Jarvisa przywrócił ją do rzeczywistości. Cofnął się i spojrzał na nią pytająco, świadomy, że myślami była gdzieś daleko.
- Wybacz, nie powinnam tego robić. Musimy przestać.
- Co? – spytał zbity z tropu. – Czy zrobiłem coś…
- Nie, to moja wina. Jestem rozkojarzona. Ja tylko… muszę iść.
Jarvis wypuścił ją z objęć, a ona znów przeprosiła, ledwie widząc jego osłupiałą minę, bo już sobie wyobrażała spotkanie z Brodym. Gdyby zdołała zamieścić na blogu kilka jego zdjęć, to by jej ułatwiło wejście na ten rynek. Brody już się nie ścigał. Informacja o jego planach przyciągnęłaby czytelników do jej bloga.
Czemu miałby odmówić? Rozeszli się w zgodzie, trzeba tylko zdobyć się na odwagę. Poprawiła ubranie i przez kuchnię wyszła do baru, przekonując sama siebie, że postępuje słusznie.