Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Ślubu nie będzie
Zajrzyj do książki

Ślubu nie będzie

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-276-9918-3
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788327699183
Tytuł oryginalnyThe Twin Secret She Must Reveal
TłumaczDorota Viwegier-Jóźwiak
Język oryginałuangielski
Data premiery2023-10-11
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Ślubu nie będzie" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE EKSTRA.
Thadie Le Roux ma poślubić Clyde’a, gwiazdę rugby, który obiecał zaopiekować się nią i jej trzyletnimi bliźniakami. Okazuje się jednak, że zależy mu jedynie na jej arystokratycznym nazwisku i koneksjach. Zawiedziona i oburzona Thadie udziela wywiadu w mediach, wyjaśniając, dlaczego nie dojdzie do ich wyczekiwanego w RPA ślubu. Na drugim końcu świata, w Londynie, ogląda jej wystąpienie Angus Docherty. Natychmiast rozpoznaje Thadie, z którą spędził kiedyś jedną niezwykłą noc. Gdy zdaje sobie sprawę, że to on jest ojcem jej synów, wsiada w samolot i leci do Johannesburga…

 

Fragment książki

 

Za godzinę będzie już mężatką.
Thadie Le Roux zerknęła na bogato zdobioną suknię ślubną leżącą na szerokim łóżku i uniosła dłoń w górę, by dotknąć drobnych jasnych warkoczyków wplecionych w jej własne włosy i upiętych w elegancki kok nisko nad karkiem.
Po całej serii komplikacji, zamieszaniu w mediach oraz historiach obu braci Thadie, którzy przy okazji także znaleźli miłość, ona i Clyde byli nareszcie na finiszu. Za kilka godzin zostanie jego żoną i zmieni nazwisko na Strathern.
Czy Clyde, który czekał na to wydarzenie w swojej suicie na końcu korytarza, był podekscytowany? Ona nie była. W każdym razie nie aż tak bardzo. Ostatnim razem poczuła motyle w brzuchu aż cztery lata temu, w Londynie, kiedy to niespodziewanie dla samej siebie zaprosiła do pokoju hotelowego przystojnego nieznajomego i poszła z nim do łóżka.
Przygoda ta nigdy więcej się nie powtórzyła, ale została jej po niej pamiątka – bliźniacy Gus i Finn.
Nie powinna myśleć o Angusie, a już na pewno nie w dniu swojego ślubu.
Zawiązała mocniej pasek krótkiego szlafroka i usiadła na brzegu łóżka, wpatrując się w szaleńczo drogą suknię ślubną. Wątpliwości, które mnożyły się w ciągu ostatnich trzech miesięcy, przypuściły zmasowany atak. Thadie oddychała płytko. Na całym ciele czuła nieprzyjemne ciarki. Po co to robiła? Clyde jej nie kochał, a ona nie kochała jego…
Zmusiła się do zachowania spokoju. Widziała przecież, dlaczego za niego wychodzi. Clyde obiecał pomóc w wychowaniu chłopców, a to oznaczało, że Thadie miałaby więcej czasu dla siebie. Może mogłaby zacząć znowu projektować, wrócić do pracy choć na część etatu. Chłopcy potrzebowali kogoś, kto zastąpi im ojca, a gwiazda rugby i bohater narodowy, Clyde Strathern, wysportowany, a przy tym inteligentny, był strzałem w dziesiątkę.
Oboje obracali się w tych samych kręgach i poznali się na którejś z imprez sportowych. W przeciwieństwie do swoich porywczych rodziców, Clyde był oazą spokoju. Przebywając w jego towarzystwie, miało się wrażenie żeglowania po spokojnych wodach.
Ich związek był prostą transakcją: Clyde’owi imponował status Thadie. Zależało mu na tym, by wejść do arystokratycznej i bogatej rodziny Le Roux. Thadie zaś pragnęła, by jej synowie mieli ojca. Nigdy nie domagała się, by ją kochał. Jeśli tylko Clyde spełni obietnicę i pomoże jej w wychowaniu Gusa i Finna, uzna to małżeństwo za udane.
Co prawda ostatnio nie spędzał z bliźniakami wiele czasu i nawet zaczęła się zastanawiać, czy aby nie zmienił priorytetów, ale może po prostu była przewrażliwiona. Clyde powiedziałby jej przecież, gdyby miał wątpliwości co do ślubu. Zwłaszcza że ostatnie miesiące były naprawdę okropne. Zupełnie bez powodu anulowano im rezerwację lokalu weselnego i przez pewien czas „ślub roku”, jak go określało wiele mediów w RPA, wisiał na włosku. Uganiali się za nimi paparazzi, dziennikarze wypytywali o to, czy bardzo się kochają, obcy ludzie zamieszczali paskudne komentarze na profilach Thadie w mediach społecznościowych. Thadie musiała poprosić przyrodnią siostrę Clyde’a, by zrezygnowała z roli druhny. I tak była negatywnie nastawiona do tego ślubu. W efekcie nagromadzenia przeszkód Thadie była zestresowana i miała tendencję do popadania w histerię.
Uniosła głowę, słysząc pukanie do drzwi. To była Dodi, jej najlepsza przyjaciółka. Thadie trochę jej zazdrościła. Dodi prowadziła salon sukien ślubnych, doradzała Thadie przy wyborze sukni i sama zajmowała się projektowaniem. Marzyła o tym, by kiedyś stanąć w jednym szeregu z tak znanymi projektantkami mody jak Stella McCartney czy Vera Wang.
Thadie natomiast, zamiast projektować, wychowywała dzieci.
– Czy jest już Liyana? – spytała Thadie, myśląc o swojej eleganckiej matce.
Dodi pokręciła głową.
– Przysłała wiadomość, że pojedzie bezpośrednio do kościoła.
Choć była pewna, że matka wystawi ją do wiatru, poczuła rozczarowanie. Nigdy nie dotrzymywała obietnic, nie była też matką w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Dlaczego więc Thadie oczekiwała, że coś się zmieni w dniu jej ślubu? Byłej supermodelce zapewne nawet nie przyszło do głowy, że ślub córki może być ważnym momentem w ich relacji.
– Niepotrzebnie robiłam sobie nadzieje – mruknęła Thadie. – Choć gdyby żył ojciec, pewnie zapomniałby, że ma mnie poprowadzić do ołtarza, i trzeba by go siłą wyciągnąć z pola golfowego.
– Albo z łóżka kochanki.
Ojciec, który seryjnie zdradzał matkę, był kolejnym wielkim rozczarowaniem w życiu Thadie. Matka też zresztą nie była wielką fanką monogamii.
Rozdarta między dwójką rodziców, w ciąży z mężczyzną, którego nazwiska nawet nie znała, uznała, że ma dość rozczarowań, których życie jej nie szczędziło. Pora było obniżyć oczekiwania i to właśnie zrobiła.
– Jasny szlag! – zaklęła pod nosem Dodi, ściągając na siebie uwagę Thadie.
– Coś się stało?
Podeszła do Dodi, która stała przy oknie.
– Jakieś zamieszanie przy bramie. Widzę reporterów i długie obiektywy.
Och nie, to nie mogła być prawda. Media o niczym nie wiedziały, a goście mieli dopiero pod koniec ceremonii ślubu otrzymać esemesy z informacją o tym, gdzie odbędzie się wesele. Tylko kilka osób znało lokalizację i były to osoby, którym najbardziej ufała. Thadie zamaszystym krokiem ruszyła w stronę drzwi do salonu znajdującego się obok. Synowie, na szczęście, byli pod opieką Jabu, wieloletniego kamerdynera w Hadleigh House oraz ich przyszywanego dziadka.
Ignorując swoich braci oraz ich narzeczone, a także Altę, przyrodnią siostrę Clyde’a, Thadie, odziana nadal w krótki szlafrok, stanęła przed ochroniarzem i poprosiła go, by poszedł po Clyde’a. Minutę później w salonie pojawił się Clyde, ale zamiast popatrzeć na nią, wsunął dłonie w kieszenie spodni od smokingu i wbił oczy w dywan. Wyglądał, jakby się spodziewał kłopotów. Ciekawe.
– Pod bramą jest pełno reporterów – zwróciła się do Clyde’a i Alty. – Nikt miał nie wiedzieć o tym, gdzie będzie wesele, nawet goście! Które z was się wygadało?
Blondynka o jasnej cerze zatrzasnęła trzymany w rękach magazyn mody i wstała. Sięgnęła po kieliszek szampana i wychyliła go do dna.
– Ja to zrobiłam – przyznała bez cienia skruchy w głosie.
Nikt z obecnych nie okazał zdziwienia.
– Tak myślałam – wycedziła Thadie przez zaciśnięte zęby. Alta zawsze była przeciwna ślubowi Thadie i Clyde’a. – Dlaczego?
Alta wymieniła spojrzenia z Clyde’em, który podszedł do barku i nalał sobie whiskey. Lekko potrząsnął szklanką, by zamieszać trunek i dopiero wtedy znowu spojrzał na Altę. Ta w odpowiedzi kiwnęła głową, jakby zachęcając go, by mówił dalej. Tylko dlaczego Clyde potrzebował zachęty?
– Pozwoliłem jej ujawnić miejsce – przyznał Clyde.
– Dlaczego? – powtórzyła pytanie Thadie, a jej głos zniżył się do szeptu, tak była tym zszokowana.
– Clyde i ja mieliśmy nadzieję, że to cię w końcu zmusi do odwołania ślubu.
Thadie popatrzyła na obu swoich braci, których miny nie wróżyły nic dobrego. Uniosła więc rękę, by ich powstrzymać. To była jej bitwa. Nie zamierzała się nikim wyręczać.
– Przepraszam, ale nie rozumiem. Nie chcesz tego ślubu, Clyde?
Clyde nerwowo przeczesał palcami włosy.
– Oczywiście, że nie chcę. Od tygodni próbujemy wszystkiego, by nie dopuścić do ślubu.
– Dlaczego po prostu nie powiedziałeś Thadie, że nie chcesz się żenić? To by było chyba najprostsze? – spytał Micah, z trudem ukrywając wściekłość.
– Po co zawracaliście sobie głowę tymi wszystkimi podchodami? Anulowanie rezerwacji, ujawnienie mediom, że Alta została wyrzucona z funkcji druhny, epatowanie intymnymi szczegółami związku – zapytał Jago, piorunując Clyde’a i Altę spojrzeniem.
– Clyde jest w tej chwili marką, która opiera się na wizerunku miłego faceta i doskonałego dżentelmena. Reprezentuję go i muszę dbać o wizerunek – powiedziała Alta. – Thadie należy do dynastii Le Roux. Jest sławna i uwielbiana. Ty i Micah macie wpływy i władzę, jesteście równie popularni. Zaręczyny z Thadie to było marketingowe złoto. Plan był taki, żeby zerwać zaręczyny po pół roku, kiedy Clyde osiągnie równą wam popularność.
Oszukał ją. Nigdy nie miał zamiaru się z nią ożenić ani tym bardziej być ojcem dla jej dzieci. Thadie poczuła rozczarowanie.
– Nadal nie rozumiem, dlaczego nie mógł po prostu powiedzieć, że zmienił zdanie.
– Clyde miał zerwać zaręczyny, ale dostał ofertę pracy od bardzo tradycyjnej i stawiającej na wartości rodzinne firmy. Miał zostać jej rzecznikiem. To oferta warta miliony i negocjowanie jej zajęło nam wiele miesięcy. Warunek jest taki, że Clyde nie może być uwikłany w żaden skandal obyczajowy. Zerwanie zaręczyn z uwielbianą przez naród arystokratką byłoby sporym problemem. Ale gdybyś to ty zdecydowała się rzucić Clyde’a, sympatia ludzi byłaby po jego stronie.
Thadie pokręciła głową z niedowierzaniem.
– Gdybyś mi to wyjaśnił wcześniej, Clyde, moglibyśmy poszukać rozwiązania dobrego dla wszystkich, ale ty wolałeś mnie oszukiwać. To niewybaczalne! Cała moja rodzina była zaangażowana w znalezienie nowego lokalu weselnego, a Jago i Micah za nie zapłacili.
– To bez znaczenia – mruknął Micah.
– Wręcz przeciwnie! – Thadie podniosła głos. – Mogliśmy uniknąć tego całego cyrku, gdybyś był ze mną szczery, Clyde. Nawet dzieci nie oszczędziłeś.
Clyde wzruszył nieznacznie ramionami i to doprowadziło Thadie do furii.
– Strasznie ich rozpieściłaś, zresztą nawet nie interesują się rugby – powiedział znudzonym tonem. Thadie zupełnie nie poznawała mężczyzny, który przed nią stał. A może przymykała oko na to, co jej się nie podobało, bo bardzo chciała, żeby chłopcy mieli pełną rodzinę?
– Przecież oni mają trzy lata!
– Serio? Myślałem, że są starsi. Nieważne… Alta wyjdzie do dziennikarzy i przekaże, że odwołałaś ślub.
Co to to nie!
Clyde w zaledwie kilku zdaniach zdołał zdyskredytować ją jako matkę. Udowodnił, że nie wie nic o jej dzieciach. Czy naprawdę myślał, że Thadie ułatwi mu zdobycie nowej pracy i sama odwoła ślub? Nie do wiary!
Thadie rzadko kiedy traciła równowagę lub zachowywała się nieracjonalnie, ale Clyde’owi udało się doprowadzić ją do ostateczności. Nikt nie będzie zabawiał się kosztem jej dzieci i ich uczuć. Ani tym bardziej robił z niej idiotki.
Pora było kończyć tę rozmowę. Thadie obróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju, kierując się w stronę schodów. Zdaje się, że ktoś za nią pobiegł, ale nie zwracała na to uwagi. W kilkanaście sekund znalazła się przy drzwiach do wiktoriańskiej posiadłości.
– Masz na sobie tylko krótki szlafrok. Nawet nie założyłaś butów… – usłyszała za sobą rozpaczliwy krzyk Dodi. – Dokąd idziesz?
Thadie nacisnęła masywną klamkę i wyszła na zewnątrz, patrząc na tłum reporterów okupujących bramę. Wycelowane w nią długie obiektywy mogły zrobić całkiem niezłe zdjęcia, ale to jej nie wystarczyło. Postanowiła wrzucić byłego narzeczonego prosto pod rozpędzony medialny autobus.

Angus Docherty oparł buty na krawędzi biurka w gabinecie penthouse’u znajdującego się w londyńskim kompleksie biznesowym Canary Wharf. Wpatrywał się w ekran laptopa spoczywającego na udach. Niedawno wrócił z Pakistanu i miał w związku z tym mnóstwo pracy. Świat nie chciał stanąć w miejscu tylko dlatego, że nie było go w kraju przez parę tygodni. Pomimo że był właścicielem międzynarodowej korporacji zajmującej się bezpieczeństwem ludzi, mienia i nieruchomości, od czasu do czasu brał udział w misjach realizowanych na zlecenie zachodnich rządów. Misje te były niebezpieczne i ściśle tajne.
Żołnierz pozostaje żołnierzem do końca swojego życia.
Nadal bawiło go to, że nikt w jego rodzinie nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Podobnie jak w przypadku ojca, dziadka i pradziadka jego przeznaczeniem była służba wojskowa, a celem – dorównanie wybitnym osiągnięciom przodków. Jego prapradziadek był emerytowanym pułkownikiem, pradziadek zmarł kilka dni po tym, jak otrzymał stopień generała dywizji.
Ze wszystkich znamienitych przodków służących w wojsku, to ojciec Angusa doszedł do najwyższej rangi, zostając najmłodszym generałem w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat. Generał Colm Docherty odpowiadał jedynie przed Bogiem i czasami przed premierem. Był legendą w kręgach militarnych. Cechowała go nienaganna etyka zawodowa, dyscyplina i koncentracja. Generał był twardym człowiekiem i wymagającym przełożonym.
Pełnego poświęcenia żądał także od syna. Angus miał biegać szybciej, uczyć się pilniej, osiągać więcej i być lepszym, a nawet najlepszym. Akceptacja ojca była uzależniona od tego, jak bardzo zbliżył się do ideału. Porażki nie były tolerowane. Nigdy.
Największą jego porażką było zaś to, że dał się postrzelić. Kula o milimetry minęła tętnicę udową i roztrzaskała kość uda. Incydent ten nie tylko zachwiał nadziejami, jakie ojciec pokładał w Angusie, który miał zostać drugim generałem noszącym nazwisko Docherty, lecz także zasadniczo zmienił relacje Angusa z rodzicami. Odniesione obrażenia wystarczyły, by zwolniono go ze służby, co nawet dziś uważał za osobisty dramat. Nie chciał pracować za biurkiem, a rozstanie z jednostką okazało się raną, która nigdy się nie zagoiła.
Zamyślony, potarł dłonią twarz. Musiał być bardziej zmęczony, niż sądził, jeśli zaczął wspominać rodziców. Ziewnął i przeciągnął się.
Stukanie do drzwi zmusiło go do podniesienia wzroku. Skinął dłonią, zapraszając swojego dawnego druha, z którym służył w jednostce. Heath był pierwszą osobą, jaką Angus zatrudnił, gdy założył firmę Docherty Security.
Heath trzymał w rękach tablet. Angusa zaciekawił uśmiech na jego zazwyczaj poważnej twarzy.
– Coś nowego? – spytał.
Heath potrząsnął głową. Był wyraźnie rozbawiony.
– Oglądam właśnie film z jedną z naszych klientek w RPA. Narzeczony rzucił ją niemal przed ołtarzem, a jej konferencja prasowa bije w sieci rekordy oglądalności.
Angus opuścił nogi na podłogę i wziął od Heatha tablet, by odtworzyć film. Kobieta stojąca przed wycelowanymi w nią mikrofonami i obiektywami miała na sobie kusy szlafrok wykończony koronką i odsłaniający zgrabne nogi. Poły przy dekolcie były na tyle niedbale zasunięte, że on i reszta świata mogli dostrzec kształt piersi i jasnoniebieski stanik. Przeniósł spojrzenie wyżej, na twarz kobiety i poczuł lodowaty dreszcz schodzący w dół kręgosłupa. Thadie…
Zaraz potem jego serce zerwało się do galopu, co zdarzało się niezwykle rzadko. Zabębnił palcami po udzie. Wystarczyło jedno spojrzenie na jej śliczną twarz i ponętne kształty, by podnieść mu ciśnienie.
Niejednokrotnie znajdował się w ogniu walki, słyszał huk bomb eksplodujących dookoła, walczył o swoje życie, został nawet postrzelony, a nie pamiętał, by podobne zdarzenia wytrąciły go z równowagi. Natomiast spojrzenie w smutne oczy w jednej chwili zmieniło go w kłębek nerwów.
Zamyślony obrysował palcem idealnie ukształtowane policzki, szpiczasty podbródek i wydatne usta. Oczy w kształcie migdała były ciemne jak płynna czekolada, a odcień jej skóry przywodził na myśl złoto-brązowy wisiorek z topazem, jaki nosiła babcia Angusa. Policzki i nos miała nakrapiane piegami. Pamiętał, że całując ją, liczył je, starając się nie pominąć ani jednego. Na filmie Thadie miała włosy splecione w długie blond warkoczyki – pasowały jej – pamiętał jednak, że jej naturalne włosy były ciemne i przypominały drobne sprężynki.
Angus nacisnął przycisk odtwarzania i usłyszał dźwięczny i przyjemnie niski głos.
– Jestem tu, by wam powiedzieć, że mój narzeczony, były narzeczony – poprawiła się, unosząc palec wskazujący w górę – nie tylko mnie rzucił, ale też przyznał, że próbował pokrzyżować nasze plany związane z weselem. Sądził, że po tylu niepowodzeniach przy organizacji ślubu sama go odwołam Nie miał odwagi, by zrobić to sam. – Thadie wzięła głęboki oddech, a jej policzki zaczerwieniły się ze złości. Dzięki temu była jeszcze bardziej fascynująca. Po chwili zakryła dłońmi oczy. Był przekonany, że wybuchnie płaczem, ale tak się nie stało. – Mówił, że chciał, bym to ja zerwała zaręczyny, by nikt go nie obarczył winą. Dlatego wyszłam do was, by powiedzieć, że byłam gotowa zostać żoną Clyde’a Stratherna.
Gotowa? Czyżby nie kochała niedoszłego pana młodego? Angus zobaczył, że do kobiety podchodzi dwóch wysokich mężczyzn, podobnych do siebie jak dwie krople wody. Obaj byli ubrani odświętnie, a róże w klapie oznaczały, że byli zaproszeni na ślub. Jeden z mężczyzn zdjął marynarkę i okrył nią ramiona Thadie, po czym odprowadził ją do domu. Drugi stanął przed dziennikarzami.
– Jak większość z was wie, nazywam się Jago Le Roux. Tak jak powiedziała siostra, ślub się nie odbędzie – powiedział z ponurą miną. – Poprosiłbym was o uszanowanie prywatności i pozostawienie nam kilku dni, abyśmy mogli oswoić się z tą sytuacją, ale to zapewne i tak nic nie da, prawda?
Ze wszystkich stron posypały się pytania, ale Jago odwrócił się, by podobnie jak rodzeństwo wrócić do domu. Odtwarzanie wyłączyło się i Angus, wstrząśnięty, co starał się ukryć, podniósł głowę.
– Musisz mi to wyjaśnić – poprosił.
Heath wyciągnął przed siebie nogi i oparł dłonie na brzuchu.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel