Sercowe sprawy
Przedstawiamy "Sercowe sprawy" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE.
Quinn Harper i Micaha Goulda łączy niezobowiązujący związek, który utrzymują w tajemnicy. Podczas ślubu Eden – przyjaciółki Quinn i siostry przyrodniej Micaha – Quinn niespodziewanie wyjawia publicznie, że ma z nim romans. Micah jest na nią wściekły i rozstają się w gniewie. Wkrótce jednak, gdy Quinn ulega wypadkowi, natychmiast zjawia się w szpitalu. Mają sobie wiele do powiedzenia o tym, co ich poróżniło, ale też o prawdziwych uczuciach, które ich łączą…
Fragment książki
Nigdy jej tego nie wybaczy. Ta świadomość przeszyła Quinn Harper niczym zimne ostrze sztyletu. Ale w każdej sekundzie mogło się rozpętać piekło, więc nie miała chwili do stracenia. Musiała coś zrobić. Teraz. Odsunęła na bok wszelkie wahania i wypaliła:
– Micah i ja sypiamy ze sobą. Od dawna.
Nagle zrobiło się zupełnie cicho. Nawet natura zamarła i ptaki nie ośmieliły się kontynuować beztroskich treli. Zimny cień położył się na barwnych kwiatach, których słodki zapach stał się nagle cierpki i duszący. Domyślała się zaskoczonych spojrzeń, jakie musieli na nią kierować, ale patrzyła tylko na jedną osobę. Micah Gould, mężczyzna, którego pragnęła do granic szaleństwa. Nic więcej, przekonywała samą siebie. Nie była przecież kimś, kto by chciał się unieszczęśliwiać niespełnioną miłością. Nie zamierzała angażować się w coś, co skończyłoby się złamanym sercem. Chodziło wyłącznie o seks w ramach przyjacielskiej znajomości. A dokładnie, znajomości z bratem najlepszej przyjaciółki. Plus korzyści.
Micah nie powiedział nic. Jego twarz była niczym wykuta z kamienia. Pojawił się jak zawsze, pełen energii nachodzącego sztormu, nienagannie ubrany, wzbudzając jej niekłamany zachwyt i uwielbienie. Musiał pewnie podróżować całą noc, by jak najprędzej dotrzeć na Gibraltar, ale jeśli był zmęczony czy zdenerwowany, to nie pokazał tego w najmniejszym stopniu. Zawsze taki był. Nadludzki w swojej doskonałości. Wyraz jego twarzy nigdy nie zdradzał, co czuł albo myślał. Mimo to Quinn wiedziała, że jest wściekły. Całe jego ciało znieruchomiało, zastygło. Przypominał diament, który z prozaicznego węgla w przepastnych czeluściach i pod naporem wieków staje się najtwardszym, najszlachetniejszym kamieniem na świecie, który może przeciąć wszystko.
– Dlaczego to robisz? – spytał. – Dlatego teraz? Dlaczego w ten sposób?
Jego głos brzmiał spokojnie. Zbyt spokojnie. Niczym pozornie niezmącona toń skrywająca piranie i inne krwiożercze potwory. „W ten sposób”, czyli przed jego przyrodnią siostrą, Eden, najlepszą przyjaciółką Quinn. A także jej świeżo upieczonym mężem Remym, który był śmiertelnym wrogiem Micaha. Oraz przed siostrą Remy’ego, młodziutką Yasmine, wpatrującą się w nich z niedowierzaniem. Cała trójka wyraźnie starała się oswoić z tym, co właśnie usłyszeli. Quinn zrobiła to dla Micaha, choć oczywiście on o tym nie wiedział. Być może nigdy do końca nie zrozumie, dlaczego to zrobiła. Kolejne pęta tajemnic zaciskały się wokół niej tak mocno, że ledwie była w stanie oddychać. A pod tymi tajemnicami znajdowała się prawda tak bolesna, że musiała powstrzymać Micaha za wszelką cenę przed próbą dotarcia do niej. Nie był na nią gotowy. Mogła go zniszczyć. Gdyby się wydało, że siostra Remy’ego, przyrodnia siostra, jest także jego siostrą… Że mieli wspólnego ojca… Gdyby musiał zmierzyć się z tą niszczącą rzeczywistością właśnie w tym momencie, gdy Eden dopiero co poślubiła Remy’ego, mogło to ostatecznie zerwać tych kilka delikatnych więzów łączących go z jedyną rodziną, jaką miał. Byłby wówczas jeszcze bardziej samotny i opuszczony, niż mogła to sobie wyobrazić. Ciemna przeszłość jego ojca któregoś dnia pewnie ujrzy światło dzienne, ale na pewno nie dziś. Nie teraz, gdy nerwy Micaha były już napięte do granic możliwości. Ta bolesna prawda nie powinna zniszczyć dnia ślubu Eden. Jej prawdziwego ślubu. Quinn nie mogła pozwolić, żeby coś takiego przytrafiło się jej najlepszej przyjaciółce.
Micah sprawiał wrażenie, jakby był gotów spowodować wybuch o sile bomby atomowej, o ile Eden nie przestanie zadawać się z Remym, ale przysięga ślubna już została wypowiedziana. Było za późno. Gdyby więc Quinn nie ściągnęła na siebie jego gniewu, ten wybuch byłby nieunikniony i zniszczył także Eden, powodując straty nie do odbudowania. Quinn zdała sobie z tego sprawę w kilka sekund, jak tylko go zobaczyła na ogrodowej ścieżce. Wolała więc poświęcić siebie, ściągając w swoją stronę cały gniew Micaha, który przeznaczony był dla Remy’ego.
– Oczywiście za obopólną zgodą – ciągnęła. – O nic cię nie oskarżam. Chcę tylko zauważyć, że nie możesz stosować podwójnych standardów – dodała, patrząc znacząco na Micaha. – Twoja siostra ma prawo poślubić, kogo zechce.
Eden nie widziała świata poza Remym przez ostatnie pięć lat. Micah powinien był już rozumieć, że nie ma najmniejszego sensu próbować ich powstrzymać. A mimo to jego ostre spojrzenie rozrywało jej duszę na strzępy. Musiała walczyć ze sobą, by je wytrzymać i nie skulić się w sobie. Była to najokrutniejsza kara, jaką mógł jej wymierzyć.
– Idziesz ze mną czy nie? – Micah odwrócił się w stronę Eden, ignorując resztę towarzystwa.
– Nie mogę. Jesteśmy małżeństwem. Kocham go – odpowiedziała błagalnie. – Micah, proszę, zrozum…
– Uwierzyłaś mu, prawda? – spytał z goryczą wymieszaną z bezgraniczną pogardą. – W takim razie wszyscy możecie iść do diabła. – Odwrócił się i odszedł.
Quinn patrzyła za nim, czując, jak z każdym jego krokiem uchodzi z niej cała energia życiowa. Nieodparta siła ciągnęła ją do niego, choć odtrącił ją, jakby była czymś odrażającym. Pospolitym pająkiem, którego należało strząsnąć. Gdy zniknął, jej ciało było już tylko suchą, pustą skorupą.
Tydzień wcześniej, Niagara-on-the-Lake, Kanada
Quinn nie była zaskoczona, że w ramach swoich obowiązków, jako druhna, miała teraz poinformować wszystkich, że ślub został odwołany, a także pilnie spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy dla uciekającej panny młodej. Początkowo Eden wydawała się z dużą rezerwą traktować kandydata na pana młodego. Hunter Waverly uparcie zabiegał o to małżeństwo, głównie z powodów biznesowych. A Quinn nie miała wątpliwości, że jej przyjaciółka jest zakochana w kimś innym. Kiedy więc Eden ogłosiła, że poślubi Huntera, nie zawahała się wrazić swoich obaw. Starała się jednak to robić bardzo delikatnie. Zależało jej, żeby Eden była świadoma, na co się decyduje. Ostatecznie jednak, jako najlepsza przyjaciółka, postanowiła wspierać ją w tej decyzji. W każdej decyzji. Tak przecież postępują najlepsze przyjaciółki.
Gdyby jeszcze to Eden była tą osobą, która poszła po rozum do głowy i odwołała ślub z własnej woli, sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej. Tak się jednak nie stało. Dopiero gdy orkiestra zaczęła grać marsz weselny, pojawił się starszy mężczyzna, który oświadczył, że pan młody jest ojcem dziecka jego córki. Na dowód, zaraz za nim, pojawiła się też młoda kobieta tuląca rzeczone dziecko w ramionach. Wyglądała na skrajnie upokorzoną, ale najwyraźniej nie dała rady powstrzymać swojego ojca. Orkiestra przestała grać, a cały świat Eden wywrócił się do góry nogami. Zrobiła więc jedyną rzecz, jaką mogła. Uciekła. Do tego z drużbą pana młodego, Remym Sylvainem, co zresztą nie zdziwiło Quinn w najmniejszym stopniu.
Nie zamierzała jej winić za wyjęte ukradkiem z torebki kluczyki od samochodu. Quinn była gotowa zaakceptować wiele, by tylko ten ślub się nie odbył. Teraz zmieniła właśnie suknię druhny na wygodną jasną spódnicę i bluzkę z delikatnej dzianiny w motywy kwiatowe. Pogoda była piękna, więc nie musiała tracić czasu na wyszukaną garderobę. Jeszcze tylko płaskie sandałki na nogi i prawie była gotowa. Szybko pozbyła się też makijażu, którego nie lubiła jeszcze bardziej niż swoich piegów. Obficie natomiast nałożyła krem przeciwsłoneczny. Gdyby tego nie pilnowała, kanadyjskie słońce w jednej chwili spiekłoby ją na raka. Bardzo tego nie lubiła. Gęste blond włosy zostawiła upięte, ale wzięła szczotkę. Zamierzała po drodze pozbyć się wszystkich spinek i kunsztownej fryzury.
Spojrzała na telefon i sprawdziła, że kierowca ma być za kilka minut. Wzięła jeszcze jabłko, butelkę wody i ulubiony batonik bananowy w białej czekoladzie. Chwyciła dwie torby, jedną ze swoimi rzeczami, a drugą z rzeczami Eden, i wyszła na zatłoczony parking. Była zaskoczona, że wszyscy jeszcze tu są. Choć z drugiej strony nie dziwiła się, że niechętnie opuszczali elegancką winnicę, w której zorganizowano ceremonię. Ogród wyglądał wprost bajkowo, a stoliki uginały się od orzeźwiających napojów oraz wyrafinowanych przekąsek i owoców. Goście zamiast wracać do domu najwyraźniej woleli dzielić się swoim zaskoczeniem z żądnymi sensacji paparazzi, którzy nie mogli przegapić takiej okazji. Ślub sezonu, który miał połączyć fortuny Bellamy i Waverley, okazał się skandalem. Pan młody opuścił to wydarzenie z piskiem opon, zabierając ze sobą matkę swojego dziecka. Panna młoda natomiast uciekła z pierwszym drużbą – choć o tym akurat wiedziało jeszcze bardzo niewiele osób. Quinn miała nadzieję zapobiec tej niewątpliwej sensacji, spotykając się z Eden w wyznaczonym przez nią miejscu – eleganckim hotelu przy wodospadach Niagary, zarezerwowanym na pierwszy etap podróży poślubnej.
– Dokąd się wybierasz? – usłyszała nagle cichy głos tuż za sobą.
Micah dotknął jej ramienia. Drgnęła mimowolnie, nie tylko z zaskoczenia, że udało mu się ją znaleźć, ale także dlatego, że zawsze tak reagowała na starszego brata Eden. Była to irytująca mieszanka radości i niepokoju. A także potrzeby chronienia siebie. Przede wszystkim przed siłą pożądania, jakie w niej wzbudzał.
Micah Gould był przystojny, pewny siebie i niewiarygodnie męski. Była zupełnie bezbronna wobec jego uroku. Z pewnym wysiłkiem przybrała maskę niedbałego uśmiechu i odwróciła się, by na niego spojrzeć. Zauważyła, że także zdążył się przebrać. Nie miał już na sobie eleganckiego garnituru, ale lekkie, lniane spodnie i jasną koszulę z krótkimi rękawami, która niewątpliwie była dziełem włoskiego projektanta. Wyglądał, jak zwykle, oszałamiająco. Aura zdecydowania wokół niego dała jej do zrozumienia, że będzie musiała użyć swoich wszystkich możliwości, by stawić mu czoło w tej sytuacji.
– Potrzebuję odetchnąć po tym wszystkim – stwierdziła. Nie było to kłamstwo. – Poszukam jakiegoś motelu w okolicy.
– Jeśli to są rzeczy dla Eden – odpowiedział głosem delikatnym niczym jedwab, a jednocześnie nieznoszącym sprzeciwu, wskazując na jedną z toreb, którą miała na ramieniu – to ja jej zawiozę.
Oczywiście. Mogła się wykazać większą przebiegłością i nie pakować rzeczy Eden do jednej z jej eleganckich toreb podróżnych od Louisa Vuittona. Nigdy nie zwracała uwagi na takie szczegóły, ale ten akurat ją zdradził. Tym bardziej, że to właśnie Micah kupił jej tę torbę przed kilku laty, gdy gościły u niego w Paryżu.
– Nie ma potrzeby. – Potrząsnęła głową. – Zamówiłam już samochód – dodała, widząc, jak kierowca taksówki zatrzymuje się przy wjeździe na parking.
– A więc jedziesz do niej.
– Tak. Ale sama. Nie dlatego, że została porwana – dodała, ponieważ Micah zawsze podejrzewał, że Remy Sylvain był zdolny do najgorszego – ale dlatego, że to nie jest odpowiedni moment, żeby musiała znosić twoje wymówki. – Zdecydowanym krokiem podeszła do samochodu.
– Quinn Harper? Wodospady Niagara? – spytał kierowca, oczekując potwierdzenia.
– Tak. Dzięki – odpowiedziała, otwierając drzwi. W tym jednak momencie Micah objął ją w pasie, przyciągając do siebie władczo.
Nienawidziła siebie za to, jak bardzo kochała czuć go blisko siebie. Jego siła działała na nią oszałamiająco. Mogła krzyczeć, wyrywać się, zrobić scenę, ale gdy tylko jej dotknął, pozbawiał ją wszelkiej woli. Pragnęła już tylko wtulić się w niego, poczuć jego zapach i zachłannie całować, zanurzając palce w gęstą czuprynę. Była przeklęta.
– Jednak zmieniliśmy zdanie – stwierdził, podając kierowcy kilka studolarowych banknotów. Ten wziął pieniądze, wzruszył ramionami i odjechał.
– Nie masz prawa… – zaczęła.
– Jedziesz ze mną? – Puścił ją i podszedł do swojego czarnego volvo.
Quinn znała go zbyt dobrze. Wiedziała, że nie ma sensu próbować go przekonywać. Bez słowa podążyła za nim i wsiadła do samochodu.
– Zostawił ją samą w hotelu? – spytał Micah, tonem wyraźnie podszytym wrogością.
– Tak sądzę – odparła niezobowiązująco.
Gdy godzinę wcześniej Quinn zdała sobie sprawę, że Eden i Remy zniknęli, zadzwoniła do przyjaciółki. Po chwili znalazł się przy niej Micah, przejął telefon i kazał siostrze natychmiast wracać. Eden rozłączyła się. Po kilku minutach Quinn dostała od niej wiadomość, że przyjaciółka będzie czekać na nią w hotelu przy wodospadach Niagara. Ale czy była tam sama, to miało się dopiero okazać.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jedziesz się z nią spotkać? – spytał Micah, wjeżdżając na autostradę i przyspieszając tak gwałtownie, że aż wcisnęło ją w fotel.
– Bo gdybyś wiedział, co to znaczy najlepsza przyjaciółka, zrozumiałbyś, że potrzebuje teraz czasu dla siebie. Chce pobyć z kimś, z kim może ponarzekać na zdradzieckiego narzeczonego, wypić bezkarnie kilka butelek wina i zjeść tonę chipsów. Hunter porzucił ją przed ołtarzem. Ma dziecko z inną. Eden nie potrzebuje teraz starszego brata, który będzie się nad nią natrząsał ze swoim „a nie mówiłem”.
– Nie zamierzałem. Nie sprzeciwiałem się, gdy Sylvain został wybrany na drużbę. Wierzyłem, że nie będzie sabotował ślubu swojego przyjaciela. Powinienem był przekonać Huntera, żeby wybrał kogoś innego – wyrzucał sobie. Quinn zawsze podziwiała, jak bardzo czuł się odpowiedzialny za siostrę.
– Hunter ma dziecko z inną – zauważyła trzeźwo. – A Remy nie ma z tym nic wspólnego. Nie rozumiem, na czym ma polegać jego wina.
– Nie był zaskoczony, gdy ta kobieta się pojawiła. Jestem przekonany, że on to wszystko zaplanował.
– Czy ty naprawdę… – Quinn nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. – Remy ją rozpoznał, bo Hunter przedstawił mu ją jakiś czas temu. Grali razem w golfa. Słyszałam, jak siostra Huntera, Vienna, mówiła to Eden.
– A więc Sylvain ją znał.
– Tak, ale czy ty naprawdę myślisz, że Remy jest odpowiedzialny za to, że Hunter poszedł z nią do łóżka? Nie widzisz, że to wyłącznie jego wina? Nawet jeśli teraz Eden jest załamana po tym wszystkim, prędzej czy później i tak by się okazało, że jej ślub z Hunterem to jedna wielka porażka.
– Jeśli go nie lubisz albo coś przeczuwałaś, powinnaś mi była powiedzieć – rzucił szorstko. – Być może wspólnie mogliśmy odwieść ją od tego pomysłu i zapobiec temu wszystkiemu, co się właśnie stało.
Quinn była zaskoczona i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ona miałaby robić cokolwiek wspólnie z Micahem? Przeciw Eden?
– Jest moją przyjaciółką. Nie mogłam sprzymierzać się z tobą przeciwko niej – zauważyła lojalnie. Nie było mowy, by miała zdradzić zaufanie Eden. Nawet gdy chodziło o Micaha. Zresztą ślub Eden i Huntera był jej na rękę, gdyby miała na to spojrzeć ze swojego, samolubnego i niezbyt chlubnego punktu widzenia, ale to już akurat wolała zostawić dla siebie.
– Nie chodzi o to, że Hunter jest złą osobą. Myślę, że poprosił Eden o rękę w dobrej wierze. Eden także zgodziła się, mając nadzieję, że to się uda. Problem w tym, że go nie kochała. – Quinn znała dobrze swoją przyjaciółkę i wiedziała, że jest romantyczką. Zawsze chciała wyjść za mąż z miłości.
– Dlaczego miała więc brać ten ślub? Oczywiście, poza konkretnym, finansowym powodem. O tym akurat wiemy oboje – zauważył Micah.
To była prawda. Eden groziło bankructwo. W ostatnich miesiącach musiała zamknąć kolejne dwa sklepy i jeśli Bellamy Home and Garden, imperium stworzone przez jej ojca, nie pozyska inwestora w ciągu najbliższych tygodni, ostatecznie upadnie. Quinn jednak nie chciała rozmawiać o pieniądzach akurat z Micahem. Wiedziała, że kobiety uganiały się za nim także ze względu na jego fortunę. Nawet dziś widziała przynajmniej dwie, które nie szczędziły wysiłków, by zwrócić na siebie jego uwagę, choć przyszły z partnerami. Jeśli chodziło o nią samą natomiast, była stuprocentowo przekonana, że Micah interesuje ją wyłącznie ze względu na seks.
– Masz rację. Dziedzictwo ojca jest dla niej bardzo ważne. Gdy więc popatrzyłam na tę decyzję o ślubie z jej perspektywy – ciągnęła – zdecydowałam się ją wspierać. Nie mogłam postąpić inaczej. Tego właśnie oczekuje się od najbliższej przyjaciółki. Zresztą Hunter ostatecznie naprawdę okazał się przyzwoitym i odpowiedzialnym mężczyzną. Wybrał własne dziecko w momencie, gdy się okazało, że je ma. A ty nie próbowałeś jej przekonać? – spytała.
– Oczywiście, że próbowałem. Wielokrotnie chciałem pożyczyć Eden pieniądze, ale zawsze odmawiała. Jestem pewien, że przekonała ją do tego moja matka. Nie chciała, by Eden cokolwiek zawdzięczała rodzinie Gould. Choć jeśli akurat o to chodzi, to w pełni ją rozumiem. Nie mogłem więc nic zrobić.
Widziała, jak ciężko radzi sobie z bezsilnością. Micah naprawdę kochał swoją siostrę i chciał dla niej jak najlepiej.
– Czy cały czas się z nim spotykała? – spytał po chwili zaciętym tonem.
– Z Remym? Nie. Kiedy miałaby to robić? Na zaręczynach był zaledwie chwilę. Pojawił się dopiero na ślubie, w ostatniej chwili. Nawet Hunter zaczynał się już niecierpliwić. O ile wiem, rozmawiali być może dwa albo trzy razy, odkąd... – ucięła nagle, nie wiedząc, ile Micah tak naprawdę wie o wspólnej podróży sprzed pięciu lat.
– Od Paryża?
– Tak – przyznała cicho.