Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Zastanów się dwa razy
Zajrzyj do książki

Zastanów się dwa razy

ImprintHarlequin
Liczba stron160
ISBN978-83-8342-812-3
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788383428123
Tytuł oryginalnyThe Baby Behind Their Marriage Merger
TłumaczAdam Bujnik
Język oryginałuangielski
Data premiery2024-09-05
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Zastanów się dwa razy" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE.
Po jednej nocy z Jude’em Fisherem Addi Fields spodziewa się dziecka. Ma na utrzymaniu trzy przyrodnie siostry, a wkrótce z powodu ciąży może stracić pracę. Jude czuje się odpowiedzialny i chce jej pomóc, lecz zgodnie z testamentem ojca nieślubne dziecko wykluczy go z zarządzania firmą przez kolejne dziesięć lat. Gdyby się pobrali, to co innego. Wystarczyłoby małżeństwo na półtora roku, a potem znowu oboje będą wolni. Jude sądzi, że Addi odpowiada taki układ, ona jednak nie chce małżeństwa tylko na chwilę…

 

Fragment książki

Stojąc na długim balkonie sali balowej hotelu Vane, Addi Fields pogłaskała zmysłowy materiał ciemnoniebieskiej, satynowej sukienki bez pleców, swoim charakterem przypominającej trochę luksusową halkę. Choć przód sukienki, luźno okrywającej jej szczupłe ciało, wyglądał dość skromnie, to po nagich plecach Addi – odsłoniętych prawie do samych pośladków – swobodnie hulał wiatr, a obecność bielizny wydawała się mocno nieoczywista.
Biorąc od kelnera kieliszek szampana, Addi znów pomyślała o nagrodzie, którą otrzymała tego wieczoru. Jeden z hoteli, którymi zarządzała, pracując w Thorpe Industries, otrzymał tytuł Nieruchomości Roku w kategorii „mały obiekt hotelarski”, z czego Addi była niezmiernie dumna. A ponieważ krążyły plotki, że spółka Thorpe Industries zostanie wkrótce sprzedana, Addi nie była pewna, jak długo będzie mogła cieszyć się uznaniem towarzyszącym wyróżnieniu.
Przez przeszklone drzwi, zajrzała do ruchliwej sali balowej, wypełnionej osobistościami branży hotelarsko-gastronomicznej – właścicielami najbardziej spektakularnych hoteli, pensjonatów i obiektów rekreacyjnych w całej Afryce. Ona sama znalazła się tam tylko dlatego, że w Thorpe Industries zachodziły dynamiczne zmiany – firmę przejął niedawno po swoim bracie Cole Thorpe, dla którego dział hotelarski spółki okazał się jednym z najmniej interesujących go obszarów działalności. Addi poprosiła więc, by to ona mogła reprezentować firmę na gali wręczenia nagród, chcąc publicznie zaznaczyć swoją obecność w branży, na wypadek gdyby wkrótce musiała szukać nowej pracy.
Cole Thorpe miał zresztą wrócić do kraju dopiero za kilka tygodni. A wówczas jej przyrodnia siostra – i jednocześnie najlepsza przyjaciółka – Lex, miała na pół etatu pełnić funkcję jego szofera, wożąc go po Kapsztadzie. Addi miała nadzieję, że w ten sposób Lex będzie również świadkiem jakiejś rozmowy szefa dotyczącej dalszych planów firmy.
Prosząc o możliwość wzięcia udziału w gali, nie chciała też przegapić okazji, by spędzić dwie noce w jednym z najlepszych hoteli pięciogwiazdkowych w kraju – i to z pełnym wyżywieniem. Żałowała tylko, że nie ma ani czasu, ani funduszy, by odwiedzić hotelowe spa, które również otrzymało wyróżnienie.
Normalne życie Addi wyglądało zupełnie inaczej. By uniknąć piekielnych kapsztadzkich korków, wyjeżdżała do pracy bardzo wcześnie rano, po dziesięciu godzinach wracając do hałaśliwego domu, gdzie opiekowała się dwiema siostrami przyrodnimi, którym nigdy nie brakowało energii. Dopiero po położeniu dziewczynek spać mogły z Lex usiąść na chwilę na przeciwległych krańcach starej sofy – z podwiniętymi pod siebie nogami – i spokojnie napić się wina.
Jednak nawet wówczas ich rozmowy dotyczyły zwykle finansów. Lex mówiła, że potrzebne są dodatkowe pieniądze na wycieczkę szkolną albo na hydraulika – bo zaczyna przeciekać toaleta – czy też na ogrodnika, bo zapchały się rynny. Addi zarabiała całkiem nieźle, ale mając na utrzymaniu trzy przyrodnie siostry, zawsze na coś brakowało pieniędzy. Nie wspominając nawet o luksusie wydawania ich na siebie. Addi zaczęła podejmować dorywcze prace, już gdy miała lat czternaście, oddając wówczas większość zarobionych pieniędzy swojej bardzo nieodpowiedzialnej matce, Joelle. Potem zarobki Addi wędrowały z kolei do ciotki Kate utrzymującej ją i Lex pod nieobecność matki.
Addi odstawiła na podłogę balkonu otrzymaną statuetkę i wzniosła oczy ku niebu. Zastanawiała się, o której godzinie będzie mogła opuścić imprezę, nie wzbudzając niczyjej niechęci – zakładając oczywiście, że jej obecność w ogóle została zauważona. Czuła się jak płotka w zbiorniku pełnym rekinów – nie na swoim miejscu i niekomfortowo. Jednak szansa, by zauważyli ją potencjalni pracodawcy była warta zachodu.
W skąpej zmysłowej sukience czuła się też trochę zagrożona i jakby nie do końca ubrana. Na co dzień wolała białe koszule w męskim stylu, spódnice ołówkowe do kolan i umiarkowanie wysokie szpilki. Jej bardzo krótko obcięte włosy wydawały się modne, ale dla Addi była to zwykła oszczędność czasu – tym bardziej, że będąc naturalną blondynką nie musiała chodzić do fryzjera częściej niż raz na cztery-pięć miesięcy. Nie miała po prostu czasu, ani środków, by celebrować swój wygląd.
Teraz wiedziała, że powinna jak najszybciej wrócić na salę i rozmawiać z ludźmi, ale nie miała na to siły. To była końcówka długiego dnia, którego jednym z istotnych punktów był udział w wykładzie Jude’a Fishera, właściciela i dyrektora generalnego Fisher International. Prywatnie był on również właścicielem kilku mniejszych hoteli i pensjonatów o nastawieniu proekologicznym. Jude, a wcześniej jego dziadek, Bartholomew Fisher, byli legendą w branży, posiadając jedne z najstarszych i najbardziej cenionych nieruchomości w Afryce. Hotel na Seszelach uznawany był za jeden z najlepszych na świecie, zaś na bezkrwawe safari organizowane przez Fisher International w Parku Narodowym Etoszy w Namibii trzeba było zapisywać się z czteroletnim wyprzedzeniem.
Siedząc w ostatnim rzędzie sali wykładowej, z laptopem na kolanach, Addi słuchała o tym, jak hotele mogą być bardziej zielone i przyjazne dla środowiska. Podobnie jak ona sama, Jude był wielkim zwolennikiem ekorozwoju, a jego wykładu słuchała bardzo liczna grupa gości. Przez pierwsze dziesięć minut Addi nie była w stanie niczego zapisać – całą sobą chłonęła tylko osobowość wykładowcy…
Zwykle niełatwo było ją czymś rozproszyć, ale charyzma, męskość i przymioty intelektualne Jude’a Fishera kompletnie przesłoniły jej treść początkowych minut wykładu. W odróżnieniu od większości mówców, wystrojonych w designerskie garnitury, Jude miał na sobie klasyczne granatowe spodnie z miękkim skórzanym paskiem oraz białą koszulę bez krawata, z podwiniętymi rękawami.
Swobodna odzież okrywała jednak boskie ciało – sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i szerokie, umięśnione barki.
Przez bawełnianą koszulę prześwitywały odważne tatuaże – na prawej piersi i lewym bicepsie. Mocno zarysowane na przedramionach żyły mogły świadczyć o ciężkiej pracy na siłowni.
Seksowną twarz Jude’a, z nieco przekrzywionym nosem, pokrywał krótki czarny zarost, a jego naturalnie kręcone włosy były krótko przycięte na bokach i z tyłu głowy.
Najwięcej uwagi przykuwały jednak jego głębokie, ciemnozielone oczy, z nieco nastroszonymi rzęsami. Mówił głębokim, mocnym głosem, który rozchodził się w Addi jak gorąca czekolada w mroźny dzień. Wizerunek mówcy – pełen luzu i pewności siebie – dopełniały skórzane bransoletki na nadgarstku i stylowy zegarek.
Gdy Addi zdołała wreszcie odwrócić uwagę od wyglądu Jude’a – i zaczęła słuchać jego słów z większym zrozumieniem – natychmiast zdała sobie sprawę, że ma do czynienia z osobą niezwykle kompetentną. Jude posiadał wielką wiedzę i doświadczenie, a swoją wypowiedź urozmaicał humorystycznymi wstawkami dotyczącymi praktyki hotelarskiej. Nic więc dziwnego, że pod koniec półtoragodzinnego wykładu z zachwytem wpatrywały się w niego wszystkie żeńskie, ale również większość męskich oczu na sali.
Dobrze, że wykład był nagrywany i będzie dostępny w internecie, bo Jude mówił o wielu ciekawych rozwiązaniach, których Addi nie potrafiłaby sobie potem konkretnie przypomnieć…
– Piękny wieczór – usłyszała nagle za plecami.
Gdy się odwróciła, stojący pod ścianą Jude Fisher wyprostował się i wyszedł z cienia, zmierzając w jej kierunku.
Boże, jak on wspaniale pachniał. Addi nie potrafiła rozpoznać konkretnej wody kolońskiej, ale zapach ten kojarzył jej się z powiewem wiatru znad morza lub wonią błękitnozielonej wody w zacienionej zatoce – świeżą i porywającą.
Jude przyglądał się Addi z zainteresowaniem.
Ona zaś nie bardzo wiedziała, co się dzieje… Była zupełnie nieprzyzwyczajona do tego, by spotykać się z zainteresowaniem w oczach mężczyzn. Jakiś czas temu, gdy miała dwadzieścia sześć lat, jej życie uległo dramatycznej zmianie. Wraz z Lex, z dnia na dzień, musiała zająć się wychowywaniem dwóch znacznie młodszych przyrodnich sióstr. A w obliczu takiej sytuacji zapewnienia o dozgonnej miłości, składane wcześniej przez jej narzeczonego, wyparowały tak szybko, jak kropla wody spadająca na rozgrzany piec.
– Nazywam się Jude Fisher. Widziałem panią na swojej popołudniowej prezentacji – przedstawił się Jude, stając obok niej.
– Zgadza się – odparła Addi trochę niepewnie. – Bardzo interesujący wykład.
– Dyplomatyczna odpowiedź. – Jude skrzywił się zabawnie. – Interesujący, to znaczy dobry czy nudny?
Addi uniosła brwi z niedowierzaniem.
– Czyżbym musiała podejrzewać pana o fałszywą skromność?
– Mam nauczkę, żeby w przyszłości nie szukać komplementów – zaśmiał się Jude.
– Sala była wypełniona po brzegi, słuchacze spijali panu z ust każde słowo, a po zakończeniu długo nie mógł się pan opędzić od pochlebców… – wyliczyła racjonalnie Addi, usiłując mówić o tym z jak największą lekkością.
– Zauważyłem, że pani za to opuściła salę natychmiast – przekomarzał się Jude.
– W odróżnieniu od innych nie potrzebowałam dodatkowych wyjaśnień, bo na co dzień zajmuję się zagadnieniami, o których pan mówił.
Zielona energia rzeczywiście była jej pasją, ale Addi zabrakło odwagi, by pochwalić się konkretnymi działaniami, które podjęła w zarządzanych przez siebie nieruchomościach – by poprawić efektywność energetyczną, zredukować ilość odpadów czy zwiększyć recykling surowców.
– Pięknie pani wygląda – rzekł Jude, wskazując na sukienkę.
– Dziękuję – odparła Addi, rejestrując rozpalony wzrok swojego rozmówcy.
Dawno już nie była w podobnej sytuacji – gdy mężczyzna prawi jej komplementy – nie była więc pewna, czy naprawdę mu się podoba, czy tylko coś sobie wyobraża.
Addi wskazała ręką na jego ubiór.
– Ładny garnitur. Designerski?
Jude rozłożył bezradnie ramiona.
– Nie mam zielonego pojęcia – przyznał, mrużąc oczy. – A czy ma to jakieś znaczenie?
– Dla mnie nie. Choć trzeba mieć sporo odwagi, żeby nie założyć nawet krawata, gdy wszyscy chodzą w smokingach – skomentowała Addi, wskazując palcem rozpięty kołnierzyk.
– Po prostu zapomniałem spakować krawata – rzucił beztrosko Jude. – I co mi zrobią? Wyrzucą mnie stąd?
– Zawsze zachowuje się pan tak, jak ma pan ochotę? – spytała z zaciekawieniem i bez wyraźnej zazdrości Addi.
– A dlaczego miałbym podchodzić do tego inaczej? – Jude wzruszył ramionami.
A więc miała do czynienia z mężczyzną, który nie musiał dbać o to, by zadowalać innych. Nie miał pojęcia, czym są ograniczenia albo sytuacja, nad którą się nie panuje.
– A pani?
– Co ja? – spytała wesoło Addi. – Czy ja zawsze przyznałabym panu prawo do robienia tego, na co ma pan ochotę?
Lecz zanim zdążyła zebrać myśli, by powiedzieć coś na temat życiowych ograniczeń, Jude przejechał palcem po jej ramieniu, a jego dotyk rozszedł się po jej ciele niczym uderzenie pioruna.
W jego rozpalonych oczach świeciło pożądanie, a Addi nie miała już cienia wątpliwości, że bardzo mu się podoba. Przez jej ciało przetoczyła się fala gorąca, a na plecach pojawiła się gęsia skórka. Było w tym coś dziwnego i Addi natychmiast przestała się czuć swobodnie.
Jednak – równie nagle i niespodziewanie – poczuła również wielką chęć, by stać się kimś innym… Nie zwykłą, super odpowiedzialną Addi, która ciągle pracuje i nigdy się nie bawi, a kobietą stylową, skomplikowaną, pewną siebie i odlotową, która zawsze nosi takie sukienki.
Choćby przez ten jeden wieczór pragnęła być kobietą, którą interesowali się mężczyźni pokroju Jude’a.
– Ja pozwalam sobie robić rzeczy, na które mam ochotę, tylko na tyle, na ile mogę – odpowiedziała w końcu Addi.
– Jak masz na imię? – spytał jakby niższym głosem Jude.
– Addi – odpowiedziała prawie szeptem.
– Addi – powtórzył Jude, nie spuszczając wzroku z jej twarzy.
Potem chwycił z tacy trzymanej przez kelnera, który nagle wyrósł obok nich jak spod ziemi, dwa kieliszki szampana. W tamtej chwili Addi nie zauważyłaby nawet, że spadł na ziemię meteoryt, a co dopiero, że podchodzi zwykły kelner…
Jude podał jeden z kieliszków Addi, a ona wypiła go do dna, wzdychając, gdy wytrawny smak otoczył jej język i spłynął do wyschniętego gardła. Spojrzała w stronę hotelowego ogrodu, wdychając mieszaninę zapachów: południowoafrykańskiego fynbosu – docierającego od strony Góry Stołowej – i rosnących w ogrodzie róż.
Zapowiadała się parna, rozbudzająca zmysły noc, z pełnym księżycem, lekko przyćmionym cienką warstewką chmur. Lato dobiegało już końca – z każdym kolejnym dniem, słońce będzie coraz mniej upalne, a noce zaczną tracić swoją letnią zmysłowość.
Addi podniosła głowę, przyglądając się nocnemu niebu. Przebijając się wzrokiem przez opary miasta, próbowała zlokalizować poszczególne konstelacje. Gdy była dzieckiem, patrząc w gwiazdy, czuła się częścią jakiegoś większego, lepszego świata. Do tej pory, gdy próbowała odzyskać równowagę, wpatrywała się w niebo.
– Tam jest Krzyż Południa – powiedział Jude, wskazując palcem jeden z gwiazdozbiorów.
Addi wiedziała, że się myli – Krzyż Południa widać było niżej i bardziej w prawo. Nie należała do kobiet, które lubią udawać głupie dziewczątko, więc poinformowała go, że nie ma racji.
– Pomyliłeś się o jakieś trzydzieści stopni – rzekła autorytatywnie.
Spodziewała się negatywnej reakcji, bo mężczyźni zwykle nie lubią być poprawiani przez kobiety, Jude jednak obrócił wszystko w żart.
– Cholera, od dwudziestu lat opowiadam dziewczynom, że to Krzyż Południa…
Addi uśmiechnęła się miło, doceniając dystans, jaki ma do siebie.
– Zdecydowanie odradzam dalszy podryw na wiedzę o gwiazdach, panie Fisher.
– Dobrze wiedzieć – odparł pozornie zatroskany Jude. – Kurczę, teraz nie mam już żadnej szansy na randkę.
Addi zaśmiała się, przewracając oczami.
– Faktycznie, czarna rozpacz! – wykrzyknęła zalotnie. – A, swoją drogą, często tak zaczepiasz obce kobiety na hotelowych balkonach?
– Zdarza mi się po raz pierwszy, słowo honoru. Raczej… – wyraźnie zawahał się Jude – …nie przejawiam zainteresowania kobietami.
– Dlaczego mi to mówisz? – spytała, wyraźnie zaciekawiona.
– Nie wiem – odparł Jude. Podniósł do ust kieliszek i dopił szampana. – Gdy patrzę ci w oczy, czuję, że muszę mówić prawdę.
– Mam zwykłe niebieskie oczy – powiedziała niedbale Addi, trochę zmieszana.
Była niebieskooką blondynką, jakich wiele. Chętnie zamieniłaby się na urodę ze swoją siostrą. Płomiennie ruda i piegowata Lex wyglądała dużo bardziej egzotycznie – mężczyźni przyglądali się jej znacznie dłużej, bo była interesująca. W sprzyjających okolicznościach Addi była co najwyżej ładna. W odróżnieniu od swojej matki nie roztaczała wokół siebie kapryśnej, niewyobrażalnie seksownej aury Marylin Monroe.
– Ty masz zwykłe oczy? – zganił ją Jude. – Mają kolor morza o północy: głęboki, ciemny i bardzo tajemniczy.
Jude wypowiadał wprawdzie okrągłe słowa, ale z dużym namysłem – i dlatego Addi nie zakończyła rozmowy. Jego komplementy brzmiały autentycznie i wydawał się nawet nieco speszony jej atrakcyjnością.
Patrząc na niego, nie miała wątpliwości, że bardzo jej pragnie – choć Jude starał się tego nie okazywać, odgrywając rolę lwa salonowego, za którego uchodził – i świadomość jego pożądania przeszyła ją na wskroś jak pocisk.
Addi nie wskakiwała obcym do łóżka i okazyjny seks nie był w jej stylu, wiedziała jednak, że bardzo potrzebuje tej jednej nocy z Jude’em. Chciała znów poczuć się kobietą i znów poczuć się sobą, chociaż na moment wyjść z roli zestresowanej robotnicy – najstarszej z sióstr, odpowiedzialnej za wszystko.
Wiedziała, że jeśli nie wykorzysta tej szczególnej chwili i tego unikalnego mężczyzny do tego, by poczuć się inaczej niż zwykle, to potem zawsze będzie tego żałować…
Jude pochylił głowę, odnajdując swoimi wargami jej usta. Addi tylko westchnęła, czując jego język na swoim języku.
Jude położył rękę na jej nagich plecach, schodząc nią coraz niżej. Potem przyciągnął ją do siebie, mocno przyciskając jej biust do swojej klatki piersiowej. Przez cienki materiał sukienki poczuła na brzuchu potężną, twardą jak kamień erekcję.
– Pragnę cię – wymamrotał Jude niskim, gardłowym szeptem. – Pragnę cię, odkąd zobaczyłem cię dzisiaj po południu. Chcę się z tobą przespać.
– Dobrze – zgodziła się Addi, wspinając się na palce, by sięgnąć do jego ust.

Wpatrując się w małe okienko, w którym widniały dwie niebieskie kreski, Addi czuła, że jest bliska zawału serca. Nie wierząc własnym oczom, z wierzchu zbiornika spłuczki sedesowej wzięła kolejny test – otrzymany wynik był równie jednoznaczny. Także trzeci test pokazał dwie niebieskie kreski.
Nie było cienia wątpliwości, że jest w ciąży.
Addi zamknęła deskę sedesową i usiadła na niej gwałtownie, opuszczając głowę między nogi. Próbowała ustabilizować oddech, ale nie potrafiła nabrać do płuc wystarczającej ilości powietrza. Jak to możliwe? I dlaczego? Odpowiedź na te pytania nie była właściwie trudna: dwa miesiące wcześniej spędziła noc z Jude’em Fisherem – kochając się z nim trzy razy – i mimo że brała pigułki, a on zakładał prezerwatywę, w jakiś sposób doszło do zapłodnienia.
Niższa skuteczność pigułki mogła wynikać z tego, że w dniach poprzedzających współżycie Addi przyjmowała antybiotyk, ale dlaczego zawiodły prezerwatywy?
Zachowali wszelkie środki ostrożności, a jednak stało się…
Addi czuła ścisk w żołądku i suchość w gardle. Wstała, podniosła klapę deski sedesowej i uklękła przy sedesie, jakby miała wymiotować.
Po jakimś czasie wstała i opłukała twarz wodą, a potem oparła dłonie po obu stronach umywalki, bezmyślnie gapiąc się w odpływ, z uczuciem paniki rozlewającej się po całym ciele.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel