Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Ta jedna noc
Zajrzyj do książki

Ta jedna noc

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-276-9515-4
Wysokość170
Szerokość107
Tytuł oryginalnyThe Billionaire’s One-Night Baby
TłumaczIzabela Siwek
Język oryginałuangielski
EAN9788327695154
Data premiery2023-08-09
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Ta jedna noc" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE EKSTRA.
Elodie prowadzi sklep z sukniami ślubnymi „Czar miłości”, sama jednak nie zamierza wychodzić za mąż. Jej rodzice rozwodzili się wiele razy, a narzeczony ją zdradził. Elodie chce być wolna i niezależna. Gdy uwodzi ją Jago Le Roux, brat przyjaciółki, milioner, przystojny i fascynujący, decyduje się spędzić z nim jedną noc. Na tym ich znajomość miała się zakończyć, ale stało się inaczej. Po miesiącu Elodie odkrywa, że jest w ciąży, a Jago nie zamierza zostawić jej z tym samej…

 

Fragment książki

Pięć lat wcześniej…

Jago znalazł ją w sypialni babki na górnym piętrze. Siedziała na brzegu łóżka. Z pochyloną głową obejmowała szczupłymi ramionami oprawioną w ramkę fotografię Lily. Nie była ubrana w pogrzebową czerń i wydawała się jeszcze drobniejsza w prostej sukience koloru écru i butach na niskim obcasie, bezbronna i załamana.
Zobaczył, jak łza spływa jej po twarzy na starą drewnianą podłogę, i poczuł ucisk w gardle. Powstrzymał chęć, by się odwrócić i dołączyć z powrotem do gości na stypie odbywającej się na dole. Po co właściwie tu przyszedł? Oczywiście znał ją od lat dzięki Thadie i widywał na przyjęciach u rodziny Le Roux, ale nie byli przyjaciółmi. Co najwyżej mógł ich nazwać dobrymi znajomymi. Ale obserwował ją przez całe popołudnie i kiedy pobiegła na górę, najwyraźniej chcąc odpocząć od żałobników opłakujących jej babkę, coś kazało mu za nią podążyć.
Potarł szczękę, nie mogąc oderwać oczu od jej rudych włosów i bladej twarzy. Miłość – to skomplikowane i trudne do opanowania uczucie – razem z nieodłącznie powiązaną z nią rozpaczą i poczuciem straty niszczyły ludzi. Nic dziwnego, że unikał tego rodzaju emocji.
Położył dłoń na głowie Dodi. Spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami z nosem czerwonym od płaczu. Mimo powagi sytuacji jej wzrok omal go nie powalił. Żałował, że nie potrafi dokładnie określić barwy jej oczu, ale nie był pisarzem ani poetą. Pomyślał jedynie, że ten przydymiony błękit kojarzy mu się z mgłą skrapianą deszczem, rozświetlaną nieśmiałymi promieniami słońca.
Pierwszy raz zobaczył ją sześć lat wcześniej, kiedy wszedł do restauracji z Anju, która właśnie została jego żoną. Natychmiast zwrócił uwagę na towarzyszącą jego siostrze roześmianą rudowłosą kobietę, ubraną w krótką letnią sukienkę o wyrazistym wzorze. Ładna, uznał. Młoda i pewnie trochę zbuntowana, skoro przyjaźniła się z Thadie. Potem ktoś podszedł, żeby mu pogratulować, i Jago zapomniał o Dodi.
Od czasu tamtego skromnego ślubu z Anju tyle osób umarło. Wylano mnóstwo łez i wiele było bezsennych nocy, pełnych smutku i rozpaczy.
Delikatnie wyjął fotografię z rąk Dodi i postawił ją na toaletce za sobą. Pochowawszy żonę i ojca przed kilkoma miesiącami, wiedział, przez co Dodi przechodzi i jak będzie się czuła w najbliższej przyszłości. Po tamtych pogrzebach długo analizował swoje małżeństwo z rozsądku, oparte na przyjaźni i wspólnych interesach, i zastanawiał się nad relacją z wybuchowym ojcem. Wiedział, że w nadchodzących tygodniach i miesiącach Dodi też będzie mocno zgłębiała swoją duszę.
Jednakże w przeciwieństwie do niego przeżyje żałobę w samotności, bez wsparcia rodziny i rodzeństwa. Thadie, wspaniała i lojalna, spróbuje pewnie zapełnić tę lukę, ale przecież nie mogła być przy Dodi przez cały czas.
Szkoda mu było tej dziewczyny. Usiadł obok na łóżku i pogładził ją po plecach. Była taka drobna i szczupła. Miała dwadzieścia cztery lata i wciąż wydawała się taka młoda.
– Jak się czujesz, Elodie Kate? – spytał.
Wyczuł, że się spięła na dźwięk swojego pełnego imienia. Już dawno uznał, że to staroświeckie imię świetnie pasuje do jej eterycznej twarzy i smukłej sylwetki. Był jedynym, który tak się do niej zwracał.
Najwyraźniej wyczerpana, Dodi oparła głowę na jego ramieniu.
– Czuję się tak, jakbym utraciła część siebie. To taka wielka strata, Jago. Lily wcale nie była jeszcze bardzo stara.
Zgodził się z nią w milczeniu. Nie znał dobrze jej babci, ale z tego, co słyszał od siostry, Lily była czarującą i charyzmatyczną kobietą, pełną życia. Kiedy Dodi miała kilkanaście lat, babka wzięła ją do siebie i wnuczka ją uwielbiała, podobnie jak jego siostra. Śmierć Lily zostawi pustkę w życiu Thadie, a dla Dodi była ogromną stratą.
Dziewczyna przylgnęła do jego ramienia, opierając mu dłoń na piersi. Mimo smutnego nastroju natychmiast zauważył swoją reakcję na jej dotyk. Co, do licha…?
Przecież to najlepsza przyjaciółka jego siostry. Ktoś, kogo przyszedł tu pocieszyć, a nie uwodzić. Była w żałobie, pogrążona w smutku, a on myślał tylko o jej ustach i zastanawiał się, czy jej skóra jest tak gładka, na jaką wygląda.
Pokręcił głową, zły na siebie. Dodi nie tylko przeżywała żałobę, ale też była od niego o dziewięć lat młodsza i przyjaźniła się z jego siostrą, a jego żona zmarła zaledwie przed rokiem. Zaniepokoiło go to, jak zareagował na Dodi. Nie lubił tracić kontroli. Nie był też taki jak ojciec, który z łatwością pokonywał poczucie żalu i straty.
Przetarł zmęczone oczy i odsunął się nieco, ale Dodi tylko przytuliła się mocniej, jakby szukając jego ciepła. Otarła łzy wierzchem dłoni. Uśmiechnął się lekko, przypominając sobie, że widywał podobny gest u swoich małych siostrzeńców, kiedy byli niespokojni lub zmęczeni.
– Zostawiła mi swój sklep, ale nie wiem, czy zdołam go poprowadzić – dodała cicho.
Westchnął, otaczając ją ramieniem i przechylając głowę na bok, tak że dotknęła jej czoła.
– Dlaczego?
– Bo będę się czuła uwięziona. Zajmowałyśmy się wszystkim razem. Była dla mnie wielkim oparciem… Jago, powiedz, co mam zrobić? – Łzy znowu spłynęły jej po policzkach.
Co miał odpowiedzieć? Celowo starał się być powściągliwy i nie ulegać emocjom. Nie znajdował słów pocieszenia. Poczuł się nieswojo.
– Jak mogę ci pomoc, Dodi? Powiedz mi, kochana.
Uniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.
– Pomóż mi zapomnieć, choćby na chwilę. Proszę, zrób to dla mnie.
Kiedy dotknęła ustami jego warg, próbował się odsunąć, ale Dodi po prostu przylgnęła do niego mocniej, gładząc go po piersi i wsuwając głęboko język. Nagle poczuł, że nie potrafi się jej oprzeć. Objął ją i stoczył się w świat, o istnieniu którego nie miał dotąd pojęcia.
Smakowała miętą i szaleństwem, żalem i smutkiem. Wiedział, że to nieodpowiednia pora i miejsce. Dodi była załamana, ale nie umiał się od niej oderwać. Jej pośladki wydały się pełniejsze, niż się spodziewał, biodra bardziej zaokrąglone, a piersi idealnie wypełniały jego dłonie.
Podciągnął wyżej jej sukienkę i westchnął, gdy zadrżała. Poczuł się bardziej mężczyzną niż kiedykolwiek wcześniej. Jej skóra była ciepła i gładka jak jedwab, a włosy pachniały słońcem.
Nagle zapragnął zobaczyć ją nagą, poznać każdy fragment jej ciała. Poczuć, jak jej nogi oplatają go wokół pasa. Zapominając, kim jest i gdzie się znajdują, położył ją na łóżku, obejmując dłonią jej udo i nie odrywając warg od jej ust. Czas się zatrzymał, świat przestał istnieć i była tylko Dodi…
Głos Thadie wołającej przyjaciółkę sprawił, że nagle oboje oprzytomnieli. Dodi zareagowała szybciej, zrywając się z łóżka i wybiegając z sypialni. Jago wciąż usiłował pojąć, dlaczego nagle w jego ramionach zrobiło się pusto, gdy Dodi zamknęła drzwi od pokoju, wychodząc na spotkanie Thadie na korytarzu i nie ujawniając jego obecności.
Długo siedział na łóżku, z głową opartą na rękach, ganiąc siebie w duchu za brak opanowania. Potem opuścił sypialnię i wyszedł z domu, znikając z jej życia. Dodi doprowadziła go do utraty kontroli. To było nie do przyjęcia, więc musiał jej unikać.

Obecnie

Dodi Davis stała przed drzwiami sklepu dla nowożeńców „Czar miłości”, który odziedziczyła po babce Lily, i próbowała zignorować znajome uczucie przygnębienia.
Czyż właścicielka sklepu ze strojami ślubnymi i dodatkami dla nowożeńców nie powinna choć trochę czuć się tak samo podekscytowana jak jej klienci? Albo przynajmniej wierzyć w małżeństwo, miłość i szczęśliwe wspólne życie do grobowej deski?
Natomiast Dodi w to nie wierzyła.
– Dan się nie sprawdził, ale kiedy znajdziesz odpowiedniego mężczyznę, poczujesz się zupełnie inaczej, kochana – powiedziała jej Lily z przekonaniem, zanim umarła przed pięcioma laty.
Dodi nie zamierzała spierać się z kobietą, która była jej ostoją, jedyną dorosłą osobą w jej życiu obdarzającą ją miłością i uwagą; dającą poczucie bezpieczeństwa. Kilka tygodni po otrzymaniu druzgocącej diagnozy rozmawiały o jej nadchodzącej śmierci. Lekarze dawali jej najwyżej trzy miesiące życia. Zastanawiały się razem, co będzie dalej. Były to trudne rozmowy. Zapłakana Dodi nie potrafiła powiedzieć Lily, że nie wierzy w miłość i z pewnością nie chce spędzić reszty życia na promowaniu tego, co wydaje się jej nic niewarte. Nie mogła przypominać chorującej na raka babci, że życie jej syna i synowej to niekończący się dramat, który ukształtował charakter ich córki.
Rodzice Dodi ogłosili separację, kiedy miała trzy lata, i rozwiedli się, gdy skończyła cztery. Ponownie zawarli ze sobą związek małżeński, kiedy miała dwanaście lat, po czym znowu się rozwiedli po jej czternastych urodzinach. Między swoimi dwoma ślubami i licznymi romansami ojciec był żonaty raz, a matka dwukrotnie. Dodi niejasno pamiętała macochę i dwóch ojczymów, ale nie mogła się już doliczyć wszystkich partnerów i kochanków czy też kochanek rodziców.
Oboje lubili urozmaicenia. Dla nich miłość była zaborcza i namiętna, a Dodi stała się niechcianym skutkiem ubocznym, pałeczką – w postaci ludzkiej – do przekazania. Kimś zapomnianym w ich pogoni za kolejną ekscytującą przygodą.
Mniej więcej na miesiąc przed śmiercią babki pewna rozmowa telefoniczna sprawiła, że cały świat Dodi ponownie się zachybotał. Kobieta, która do niej zadzwoniła, oznajmiła, że ma romans z Danem – pierwszym prawdziwym przyjacielem i kochankiem Dodi, z którym wiązała wielkie nadzieje na przyszłość – i wcale nie jest jego pierwszą kochanką… w tym roku.
Dodi natychmiast zaczęła go bronić, uważając, że nie mógłby tak postąpić, ale dzwoniąca miała dowody, zdjęcia i esemesy, a także rachunki z opłat kartą kredytową za hotele i obiady na dwie osoby w miejscach, w których nigdy nie była.
Jego kochanka, urażona odsunięciem na drugi plan, triumfalnie oznajmiła, że Dan manipulował nią od dnia, kiedy się poznali, a jego zapewnienia o miłości były kłamstwem. Dodi musiała więc zmierzyć się z brutalną prawdą, że jej ukochany przyjaciel, któremu ufała, najważniejszy dla niej człowiek zaraz po Lily, zdradził ją i to nie raz.
Odrętwiała psychicznie, odłożyła konfrontację z Danem na później, po śmierci Lily. Nie chciała zmagać się z kolejnym emocjonalnym zawirowaniem, patrząc na umierającą babcię, a poza tym wolała nie powiadamiać jej o tym, co się stało, ponieważ Lily uwielbiała Dana.
Babka żyła kiedyś w udanym małżeństwie, które zostało nagle przerwane przez zawał serca dziadka. Wielbiła wszystko, co związane z miłością, swój sklep i jedyną wnuczkę. Wydawało jej się więc, że przekazanie Dodi w spadku firmy ma prawdziwy sens. „Czar miłości”, znany butik dla nowożeńców, znajdował się w Melville, artystycznej dzielnicy na przedmieściach Johannesburga w Republice Południowej Afryki.
Dodi uwielbiała to miasto, jedno z największych na kontynencie, jego żywiołową atmosferę i mieszaninę różnych kultur. Lubiła chłodne zimowe dni i gwałtowne burze w upalne lata.
W sklepie „Czar miłości” znajdował się największy w całym kraju wybór strojów ślubnych i dodatków pochodzących od najlepszych projektantów z całego świata. Dodi doceniała wartość tych produktów, ale nie przepadała za tym, co reprezentowały. Stojąc teraz w pustym salonie, czuła się jak oszustka, schwytana w pułapkę i sfrustrowana. Chciałaby choć raz mieć wpływ na sytuację, w której się znalazła…
W dzieciństwie pomieszkiwała u obojga rodziców na zmianę, a kiedy skończyła szesnaście lat, bez żadnego ostrzeżenia podrzucono ją do babci, której wcześniej nie znała. Zdrada i manipulacje Dana doprowadziły ją do załamania, a potem została zmuszona do przejęcia sklepu…
Dosyć już! – nakazała sobie w duchu. Myślisz jak niewdzięczna smarkula!
Dzieciństwo miała już za sobą, a Dan okazał się błędem, którego nie miała zamiaru powtórzyć. Przeprowadzka do Lily to najlepsze, co mogło jej się przytrafić. Jak więc mogła się skarżyć, że odziedziczyła po babce pokaźny majątek w postaci fantastycznego sklepu? Jeśli rzeczywiście go tak bardzo nie lubiła, mogła go sprzedać, przeprowadzić się i zająć czymś innym.
Studiowała projektowanie mody na uniwersytecie, potem otrzymała jeszcze dyplom z kursu prowadzenia biznesu, myśląc, że zajmie się sprzedażą detaliczną na rynku przeznaczonym dla zamożnej klienteli i wyszukiwaniem nowych trendów. Chciała dużo podróżować, współpracując z najlepszymi projektantami na świecie…
Minęło kilka miesięcy od ukończenia studiów, gdy Lily umarła, przekazując jej w spadku „Czar miłości”. Uzyskane wykształcenie pozwalało Dodi na prowadzenie firmy bez popełniania zbyt wielu błędów, zapewniając pokaźne zyski. Spłaciła dom, a jednocześnie budynek, gdzie mieścił się sklep. Wciąż jednak czuła się źle z tym, że pozbawiono ją możliwości wyboru.
Daj sobie z tym spokój!
Sklep był przecież czymś, co łączyło ją z jedyną osobą, która kochała ją bezwarunkowo i stała się jej ostoją w życiu pełnym zawirowań… Lojalność wobec Lily wydawała się więc niezwykle ważna.
Dodi napiła się trochę wody z butelki i zerknęła na duży zegar ścienny. Pozostało jej pół godziny do popołudniowego spotkania. Cały jej personel opuścił już lokal poza najbardziej doświadczoną krawcową i Dodi miała poradzić sobie z następną klientką i jej orszakiem zupełnie sama.
Uśmiechnęła się, myśląc o powiększeniu liczby klientów w sklepie od czasu, gdy Thadie Le Roux, influencerka, promująca pozytywne nastawienie do własnego ciała, znana w wielu kręgach dziedziczka swojego rodu, ogłosiła na Istagramie, że zamawia obie swoje suknie ślubne – do kościoła i na wesele – w „Czarze miłości”.
Wiele osób zapragnęło podążyć śladem Thadie i Dodi wcale się im nie dziwiła. Jej najlepsza przyjaciółka była nie tylko piękna, ale też dowcipna i praktyczna. Pod koniec maja wychodziła za mąż za słynnego byłego zawodnika rugby, który został komentatorem sportowym. Clyde’a, który doprowadził swoją młodą i niedoświadczoną drużynę do zwycięstwa na mistrzostwach świata, uważano za skarb narodowy i obdarzano powszechnym uwielbieniem.
Dodi przyłożyła butelkę z wodą do czoła, chcąc wzbudzić w sobie cieplejsze nastawienie do narzeczonego Thadie. Clyde zawsze był dla niej jedynie czarującym, najbliższym przyjacielem swojej przyszłej żony. Zawsze troskliwy i uprzejmy, ale coś w nim niepokoiło Dodi. Czyżby automatycznie nie ufała wszystkim mężczyznom z powodu trudnych relacji w swojej rodzinie i tego, jak potraktował ją Dan? Przenosiła własne obawy dotyczące związków i małżeństwa na innych?
Być może.
Spojrzała przez okno wystawowe i zobaczyła Jaga Le Rouxa przechodzącego przez ulicę. Wyglądał jak zawsze świetnie w szytym na miarę włoskim garniturze, świeżo i elegancko, mimo ciepłej pogody, jaka panowała w Johannesburgu w ten letni wieczór. Jego postać od razu przywiodła jej na myśl ulubionych bohaterów literackich: Heathciffa z książki Wichrowe wzgórza i Olivera Mellorsa, gajowego lady Chatterley. Podobnie jak oni, Jago miał w sobie coś mrocznego i pociągającego.
Za każdym razem, kiedy go widziała, natychmiast przypominał jej się ich namiętny pocałunek w czasie stypy po pogrzebie Lily. Przez całe dnie i tygodnie przed śmiercią babci i potem Dodi czuła się jak w zimnej bańce, a cały świat wydawał jej się odległy i zniekształcony. Pocałunek Jaga przekuł ten balon żalu i samotności i przez kilka minut czuła się ożywiona, kobieca i silna. Wolna od smutku.
Bóg wie, co by się stało, gdyby Thadie im wtedy nie przeszkodziła. Jago był taki przystojny. Wysoki, sprawny i dobrze zbudowany, a także uprzejmy i pewny siebie. Wszyscy się za nim oglądali, a kobiety wzdychały na jego widok. Dodi bardzo chciałaby się uodpornić na jego urok.
Ale od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyła, a potem za każdym razem, gdy go widziała, czuła znajomy dreszcz. Pociągał ją, to prawda. Przypominała sobie jednak, że to tylko rodzaj pierwotnego pożądania, odziedziczonego po neandertalskich kobietach, których przeżycie zależało od związania się z mężczyzną o najwyżej pozycji w stadzie.
To był czysty instynkt, nic więcej. Od rodziców przesiąkniętych żądzą i niewiernego byłego kochanka nauczyła się, że takie pragnienie jest ulotne niczym poranna mgła. Może rozwiać nudę, poprawić na chwilę humor i dać odrobinę przyjemności, ale nie ma większego znaczenia i nie przetrwa długo.
Otworzyła drzwi, żeby wpuścić Jaga. Poczuła miły zapach jego wody kolońskiej i zerknęła na szeroką dłoń, którą przeczesał włosy, dłuższe na górze i krótsze po bokach, o rozjaśnionych kosmykach.
Popołudniowe afrykańskie słońce rzucało różowy blask na salon wystawowy pełen sukien ślubnych na wieszakach, luster i pachnących kwiatów. W tym niezwykle kobieco udekorowanym pomieszczeniu Jago wydawał się jeszcze bardziej męski.
– Cześć, Dodi.
– Miło cię wiedzieć, Jago.
Spojrzała mu w oczy, które wydały się niemal hipnotyzujące.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel