Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Uwiodę cię i rzucę
Zajrzyj do książki

Uwiodę cię i rzucę

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-8342-384-5
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788383423845
Tytuł oryginalnyBillionaire Makeover
TłumaczDominika Głowa
Język oryginałuangielski
Data premiery2023-12-06
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Uwiodę cię i rzucę" nowy romans Harlequin z cyklu HQN GORĄCY ROMANS.
Miliarder Dante Russo, szef dużej wytwórni piwa, wygląda jak elegancki drwal. Ma na głowie burzę włosów, zapuszczoną i zaniedbaną brodę. Ponieważ jego kariera wkracza w nowy etap, potrzebuje zmiany wizerunku. Firmę o takiej specjalności prowadzi Olive Hayes – ta sama Olive, która w czasie studiów upokorzyła go na oczach koleżanek i kolegów. Teraz role się odwróciły i Olive zaczyna z nim flirtować. Dante chętnie spędziłby z nią noc. Uwieść ją i rzucić, ależ to by była słodka zemsta...

 

Fragment książki

 

Trzymając w ręku kubek mrożonej kawy, Olive Hayes wsiadła do taksówki mającej zawieźć ją do siedziby browaru Inferno Brewing. Firma przerobiła stary zakład nad jeziorem Michigan na nowoczesny browar z biurem oraz sklepem. Olive – a wraz z nią całe miasto – przez całą zimę i wiosnę nasłuchała się radiowych reklam, w których szef browaru, Dante Russo, czarował opowieściami o zmieniających się porach roku.
Publika spijała każde jego słowo. Zdaniem Olive wszystko ze względu na ten jego głęboki niski głos, który pobudzał wyobraźnię i sprawiał, że myśli słuchaczy zaczynały krążyć wokół letnich przyjemności. Z podnieceniem więc odebrała telefon od Kiki Marin, szefowej marketingu w Inferno Brewing, która oznajmiła, że Dante potrzebuje pomocy w kwestii zmiany wizerunku.
Olive natychmiast zajrzała do sieci i odkryła, że szef browaru praktycznie nie istnieje w mediach społecznościowych. Nie miał profilu na Facebooku ani na Twitterze. Podobnie z Tik-Tokiem i Instagramem.
To znacznie ułatwiało jej zadanie. Miała czystą kartę. Komentarz Kiki, która ostrzegła ją, że Dante bywa trudny, uznała za przesadę. W końcu mężczyzna o takim głosie na pewno potrafi zahipnotyzować kobietę…
Przestań, powiedziała sobie. Na nic się nie nastawiaj! Westchnęła i napiła się kawy, obserwując przez okno miejski krajobraz Chicago.
Wystroiła się na to spotkanie. Miała na sobie jasnofioletową sukienkę w kratkę na szerokich ramiączkach i buty na koturnie. Dobrała do tego torebkę, którą jej przyjaciółka Paisley uszyła w zeszłym roku w przypływie projektanckiej pasji. Teraz wszystkie trzy nosiły jednakowe torebki – Olive oraz jej przyjaciółki Paisley i Delaney, z którymi weszła w spółkę zaraz po ukończeniu studiów.
Popularne, śliczne, rozpuszczone, bogate – doskonale odnajdywały się w świecie mediów społecznościowych. Zaczęły skromnie, ale wkrótce okazało się, że mają mnóstwo znajomych, którzy potrzebują nowego wizerunku w sieci. Jak na przykład byłego chłopaka Delaney, który z imprezowicza chciał zamienić się w gwiazdę futbolu.
To była jedna z wielu metamorfoz, które przeprowadziły w przeciągu ostatnich ośmiu lat. Rodzice Olive nie rozumieli, na czym polega jej praca, ale mimo to wspierali córkę. Mama przebąkiwała coś czasem o małżeństwie, ale Olive nie była na to gotowa. Rodzicom wyjaśniła, że musi najpierw poznać samą siebie. Ciągle dorastała i dopiero zaczynała lubić kobietę, którą stała się, gdy skończyła z alkoholowymi przygodami na jedną noc.
Kiedy taksówka zatrzymała się przed budynkiem Inferno Brewing, wetknęła kosmyk włosów za ucho, założyła okulary na głowę i pożegnała się z kierowcą. Wyrzuciwszy kubek po kawie, poprawiła szminkę i ruszyła przed siebie. W recepcji była już opanowana.
– Nazywam się Olive Hayes. Jestem umówiona z Kiki Marin – oznajmiła z uśmiechem.
– Dobrze. – Recepcjonistka postukała w klawiaturę, skinęła głową i wręczyła Olive kartę wejścia. – Proszę usiąść. Pani Marin za chwilę zejdzie.
Olive zajęła miejsce i wyjęła notatnik. Jeszcze raz przejrzała materiały od Kiki. Z metamorfozą Dantego miała się uporać przed festiwalem Smak Chicago, który wypadał w ten sam weekend co Święto Niepodległości. To dawało jej sześć tygodni. Kiki wspomniała, że Dante może potrzebować kilku lekcji na temat interakcji z mediami. Podczas pierwszego spotkania Olive zawsze sprawdzała, jak jej klienci radzą sobie pod presją i czy umieją trzymać język za zębami. W końcu nikt nie lubi słuchać przechwałek.
– Witaj, Olive. Jestem Kiki Marin. Miło cię poznać – przywitała ją młoda kobieta.
Olive z uśmiechem potrząsnęła jej dłoń.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać, aż poznam słynnego szefa Inferno Brewing. Jestem ciekawa, kto stoi za tym tajemniczym głosem z radia.
– Obiecaj, że nie uciekniesz, kiedy się dowiesz.
– Obiecuję.
Razem ruszyły do biura Dantego. Wreszcie Kiki przystanęła przy otwartych drzwiach.
– Gotowy?
– Tak – odparł głos, w którym Olive zdążyła się zakochać.
Gdy zajrzała do środka, znieruchomiała. Powitała ją czupryna loków i twarz tonąca w gąszczu brody. Potem zobaczyła szary luźny T-shirt z dżinsową koszulą narzuconą na ramiona i spodnie w kolorze khaki. Zrozumiała, co miała na myśli Kiki. Czeka ją prawdziwe wyzwanie.

Olive Hayes. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna, w której kochał się na studiach, która go odrzuciła i zmusiła do podjęcia ważnych życiowych decyzji – stała teraz w progu jego biura. Była jeszcze piękniejsza, niż zapamiętał.
Zerknął na Kiki, która uniosła ostrzegawczo brwi, nakazując mu zachować spokój.
– Witam. Nazywam się Dante Russo – powiedział, udając uprzejmego. Teraz, gdy odkrył, kogo zatrudniła Kiki, był jeszcze mniej chętny do zmiany wizerunku.
Choć wątpił, że będzie w stanie współpracować z Olive, postanowił dać jej szansę. Ufał instynktowi Kiki.
– Bardzo się cieszę, że mogę cię poznać. Już zdążyłam zakochać się w twoim głosie!
Nie poznała go. Nic dziwnego. Jako dawny miłośnik domowego jedzenia mamy i przeciwnik siłowni, na studiach był dużo okrąglejszy. No i wtedy wszyscy nazywali go Dannym. Nie miał też brody, tylko tę burzę loków. Dobrze, że go nie zapamiętała.
– Dziękuję.
– Domyślasz się chyba, na czym polega problem – wtrąciła Kiki. – Tak, głos to wielki atut Dantego, ale…
Dante posłał Kiki surowe spojrzenie. Przesadziła.
– Ale co? – zapytała Olive. – Dante wygląda jak ktoś, kto stoi na czele browaru. Jest autentyczny. Przyda mu się może odrobina szlifu, ale to wszystko.
Dante raz jeszcze przyjrzał się Olive. Sięgające do ramion włosy związała w niski kucyk. Jej twarz w kształcie serca rozjaśniał uśmiech, od którego nie mógł oderwać oczu. Kiedyś godzinami fantazjował o tych ustach. Choć bywała wredna, jej uśmiech topił męskie serca, a wargi z wyraźnie zaznaczonym łukiem kupidyna wydawały się stworzone do całowania.
Czuł, że go rozumie. Co prawda z jej słów wynikało, że nie uważała go za amanta, ale też nie zamierzała go zmieniać.
– Zgadzam się – przytaknęła Kiki. – Przepraszam, jeśli posunęłam się za daleko, Dante. Po prostu bardzo mi zależy, żeby wszystko wyszło idealnie.
– Rozumiem. Nie przejmuj się. – Mówił szczerze. Wiedział, jaki był. Po części właśnie dzięki Olive, która zmusiła go, aby to zaakceptował i przestał udawać kogoś, kim nie jest. – Od czego zaczynamy? Chcesz się czegoś napić?
– Poproszę wodę – mruknęła Olive. – Ustalmy plan działania. Muszę wiedzieć, na jakim efekcie ci zależy, żeby móc stworzyć wizerunek odpowiadający głosowi z radia.
Razem z Kiki zajęły miejsca przy małym stole w rogu. Następną godzinę spędzili na omawianiu wielkiego otwarcia browaru, a w tym imprezy dla VIP-ów podczas festiwalu Smak Chicago. Priorytetem była jednak nowa kampania w mediach społecznościowych z Dantem jako twarzą Inferno Brewing. Nie tylko głosem.
Niedługo później Kiki udała się na inne spotkanie, więc Dante został z Olive sam. Podniosła głowę znad notatek.
– Wiem już, czego oczekuje Kiki, ale to ty tu rządzisz. Gdzie stawiamy granice?
– Granice?
– Na co absolutnie się nie zgadzasz? W kwestii włosów czy ubrania… Zależy mi, żebyś dalej przypominał siebie, ale był nieco bardziej elegancki...
– Jak stylowy drwal?
Roześmiała się i pokiwała głową. Poczuł od niej zapach truskawek.
– Tak.
– Nie mam nic przeciwko nowej fryzurze, ale nie chcę zostać bez brody. Ktoś powiedział mi kiedyś, że podbródek to moja słaba strona.
– Kto? – zapytała. – Ludzie bywają tacy nieuprzejmi. Na pewno bez brody też wyglądasz świetnie.
Ty to powiedziałaś. Wymieniła to jako jeden z powodów, dla których nie zamierzała się z nim spotykać – ani zgodzić na wspólny taniec na studenckiej potańcówce.
– Dziewczyna, którą kiedyś znałem.
– Pewnie miała przerośnięte ego. Tak czy owak, znam świetnego barbera, umówię cię. Może dziś? Im szybciej, tym lepiej. Do pierwszego publicznego wystąpienia zostało…
Z powrotem zajrzała do notatek, ale on skupił się na jej wcześniejszym komentarzu. Czy Olive z czasów studenckich naprawdę miała przerośnięte ego? Wiedział, że on miał z tym problem. Po publicznym odrzuceniu zdał sobie sprawę, że właściwie jej nie znał; zadurzył się w niej tylko, bo była śliczna, a podczas pracy nad wspólnym projektem zaczął czuć coś więcej.
Nie zamierzał popełnić tego błędu po raz kolejny.
– Może być? – wtrąciła.
– Przepraszam, zamyśliłem się – odparł szorstko.
Dotknęła jego dłoni, a on poczuł dreszcz. Natychmiast wycofała rękę i zagryzła usta.
– Pytałam, czy mogę umówić cię na dziś po południu?
Kilka minut później już jej nie było. Dante podszedł do okna, by na nią popatrzeć. Dopiero potem zdał sobie sprawę, co robi. Nie potrafił zaprzeczyć, że była piękna i seksowna, nie zamierzał jednak znowu się w niej zakochać. Wierzył, że doświadczenie, pozycja i pewność siebie pomogą mu się przed tym uchronić.

ROZDZIAŁ DRUGI

Olive wysłała przyjaciółkom relację ze spotkania – głównie po to, aby na chwilę oderwać myśli od Dantego. Nie spodziewała się, że ,,stylowy drwal” będzie taki… pociągający. Nie mogła zaprzeczyć, że się jej podobał. A ponieważ był ich klientem, nie mogła tego okazywać. Na moment zadumała się więc nad wspomnieniem jego inteligentnych zielonych oczu, które zerkały na nią w sposób wskazujący coś więcej niż zawodowe zainteresowanie, i szybko wróciła do pracy.
Już wcześniej poprosiła Pietra, by zjawił się w Inferno Brewing i spróbował zapanować nad dziką grzywą Dantego. Teraz musiała pomyśleć nad nową garderobą dla szefa browaru. Musiała zdobyć jego wymiary.
Postanowiła wysłać mu wiadomość.

Cześć, tu Olive Hayes. Jaki nosisz rozmiar ubrań? Musimy Ci coś przygotować.

To znaczy co? Mam w domu kilka par dżinsów i spodni khaki.

Olive przewróciła oczami i zdecydowała, że zadzwoni. W słuchawce niemal natychmiast rozległ się jego niski, tak sprzeczny z wyglądem głos.
– Nie chcę się kłócić, po prostu nie lubię marnować pieniędzy na ubrania.
Gdy go usłyszała, aż drgnęła. Potrząsnęła głową, wracając do rzeczywistości.
– Rozumiem, ale musimy stworzyć ci jakiś wizerunek. Chciałabym spróbować kilku różnych stylizacji. Jeśli chcesz, możemy zacząć od garderoby, którą już masz.
Westchnął.
– Nie mam dziś czasu.
– Jasne. Podaj mi tylko swój rozmiar, a coś znajdę.
– Dobrze. Chyba pora, żebym ci zaufał – mruknął.
– Tak na pewno będzie łatwiej. Ale rozumiem twój punkt widzenia, Dante. Wiem, że sprzedajesz piwo, nie swój wizerunek. Sęk w tym, że już zacząłeś go budować. Przez reklamy w radiu twój głos stał się sławny. Kiki ma rację, że warto go wykorzystać. Chciałabym, żebyście oboje byli zadowoleni.
– Doceniam to. Dam ci dostęp do mojej karty kredytowej.
– Nie musisz...
– Muszę. To dla mnie ważne. I skoro będziesz robić zakupy, potrzebuję nowego garnituru.
– Umówię cię z krawcem.
– Świetnie. Teraz muszę iść na spotkanie. Gdzie mam się stawić na te przymiarki?
Olive już zaczęła sobie wyobrażać, jak będzie wyglądał po metamorfozie, i na moment zapragnęła, by spotkali się u niej. Ten głos był jak obietnica upojnej nocy…
Co się z nią dziś dzieje?
– Kiki zaproponowała salę konferencyjną. Po fryzjerze i krawcu zajmiemy się ubraniami.
– Brzmi to tak, jakbym brał udział w jakimś tandetnym programie.
– Bo tak jest – zgodziła się. Nie mogła doczekać się jego przemiany. Dante na pewno będzie wyglądał świetnie. – To może być dobra zabawa.
– Mhm – mruknął. – Na razie, Olive.
– Na razie, Dante.
Chwilę później otrzymała od niego szereg wiadomości – z numerem karty i wymiarami, które okazały się mniejsze, niż przypuszczała. Cóż, musi mu zaufać.
Na zakupy ruszyła z radością godną prawdziwej miłośniczki buszowania po sklepach. Ubrania dla Dantego dobierała nie z myślą o Dantem, którego spotkała rano w biurze, ale o mężczyźnie, jaką przywoływał na myśl jego zachrypnięty, kuszący głos. Wybierała ubrania, które pasowały do jej fantazji.
– Cześć! – powiedziała Delaney przy stoisku z perfumami.
Olive nie była zdziwiona, że ją tu spotkała. Wiedziała, że przyjaciółka nie ma w tej chwili żadnego spotkania. Jej włosy przechodzące z ciemnych w jasne sięgały ramion. Choć w mediach uchodziła za rozpuszczoną dziedziczkę imperium detergentów, pracowała równie ciężko, jak Olive i Paisley. Wieczorami pozowała u boku partnera przed paparazzi, lecz rano stawiała się pilnie w pracy.
– Co myślisz? – zapytała Olive, wyciągając do Delaney perfumowany papierek.
– Dla kogo to?
– Inferno Brewing.
– Ładne, ale co powiesz na to?
Pod wpływem leśnego zapachu Olive zamknęła oczy i pomyślała o Dantem. Przypomniała sobie tę iskrę, która się pojawiła, gdy dotknęła jego dłoni. Zdała sobie sprawę, że bardzo ją pociągał...

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel