Sycylijska duma (ebook)
Malarka Isla McBride spędziła z Rafaelem Angelirim dwa cudowne miesiące w jego domu na Sycylii. Gdy orientuje się, że jest w ciąży, ucieka. Wie, że dla dziewczyny takiej jak ona nie ma miejsca w życiu milionera, którym interesują się wszystkie media. Po pewnym czasie spotykają się przypadkowo w Edynburgu. Rafael na wieść o dziecku natychmiast decyduje, że muszą się pobrać. Nie rozumie oporu Isli, a ona nie chce wyjawiać mu prawdy o swojej przeszłości ani narażać go na skandal. Zgadza się jednak, by na czas ciąży pojechać z nim na Sycylię…
Fragment książki
Penthouse w edynburskim hotelu był ostatnim pokojem na roboczej zmianie Isly. Uświadamiała sobie ironię: sprzątała teraz takie apartamenty zamiast w nich mieszkać.
Zapukała do drzwi.
– Pokojówka!
Kiedy nikt jej nie odpowiedział, wyjęła klucz, otworzyła drzwi i wtoczyła do środka wózek ze środkami czystości.
Jakby wkroczyła do innego świata – odwiedziła go kiedyś, wierząc naiwnie, że do niego należy... Było to zaledwie pięć miesięcy temu?
Położyła dłoń na wydatnym brzuchu, gdzie nieznaczny ruch malutkich kończyn przypomniał jej, że za cztery miesiące jej życie znowu się zmieni.
Na zawsze.
Próbowała uwolnić się od myśli, które krążyły jak kruki nad martwą ofiarą. Nad martwą ofiarą krótkiego i namiętnego związku z ojcem jej dziecka.
Z Rafe’em Angelirim, który nie wiedział nawet, że będzie ojcem.
Trudno było w zasadzie nazwać związkiem to, czego z nim doświadczyła. Dwa miesiące szaleństwa, kiedy to zapomniała, kim jest. Poznali się w barze i niespełna po godzinie wylądowała z nim w łóżku. Jej pierwszy numerek, tyle że Rafe poprosił, by spotkali się ponownie. I potem znowu. W ciągu kilku dni nawiązali namiętny romans, którego nie chciała zakończyć.
Sama go jednak zakończyła.
Przesunęła spojrzeniem po luksusowym wnętrzu. Podczas romansu z Rafe’em wielokrotnie spędzała noc w takich apartamentach. Spała w egipskiej bawełnianej pościeli, piła francuskiego szampana, jadała w drogich restauracjach, nosiła ubrania i biżuterię znanych projektantów. Czuła się jak supermodelka, a nie dziecko z rodziny zastępczej.
Ktoś spał tu poprzedniej nocy – łóżko było skotłowane po jednej stronie, narzuta położona niedbale. Ten widok był niczym cierń w jej pamięci. Nawet zapach bergamotki i cytrusa, tak znajomy, przyprawił ją o gęsią skórkę. Wszystko emanowało tu energią, zdawało się, że jakaś dziwna osobowość pozostawiła w tym miejscu swój niezatarty ślad.
Isla skarciła się w myślach, potem podeszła do łóżka i ściągnęła wprawnym ruchem pościel. Miała robotę do wykonania i nie mogła ulegać wyobraźni. Pościeliła już swoje metaforyczne łoże i była zadowolona, że śpi w nim sama.
Nie powiedziała mu o ciąży, było to wykluczone. Bała się, że będzie naciskał na aborcję. Że odrzuci ją i dziecko. Przez całe dzieciństwo doświadczała odrzucenia. Nawet ojciec oddał ją komuś innemu na wychowanie. Bała się, że Rafe ją odeśle. Bała się, że zechce ją poślubić z poczucia obowiązku. Wiedziała z doświadczenia, jak wyglądają takie małżeństwa – z niechcianymi dziećmi oddanymi pod opiekę rodzin zastępczych.
Isla położyła na łóżku świeżą pościel i ułożyła starannie poduszki, potem cofnęła się, by podziwiać swoje dzieło, kiedy drzwi apartamentu otworzyły się za jej plecami.
Odwróciła się z odpowiednim uśmiechem, chcąc przeprosić gościa.
– Przepraszam. Jeszcze nie skoń...
Jej uśmiech przygasł, a serce podjechało do gardła. Nie potrafiła wydobyć z siebie głosu. Przesunęła spojrzeniem po ojcu swojego dziecka, zanim mogła się powstrzymać; przyciągał jej wzrok z siłą, której nie zmienił upływ czasu. Tak nieodparty wygląd powinien być zakazany.
Rafe Angeliri nie zmienił się w ciągu tych trzech miesięcy. Ciemnoniebieski garnitur i biała koszula podkreślały jego atletyczną budowę – długie umięśnione nogi, szeroką pierś, twardy brzuch. Przystojny niczym model z reklamy, wysoki i szczupły, o wyrazistej szczęce – odnosiło się wrażenie, że wypełniał sobą cały pokój. Nieco pofalowane włosy ani za długie, ani za krótkie, zawijały się wokół kołnierzyka. Ta nieco niedbała fryzura kłóciła się z jego przemożną i przebojową osobowością.
Jednakże w jego oczach malował się cynizm, a w kącikach ust widniały zmarszczki, których wcześniej nie było. Isla dostrzegła jeszcze jedną różnicę, zanim zdążył ją zamaskować – szok, który kazał mu znieruchomieć, ale tylko na mgnienie oka. Zawsze odznaczał się większym opanowaniem niż ktokolwiek, nawet niż ona, choć była dumna z umiejętności skrywania swoich uczuć. Jak inaczej mogłaby przetrwać w rodzinach zastępczych?
– Isla. – Skinął nieco pogardliwie głową. – Czemu zawdzięczam przyjemność, jaką jest twoja obecność przy moim łóżku?
Isla cofnęła się gwałtownie. Przebywanie w pobliżu łóżka, gdy ten mężczyzna stał na wyciągnięcie ręki, było kiepskim pomysłem. Kuszącym, ale bardzo kiepskim. Spędzili w nim więcej czasu niż gdziekolwiek podczas swego krótkiego romansu. Seks połączył ich w wybuchu wzajemnej fascynacji, już przy pierwszym spotkaniu w barze – pożądanie, które wstrząsało nią bez reszty. Dopiero przy nim doznała radości z seksu. Był niesamowity; nawet teraz powracały jego wspomnienia, mrowienie w ciele, które Rafe budził niegdyś ustami i językiem. Samo przebywanie z nim w jednym pokoju budziło w niej tęsknotę i pragnienia.
Chwyciła świeże ręczniki z wózka, próbując ukryć krągłość brzucha. Nigdy nie był płaski, miała więc nadzieję, że Rafe nie dostrzeże drobnej różnicy. Zawsze ją dziwiło, że wydaje mu się tak atrakcyjna. Nie miała w sobie nic z olśniewających kobiet, z którymi się zwykle umawiał. Starała się zająć czymś ręce, by nie zetrzeć mu z twarzy tego wyrazu władczości albo, co gorsza, nie przyciągnąć jego głowy i nie zatracić się w oszałamiającym pocałunku.
– Pracuję w tym hotelu. Dokończę, jeśli pozwolisz, i zejdę ci z oczu...
– Myślałem, że wróciłaś do Londynu dokończyć studia. – Zmarszczył czoło. – Nie taki był plan?
– Zmieniłam... zdanie.
Poszła do łazienki z czystymi ręcznikami, żeby zabrać używane. Jej plany zmieniły się z chwilą, gdy stwierdziła, że jest w ciąży.
Rafe ruszył za nią. Jego obecność sprawiła, że kąpielowy pałac skurczył się do rozmiarów pudełka. Isla uchwyciła swoje odbicie w lustrze i jęknęła w duchu. Ani śladu makijażu, ciemne półkola pod oczami, matowe włosy. I skrywana wydatność brzucha pod fartuszkiem pokojówki. Czy porównywał ją do swej ostatniej kochanki? Widywała go na zdjęciach z licznymi kobietami od czasu, gdy położyła kres ich związkowi. Zastanawiała się, czy nie było to celowe z jego strony – coś w rodzaju: Pokażę ci, jak szybko potrafię się od ciebie uwolnić. Ostatecznie to ona zakończyła ich romans, do czego nie był przyzwyczajony. Kobiety zwykle ustawiały się do niego w długiej kolejce.
– Dość nagle – zauważył sceptycznie. – Sądziłem, że podoba ci się w Londynie.
Zaczęła ustawiać kosmetyki na marmurowym blacie, by ukryć drżenie rąk.
– Poczułam, że jestem gotowa do zmiany otoczenia. Zresztą i tak nie stać mnie było na mieszkanie w Londynie.
W jego oczach błysnął gniew.
– Pojawił się ktoś inny? Dlatego postanowiłaś z nami skończyć?
Napotkała jego spojrzenie w lustrze.
– Z nami? Nie było „nas”, dobrze o tym wiesz. To był przelotny romans, nic więcej.
– Kłamiesz. – To słowo przypominało pocisk. – Przynajmniej bądź ze mną szczera.
Szczera? Co do swojego pochodzenia i przeszłości? Wstydu, który w niej płonął, bez względu na to, czy nosiła haute couture, czy rzeczy używane.
– Nie ma nikogo. Tak jak ci napisałam w liście, chciałam po prostu odejść.
Świadomość, że jest z nim w ciąży, przyprawiła ją o przerażającą niepewność. Myśl, że wykluczy ją i ich dziecko ze swego życia, tak jak uczynił to jej ojciec, była zbyt bolesna. Nie miała pojęcia, jak powiedzieć mu o ciąży, nie niszcząc jednocześnie jego życia. Nie znała go na tyle dobrze, by wierzyć, że nie będzie namawiał jej na aborcję. Sama żywiła wątpliwości, jeśli chodzi o własne zdolności macierzyńskie. Od siódmego roku życia przebywała w rodzinach zastępczych, matkę pamiętała mgliście. A jaką matką sama by była? To pytanie spędzało jej nocami sen z powiek i dręczyło.
– Ach, tak. Twój list – zauważył lekceważąco.
Przybrała wraz twarzy, który wyćwiczyła przez lata. Maskę zimnej obojętności, przeczącą burzy uczuć szalejącej w jej piersi.
– To ty powinieneś być szczery. Jesteś zły, bo to ja cię rzuciłam. Ale sam byś to prędzej czy później zakończył. Żaden z twoich romansów nie trwał dłużej niż miesiąc.
Drgnął mu mięsień szczęki, w oczach malowała się gorycz.
– Nie mogłaś poczekać, aż wrócę z Nowego Jorku, żeby ze mną porozmawiać? Czy też właśnie dlatego nie wybrałaś się ze mną, kiedy miałem negocjować tę umowę? Ponieważ zawsze zamierzałaś odejść pod moją nieobecność? Nie chciałaś ryzykować, bojąc się, że wpłynę na twoją decyzję?
Wiedziała, jak ważny jest dla niego ten interes, najważniejszy w jego karierze. Człowiek, z którym negocjował, był głęboko religijny, i mógł się wycofać, gdyby się okazało, że kochanka Rafe’a jest w ciąży. Zaczęły ją prześladować poranne mdłości, zanim jeszcze zaproponował, by pojechała z nim do Nowego Jorku. Postanowiła zostać w jego willi na Sycylii, kiedy udał się za granicę. Zawsze byli razem przez te dwa miesiące, a ona wnikała w jego życie. Jednak niepokojąca myśl, że może być w ciąży, nie dawała jej spokoju. Musiała zyskać pewność. Nie chciała, by zaskoczył ją z testem ciążowym w dłoni albo przyłapał zgiętą wpół nad toaletą.
Gdy tylko zobaczyła pozytywny wynik testu, wiedziała, co ma zrobić.
Zakończyć to. Wynieść się z jego życia, zanim zdążyłaby wyrządzić jeszcze większe szkody. Jej przeszłość, niczym puszka Pandory, wywołałaby istną burzę w jego ekskluzywnych kręgach. Wystarczyłoby jedno ujawnione zdjęcie, na którym tańczyła, mając na sobie tylko bieliznę, w tym podejrzanym klubie dla mężczyzn, by umowy biznesowe, nad którymi pracował miesiącami, stanęły pod znakiem zapytania.
Isla uniosła dumnie brodę.
– Nie zdołałbyś sprawić, bym zmieniła zdanie.
Popatrzył na jej usta, potem napotkał jej wzrok.
– Jesteś tego pewna, cara?
Ten głos był tak zmysłowy jak pieszczota dłoni między jej nogami. Jego oczy paliły ją żywym ogniem. Isla odsunęła się od marmurowego blatu i wzięła z wieszaka zużyte ręczniki. Musiała uciec od niego, zanim zrobiłaby coś, czego by potem żałowała. „Wiesz, co skrywam pod tym fartuszkiem? Twoje dziecko”. Oczywiście, uważała, że Rafe ma prawo wiedzieć. Gdyby należała do tego samego świata co on, powiedziałaby mu od razu.
Pochodzili jednak z innych światów, które dzieliła przepaść.
– Zostaw to. – Wskazał ręczniki. – Dlaczego sprzątasz pokoje hotelowe? Mogłabyś znaleźć pracę odpowiadającą twoim aspiracjom artystycznym.
– Pracuję dla przyjaciółki, pomagam jej. Prowadzi firmę sprzątającą. Może o niej słyszałeś. „Zostaw to Layli”.
Patrzył na nią niewzruszenie.
– Nie, ale zapamiętam. Myślę o nabyciu tego hotelu. Dlatego się tu zatrzymałem pod przybranym nazwiskiem, żeby się rozejrzeć i zorientować w ogólnej sytuacji.
– Nie masz już dostatecznie dużo hoteli? Ubiłeś ten interes w Nowym Jorku, prawda? Jeden z największych w twojej karierze?
Uniósł ironicznie kącik ust.
– Miło wiedzieć, że przejawiasz zainteresowanie moim biznesem.
Isla przybrała znudzoną minę i ruszyła w stronę apartamentu.
– Posłuchaj, muszę uporać się ze sprzątaniem. Moja zmiana kończy się za kilka minut.
Chwycił ją za rękę i zacisnął zwodniczo łagodne palce na jej nadgarstku. Jej skóra natychmiast zareagowała na jego dotyk.
– Zostań i napij się ze mną.
Jego głos był tak podniecający jak zawsze.
– Nie ma mowy. – Isla wyrwała dłoń z jego uścisku. – Jestem z kimś umówiona.
Kłamstwo przyszło jej z łatwością, miała w tym wprawę.
Coś pojawiło się przelotnie w jego wzroku. Rozczarowanie? Ból? Gniew?
– Jestem pewien, że ten ktoś poczeka.
Isla popatrzyła mu wyzywająco w oczy, świadoma walki, jaka się między nimi toczy. To wzajemne przyciąganie i odpychanie stanowiło nieodłączny element ich gwałtownego związku.
– Nie możesz mnie już do niczego zmusić, Rafe.
Znowu uśmiechnął się cynicznie.
– Kiedy to zmuszałem cię do czegokolwiek, cara mia? Zgadzałaś się na wszystko, si?
Jego głęboki głos sięgał jej najgłębszych zakamarków. Próbowała powstrzymać falę erotycznych wspomnień. Splecionych rąk i nóg, ciała śpiewającego namiętnością. Jego smaku, piżmowej woni ich złączenia, dotyku dłoni pieszczących leniwie jej udo. Odetchnęła głęboko i ujęła rączkę wózka, żeby powstrzymać się przed dotknięciem tego mężczyzny. Była już na niego uodporniona, prawda? Nie odczuwała pożądania wobec nikogo od czasu ich rozstania.
– Muszę iść. – Ruszyła w stronę drzwi, ale jego głos ją zatrzymał.
– Jeden drink. W barze. Obiecuje, że nie potrwa to długo. Proszę, cara.
Wiedziała, że powinna odejść, ale ton jego głosu ją powstrzymał. Gdyby odmówiła, wyszłaby na kogoś grubiańskiego. Bądź co bądź, to ona zakończyła ich związek. I to on powinien się czuć jak ktoś niewychowany. Zostawiła mu list, zamiast powiedzieć mu wszystko wprost. Potem zadzwonił tylko raz, zostawiając jej gniewną wiadomość na poczcie głosowej. Określało to najwymowniej charakter ich związku. Ostatni telefon, który pozwolił mu dać upust gniewowi, potwierdzając tym samym, że postąpiła słusznie. Gdyby mu naprawdę zależało, czy nie dzwoniłby wielokrotnie? Nie szukałby jej za wszelką cenę, błagając, by do niego wróciła? Tyle że taki mężczyzna nie błagał. Kobiety nigdy go nie opuszczały. To one błagały, by został.
Jednak jego obecność była dla niej niebezpieczna. Jej ciąża stawała się dopiero widoczna. Szybki drink pozwoliłby jej zapewnić go, że chce się zająć swoim życiem. Z dala od niego. Mogła mu poświęcić kilka minut. Był ojcem jej dziecka, nawet jeśli przyrzekła sobie, że nigdy mu nie powie. Dzięki jego zaproszeniu mogła rozeznać się w sytuacji, poznać jego plany. Gdyby zamierzał zostać tu, w Edynburgu, to musiałaby wyjechać. Zniknąć z nadzieją, że nigdy nie będzie jej szukał.
Popatrzyła na niego, wciąż tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Czy kiedykolwiek potrafiła mu się oprzeć?
– W porządku. Jeden drink.
Gdy tylko wyszła, Rafe odetchnął głęboko. Upłynęło pięć miesięcy, a on wciąż jej pragnął. Jej widok stojącej przy łóżku przywołał tyle wspomnień, których nie potrafił wymazać. Jakby Isla McBride odcisnęła piętno na jego ciele. Nikt nie potrafił zaspokoić tego pragnienia, które w nim wzbudzała. Umawiał się z innymi kobietami, ale ilekroć myślał o pójściu z nimi do łóżka, coś go powstrzymywało. Zamieniał się w cholernego mnicha i musiał się od tego uwolnić.
Uwolnić się od niej.
Irytowało go, że wciąż odczuwa gorycz ich rozstania. To on przerywał związki, kiedy mu to odpowiadało. Fakt, że Isla go rzuciła, było dla niego nowym doświadczeniem, zwłaszcza że wyjechał, by zrobić interes życia. I zwłaszcza że zabrał ją do swojego domu na Sycylii, do swego prywatnego sanktuarium.
Jego willa była zazwyczaj niedostępna przypadkowym kochankom. Uczynił dla niej wyjątek, spędzając z nią tam całe tygodnie, przekładając ważne spotkania, z dala od ciekawskiego oka mediów. Coś sprawiało, że chciał zachować ich związek w tajemnicy. Nie dlatego, że nie lubił z nią przebywać, bo lubił. O wiele bardziej niż z innymi kobietami.
Jednak w jakiś sposób opacznie ją zrozumiał i to go dręczyło. A najbardziej to, że czekała, aż będzie zajęty interesem, żeby odczuł to jeszcze silniej.
Kiedy wrócił do pustej willi i znalazł jej list na gzymsie kominka, poczuł się niemile zaskoczony. A nienawidził być zaskakiwany. Czy jego dwulicowy ojciec nie osiągnął w tym mistrzostwa, żyjąc w dwóch rodzinach jednocześnie, mając dwie żony, które uważały, że są jedynym światem Tina Angeliriego, dopóki Rafe nie odkrył prawdy w wieku trzynastu lat? Telefon od jednego z pracowników ojca wszystko zmienił. Wszystko ujawnił. Kiedy ojciec uległ poważnemu wypadkowi, człowiek ten poinformował Rafe’a i jego matkę o krytycznym stanie Tina. Kiedy polecieli do Florencji, w szpitalu zastali już jego drugą rodzinę. Oficjalną rodzinę. Żonę i dwóch synów. Rafe stał przy łóżku i przypominał sobie wszystkie kłamstwa ojca, trwające latami.
On sam był brudnym ojcowskim sekretem. Jego nieślubnym synem.
Ten list od Isly rozwścieczył go tak bardzo, że podarł papier na strzępy. Przypomniał mu tamten szpitalny pokój, gdzie wszystko, w co dotychczas wierzył, okazało się fałszem. Stekiem kłamstw. Dlaczego nie dostrzegł żadnych oznak? Czy może Isla celowo go zwodziła, wpajając mu zwodnicze poczucie bezpieczeństwa, tak jak robił to przez te wszystkie lata jego ojciec? Udawanie, kłamstwo, zwodniczość – trzy grzechy śmiertelne każdego związku.
Od razu do niej zadzwonił i zostawił jej wiadomość, z której nie był szczególnie dumny, ale nikomu nie ofiarowywał drugiej szansy. Nie oddzwoniła, a on odczuł poniekąd zadowolenie. Nie było nic lepszego niż bezproblemowe rozstania, ale w tym przypadku nic nie wydawało się bezproblemowe. Poczucie rozdarcia zamiast spokoju.
Chodził nerwowo po apartamencie. W języku jej ciała, w tych umykających spojrzeniach dostrzegał coś, co go niepokoiło. Dlaczego Isla zrezygnowała z kontynuacji studiów na wydziale sztuk pięknych i przeniosła się z powrotem do Szkocji? Darzyła pasją swoją sztukę i uwielbiała Londyn. Widział jej rysunki i był zdumiony jej talentem. Co sprawiło, że wyrzekła się marzeń i podjęła pracę sprzeczną z jej kreatywnością?