Zakochana królowa (ebook)
Książę Cassius De Leon ożenił się z Inarą Donatti, żeby nie musiała poślubić dużo starszego mężczyzny. Umówili się, że Inara będzie mieszkać osobno, a po jakimś czasie się rozwiodą. Niespodziewanie dwa lata później Cassius zostaje królem. Potrzebuje żony, która stanie u jego boku jako królowa. Postanawia zwolnić Inarę z przysięgi małżeńskiej, bo ona nigdy nie widziała się w tej roli. Jednak Inara zakochała się w Cassiusie i nie chce się z nim rozstawać…
Fragment książki
Książę Cassius De Leon, drugi w kolejce do tronu Aveiras, siedział w swojej limuzynie. Na zewnątrz czekały cztery, niezwykle piękne kobiety, które marzyły, by towarzyszyć mu tej nocy. Nie zamierzał jednak dokonać pośpiesznego wyboru. Nie lubił się śpieszyć z decyzjami dotyczącymi wyboru partnerki, z którą spędzi upojną noc.
Czy urocza brunetka o ponętnym spojrzeniu okaże się gorąca czy nieśmiała?
Czy apetyczna rudowłosa śmieszka z zaraźliwym uśmiechem pozwoli mu przejąć kontrolę czy zechce go zdominować?
Być może wysoka blondynka, przypominająca mitologiczną amazonkę, okaże się bardziej wymagająca od drugiej brunetki o nieprzyzwoitym śmiechu?
Tylko czy miał ochotę wymagać czegokolwiek od kobiet na jedną noc? Mimo wszystko decyzja sprawiała mu trudność, ponieważ wiedział, że wybierając jedną, sprawi przykrość pozostałym. A może wcale nie musiał dokonywać wyboru? Może mógłby mieć wszystkie cztery jednocześnie? W końcu wieczorami rozsadzała go energia.
Nagle, drzwi limuzyny otworzyły się z impetem, a obok niego usiadła wróżka. Nie, tak naprawdę to nie była wróżka, ale drobna, delikatna kobieta, ubrana w najbardziej skąpą małą czarną, jaką w życiu widział. Jej porcelanowa karnacja zlewała się prawie ze srebrzystymi, opadającymi swobodnie na ramiona prostymi włosami. Spoglądała na niego spod pomalowanych na niebiesko powiek i nieumiejętnie wytuszowanych rzęs.
Książe Cassius zamrugał z niedowierzeniem, gdy zrozumiał, że jego nieproszona towarzyszka jest nastolatką. Co, u licha, robiła w jego limuzynie niepełnoletnia kobieta? Nie było to wprawdzie pierwsze takie wydarzenie w jego życiu, ale zatrudniony personel zwykle lepiej selekcjonował towarzystwo dla niego.
– Wasza wysokość – powiedziała dźwięcznie – przepraszam. Ale ja… naprawdę potrzebuję… żebyś zrujnował moją reputację.
– Co?! – wykrzyknął z niedowierzaniem Cassius i znów zamrugał oczami.
– Musisz zszargać moją reputację. To pilne. Dziś w nocy. Albo najlepiej teraz, jeśli to możliwe.
To prawda, że był kobieciarzem i nie odmawiał niczego, co mogło sprawić mu przyjemność, ale nie dotyczyło to nastolatek. Jeśli ta młoda dama myślała inaczej, to znaczyło to, że jego reputacja jest jeszcze gorsza, niż myślał.
– Po pierwsze – powiedział wreszcie – ile masz lat?
– Dwadzieścia, nie jestem dzieckiem. – Wpatrywała się w niego ogromnymi szarymi oczami.
– Oczywiście, że jesteś – westchnął. – Na twoje szczęście albo i nieszczęście, nie jestem zboczeńcem. Wysiadaj z limuzyny, maleńka. Dziś wieczorem będę się bawił z prawdziwymi kobietami.
Nieznajoma zmarszczyła brwi, sięgnęła do małej przewieszonej przez ramię srebrnej torebki, wyjęła z niej okulary i wprawnym ruchem założyła na nos.
– Słuchaj, nie potrzebuję, żebyś mi nic robił. Chcę tylko, żeby wszyscy myśleli, że się mną zabawiłeś.
Cassius wiedział, że powinien zawołać ochronę i pozbyć się jej natychmiast, ale z jakiegoś niepojętego powodu tego nie robił. Przecież na zewnątrz czekały cztery piękności, które mógł dostać na skinienie palca.
Nieznajoma kobieta zaintrygowała go i zaimponowała swoją śmiałością.
– Zakładam, że teraz wyjaśnisz mi, czemu uważasz, że chcę, by wszyscy myśleli, że przerzuciłem się na nastolatki. – Książę rozparł się wygodnie w swoim fotelu i czekał na sensowne wyjaśnienia.
– Przecież nie jestem nastolatką. – Nieznajoma popatrzyła na niego z politowaniem, do czego również nie przywykł. – Główny powód jest taki, że moi rodzice chcą wydać mnie za mąż za agresywnego gbura. Jeśli w świat pójdzie plotka, że przespałam się z tobą, nie będzie mnie już chciał, ponieważ nie będę dziewicą.
Cassius już otwierał usta, by jej grzecznie odmówić, gdy nagle usłyszał coś go powstrzymało.
– Ten mężczyzna to Stefano Castelli.
Stefano Castelli był głową jednego ze starych arystokratycznych rodów. Był bezdzietnym pięćdziesięciolatkiem, który nie ukrywał, że po śmierci żony szukał nowej kobiety, która zapewni mu spadkobierców. W tych poszukiwaniach zachował jednak sekret, którym były jego niekonwencjonalne gusta seksualne. Ten mężczyzna był prawdziwym potworem i gdyby to dziecko zostało mu oddane za żonę, już następnego dnia przestałoby nim być.
– Jak masz na imię? – zapytał zaciekawiony.
Wiedział, że jeśli w grę wchodzi ukartowane małżeństwo, dziewczyna również musi pochodzić z arystokratycznego rodu.
– Inara Donatti. Pomożesz mi?
Cassius nigdy nie słyszał o Donattich. Z drugiej strony, nigdy nie przywiązywał wagi do swojego królewskiego drzewa genealogicznego. Być może należeli do nowobogackich, którzy desperacko pragnęli wkraść się do ich arystokratycznego rodu, aby wzmocnić własną pozycję społeczną. Mimo wszystko jeśli to, co mówiła, było prawdą, to wydanie jej za mąż za Stefana Castellego było poważnym przestępstwem.
Cassius rzadko wyświadczał ludziom przysługi, ponieważ skupiał się wyłącznie na swoich przyjemnościach, ale nie podobało mu się to, co usłyszał.
– Potrzebuję więcej informacji, głównie o twoim prawdziwym wieku.
– Nie rozumiem, jak niby… – Dziewczyna wyglądała na zirytowaną.
– Miło było cię poznać. – Cassius wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął wybierać numer ochrony.
– Szesnaście.
Zawarcie małżeństwa w wieku szesnastu lat nie było nielegalne, gdy uzyskało się zgodę rodziców, ale było przestępstwem, gdy w grę wchodziło nakłanianie. Zwłaszcza jeśli chodziło o związek z kimś takim jak Stefano.
– Rozumiem – powiedział ostrożnie. – Dlaczego twoi rodzice tak bardzo chcą tego związku?
– Ponieważ moja rodzina chce być częścią arystokracji.
– A co z innymi członkami rodziny, którzy mogliby ci pomóc? Nie masz innych przyjaciół?
– Jestem jedynaczką i nikt nie sprzeciwi się mojemu ojcu. – Potrząsnęła głową i opuściła wzrok.
Wiedział, że dziewczyna znajduje się w trudnej sytuacji, zwłaszcza gdy rodzice podejmowali za nią prawne decyzje, zanim skończy osiemnaście lat.
Mogę jej pomóc. Nikt nie odmawia księciu. A może to jedyna szansa, żeby pokazać ojcu, jaki naprawdę jestem? – zadał sobie pytanie.
Książe nie był zainteresowany tym, co myśli o nim jego ojciec, ale od czasu, gdy jego starszy brat wstąpił na tron, Cassius miał się stać jego prawą ręką. Nie rozumiał, dlaczego miałby się dostosować do wymagań ojca, skoro sam nigdy nie miał zostać królem.
Mimo wszystko dziewczyna przyszła do niego i widziała w nim swojego wybawcę. To była nowość, ponieważ od lat jego rodzina widziała w nim wyłącznie rozczarowanie, a kolejne kochanki – przyjemność i korzyści materialne. Nikt nigdy nie patrzył na niego tak, jakby był bohaterem i odpowiedzią na ciche modlitwy. Spodobało mu się to.
Tyle że bycie wybawicielem tej dziewczyny było niezwykle trudne. Nie dość, że była niepełnoletnia, to jeszcze pod prawną opieką rodziców. Znalezienie dla niej schronienia nie było niczym trudnym, ale Cassius wiedział, że nikt nie jest ponad prawem, nawet członkowie rodziny królewskiej.
Oczywiście, mógłby złożyć doniesienie na policję, ale wymagało to czasu na udowodnienie nadużycia i składanie licznych zeznań, a Inara go nie miała.
Mógł również poprosić o pomoc króla, ale jego ojciec i brat nigdy nie patrzyli życzliwie, na jego styl życia i wszelkie poczynania. Poza tym jakaś cząstka jego nie chciała prosić ojca o pomoc. Chciał sam ocalić tę dziewczynę. Tylko jak miał to zrobić? Wszystko byłoby prostsze, gdyby ktoś mógł zostać prawnym opiekunem tej dziewczyny, ale doskonale wiedział, że było to niemożliwe, ponieważ jej rodzice nadal żyli.
– Wystarczy, że spędzimy wspólnie kilka godzin, a kiedy się rozstaniemy, wszyscy pomyślą, że…
– Wszyscy pomyślą, że mam ciągoty do nastolatek! Fakt, nie dbam zbytnio o swoją reputację, ale nie chcę, żeby takie plotki ciągnęły się za mną latami.
– Nie pomyślałam o tym. – Znów spuściła wzrok.
– Najwyraźniej. – Starał się utrzymać suchy ton głosu. – Ponadto uwierz mi, że choć dziewictwo jest cenione w niektórych kręgach, Stefano Castelli nie przejąłby się zbytnio, gdybyś je utraciła. On chce tylko spadkobierców.
– To co mam zrobić? – Wyglądała na wystraszoną. – Może powinnam wyjechać z kraju? Może mogłabym…
– I dokąd pojedziesz? Zakładam, że nie masz ani paszportu, ani pieniędzy. Nawet jeśli ci się to uda, znajdzie cię policja i odeśle do rodziny.
– W takim razie lepiej już pójdę. Nie mam wyboru. – Odwróciła głowę w stronę okna. Było jasne, że starała się powstrzymać łzy.
– Zaczekaj. – Cassius podjął decyzję.
Była wystraszona i w poważnym niebezpieczeństwie, a jednak przyszła do niego. Nie do jego wielkodusznego brata, który nie byłby w stanie skrzywdzić muchy, ale do niego. Do niegodziwego kobieciarza i imprezowicza, który mógł skorzystać z okazji i wyrzucić ją jak śmieć. W jej oczach nie był rozpustnikiem i zatwardziałym playboyem, a jej wybawieniem i bohaterem… jej potencjalnym zbawcą. Wiedział, że jest tylko jeden sposób, by uchronić dziewczynę przed gniewem rodziców i szponami potwora. Musiał sam się z nią ożenić. Liczył się z tym, że swoją decyzją wywoła ogromny skandal i narazi się na gniew rodziny, ale nie dbał o to. Zamiast tego, mógłby być wreszcie bohaterem dla chociaż jednej osoby na świecie, zapewnić jej bezpieczeństwo i uszczęśliwić jej rodzinę, która zapewne nie posiadałaby się z radości, mając za zięcia księcia, a nie jakiegoś pomniejszego lorda. Czyniąc to, stałby się jej opiekunem do dnia, w którym ukończyłaby osiemnaście lat. To tylko dwa lata, a później się rozwiodą. Z pewnością było to niekonwencjonalne rozwiązanie, ale byłaby dzięki niemu bezpieczna.
Inara wpatrywała się w niego wielkimi oczami, czekając na jego decyzję jak na zbawienie.
– Jest jeden sposób, w jaki mogę ci pomóc, ale obawiam się, że może ci się nie spodobać.
– Nic nie może być gorsze od poślubienia Stefana Castellego. – Wzdrygnęła się na samą myśl o nim.
– To zależy – powiedział Cassius. – A co powiesz na poślubienie mnie?
– Jego wysokość przybył.
Inara podniosła wzrok znad mejla, którego pisała do kolegi z Helsinek.
– Co? Już? – Zamrugała i popatrzyła na starszego lokaja Henriego, który był przyzwyczajony do jej roztargnienia.
– Z całą pewnością. Wasza wysokość siedzi w lawendowym pokoju.
Serce Inary zabiło mocniej. Lawendowy pokój nie należał do najczystszych, a jej mąż cenił porządek.
Henri i jego żona Joan utrzymywali posiadłość w należytej czystości, ale mimo wszystko to miejsce odbiegało od królewskich standardów.
Inara poczuła, że robi jej się gorąco, oddech przyśpieszył niemiłosiernie, a dłonie pokryły się lodowatym potem. Reagowała tak za każdym razem, ilekroć ją odwiedzał. Od pięciu lat była mężatką i wciąż była w nim zakochana równie mocno, jak na początku ich znajomości, podczas gdy on ledwo przyznawał się do jej istnienia.
Nie, to było kłamstwo. Tak naprawdę regularnie ją odwiedzał, dbał o jej dobrobyt i bezpieczeństwo, mimo skandalu, jakie wywołał ich ślub. Chociaż prasa nazwała ją „zapomnianą żoną księcia”, nie obchodziło jej to. Chronił ją przed rodzicami, pozwolił skończyć szkołę i iść na studia, by mogła kontynuować swoje zainteresowania związane z matematyką. Choć przez większość czasu była sama, odwiedzał ją, zabierał na lunche, podczas których rozmawiali na różne tematy. Inara uwielbiała te wizyty, miała go wtedy na wyłączność.
Jednak wszystko zmieniło się dwa lata po ślubie, kiedy cała jego rodzina zginęła w wypadku, a Cassius został królem. Wtedy regularne wizyty ustały z dnia na dzień.
– Przecież zostało tam tuzin filiżanek! – Inara wytarła dłonie w sukienkę.
– Wszystko jest uporządkowane – przerwał Henri w ojcowski sposób. – Wasza wysokość nie musi się o nic martwić.
Inara uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, po czym uniosła dłoń do swoich włosów, zastanawiając się, czy powinna coś z nimi zrobić. Henri pokręcił znacząco głową, co nieco ją uspokoiło. Zresztą nie było czasu na zamartwianie się wyglądem. Król nie lubił, gdy kazano mu czekać.
Królowa przeszła obok swojego biurka i weszła do szerokiego korytarza, który biegł przez całą długość dworku. Przeprowadziła się tutaj ze stolicy, gdy jej mąż objął tron. Tradycyjna letnia posiadłość królowych Aveiras ukryta była wśród pól i lasów, a ona kochała ją za spokój i prywatność, które oferowała. Tutaj żyła z dala od miasta i jego szaleńczego tempa, które zakłócało jej spokój. Była odgrodzona od blasku fleszy i skierowanych na nią oczu całego świata, w których zawsze czuła się mała, prosta i nieodpowiednia.
Cassius odwiedzał ją tylko kilka razy w roku. Wolał, żeby to ona pojawiała się w mieście, by jako jego królowa spełniała swoje obowiązki. Dlatego teraz nie rozumiała, dlaczego przyjechał bez zapowiedzi. Żołądek skurczył jej się nieprzyjemnie, ale postarała się stłumić nerwy. Nie chciała, by coś zakłóciło radość ze spotkania z mężem.
Drzwi do salonu były otwarte, więc od razu go zobaczyła. Stał odwrócony plecami, w swoim pięknym szafirowym garniturze. Jego splecione z tyłu dłonie ozdabiał umieszczony na środkowym palcu błyszczący sygnet rodu Aveiras.
Pierś Inary zadrżała. Zawsze czuła się tak w jego obecności. Próbowała ukryć reakcje swojego ciała, gdy przebywała w jego pobliżu, w końcu nie miała już szesnastu lat. Podejrzewała, że i tak wiedział, że jest w nim zadurzona po uszy. W końcu był dużo starszym, doświadczonym i niesamowicie inteligentnym mężczyzną. Była mu wdzięczna za to, że nawet jeśli ją rozgryzł, nigdy o tym nie wspomniał i wybaczał jej zająknięcia oraz sposób, w jaki na niego patrzyła. Czuła, że to błogosławieństwo, że widują się od czasu do czasu.
– Jak się masz? – spytał, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wpatrując się w wiszący nad kominkiem lawendowy pejzaż, któremu zawdzięczało nazwę to pomieszczenie.
– Dobrze. – Z rozedrganiem w głosie wytarła dłonie w boki lnianej sukni. – Rozmawiałam z profesorem Koskinenem o teorii, nad którą aktualnie pracuję. To naprawdę interesujące. Spojrzałam na niektóre…
– Jestem pewien, że tak – przerwał jej, wciąż patrząc na obraz. – Ale obawiam się, że nie przyszedłem tu omawiać twoich teorii.
– Więc czemu tu jesteś? – Poczuła, jak radość ze spotkania słabnie.
Powoli odwrócił się do niej, a serce Inary zacisnęło się jak pięść. Cassius de Leon, król Aveiras, był po prostu najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. Przewyższał swoją urodę większość mężczyzn, a do tego był zbudowany jak średniowieczny wojownik. Jego włosy były czarne jak węgiel, oczy ciemnobursztynowe, a rysy jego twarzy zniewalały każdego, kto znajdował się w pobliżu.
Kiedy spotkała go po raz pierwszy, był znanym playboem, który gościł w sypialniach wielu kobiet na terenie Europy i poza nią. Te dni jednak już się skończyły. Zmienił się nie do poznania. Był zimnym, sprawiedliwym autorytetem, który trzymał w garści całe królestwo i nie pozwalał sobie na żadne nadużycia. Znany książę playboy zniknął, ustępując miejsca nieugiętemu królowi. Królowi, który był jej mężem.
– To całkiem proste. Jestem tutaj, bo chcę rozwodu.
Cassius spodziewał się, że żona przytaknie mu w swój stały sposób, po czym zaproponuje filiżankę herbaty oraz rozmowę o nowych odkryciach matematycznych. Sześć miesięcy temu, kiedy widzieli się ostatni raz, opowiadała mu o ciemnej materii, którą odkryła wraz z grupą zaprzyjaźnionych naukowców. Zniknął wtedy w przeciągu kilku minut.
– Rozwodu? – Jej głos, zwykle dźwięczny i słodki, zabrzmiał ochryple i ciężko.
Wyglądała, jakby dźgnął ją nożem. Nie wiedział, co powinien o tym sądzić. Zgodzili się, że się rozwiodą, kiedy stanie się pełnoletnia, ale później, gdy został królem, cały plan runął. Rozwód był wtedy ostatnią rzeczą, o której chciał myśleć. Po śmierci króla i dziedzica tronu Aveiras potrzebowało stabilności. Od tamtego czasu minęły trzy lata, a naród potrzebował dziedzica tronu. Cassius był jedynym żyjącym członkiem królewskiej rodziny, więc zapewnienie dziedziców rodzinnej spuścizny było konieczne. Potrzebował kobiety, która mogłaby być dla niego prawdziwą żoną, urodzić mu dzieci oraz zająć obok niego prawowite miejsce na tronie. Kogoś, kto miał autorytet i wdzięk poprzedniej królowej Aveiras – jego matki.
Mgliste szare oczy Inary pociemniały za szkłami okularów, a jej dłonie zacisnęły się w pięści. Jej luźna sukienka była tak zwiewna i prześwitująca, że z łatwością można było zobaczyć ukrytą pod nią bieliznę. Jej majtki były koronkowe i ciemnoniebieskie, a stanik prawie przezroczysty i fioletowy. Casius wiedział, że nie powinien patrzeć na nią w ten sposób. Nie teraz, gdy jego dni gorącego kochanka odeszły w zapomnienie. Srebrzyste włosy Inary były jak zwykle w nieładzie. Wyglądały, jakby nigdy ich nie czesała. Na prawym policzku miała jasnoniebieską linię, jakby niechcący zarysowała się długopisem.
To nie jest dobry materiał na królową ¬– pomyślał.
Nigdy nim nie była, ale kiedy się z nią żenił, była to ostatnia rzecz, jaką brał pod uwagę.
– Ale ja… – Inara próbowała wydobyć z siebie słowa. – Czy mogę zapytać dlaczego?
– Będę szczery. Potrzebuję spadkobierców. – Patrzył na nią beznamiętnie. – Potrzebuję też królowej, która będzie aktywnie wspierała mnie jako króla i oddawała się w pełni królewskim obowiązkom.
– Och… – powiedziała ledwo słyszalnie Inara. – Rozumiem.