Sztuka flirtu
Przedstawiamy "Sztuka flirtu" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ROMANS HISTORYCZNY.
Laura kocha naukę, przyjęcia i bale uważa za stratę czasu. Mimo to postanawia pomóc przyjaciółce, która debiutuje na salonach. Wie, że ta wrażliwa córka bankiera jest narażona na kpiny z racji pochodzenia. Uczy ją zasad etykiety, konwersacji i flirtu towarzyskiego. Lekcje bacznie obserwuje Miles, brat jej podopiecznej. Gardzi arystokratami, jednak musi przyznać, że rady Laury są rozsądne i przydatne. Uważał ją za płytką trzpiotkę, tymczasem jej rozległa wiedza coraz bardziej mu imponuje. Choć zawsze stąpał twardo po ziemi, przy pięknej Laurze ma ochotę pisać wiersze o miłości, w którą dotąd nie wierzył…
Fragment książki
– Dziękuję, Haines, dam sobie radę – powiedziała lady Laura Pomeroy, uśmiechając się do lokaja, który odprowadził ją do drzwi salonu jej przyjaciółki, Susanny Rochdale. Gdy odwróciła się, by wejść do pokoju, zderzyła się z wysokim mężczyzną, który właśnie z niego wychodził. Zachwiała się i straciła równowagę, jednak silne dłonie chwyciły ją za nadgarstki i podtrzymały. Chciała przeprosić, ale gdy spojrzała w lodowate niebieskie oczy, na chwilę zaniemówiła.
Rzucając ukradkowe spojrzenie spod rzęs, pomyślała, że ten dżentelmen robi wrażenie. Na szerokie czoło opadały czarne kosmyki włosów, wysokie kości policzkowe i mocny podbródek czyniły twarz atrakcyjną. Szerokie ramiona podkreślał dobrze skrojony ciemnoniebieski surdut z drogiej wełny. Mężczyzna roztaczał aurę siły, która przyprawiła ją o mrowienie.
– Przepraszam pana – powiedziała po chwili, wyginając usta w uśmiechu.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że nie został odwzajemniony, zamiast tego na twarzy mężczyzny pojawił się wyraz irytacji.
– Niewątpliwie to moja wina – uznał, puścił ją i cofnął się. – Powinno się unikać dam, które nie patrzą, dokąd idą. Pani musi być lady Laurą Pomeroy. Nazywam się Miles Rochdale.
Laura wiedziała, że wielu uważa ją za urodziwą. Jej uroda w połączeniu z elegancją na ogół przyciągały uwagę mężczyzn, którzy traktowali ją niezwykle szarmancko.
Miles Rochdale był ledwie uprzejmy.
Dygnęła, a on się skłonił.
– W przyszłości postaram się być ostrożniejsza, panie Rochdale – odparła, siląc się na spokojny ton.
– Jestem pewien, że moja siostra zaraz zejdzie. Proszę poczekać na nią w salonie – powiedział, gestem wskazując pokój. – Niestety pilne zobowiązania uniemożliwiają mi dotrzymanie pani towarzystwa.
Czyżby sugerował, że nie da rady spędzić kilku chwil samotnie? Poczuła narastającą irytację. Naprawdę szkoda, pomyślała, wpatrując się w niezwykłe oczy Milesa Rochdale'a, że policzkowanie dżentelmenów uchodzi za nieeleganckie. Byłoby niezmiernie miło zetrzeć to lekko protekcjonalne spojrzenie z jego zdecydowanie zbyt przystojnej twarzy.
– Ojej, cóż za rozczarowanie – odpowiedziała najbardziej bezbarwnym tonem, na jaki zdołała się zdobyć. – Jak ja zniosę tę nudną samotność? – Wydała z siebie przesadnie głębokie westchnienie. – Cóż, przypuszczam, że dam sobie radę, o ile nie potrwa to zbyt długo.
– Nie potrwa długo. Pani pokorny sługa, milady – powiedział Rochdale, kłaniając się.
Na pewno nie był pokornym sługą, pomyślała niezadowolona, patrząc, jak odchodzi. Powinna była oprzeć się pokusie odgrywania płytkiej panienki, za jaką ją uznał. Jednak jego lekceważąca postawa była trudna do zniesienia.
Jak śmiał ją oceniać, skoro zamienili zaledwie kilka słów?
Jednocześnie była świadoma, jak nieracjonalne jest to uczucie rozczarowania. Nie oczekiwała, że syn gospodarzy, którego spotkała przypadkiem, zmieni dla niej swoje plany. Zresztą wcale tego nie chciała. Nie, jeśli każda jego uwaga byłaby tak irytująco pogardliwa.
Denerwowało ją też, że pomimo jego paskudnego charakteru, była oszołomiona jego atrakcyjnym wyglądem.
Może rzeczywiście tak płytka, za jaką ją uznał?
Krążyła niespokojnie po pokoju, gdy do środka wbiegła jej przyjaciółka Susanna.
– Przepraszam za spóźnienie – zawołała, przytulając się do Laury. – Nie chciałam, żebyś czekała.
– Zniosłam to dzielnie – odparła Laura. – Tak, jak zapewniłam twojego brata.
– Spotkałaś Milesa? Tak mi przykro, że się z nim minęłam, bo chciałam ci go przedstawić. Jest taki zajęty, zawsze w banku albo na giełdzie, ale to najbardziej troskliwy brat na świecie.
Troskliwy? Laura potrząsnęła lekko głową. Albo jej przyjaciółka patrzyła na brata przez różowe okulary, albo Miles traktował rodzinę inaczej niż nieznajomych.
– Marszczysz brwi – zauważyła Susanna. – Czy Miles cię zdenerwował? On... potrafi być gwałtowny.
– Och, uwielbiam być traktowana jak głupiutka trzpiotka.
Susanna wybuchnęła śmiechem.
– Obawiam się, że ma tendencję do postrzegania wszystkich kobiet w ten sposób. Pewnie się niecierpliwił, bo był w drodze na jakieś spotkanie. Odkąd papa przekazał mu prowadzenie banku, musi radzić sobie z wieloma obowiązkami. Według papy ma odpowiednie kompetencje.
– Twój papa jest jeszcze dość młody. Zamierza już przejść na emeryturę?
– Niektórzy z jego przyjaciół chcą, żeby kandydował do parlamentu. Gdy się spotykają, rozmawiają o wyborach i innych równie skomplikowanych sprawach.
– Nie są skomplikowane, raczej prostsze, odkąd weszła w życie reforma i teraz już... – Laura stłumiła swój entuzjazm i zamilkła. – Ale chyba nie jesteś zainteresowana wyborami parlamentarnymi. Może porozmawiamy o czymś innym?
– Na przykład o zbliżającym się balu Lady Ashdown? Muszę przyznać, że jakkolwiek bardzo na niego czekam, to na myśl o nim ogarnia mnie strach.
Kręcąc głową, Laura chwyciła dłoń przyjaciółki.
– Nie daj się zastraszyć tym starym wiedźmom. Głowa do góry, pokaż im, że masz prawo być wśród nich.
– Damy z socjety są przerażające, a dżentelmeni... są jeszcze bardziej niepokojący. Ludzie z towarzystwa wprawiają mnie w popłoch, czasem nie jestem w stanie wydusić z siebie choćby słowa. I nigdy nie wiem, jak zareagować, gdy zachowują się szarmancko. Czasami żałuję, że nie odrzuciłam oferty lady Bunting, by była moją patronką, jednak wówczas mama byłaby bardzo rozczarowana. Tak między nami, nie dbam o to, czy zainteresuje się mną ktoś, kto spełni jej oczekiwania. Niestety obiecałam, że dam z siebie wszystko…
– Dobrze, że nie dążysz za wszelką cenę do małżeństwa – powiedziała Laura z uznaniem. – Jesteś jeszcze młoda, urocza i masz pokaźny posag. Nie musisz przyjmować pierwszej oferty, jaka się pojawi. Powinnaś powstrzymać się od małżeństwa, dopóki nie spotkasz odpowiedniego dżentelmena. Mnie nikt nie zmusi. Nieważne, jak długo pozostanę panną.
Papa nie uważał, że powinna spieszyć się z zamążpójściem, pozwalał jej rozwijać matematyczną pasję. Nie miałaby takiej niezależności, wychodząc za mąż.
– Piękna córka markiza może przebierać wśród kandydatów – odparła po chwili Susanna. – Chociaż jestem jedynie córką bankiera, zamierzam być równie wybredna.
– Twoje życie zależy od mądrego wyboru.
– Kiedy nie umie się rozmawiać z dżentelmenami, łatwo ich do siebie zniechęcić. – Susanna uśmiechnęła się. – Być może moje nieobycie ma swoje zalety.
– Ale będzie poważną przeszkodą, gdy spotkasz dżentelmena, który ci się spodoba. – Przyjrzawszy się przyjaciółce, Laura potrząsnęła głową. – Musisz pokonać nieśmiałość. Nauczyć się, co mówić, a także jak komunikować się bez mówienia, a nawet flirtować.
Oczy Susanny rozszerzyły się z przerażenia.
– Nie umiałabym się nikomu narzucać!
– Nie o to chodzi. Musisz tylko wiedzieć, jak rozmawiać z dżentelmenami. Jak łagodnie odprawić tych, którzy cię nie interesują, a zachęcić tych, którzy cię pociągają. I oczywiście jak przeciwstawić się wszystkim, którzy próbują cię onieśmielić.
– Nie jestem arystokratką, więc nigdy nie zostanę tak naprawdę zaakceptowana na salonach – powiedziała Susanna. – To był główny powód, dla którego nie chciałam uczestniczyć w sezonie. Wolałabym nie wychodzić za mąż za dżentelmena z tytułem. Może cenią mój majątek, ale w duchu mną gardzą.
Laura niedawno poczuła na własnej skórze, jak to jest, gdy ktoś traktuje ją lekceważąco. Zmarszczyła więc brwi, odsuwając wspomnienie rozmowy z bratem Susanny.
– Po prostu ignorujesz nieuprzejmych i koncentrujesz się na tych, którzy traktują cię dobrze – powiedziała. – A z dżentelmenami z towarzystwa trzeba umieć prowadzić rozmowę. Wiedza na temat tego, co i kiedy powiedzieć, sprawi, że uczestnictwo w wydarzeniach towarzyskich będzie ci sprawiać przyjemność. Nawet jeśli nie znajdziesz mężczyzny, którego zechcesz poślubić.
– Może zatrzymamy się w księgarni Hatcharda po wizycie u krawcowej i kupimy poradnik o sztuce konwersacji? – roześmiała się Susanna. – Choć wątpię, żeby coś takiego istniało.
– Nie ma potrzeby odwiedzać Hatcharda. Ja cię wszystkiego nauczę. Nie mogę być zawsze w pobliżu, a nie chcę, żebyś czuła się nieswojo.
– Ty zawsze wiesz, co powiedzieć, ale czy tego można się nauczyć?
– Oczywiście. Nie sugeruję, że pozjadałam wszystkie rozumy, ale nauczyłam się kilku rzeczy, które pomogły mi przetrwać mój pierwszy sezon. Na przykład można wiele przekazać, odpowiednio trzymając wachlarz. Jest też mowa kwiatów. Można również ćwiczyć odpowiednie reakcje, by właściwa odpowiedź przychodziła odruchowo, bez zastanowienia. Zapewniam, że to bardzo pomocna umiejętność.
– Byłoby wspaniale, gdybym podczas spotkań towarzyskich umiała poczuć się swobodniej – przyznała Susanna. – Naprawdę myślisz, że możesz mnie tego nauczyć?
– Oczywiście! Jesteś wolna dziś po południu? – Gdy Susanna skinęła głową, Laura mówiła dalej: – Ja również. Po naszej wyprawie na zakupy muszę wrócić na chwilę do domu, ale potem mogę cię odwiedzić. Do balu u lady Ashdown zostały tylko dwa dni, nie ma czasu do stracenia. Wystarczy trochę poćwiczyć i będziesz gotowa, by zmierzyć się z towarzystwem.
Susanna zadrżała.
– Przeraża mnie ta perspektywa. Jednak byłabym niezmiernie wdzięczna za twoją pomoc. Na razie obawiam się spotkania z lady Arbuthnot czy lordem Sin Claire’em! Albo z panną Arsdale czy panną Wentworth.
Wymieniła nazwiska dwóch najbardziej eleganckich i snobistycznych gwiazd obecnego sezonu.
– Jeśli to możliwe, najlepiej ich unikać. Na wszelki wypadek przygotujemy kilka odpowiednich kwestii. Teraz, skoro mamy dzisiaj zacząć lekcje, powinnyśmy pominąć herbatę i natychmiast udać się do krawcowej. Nie chcemy się spieszyć z wyborem sukni.
– Dobrze – zgodziła się Susanna. – Wezmę tylko pelisę, zawołam pokojówkę i zaraz wrócę.
– Doskonale. Podczas zeszłotygodniowej wizyty u krawcowej wypatrzyłam bladozieloną krepę, która, moim zdaniem, świetnie by się dla ciebie nadawała.
Laura z uśmiechem obserwowała, jak Susanna pospiesznie wychodzi. Niektórzy w towarzystwie zastanawiali się, dlaczego zaprzyjaźniła się z córką bankiera, której jedynym atutem był ogromny posag. Laura zaś nie mogła zrozumieć, jak ktokolwiek mógł się oprzeć słodyczy, niewinności i delikatnemu urokowi Susanny Rochdale.
Ponieważ przyjaciółki, które poznała podczas swojego debiutu, były niedostępne – lady Margaret D'Aubignon wyjechała na prowincję, a Elizę Hasterling zajmowały sprawy rodzinne – Laura czuła się znudzona i samotna. Urzekł ją nieśmiały uśmiech Susanny, a ich przyjaźń pomagała jej przetrwać drugi sezon. Teraz mogła się odwdzięczyć przyjaciółce, nauczyć ją zasad obowiązujących na salonach.
Nagle przypomniała sobie parę kpiących niebieskich oczu. Pomaganie przyjaciółce może oznaczać więcej spotkań z jej zarozumiałym bratem. Laura chyba powinna znaleźć sposób na starcie protekcjonalnej miny z twarzy Milesa Rochdale'a.
Kilka godzin później Miles wrócił z biura. Na progu salonu zatrzymał się i przypominał sobie poranne spotkanie.
Nieczęsto zdarzało się, że piękna młoda dama wpadała mu w ramiona. Przez krótką chwilę po prostu patrzył na nią zaskoczony.
A było na co patrzeć. Wyrazista twarz w kształcie serca, oczy bardziej niebieskie niż letnie niebo w czerwcu, blond loki i rozkosznie zaokrąglona figura... Był mężczyzną i wciąż reagował na kobiece piękno.
Na szczęście zanim się zatracił w tym pięknie, spojrzała na niego i uśmiechnęła się tym kuszącym uśmiechem, który pamiętał aż za dobrze. Uśmiechem, który przyprawił go o bolesny skurcz serca, przywołując gorzkie wspomnienia.
Lady Laura była blondynką, a nie brunetką, ale to wyćwiczone spojrzenie, które na niego skierowała, miało uwodzić tak samo, jak spojrzenie Arabelli. Gdyby się nie zachwiała, tracąc równowagę, odepchnąłby ją.
W tym samym momencie zdał sobie sprawę, że ta kusząca dama jest córką markiza, która z niewyjaśnionych powodów zaopiekowała się jego siostrą. Ponownie zmarszczył brwi na tę myśl.
Lady Laura była niezwykle elegancka. Nie znał się na kobiecej modzie, ale nawet on potrafił rozpoznać drogie tkaniny i dobre krawiectwo. Złociste włosy upięła w misterne loki, odsłaniając delikatne uszy, w których tkwiły szafirowe krople kolczyków, a ich niebieski odcień korespondował z naszyjnikiem i bransoletką.
Na szczęście teraz był starszy, mniej podatny na wpływy i miał się na baczności.
Prawdopodobnie był niegrzeczny, ale cierpła mu skóra na myśl, że jego siostra spędza czas z taką kobietą. Niedobrze, że matka skorzystała z okazji, gdy stara przyjaciółka zaproponowała, że wprowadzi Susannę do towarzystwa. Bezskutecznie próbował odwieść matkę od przyjęcia oferty lady Bunting. Nie chciał, było to, by jego słodka siostra uległa urokowi jednego z tych próżnych arystokratów, którzy brali pożyczki na sfinansowanie swoich ekstrawagancji.
Wszyscy dżentelmenami, więc nie obawiał się, że stanie się jej fizyczna krzywda. Wiedział jednak aż za dobrze, że ktoś z nudów może okazać jej zainteresowanie, igrać z jej uczuciami i w końcu złamać jej serce.
Arabella udzieliła mu cennej lekcji.
Naiwny, ufny i oszołomiony, szybko się w niej zakochał. Uwierzył, że ich związek jest prawdziwy, choć ona tylko udawała, bawiła się nim, ćwicząc swoje umiejętności w uwodzeniu. Ponownie zapłonął gniewem, gdy przypomniał sobie jej pogardliwe odrzucenie oświadczyn, których, według niego, niecierpliwie oczekiwała.
A z jego siostrą byłoby jeszcze gorzej. Przecież jakiś arystokratyczny zalotnik mógłby przekonać ją do ślubu, by zyskać posag Susanny, z którego opłacałby swoje próżniacze życie. Takie małżeństwo nie dałoby jej szczęścia, zawsze byłaby obca w świecie męża, a on by ją ignorował, trwonił jej pieniądze na karty, hazard, konie, wytworne stroje i kochanki.
Miles nie miał pojęcia, dlaczego lady Laura Pomeroy postanowiła zaprzyjaźnić się z jego siostrą, dziewczyną spoza jej sfery. Mogła łatwo zranić jego wrażliwą siostrę, gdy znudzi się jej towarzystwo Susanny.
Martwił się, bo wiedział, że siostra ją podziwia. Nie chciał, aby lady Laura zmieniła Susannę w próżną, frywolną debiutantkę, flirtującą i zbawiającą się męskimi sercami. Choć bardzo chciał zniechęcić siostrę do tej znajomości, nie miał pojęcia, jak się do tego zabrać. Susanna zapewne nie pozwoli powiedzieć o lady Laurze złego słowa.
Westchnął ponownie i wszedł do salonu, by odłożyć książkę na półkę. Chciał tylko, by jego młodsza siostra poślubiła mężczyznę z ich sfery, który ceniłby ją dla niej samej, dbał o nią i uszczęśliwiał ją. Był nawet gotów chodzić na przyjęcia, których zwykle unikał, aby pilnować Susanny i upewnić się, że nie zostanie uwiedziona przez jakiegoś arystokratycznego nieudacznika. Poznał takich na pęczki podczas lat spędzonych w Oksfordzie.
Nie pozwoli, by zaczęła naśladować swoją arystokratyczną przyjaciółkę.
***
Miles miał właśnie wrócić do biura i dokończyć przeglądanie ksiąg rachunkowych przed udaniem się do banku, kiedy zobaczył lokaja, otwierającego drzwi Susannie. Zatrzymał się i uśmiechnął, gdy skierowała się w jego stronę z drepczącą za nią pokojówką dzierżącą kilka pudeł. Złapał siostrę w objęcia i pochylił się, by pocałować ją w policzek.
– Witaj, kochanie! Widzę, że byłaś z przyjaciółką na zakupach. Mam nadzieję, że nie skłoniła cię do zbytniej ekstrawagancji.
– Skądże! Lady Laura radzi, bym kupowała jak najmniej sukni. Mówi, że moda szybko się zmienia i nawet jeśli uniknę podążania za każdym kaprysem, niektóre z moich wydadzą się wkrótce nie na czasie. Uważa kupowanie zbyt wielu rzeczy za marnotrawstwo, a ja się z nią zgadzam.
– Lady Laura zaleca roztropność i oszczędność? – zapytał zaskoczony.
– Tak. Pomimo arystokratycznego pochodzenia dość twardo stąpa po ziemi i jest rozsądna.
Miles powstrzymał się od riposty, że może i dobrze odgrywa tę rolę, ale jest jeszcze za wcześnie, by uważać ją za skarbnicę wszelkich cnót. Musiał jednak przyznać, że rady lady Laury były rozsądne.
– Wcale nie jest płytką trzpiotką. – Susanna spojrzała na niego karcąco. – Co najwyraźniej sugerowałeś, gdy się spotkaliście. Zamierzałeś mi o tym wspomnieć?
– Czy skarżyła się na moje zachowanie? – zapytał zirytowany.
– Nie. Dlaczego jesteś taki nieuprzejmy? – oburzyła się Susanna. – Wygląda na to, że już jej nie lubisz, choć nie potrafię sobie wyobrazić dlaczego!
– Nie lubię? Nic podobnego – odparł, wmawiając sobie, że przyznanie się do uprzedzeń nie pomoże mu otworzyć siostrze oczu. Susanna powinna sama dostrzec prawdziwy charakter lady Laury. – Nie chciałem być opryskliwy, po prostu... bardzo się spieszyłem.
Ku jego uldze to wyjaśnienie uspokoiło jego siostrę. Uśmiechnęła się i uścisnęła mu dłoń.
– Wiedziałam, że tylko z powodu pośpiechu mogłeś wydać się nieuprzejmy. Zapewne wkrótce musisz udać się do banku, ale odprowadź mnie do mojego pokoju, dobrze? Muszę się przebrać przed przyjściem lady Laury.
Czy jedna wizyta dziennie nie wystarczy? - pomyślał Miles zirytowany. Jednak uśmiechnął się i podał siostrze ramię.
– Jestem zaszczycony, mogąc towarzyszyć najpiękniejszej damie w Londynie.
– Pochlebca – skwitowała uśmiechając się do niego czule. – Większość młodych dam w mieście ledwie zauważa moje istnienie, więc przyjaźń lady Laury bardzo mi pomogła. Chciałabym, żebyście zostali przyjaciółmi.
Prędzej świnie zaczną latać, pomyślał Miles, ale odwzajemnił uśmiech siostry.
– Polubię każdego, kto uszczęśliwia moją młodszą siostrę.
– Wierzę, że będę jeszcze szczęśliwsza po kilku lekcjach.
– Jakich lekcjach? Jesteś doskonała taka, jaka jesteś.
– Jesteś zbyt miły, mój drogi bracie. Wiesz przecież, jak bardzo jestem skrępowana w towarzystwie. Albo raczej wiedziałbyś, gdybym kiedykolwiek zdołała cię przekonać, byś mi towarzyszył. Zaznałeś pogardy ze strony arystokratów, których poznałeś w Oksfordzie. Ja oczekiwałam tego samego.