Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Tylko ten ostatni raz (ebook)
Zajrzyj do książki

Tylko ten ostatni raz (ebook)

ImprintHarlequin
KategoriaEbooki
Liczba stron160
ISBN978-83-276-7605-4
Formatepubmobi
Tytuł oryginalnyOne Last Kiss
TłumaczJulita Mirska
Język oryginałuangielski
EAN9788327676054
Data premiery2021-08-05
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Gia Knox i Jayson Cooper już raz byli małżeństwem. Po rozwodzie nadal ze sobą współpracują i... są o siebie zazdrośni, choć się do tego nie przyznają. Ani on, ani ona, nie potrafią ułożyć sobie życia. Sytuację komplikuje fakt, że co pewien czas, niby przypadkiem, pod wpływem impulsu, uprawiają z sobą seks. Nic dziwnego, bo wprawdzie różnili się charakterami, ale w łóżku zawsze byli dopasowani idealnie...

Fragment książki


Dział technologiczny zajmował dużą otwartą przestrzeń. Tu urzędował Jayson ze swoim zespołem, a także Gia, dopóki nie awansowała na dyrektora do spraw marketingu. Dziś nadal pracowała na tym samym piętrze, ale miała własny gabinet, cały oszklony, więc widziała wszystko, co się działo obok.
Dawniej Jaysonowi nie przeszkadzała jej bliskość. Teraz zaczęła. Rozwiedli się półtora roku temu. Trudno ułożyć sobie życie na nowo, kiedy codziennie patrzy się na swoją przeszłość.
Zawsze sądził, że potrafi opiekować się kobietą, ale przy Gii czuł się bezradny. Była silna, uparta, niezależna, rzadko szła na kompromis. Od początku o tym wiedział, ale był pewien, że po ślubie wszystko się zmieni. Nie zmieniło się; zaczęli się od siebie oddalać. Rozwód był wybawieniem.
Do działu weszła Taylor Thompson, narzeczona Royce’a Knoxa.
- Coop, możesz przyjść na moment do gabinetu Gii?
Ubrana w prostą czarną sukienkę, z jasnymi włosami upiętymi w kok, minęła jego biurko. Była dyrektorem zarządzającym, drugą najważniejszą osobą w firmie. Z Royce’em idealnie się uzupełniali. W zeszłym roku zostali rodzicami, a w tym zamierzali się pobrać. Ich córeczka urodziła się dosłownie kilka godzin po ślubie Addison i Brannona Knoxa. W wieczór, kiedy on, Jayson Cooper, o mało nie przespał się ze swoją eks.
Gia siedziała na obitym skórą fotelu. Włosy opadały jej na ramiona. Czerwona suknia skrywała drobne, ponętnie zaokrąglone ciało. Ciało, które pod jego dotykiem wiło się z rozkoszy. Gdyby małżeństwo polegało na dopasowaniu erotycznym, nigdy by się nie rozstali.
Taylor położyła na biurku dwie kartki i dwa długopisy.
- Macie to wypełnić. Teraz.
Jayson z Gią wymienili spojrzenia. Gia sięgnęła po kartkę.
- Jest wypełniona.
- Moja też – dodał Jayson, podnosząc drugą. U góry widniało jego imię, nazwisko i fistaszek przy pytaniu o obecność. Taylor wskazała pustą kratkę przy osobie towarzyszącej.
- Tu brak odpowiedzi. – Skierowała wzrok na Gię. – U ciebie też. Przychodzisz sama czy z kimś? Muszę podać organizatorom liczbę gości…
Zmrużywszy oczy, Jayson popatrzył na Gię.
- Z kimś – oznajmiła pogodnie. – Ale nazwiska nie podam, bo to ktoś znany i nie chcę, żeby pracownicy cateringu zaczęli plotkować.
- Ach tak? – zdumiała się Taylor. – Dobra, później pogadamy. A ty, Coop?
- Dokładnie tak samo.
- W porządku. – Obróciwszy się na pięcie, Taylor opuściła gabinet.
- Rany boskie! – mruknęła Gia. – Kocham tę dziewczynę, ale czy ona musi być taka dociekliwa? Swoją drogą nie wiedziałam, że się z kimś wybierasz.
- A ja, że ty kogoś zaprosiłaś.
Podczas ciszy, która nastała, Gia uważnie oglądała swoje paznokcie.
- Wolę nie mieć powtórki z tego, co wydarzyło się na ślubie Brana. To był błąd.
Jayson zamyślił się. Na ślubie Brana wciągnęła go do pustego pomieszczenia i dosłownie się na niego rzuciła. Tak, to był duży błąd. Z jego powodu nie mógł potem skupić się na pracy. Ciągle wracał pamięcią do tamtego wieczoru. Jeśli czemuś nie potrafił się oprzeć, to upajającemu smakowi swojej byłej żony.
Całowali się do utraty tchu. Gia miała sukienkę podwiniętą do pasa, a rękę w jego bokserkach. Drżeli z podniecenia…
Ich miłosne brewerie przerwał krzyk Taylor, która zaczęła rodzić. To skutecznie ostudziło ich zapał.
- Nie miałam pojęcia, że się z kimś spotykasz – powiedziała Gia, licząc na jakieś szczegóły.
Oczywiście z nikim się nie spotykał, a tym bardziej z nikim znanym. Nie zamierzał się jednak przyznawać, że skłamał, bo nie chciał być gorszy od niej.
- To nowa znajomość – odparł. – Też nie wiedziałem, że masz kogoś.
On od czasu rozwodu był singlem. Zajęty pracą, nie miał czasu na romanse. Ani ochoty. Kto się na gorącym sparzy…
Zeszłej jesieni pojawił się na ślubie Brana sam; nawet nie przyszło mu do głowy, by kogoś zapraszać. Czułby się dziwnie. Knoxowie traktowali go jak członka rodziny. On uważał Royce’a i Brana za braci.
Tak samo zamierzał postąpić w tym roku na ślubie Royce’a. Decyzja Gii go zdumiała. Sądził, że oboje przestrzegają niepisanej reguły, że nie przychodzi się z nowym partnerem tam, gdzie będzie eksmąż lub żona.
Najwyraźniej się mylił.
- Zbliża się termin aktualizacji tabletu – powiedział, wracając na bezpieczny grunt.
W życiu prywatnym mogli się różnić, ale w firmie mieli jeden wspólny cel. Dla obojga ThomKnox był priorytetem.

ROZDZIAŁ DRUGI

Sześć miesięcy wcześniej, na ślubie Brannona

To szaleństwo! Oboje oszaleli.
Mmm, ależ Jay był cudowny! Zastanawiała się, czy tak długi celibat nie powoduje jakichś skutków ubocznych. Owszem, była na kilku randkach – chciała udowodnić sobie, że nie cierpi po rozstaniu z mężem. Kończyły się pocałunkiem na dobranoc, po którym natychmiast zaczynała myśleć o Jaysonie.
Ach, jak wspaniale całował za uchem i po szyi. W tym samym czasie ręką podciągał jej sukienkę, pieścił uda, wsuwał palce w figi. Tak, to było szaleństwo: seks z byłym mężem w letnim domu Knoxów tuż po ślubie Brannona.
Sama zaciągnęła go do pustego pokoju. Nikt nie zauważył ich zniknięcia. Byli bezpieczni, tylko musiała być cicho, a w objęciach Jaya stanowiło to nie wyzwanie.
Szybko odleciała. Wbiła paznokcie w jego ramiona, oderwała usta od jego ust i zatraciła się w rozkoszy. Ledwo opadła z powrotem na ziemię, rozpięła Jayowi rozporek, zacisnęła rękę na jego członku i… w tym momencie powietrzem wstrząsnął krzyk.
Jayson zmarszczył czoło, jakby usiłował się skupić. Oboje wstrzymali oddech. Po chwili Taylor znów zawyła; zaczął się poród.
O seksie nie było już mowy.
- Cholera – mruknął, zapinając spodnie. – No dobra, ubierz się.
Gia zaklęła w duchu. Od rozwodu sama zaspokajała swoje potrzeby. Dzisiejszy orgazm przypomniał jej o tym, co traci.
- O kurczę, co zrobiliśmy? – szepnęła. Na miłość boską, o czym ona myślała?
Siedziała z ręką pod brodą, wpatrując się tępo w kieliszek martini. Po chwili ocknęła się i wróciła do rzeczywistości. Nie miała zamiaru snuć fantazji o byłym mężu ani rozmyślać o orgazmie, jaki przeżyła na ślubie Brana i Addi. Specjalnie przyszła wcześniej do baru i zamówiła drinka – dla kurażu, przed spotkaniem z nieznajomym.
Rozglądając się wkoło, wzięła głęboki oddech, po czym wolno wypuściła powietrze. Przyćmione światło i migoczące świeczki stwarzały romantyczny nastrój. Dlaczego wybrała takie miejsce? Powinna była zaprosić Pipa na kawę…
Denver „Pip” Pippen, znany skejter, gwiazda jazdy na deskorolce, był postacią kultową. Czy mogłaby go zabrać z sobą na ślub Taylor i Royce’a? Chciała to sprawdzić.
Zaznaczyła na zaproszeniu, że przyjdzie z osobą towarzyszącą. O nikim konkretnym nie myślała. Po prostu patrząc na Jaysona, wystraszyła się, że znów wylądują w jakimś pustym pokoju. A powtórka z rozrywki absolutnie nie wchodziła w grę.
Pipa znalazła na Divinely Yours, elitarnej aplikacji randkowej przeznaczonej dla bogatych, którą rok temu poleciła jej przyjaciółka. W owym czasie była jednak zbyt zajęta promocją tabletu, by zawracać sobie głowę randkami. Teraz uznała, że zaryzykuje.
Wkrótce przekona się, czy słusznie.
Zauważyła Pippena, gdy tylko przekroczył próg. Kilka głów obróciło się w jego stronę. Gia widziała go na zdjęciach i filmach w sieci, ale po raz pierwszy mogła przyjrzeć mu się na żywo. Blondyn o długawych, lekko kręconych potarganych włosach miał na sobie luźny T-shirt, dżinsy od projektanta, a na nogach conversy. Podszedłszy do stolika, rozciągnął usta w uśmiechu.
- Pip, prawda?
Nie spodziewała się, że pocałuje ją w rękę, więc nie była zawiedziona.
- Gia, tak? – Cmoknął ją w policzek.
Zobaczyła bliznę na jego brwi, a także na górnej wardze. Z filmów pokazujących jego kaskaderskie wyczyny wiedziała, że ma je również na ramionach i łydkach. Jakoś to do niego pasowało, te blizny i potargane włosy.
- Fajny lokal…
Wskazała na swój kieliszek.
- Już zamówiłam. Jestem z tych niecierpliwych.
- No i git.
Skinieniem głowy przywołał kelnerkę i zamówił piwo. Był miły, uprzejmy. Gdyby zachowywał się gburowato, wstałaby i wyszła. Wtedy musiałaby od początku szukać kogoś, kto wybrałby się z nią na ślub Royce’a.
Rozmawiali.
- Czyli ThomKnox. Komputery, telefony komórkowe, tego typu sprzęt?
- Zgadza się.
- A ty konkretnie czym się zajmujesz?
- Kieruję działem marketingu.
- No i git.
Skrywając uśmiech, podniosła swój kieliszek. Git? Nie bardzo git. Sądziła, że z dyplomem MIT będzie szefem działu technologicznego, ale to stanowisko przypadło w udziale Jayowi.
Ojciec stwierdził, że Jay idealnie się do tego nadaje, a ona powinna pełnić ważniejszą funkcję. Kiedy wkrótce później zdecydował się przejść na emeryturę, zwolniło się miejsce prezesa ThomKnoxu. Gia, wówczas świeżo po rozwodzie, uznała, że niech o nie walczą Brannon z Royce’em, a ona przejmie dział marketingu.
Czasem jednak żałowała, że nie postawiła się ojcu, gdy ten awansował Jaya zamiast niej.
Z zadumy wyrwał ją Pip, który w rytm muzyki zaczął uderzać palcami o blat.
- Kiedy deskorolka stała się twoją pasją? – spytała, spoglądając na blizny znaczące jego ręce.
- Pierwszą kupił mi tata, jak miałem dwanaście lat. Sam też był świetnym skejterem. W każdym razie już po pierwszym udanym skoku pokochałem ten sport. – Podniósł rękę z nienaturalnie wygiętym środkowym palcem. – Niczego się nie boję.
- No widzę. – W wikipedii wyczytała, że Denver Pippen miał mnóstwo połamanych kości. – Ja po pierwszym upadku pewnie bym zrezygnowała. Nie lubię ryzykować ani przegrywać.
Skrzywiła się w duchu. Przypomniała sobie, jak po rozwodzie uciekła z działu technologicznego, chociaż uwielbiała tam pracować. Nie chciała ani sekundy dłużej być podwładną byłego męża. Potrzebowała oddechu, przestrzeni. I chociaż jako dyrektor marketingu miała gabinet na tym samym piętrze, przynajmniej nie kłócili się o to, kto poprowadzi cotygodniowe zebranie.
- Szkoda by było takiej pięknej główki. – Denver wyciągnął rękę. Podała mu swoją. Skórę miał szorstką, zrogowaciałą. – Trochę o tobie poczytałem. MIT. Wysoki iloraz inteligencji. Przynależność do klanu Knoxów. Dlaczego kliknęłaś akurat w moją facjatę na Divinely Yours?
Dobre pytanie. W aplikacji widziała profile miliarderów, milionerów, aktorów, twórców gier komputerowych. Z kimś takim jak Pip raczej nie wybrałaby się na randkę. I właśnie dlatego kliknęła w jego zdjęcie: bo idealnie nadawał się na jedno wyjście. Potem się rozstaną i ani jej, ani jemu nie będzie żal.
- Spodobała mi się twoja twarz – powiedziała, zamiast przyznać się, co nią kierowało.
Wyszczerzył zęby. Fakt, był bardzo przystojny.
- Mnie twoja też – odparł. – Ale o co naprawdę chodzi? – Pociągnął łyk piwa. – Bo nie o moją twarz.
Cholera, jest bystrzejszy, niż sądziła.
- Przejrzałeś mnie na wylot.
Roześmiał się.
- No dobra. – Nie było sensu kłamać. – Potrzebuję osoby towarzyszącej na ślub mojego brata. Nie mogę iść sama. Ślub jest w sobotę.
– Chcesz wkurzyć swoich starych? – spytał z błyskiem w oku. – Czy wzbudzić czyjąś zazdrość?
Nie, nie zależało jej na zazdrości Jaysona. I w ogóle nie myślała o rodzicach. Głównie nie chciała wylądować w łóżku z byłym mężem. Sposób, w jaki Jay patrzył na nią, sprawiał, że serce biło jej szybciej, a mózg przestawał funkcjonować. Wystarczył niewinny taniec na ślubie Brana i Addi. Ręka Jaya zatrzymała się tuż nad jej pośladkami, a potem… Nie, to się nie może powtórzyć.
- I jedno, i drugie – odparła.
- Z przyjemnością ci pomogę. – Uniósł szklankę, jakby wznosił toast.
Gia sięgnęła po swój kieliszek.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel