Sekretne motywy lorda Sinclaira
Lord Lucas Sinclair powinien wyrzucić ten dziwaczny liścik, a jednak posłuchał tajemniczego wezwania. Na miejscu spotkania zastaje pannę Olivię, rozgorączkowaną entuzjastkę teorii spiskowych. Nie zamierza słuchać jej opowieści, nie życzy sobie śledztwa w sprawie śmierci ojca. A gdy jeszcze dowiaduje się, że Olivia pozyskuje informacje, udając medium, najchętniej wsadziłby ją do powozu i odwiózł do domu. Jednak Olivia jest uparta, wie, że wrodzona ciekawość każe Lucasowi przynajmniej sprawdzić, na ile wiarygodne są jej podejrzenia...
Fragment książki
Krew dudniła Olivii w uszach, odbijając się echem w pustce kościoła pod wezwaniem świętej Małgorzaty. Celowo wybrała godzinę, kiedy w kościele mogło być niewiele osób, ale nie spodziewała się, że będzie pusty. I ciemny.
Z pewnością gdyby zawołała, ktoś by usłyszał, prawda? Hans Town nie było modną częścią Londynu, ale za to szacowną. A może najlepiej było po prostu podkulić ogon i uciec...
Za późno.
Mężczyzna wyłonił się z ciemności na dalekim końcu nawy. Obszerny płaszcz unosił się wokół niego jak skrzydła. Nie zdziwiła się, że nazwali go Grzesznym Sinclairem. Kiedy ruszył w jej stronę szybkim, płynnym ruchem, a ona zauważyła jego czarne jak smoła włosy i wyraziste rysy, zrozumiała to przezwisko.
– Panie Sinclair, dziękuję za przybycie – powiedziała, gdy zatrzymał się przed nią, wyciągając z kieszeni płaszcza kartkę papieru.
– Nie dziękuj, to nie jest wizyta towarzyska. To pani wysłała tę osobliwą notatkę?
– Tak. Lordzie Sinclair…
– Czego chcesz i dlaczego, do diabła, musiałaś wybrać tak niewygodną lokalizację?
– Jest wygodna dla mnie. Lordzie Sinclair, ja...
– Nie widziałem tu innego powozu. Jak pani przyjechała?
Zamrugała. Nawet nie zaczęła, a już traciła kontrolę nad sytuacją.
– Jakie to ma znaczenie? Lordzie Sinclair, ja...
– To ma znaczenie, ponieważ wolę wiedzieć, z czym mam do czynienia, kiedy spotykam się z głupią panną w pustym kościele pośrodku niczego. Jeśli to jakiś plan, by mnie usidlić, powinienem cię ostrzec, że pomyliłaś się w doborze ofiary...
Zakłopotanie Olivii zniknęło.
– Myślisz, że sprowadziłam cię tutaj, żeby cię usidlić? Boże, jest pan taki próżny!
Jego oczy zwęziły się, a ona poczuła strach. Być może drwina nie była najlepszym pomysłem.
– Lordzie Sinclair... – zaczęła ponownie i zawahała się. Wzięła kolejny głęboki oddech. – Lordzie Sinclair.
– Znam swoje imię – powiedział niecierpliwie. – Aż nazbyt dobrze. Przestań je powtarzać i przejdź do sedna.
– Mam pewne informacje na temat twojego ojca.
– Tak jak ja, i bardzo niewiele z nich jest dobrych. Co z tego?
– Mam dowody, które rzucają nowe światło na okoliczności jego śmierci. Możliwe, że nie wszystko było tak, jak się to przedstawia.
– Podnieś woalkę.
– Dlaczego?
– Ponieważ lubię widzieć twarze ludzi, którzy mnie okłamują.
Olivia zawahała się. Po chwili podwinęła gruby koronkowy welon przymocowany do kapelusza. Ciemne oczy Sinclaira studiowały jej twarz z lekką kpiną i wzgardą.
– Nie wyglądasz na głupią. A teraz zacznijmy od nowa. Dlaczego mnie tutaj wezwałaś?
– Mówiłam ci, że mam pewne informacje na temat okoliczności śmierci twojego ojca.
– Rozumiem. A czego chcesz w zamian za te tak zwane informacje?
Zawahała się.
– To zależy.
– Niezbyt mądre podejście do negocjacji. Powinnaś od razu określić, ile są warte twoje kłamstwa. Albo ile jestem według ciebie wart ja.
– Ale właśnie to próbuję ustalić.
Roześmiał się, niskim ciepłym śmiechem, który jednak jej nie uspokoił.
– Chcesz listę moich aktywów? Jesteś zdecydowanie najbardziej nieudolną szantażystką, z jaką się spotkałem, moja droga, a spotkałem już kilkoro.
– Nie mówiłam o twojej zasobności – odpowiedziała chłodno. Wiedziała, że będzie trudnym rozmówcą, ale nie przewidziała, że również irytującym. Nie była wcale pewna, czy chce mieć do czynienia z tym człowiekiem.
– Przychodzi mi do głowy tylko jedna dziedzina, w której mogłabym się przydać, ale jest tu trochę zimno. Mam powóz czekający na zewnątrz, więc jeśli chcesz...
– Nie, nie chcę! – wykrzyknęła, nie mogąc powstrzymać irytacji. Naprawdę, gdyby tylko był cicho przez chwilę i pozwolił jej pomyśleć. Wiedziała, że nic dla niego nie znaczy, ale spodziewała się trochę większego zainteresowania jej historią. Czy naprawdę w ogóle go nie obchodziła? Skoro tak, nie było sensu kontynuować. Tyle że ona bardzo potrzebowała pomocy. Mercer, jej zarządca, był skarbem, ale działał tylko wtedy, gdy mówiono mu dokładnie, co ma robić, a ona nie wiedziała, w którą stronę go skierować.
– Czy jesteś pewna? Jesteś urokliwa, nie miałabym nic przeciwko temu, żeby zobaczyć, jak daleko...
– Och, czy mógłbyś być cicho? Muszę się skupić. Nie miałam pojęcia, że będziesz tak irytujący!
Przynajmniej to wymazało kpiący uśmiech z jego twarzy. Czekała na gniew, żałując, że nie trzymała języka za zębami, ale on tylko ujął ją za łokieć, kierując w stronę wyjścia.
– Chodź ze mną.
– Nie, puść mnie!
Jej zmieszanie przerodziło się w panikę. Wyrwała rękę z jego uścisku. Podniósł ręce i zrobił krok do tyłu.
– Uspokój się. Nie skrzywdzę cię, ale tu jest za zimno. Jeśli chcesz ze mną porozmawiać, możesz to zrobić w powozie. Jeśli nie, to dobranoc.
Jego słowa były spokojne, ale szybki krok, gdy kierował się do wyjścia, dawał do zrozumienia, że nie żartował. Olivia wpatrywała się w jego oddalającą się postać z nienawiścią, która ją zdumiewała. Kusiło ją, by zacząć krzyczeć, ale zamiast tego napełniła płuca zimnym powietrzem, opuściła woalkę i ruszyła za lordem Sinclairem.
Dotarła do drogi i przez chwilę pomyślała, że jest za późno, ale wtedy zobaczyła powóz na wąskiej uliczce obok kościoła. Sinclair bez słowa otworzył drzwi powozu.
Musiała być szalona, skoro rozważała wejście do powozu z Grzesznym Sinclairem. Szalona, zdesperowana albo głupia. Cóż, była zdesperowana.
– Lordzie Sinclair, czy moglibyśmy...
Westchnął i wsiadł do powozu.
Chwyciła spódnice i poszła w jego ślady. Po wejściu do środka wcisnęła się tak daleko w kąt, jak tylko mogła. Rzucił w jej stronę pled.
– Przestań się zachowywać jak wściekły kociak. Przykryj się, zanim zamarzniesz. Twój płaszcz jest nieodpowiedni na taką pogodę. Masz dziesięć minut, żeby opowiedzieć swoją historię.
Złożyła ręce i zaczęła:
– Mój ojciec chrzestny, Henry Payton, został znaleziony martwy. Konstabla wezwała kobieta o nazwisku Marcia Pendle, która twierdziła, że jest kochanką Henry’ego i że zmarł podczas... No cóż, w łóżku. Wiem jednak, że nie jest ona szacowną wdową, za jaką się podaje, ale kurtyzaną w lokalu na Catte Street . Zapłacono jej za złożenie tego oświadczenia. Jestem pewna, że nie była kochanką mojego ojca chrzestnego.
–To lojalne z twojej strony, choć naiwne. Ale jak ta nikczemna, choć banalna historia ma się do mojego ojca?
– Cóż, nie ma, nie bezpośrednio. Przynajmniej na razie nie. Ale wśród rzeczy, które mój ojciec chrzestny zostawił w wynajętym domu, gdzie zmarł, były listy napisane do niego przez pana Howarda Sinclaira. Była też notatka, która brzmiała: „Jeśli to prawda, Howard Sinclair został skrzywdzony i coś trzeba z tym zrobić”. Pod spodem napisał imię Jasper Septimus i podkreślił je kilka razy. Nie wiem, czy istnieje jakiś związek między tą notatką a jego śmiercią i kłamstwami Marcii Pendle. Listy wydają się korespondencją biznesową i nie mam pojęcia, kim jest Jasper Septimus. Wiem, że to wszystko jest zagmatwane, ale musiałam sprawdzić, czy może pan rzucić jakieś światło na tę sprawę.
Słuchał z tym samym drwiącym spokojem, z jakim zbył ją wcześniej, jakby oglądał mierną sztukę. W końcu przemówił.
– Przyznaję, masz bardzo żywą wyobraźnię. Pozwól mi sprawdzić, czy udało mi się nadążyć za fabułą. Przepraszam, dwiema połączonymi fabułami, zupełnie jak w wodewilu. W pierwszej z nich ktoś płaci kurtyzanie za kłamliwe stwierdzenie, że jest kochanką twojego ojca chrzestnego. Prawdopodobnie po to, by ukryć okoliczności jego śmierci, które, jak się domyślam, były co najmniej upokarzające. W drugim ojciec chrzestny rozmyśla nad przeszłością i dochodzi do zaskakującego wniosku, na podstawie słów Jaspera Septimusa, którego imię jest obelgą samą w sobie, że mój ojciec został skrzywdzony. I ta rewelacja być może ma coś wspólnego z pierwszą opowieścią. Czy tak to wygląda w twoich fantazjach?
Widać było, że jest człowiekiem zimnym, ale spodziewała się usłyszeć emocje w jego głosie, gdy mówił o śmierci ojca. Nie było nic.
– Nie wymyśliłam tego. To prawda.
– I co z tego?
– Co z tego? – zapytała zszokowana.
– Fakty, które podałaś, nie znaczą wiele, prawda? Na pewno nie mówią o morderczym spisku, który obejmuje dziesięciolecia. Bardziej prawdopodobne jest to, że ty lub ta kobieta próbujecie wyłudzić ode mnie pieniądze. Uznałyście, że pragnę zyskać wiedzę na temat haniebnej śmierci mego ojca. Zapewniam, że nie mam takiej potrzeby. W rzeczywistości, jak być może zauważyłaś, nie kieruję się sentymentami.
– Ignorujesz kolejną możliwość, mój panie.
– Oświeć mnie zatem. Przyznaję, że jestem ciekawy, co twój dość wyjątkowy umysł wyczaruje w następnej kolejności. Jesteś bardzo osobliwą dziewczyną, wiesz?
– Nie jestem dziewczyną. Mam prawie dwadzieścia cztery lata! – Natychmiast pożałowała swojego wybuchu, gdyż rozbawienie w jego oczach pogłębiło się. Za każdym razem dawała się złapać na haczyk. To ona powinna kontrolować sytuację, a jednak pozwoliła mu przejąć stery. Zdjęła pled, kładąc go na siedzeniu obok siebie. – Dobranoc, lordzie Sinclair. Nie będę marnować więcej pańskiego czasu. Najwyraźniej nie jesteś zainteresowany tym, co mam do powiedzenia.
Choć była bliżej drzwi powozu, nie zdążyła nawet sięgnąć klamki, zanim znalazła się tam jego ręka.
– Nie pogrywaj ze mną – powiedział miękko. – Nie dam się nabrać. A już na pewno nie dwudziestoczterolatce, która lubi tajemnice. Zostało ci pięć minut.
– Więc słuchaj, zamiast być taki... napastliwy! To jest dla mnie ważne, a ty ciągle... – Głos jej zadrżał, trzęsła się z zimna i zmęczenia. Przyciągnęła pled i wtuliła dłonie w jego ciepło, czując się jak idiotka. Sinclair nie odezwał się, tylko stuknął w ścianę powozu, który od razu ruszył. Olivia sapnęła i ponownie sięgnęła do drzwi, ale on wysunął rękę, powstrzymując ją.
– Uspokój się. Nie dotknę cię i zabiorę, gdziekolwiek poprosisz, gdy już skończymy. Ale choć nie dbam o wiele, dbam o moje konie i nie będę ich trzymać bez ruchu na tym zimnie. W porządku?
Kiwnęła głową.
– Dobrze. Jak masz na imię? – zapytał.
– Mój ojciec chrzestny nazywał się Henry Payton.
– Pytałem o twoje imię, nie jego.
– Olivia. Olivia Silverdale.
– Olivia Silverdale. Brzmi równie fantazyjnie, jak twoja opowieść. A teraz zacznij od początku. Kim jest ta Marcia Pendle i jak ją wyśledziłaś?
– Mówiłam. Marcia Pendle pracuje w... domu złej sławy na Catte Street.
– Catte Street. Madame Bernieres?
Podniosła pogardliwie brew. Oczywiście znał londyńskie burdele.
– Ta kobieta mówi o sobie Genevieve, ale tak naprawdę jest Marcią Pendle z Norfolk.
Potrząsnął krótko głową. Gdy nie szydził ani nie złościł się, wyglądał bardziej ludzko, ale nie mniej niepokojąco.
– A więc Marcia Pendle to Genevieve. Jak i dlaczego ją wyśledziłaś i dlaczego, na Boga, powiedziała ci, że była zamieszana w śmierć twojego ojca chrzestnego?
– Wyśledziłam ją, ponieważ mój zarządca, pan McGuire, był obecny na przesłuchaniu w sprawie śmierci Henry’ego. Podobno Marcia wspięła się na wyżyny aktorstwa. Mówiła o długoletnim związku, o schadzkach w wynajętym domu, w którym Henry zmarł. Mój zarządca ją śledził i odkrył jej prawdziwą tożsamość i zawód. Odkrył również, że jest bardzo przesądna i co tydzień odwiedza cygańską wróżkę w pobliżu Bishopsgate, która w rzeczywistości nazywa się Sue Davies i jest z Cardiff. Poszłam więc do panny Davies...
– Poszłaś do Bishopsgate, aby odwiedzić wróżkę?
– Tak. A po tym, jak trochę porozmawiałyśmy, zapłaciłam Cygance Sue, jak się nazywa, aby kazała Marcii skonsultować się z okultystą.
– Co? – zapytał zszokowany.
– Nigdy o nich nie słyszałeś? Najwyraźniej są ostatnio dość popularni. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na komunikację ze zmarłymi bliskimi. W każdym razie Sue powiedziała mi, że Marcia ma obsesję na punkcie niejakiego George’a, którego kochała, i że poprosiła Sue...
– Poczekaj chwilę... Do diabła, nieważne. Pytania na koniec.
– Dziękuję. Więc kazałam mojemu człowiekowi wynająć dom w niepozornej części miasta, a Sue Davies pomogła mi przygotować scenę, że tak powiem. Podobnie jak Marcia Pendle była kiedyś aktorką, pomogła mi zdobyć odpowiednie ubrania i przedmioty. Następnie wysłała Marcię do mnie, a ja przesłuchałam ją na temat relacji z Henrym.
– Dobry Boże. Moja wyobraźnia przestaje to obejmować. Więc jesteśmy teraz na etapie knowań między udawaną okultystką z Yorkshire, francuską madame z Norfolk i fałszywą Cyganką z Walii. Urocze. Kontynuuj.
– Skąd wiesz, że jestem z Yorkshire?
– Mam ucho do akcentów. Kontynuuj.
– Dobrze. Podczas tej sesji Marcia Pendle ujawniła, że nigdy nawet nie spotkała Henry’ego.
Znowu podniósł rękę.
– Ujawniła. Naprawdę uważasz, że powiedziała ci prawdę?
– Tak sądzę. Mówiłam, że jest bardzo przesądna. Powiedziałam jej, że człowiek, do którego chce dotrzeć, nie spotka się z nią, jeśli ona nie ujawni wszystkiego i nie oczyści swojej duszy.
– Naraziłaś się kobiecie, która według ciebie może być zamieszana w morderstwo? A ona wierzyła, że młoda dziewczyna otworzy dla niej bramę do zaświatów? Nie wiem, która z was jest bardziej szalona...
– Oczywiście nie pokazałam jej twarzy. Byłam mocno zawoalowana i miałam na sobie dość wyzywającą sukienkę, którą dała mi Sue. Nawet zaproponowała, że będzie odgrywać rolę okultystki zamiast mnie, ale to ja musiałam zadawać pytania.
– Widzę – powiedział ostrożnie – że miałem rację co do twojej wybujałej obraźni. Jednak najwidoczniej władze nie mają problemu z tym, że Marcia Pendle jest kurtyzaną, ani z tym, że ich okłamała.
– Najwyraźniej istnieją różne stopnie deprawacji.
– To prawda. Więc wracając do twoich odkryć, zakładam, że zapytałaś, kto zapłacił za to oszustwo?
– Oczywiście. I tu się pogubiłam. Wyjawiła, że nazywał się Eldritch, ale była tak zaabsorbowana komunikacją z Georgem, że wpadła w histerię. Poczułam się okropnie i przerwałam sesję, mówiąc, że George jest przywoływany z powrotem, ale możemy spróbować ponownie za kilka dni, gdy się uspokoi.
– I ona to kupiła?
– Najwyraźniej George nigdy nie przepadał za płaczącymi kobietami, bo moje słowa utwierdziły ją w przekonaniu co do moich zdolności. Więc widzisz, muszę się dowiedzieć, kim jest ten pan Eldritch, ale pan Mercer nic nie wskórał i nie mam pojęcia, co dalej.
– Zaskakujesz mnie. Ale zanim przejdziemy do pana Eldritcha, w pierwszej kolejności jestem ciekawy, skąd pewność, że nie była kochanką twojego ojca chrzestnego?
– Po prostu wiedziałam. I miałam rację.
– Intuicja?
Sardoniczny ton powrócił, a ona wzruszyła ramionami. Powiedziała mu już wystarczająco dużo. Nadszedł czas by zobaczyć, czy w ogóle będzie przydatny, czy też po prostu uzna ją za ekscentryczkę.
– Pomożesz czy nie?
– Pomóc w czym?
– Dowiedzieć się, kim jest ten Eldritch i dlaczego zapłacił za zniesławienie mojego ojca chrzestnego. No i czy ma to związek z podejrzeniami Henry’ego odnośnie śmierci twojego ojca.
– Dlaczego?
– Dlaczego? – Wyrzuciła w górę ręce w geście niedowierzania. – Ponieważ ja nie będę spokojnie patrzeć, jak ktoś rujnuje ludziom życie. Moja matka chrzestna, pani Payton, jest w szoku i cierpi nie tylko z powodu utraty jednego z najwspanialszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek znałam, ale z powodu odkrycia, że ją zdradził. Muszę dowiedzieć się, kto za tym stoi, i sprawić, by za to zapłacił. Niestety nie wiem, jak to zrobić.
Lucas zdusił westchnienie. Żałował, że nie wrzucił jej notatki do ognia, zamiast ulec ciekawości. Gdyby miał choć odrobinę rozsądku, odesłałby ją do domu. Prawdopodobnie była albo szalona, albo bardzo udatnie kłamała, a on nie miał czasu na roztrząsanie takich bzdur, był już spóźniony na spotkanie z wujem. Ale, jak zawsze powtarzał jego brat Chase, ciekawość kiedyś zaprowadzi go do piekła. Może i tak, jednak Chase był równie ciekawski.
Przez chwilę rozważał zabranie jej do wuja. Oswald przejrzałby wszystkie kłamstwa i prawdopodobnie ujawniłby ją jako sprytną oszustkę, którą była. Co prawda wuj był równie ciekawski, jak cała rodzina Sinclairów, ale nigdy nie ulegał na tyle sentymentom, by dać się oszukać. Lucas zwykle też nie, ale jakkolwiek nie przyznałby tego głośno, wzmianki o śmierci ojca wciąż burzyły jego spokój. Potrafił przejść nad większością spraw do porządku dziennego, ale w chwili, gdy wspomniała o jego ojcu, zawahał się. Tylko trochę, ale wystarczająco. Nie mógł odejść bez próby zrozumienia, co się dzieje, a to oznaczało, że musiał lepiej poznać naturę osobliwej dziewczyny siedzącej naprzeciwko niego.
Ale nie dzisiaj. Jakkolwiek wydawała się urażona jego oskarżeniami, jej głos i postawa zdradzały dobre pochodzenie, a każda chwila spędzona teraz w jej towarzystwie mogła im obojgu przysporzyć kłopotów.
– Gdzie mieszkasz?
– Dlaczego pytasz?
– Ponieważ, jakkolwiek mnie kusi, nie mogę zostawić cię w środku nocy samej na ulicy. Zakładam, że gdzieś mieszkasz. To może być wymyślona historia, ale ty wydajesz się zachęcająco cielesna.
Po raz pierwszy spuściła wzrok. Czyli zamierzała skłamać? Interesujące.
– Spinner Street.
– Spinner Street? Czy to nie jest obok kościoła, w którym wyznaczyłaś spotkanie?
– Tak.
– Coraz dziwniej. Czy ta smutna okolica jest teraz zaludniona przez okultystów? Pod jakim numerem odgrywasz swoje przedstawienie?
– Pod piętnastym. Ale... Czy to znaczy, że nie pomożesz? – zapytała, gdy stuknął w ścianę powozu, który zwolnił i zatrzymał się na pustej ulicy.