Zapisz na liście ulubionych
Stwórz nową listę ulubionych
Ze mną będziesz bezpieczna / Niespodzianki losu
Zajrzyj do książki

Ze mną będziesz bezpieczna / Niespodzianki losu

ImprintHarlequin
Liczba stron320
ISBN978-83-8342-025-7
Wysokość170
Szerokość107
EAN9788383420257
Tytuł oryginalnyThe Italian’s Bargain for His BrideReturning for His Unknown Son
TłumaczBarbara BryłaPola Szafulera
Język oryginałuangielski
Data premiery2023-12-13
Więcej szczegółówMniej szczegółów
Idź do sklepu
Idź do sklepu Dodaj do ulubionych

Przedstawiamy "Ze mną będziesz bezpieczna" oraz "Niespodzianki losu", dwa nowe romanse Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE DUO.

Daniele Berardo obiecał swojemu mentorowi Marcelllowi Morantemu, że zaopiekuje się jego wnuczką. Po śmierci Marcella Paloma – jedyna spadkobierczyni majątku dziadka – znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie. Jest ktoś, kto chciałby się jej pozbyć. Daniele przygotowuje plan, jak zapewnić jej bezpieczeństwo i wypełnić wolę Marcella. Plan zakłada ich małżeństwo, które ma trwać, dopóki nie minie zagrożenie. Ale Daniele nie domyśla się, że Paloma jest w nim zakochana…

Priya Pillai wyszła za mąż za swojego szefa Christiana Mikkelsena. To małżeństwo było korzystnym dla obojga układem, ale Priya skrycie kochała męża. Niedługo po ślubie Christian zginął w katastrofie lotniczej. Po ośmiu latach Christian niespodziewanie zjawia się na progu jej domu. Priya przeżywa szok, ale Christiana też czeka niespodzianka. Dowiaduje się bowiem, że ma siedmioletniego syna. Oboje stają przed wyzwaniem, jak uporać się z dotychczasowymi tajemnicami i nową sytuacją…

 

Fragment książki

 

– Paloma to ryzyko!
Franco Zambotta uderzył dłonią w blat biurka.
– Większość życia spędziła w Anglii, odcięta od swojego włoskiego dziedzictwa. Jej nierozważne małżeństwo i błyskawiczny rozwód dowodzą, że jest impulsywna. Moim zdaniem wnuczka Marcella nie nadaje się do kierowania Grupą Morante. Nie muszę ci przypominać, Daniele, że to firma o globalnym zasięgu, z wielomiliardowym rocznym dochodem. Nie można jej powierzyć dziewczynie, która nie ma doświadczenia w prowadzeniu interesów.
– Z całym szacunkiem, Franco, twoja opinia w tej kwestii jest nieistotna – Daniele Berardo powiedział spokojnie, kryjąc swoją niechęć do rozmówcy. Zdumiewało go, że Marcello Morante, założyciel Grupy Morante, słynący ze swojej charyzmy i niezwykłej smykałki do interesów jest spokrewniony z kimś tak niesympatycznym.
W ciągu dwudziestu czterech godzin, jakie upłynęły od zasłabnięcia Marcella na polu golfowym i jego śmierci w drodze do szpitala, Daniele nie zdołał jeszcze do końca oswoić się ze stratą człowieka, który był jego mentorem i bliskim przyjacielem. Nie mógł jednak dopuścić do tego, by media dowiedziały się o śmierci Marcella, zanim ta wiadomość dotrze do jego wnuczki. A Paloma Morante, jedyna spadkobierczyni ogromnej fortuny swojego dziadka, zniknęła.
Rozmowa z człowiekiem, którego Paloma nazywała stryjecznym dziadkiem Franco, była bezcelowa i Daniele tracił tylko czas, a musiał pilnie ją odszukać.
– Życzeniem Marcella było, żeby to Paloma została jego następczynią – powiedział chłodno. – Jednak zastrzegł w swoim testamencie, że w razie gdyby umarł, zanim jego wnuczka ukończy dwadzieścia pięć lat, firma będzie do tego czasu zarządzana przez radę nadzorczą. Czy muszę ci przypominać, Franco, że twoim obowiązkiem jako prezesa zarządu jest współpraca z pozostałymi członkami rady?
Franco prychnął.
– Kilku jej członków wyraziło niepokój z powodu braku u Palomy cech przywódczych. Zamierzam wystąpić z wnioskiem o wotum nieufności dla niej i zaproponować swoją kandydaturę na jej miejsce.
Daniele zacisnął zęby. Nigdy nie ufał dużo młodszemu przyrodniemu bratu Marcella. Franco był owocem drugiego małżeństwa ich matki, po tym jak ojciec Marcella zmarł stosunkowo młodo. Marcello był jego jedynym spadkobiercą, ale powierzył przyrodniemu bratu wysokie stanowisko w firmie. Paloma jedyne doświadczenie zdobyła podczas rocznego stażu w Grupie Morante. Było więc możliwe, że Franco przekona radę.
Daniele przypomniał sobie ostatnie słowa Marcella.
– Obiecaj, że zaopiekujesz się moją wnuczką! Uważam cię za wnuka, którego nigdy nie miałem, Daniele. Błagam cię, myśl o Palomie jak o swojej siostrze i chroń ją przed rekinami, które będą chciały rozerwać ją na strzępy, kiedy odejdę.
Ale jak Daniele mógł myśleć o Palomie jako swojej siostrze? Przez ostatnie trzy lata próbował w ogóle o niej nie myśleć. Gdy spotkał ją po raz pierwszy, była płochą nastolatką, chociaż już wtedy zdradzała oznaki wielkiej urody. Daniele zauważył ją, ale był zajęty własnymi sprawami i nie poświęcał jej zbyt wiele uwagi. Kiedy miała dwadzieścia jeden lat, przyjechała do Livorno na zachodnim wybrzeżu Toskanii, by odbyć staż w Grupie Morante. Firma produkująca luksusowe wyroby skórzane stała się wtedy liderem na rynku, po części dzięki Danielemu, który sprawił, że zaistniała w internecie. Piękna młoda kobieta, którą Paloma się wtedy stała, wywarła na nim ogromne wrażenie. Miała smukłą sylwetkę, kasztanowe włosy i mlecznobiałą skórę, gładką niczym najdelikatniejsza porcelana. Posiadała też wrodzoną elegancję i grację, którą zawdzięczała arystokratycznym korzeniom rozciągającym się na trzy kraje europejskie. Jej dziadek Włoch nosił tytuł markiza, jego tragicznie młodo zmarła żona była córką francuskiego księcia, a matka Palomy, Angielka, szczyciła się pokrewieństwem z brytyjską rodziną królewską.
Daniele nie potrafił się oprzeć chemii, jaka wybuchła między nim a Palomą. Starał się zachowywać dystans, mając świadomość, że jest od niej o dwanaście lat starszy. Ale na wielkim balu w okazałym palazzo Marcella Paloma zaczęła z nim flirtować, a kiedy zainicjowała pocałunek, stracił nad sobą panowanie i uległ jej powabowi. Wciąż pamiętał, jak miękkie były jej usta, kiedy je całował. Jednak szybko się opamiętał, przekonany, że jej dziadek by tego nie pochwalił. Marcello miał bowiem nadzieję, że Paloma wyjdzie za mąż za kogoś z włoskiej arystokracji.
Odtrącił ją wtedy i więcej już jej nie widział. Ale często o niej myślał i przez ostatnie trzy lata jego fascynacja nie słabła. Był jednak zdecydowany dotrzymać obietnicy danej Marcellowi, że będzie traktował ją jak siostrę. Najpierw musiał ją jednak odnaleźć i przekazać jej straszną wiadomość o śmierci jej dziadka.
Wiedział, że mieszkała w Londynie, gdzie starała się trzymać w cieniu. Po śmierci Marcella została miliarderką i jej życie miało się od teraz zmienić całkowicie. Asystentka Marcella udostępniła mu namiary na Palomę, ale jej komórka była wyłączona. Kiedy zadzwonił na jej numer stacjonarny, jej współlokatorka Laura poinformowała go, że Paloma wyjechała medytować w odosobnieniu joginów gdzieś w Irlandii.
– Paloma powinna być tutaj, w siedzibie Grupy Morante – surowy głos Franca przerwał rozmyślania Danielego. – Prosiłeś mnie o opóźnienie oficjalnego komunikatu o śmierci Marcella, żeby dać jej czas na dojście do siebie. Ale nie będę dłużej zwlekał, ryzykując, że wieści wyciekną do prasy. W tym czasie niezbędne jest silne przywództwo.
– Musisz zrozumieć, że Paloma jest w szoku. – Daniele był pewien, że będzie zdruzgotana, ale nie zamierzał się przyznawać, że nie zna miejsca jej pobytu ani że ona nadal nie wie o śmierci dziadka. – Nalegam, by dano jej więcej czasu na pogodzenie się ze stratą. Tylko zarząd i lekarze, którzy próbowali go ratować, wiedzą, że Marcello nie żyje. Zabroniłem komukolwiek rozmawiać z mediami.
– Nie miałeś prawa tego robić za moimi plecami – powiedział Franco z furią.
– Musiałem działać szybko. Marcello mianował mnie dożywotnio wiceprezesem zarządu. – Daniele zastanawiał się, czy zmarły przyjaciel podejrzewał, że jego przyrodni brat może próbować przejąć władzę w firmie. – W ciągu kilku najbliższych dni przywiozę Palomę do Livorno, by mogła złożyć oświadczenie dla prasy.
– Jestem oprócz jej matki jedynym żyjącym krewnym Palomy. Chciałbym złożyć jej kondolencje, jeśli powiesz mi, gdzie ona jest. – Franco zmienił ton, ale Daniele mu nie ufał.
– Muszę uszanować jej prywatność. – Wychodząc z gabinetu Franca, postanowił odwiedzić każde cholerne odosobnienie joginów w Irlandii w poszukiwaniu zaginionej dziedziczki.
Zadzwonił jego telefon i szybko odebrał, widząc numer współlokatorki Palomy.
– Laura?
– Panie Berardo, skłamałam, mówiąc, że Paloma jest w Irlandii. Uczy charytatywnie dzieci w szkole w zachodniej Afryce. W Mali od lat panują niepokoje społeczne i przemoc, więc nie mówiła o tym dziadkowi, żeby go nie martwić. Dla bezpieczeństwa ustaliłyśmy hasło alarmowe. Gdyby kiedykolwiek mi je wysłała, miałam zadzwonić do pana i powiedzieć, gdzie przebywa.
Daniele zmarszczył brwi.
– Dlaczego prosiła, żebyś zadzwoniła do mnie?
– Powiedziała, że jej dziadek ufa panu bezgranicznie, a ona wierzy w jego osąd. – Naglący ton kobiety zaniepokoił Danielego. – Kilka minut temu otrzymałam od niej wiadomość z tym hasłem. Boję się, że ma jakieś kłopoty.

Paloma wyjrzała przez maleńkie okno w chacie. Na zewnątrz widziała tylko zakurzoną pustynię, kilka karłowatych drzew i błysk karabinu na ramieniu jednego z jej porywaczy.
Adrenalina, która ją zalała, kiedy dwóch zamaskowanych bandytów wtargnęło do szkoły, gdzie uczyła malijskie dziewczęta, pomogła jej zachować spokój, gdy została wrzucona do ciężarówki i wywieziona. Ale godziny spędzone w zamknięciu z niewielką ilością jedzenia i wody zrobiły swoje. Była przerażona i czuła się bezsilna.
Zdołała przynajmniej wysłać wiadomość, alarmując swoją współlokatorkę w Londynie, zanim jeden z bandytów odebrał jej telefon. Do tego czasu Laura powinna się już skontaktować z Danielem Berardem. Ale realnie rzecz biorąc, jak komputerowy maniak mógł jej pomóc w obecnej sytuacji? Nie, żeby Daniele miał w sobie coś z maniaka. Z jego oszałamiającym wyglądem i silnym seksapilem mógł być raczej gwiazdorem filmowym, a nie ekspertem informatycznym i właścicielem największej firmy internetowej we Włoszech. Sam doszedł do swoich milionów. Prasa okrzyknęła go najbardziej pożądanym kawalerem we Włoszech, a jego przystojna twarz z lekko ironicznym grymasem pojawiała się regularnie na plotkarskich łamach. Niezmiennie fotografowano go z coraz to inną pięknością uwieszoną na ramieniu. Paloma spędzała więcej czasu, niż chciałaby to przyznać, śledząc go na portalach społecznościowych. Ostatni raz na żywo widziała go trzy lata temu.
Pomimo duchoty panującej w chacie zadrżała na wspomnienie najbardziej upokarzającego momentu w jej życiu. Kiedy na balu zorganizowanym przez jej dziadka Daniele poprosił ją do tańca, powinna wiedzieć, że była to z jego strony zwykła uprzejmość. Już jako nastolatka się w nim podkochiwała, a wypity tego wieczoru szampan dodał jej odwagi. Przytuliła się do niego w tańcu. Uznał, że potrzebowała zaczerpnąć świeżego powietrza i wyprowadzał ją z sali balowej. Kiedy znaleźli się sami w ogrodzie, zarzuciła mu ręce na szyję i przycisnęła usta do jego ust. Zesztywniał i chwycił ją za ramiona, jak gdyby chciał ją ściągnąć na ziemię. Ale potem wydał z siebie szorstki dźwięk i zaczął ją namiętnie całować. Pasja, z jaką na to zareagowała, zaszokowała ją samą.
Ale on nagle odsunął ją od siebie.
– To nie powinno się wydarzyć – powiedział chłodno. – Twój dziadek oczekiwałby lepszego zachowania od nas obojga. Zapomnijmy, że ten incydent w ogóle miał miejsce.
Płonąc z zażenowania, uciekła wtedy do palazzo, a następnego dnia wyjechała. Przez kolejne trzy lata odwiedzała dziadka wyłącznie pod nieobecność Danielego w Livorno. Jej decyzja o poślubieniu Caluma ledwie miesiąc po ich pierwszej randce miała być dowodem na to, że wyleczyła się z Danielego.
Ale Marcello nie ukrywał, że bardzo go szanuje. Paloma miała więc nadzieję, że przez sentyment do jej dziadka Daniele spróbuje jej teraz pomóc. Wiedziała, jak bardzo staruszek martwiłby się na wieść, że została porwana. Wyjechała na wolontariat do Afryki zainspirowana jego działalnością społeczną. Marcello był znanym filantropem. Założył Fundację Morante wspierającą projekty charytatywne na całym świecie i finansował ją z procentu zysków swojej firmy, Grupy Morante.
Paloma dorastała, wiedząc, że pewnego dnia ją odziedziczy. Kiedy jej ojciec, jedyny syn Marcella, zginął tragicznie, wypełniło się jej przeznaczenie. Ale dziadek miał kierować Grupą Morante jeszcze przez wiele lat, a ona chciała pójść w międzyczasie własną drogą. Podjęła pracę w fundacji charytatywnej wspierającej dzieci w Afryce i wyjechała uczyć w szkole w Mali, gdzie mogła realnie zmienić życie swoich podopiecznych.
Zastanawiała się teraz z przerażeniem, co się z nią stanie. Odkąd ją porwano, prawie nie spała. Ze zmęczenia głowa jej opadała. Musiała zasnąć, ale nagle obudził ją dźwięk pędzącego samochodu i przerażający odgłos wystrzału. Serce zaczęło jej walić. Gdy drzwi do chaty zostały gwałtownie otwarte, skoczyła na równe nogi.
W drzwiach stał potężny mężczyzna w mundurze w kolorze khaki. Twarz zakrywała mu kominiarka z dwoma wąskimi otworami na oczy. Nie był jednym z tych, którzy uprowadzili ją ze szkoły, ale mógł być ich przywódcą. Na ramieniu trzymał karabin. Instynktownie odsunęła się od niego.
– Chodź ze mną – warknął. Jego głos brzmiał dziwnie znajomo.
Ze strachem cofnęła się.
– Kim jesteś? – Zadrżała na odgłos strzelaniny na zewnątrz.
Bez kolejnego słowa mężczyzna rzucił się w jej stronę, zwalił ją z nóg i przewiesił przez ramię. Stało się to tak szybko, że nie miała czasu zareagować. Wyniósł ją z chaty, a kiedy rzucał szorstkie polecenia swoim towarzyszom, znowu miała niejasne poczucie, że rozpoznaje ten głos.
Rozległ się dźwięk zapalanego silnika i została wrzucona na tył ciężarówki. Uderzyła z hukiem głową o metalową podłogę. Próbowała usiąść, ale mężczyzna wskoczył do samochodu, zatrzasnął drzwi i rzucił się na nią, a pojazd szybko odjechał.
– Zejdź ze mnie! – Próbowała go odepchnąć, ale to było jak próba przesunięcia granitowego głazu. Od lat trenowała sztuki walki, jednak nie mogła się bronić przed kimś o tyle większym i silniejszym od siebie. Świadomość, że znalazła się na jego łasce, rozpaliła jej gniew.
– Rzucaj się na kogoś swojego wzrostu, palancie. Kręci cię obezwładnianie bezbronnych kobiet i dzieci? – Przypomniała sobie przerażone twarze swoich uczennic, gdy bandyci wtargnęli do klasy. – Co zrobiliście z dziewczynkami ze szkoły? Puśćcie je wolno. Ich rodziny nie mogą sobie pozwolić na zapłacenie okupu. Mój dziadek jest bogaty i zapłaci za moje uwolnienie, ale tylko wtedy, gdy wypuścisz dziewczynki.
Przez otwory w kominiarce błysnęły na nią oczy o barwie sherry. Uświadomiła sobie, że twarde uda przyciskają się do niej, przez koszulę wyczuwa imponujący sześciopak mięśni jego brzucha. To niewiarygodne, ale ogarnęło ją podniecenie. Tylko jeden mężczyzna potrafił wywołać w niej taką reakcję. Ale jej porywacz nie mógł być przecież… Chwyciła za brzeg kominiarki i zdarła mu ją z twarzy.
– Daniele!
– Ciao, cara. – Jego seksowny głos z silnym akcentem wzbudził w niej dreszcze.
Rozległ się odgłos kul uderzających o metalową obudowę ciężarówki.
– Vai più veloce! – Daniele ponaglił kierowcę.
Paloma znała włoski i zrozumiała, że kazał mu dodać gazu. Z przerażeniem zdała sobie sprawę, że byli ścigani i do nich strzelano. Daniele osłaniał ją od kul własnym ciałem.
– Nic z tego nie rozumiem – powiedziała drżącym głosem. – Jesteś przecież komputerowym maniakiem.
Widywała go tylko w biurach Grupy Morante lub w pełnym przepychu palazzo jej dziadka. Zawsze wyglądał nieskazitelnie w garniturach od projektanta. Teraz jednak z czarnymi włosami opadającymi na czoło i gęstym zarostem pokrywającym mu szczękę przypominał pirata.
– Nie wiedziałem, że masz o mnie tak niepochlebną opinię – mruknął.
Jego twarz była tak blisko jej twarzy, że czuła jego oddech na policzku. Nie mogła oderwać wzroku od zmysłowych ust. Zalały ją wspomnienia ich pocałunku. Przytrzymywał ją całym ciężarem na podłodze ciężarówki, a czysto kobiecy instynkt sprawił, że rozłożyła uda i jej miednica znalazła się na wysokości jego miednicy. Wtedy gwałtownie odepchnął się od niej.
– Nie ruszaj się – rozkazał, a sam przetoczył się na bok ciężarówki, wycelował przez okno karabin i wystrzelił kilka razy. – Evvai! – krzyknął. – Możesz już usiąść. Trafiłem w ich oponę. Nie zrobią ci już krzywdy.
– Kim ty jesteś?
– Służyłem we włoskiej armii w Dziewiątym Pułku Szturmowym Spadochroniarzy. To jednostka sił specjalnych. – W jego głosie dźwięczała duma. – Odszedłem ze służby z powodu rany, jaką odniosłem, ale pozostałem w kontakcie z kolegami z wojska. Twoja współlokatorka powiedział mi, że masz kłopoty. Skontaktowałem się ze szkołą w Mali i dowiedziałem się o twoim porwaniu. – Zacisnął usta. – To niebezpieczny kraj, a porwania, zwłaszcza obcokrajowców, są tu częste. Przyjazd tutaj był brakiem odpowiedzialności z twojej strony.
– Byłam świadoma ryzyka – mruknęła Paloma. – Ale w Mali brakuje szkół i nauczycieli. Chciałam pomóc. Nie spodziewałam się, że będziesz narażał dla mnie życie. Dziękuję. – Zarumieniła się, świadoma, jak głupio to zabrzmiało.
– Obiecałem twojemu dziadkowi, że będę cię chronił – odparł szorstko. – Pomagali mi starzy przyjaciele z wojska. Informator doprowadził nas do miejsca, w którym trzymali cię porywacze. Za kilka minut dotrzemy na lądowisko, skąd zabierze nas samolot.
– Czy mój dziadek wie, co się ze mną stało?
– Nie. – Daniele odwrócił głowę, unikając jej wzroku.
– Dziękuję, że nic mu nie powiedziałeś – wyszeptała. – Wymyśliłam historyjkę, że spędzam czas w spa, bo nie chciałam, żeby się o mnie martwił.
– Muszę ci o czymś powiedzieć. – Daniele zaklął, gdy ciężarówka podskoczyła na wybojach i Paloma wpadła na niego, tracąc równowagę. Wsparła się na jego solidnym torsie i dostrzegła, że jego wzrok padł na wilgotną od potu koszulkę przylegającą jej do piersi. Przerażona poczuła, że twardnieją jej sutki, i szybko odsunęła się od niego.
– Porozmawiamy, kiedy znajdziemy się w samolocie – powiedział ochryple.
Dotarli właśnie na lotnisko. Słysząc jego poważny ton, położyła mu rękę na ramieniu.
– Powiedz mi teraz.
Wypuścił powoli powietrze.
– Mówię to z ciężkim sercem, cara. Marcello nie żyje.
Serce jej stanęło.
– To nieprawda. To niemożliwe – mówiła gorączkowo. – Nonno nie jest młody, ale znakomicie się trzyma jak na swój wiek. To musi być pomyłka…

 

Fragment książki

 

– Myślę, że powinniśmy się pobrać.
Priya Pillai podniosła wzrok na Christiana Mikkelsena, geniusza technologii, twórcy chaosu i absolutnego kobieciarza. Opierał się o jej biurko i przyglądał jej się z intensywnością, której nie mogła zignorować. Jej serce mimowolnie zabiło mocniej po tym jakże absurdalnym oświadczeniu, które powiedział na głos, tak samo beztrosko, jak gdy zapytał ją wczoraj, czy potowarzyszyłaby mu na konferencji w Szwajcarii.
Christian, poza tym, że był jej szefem i CEO Modi Mikkelsen Tech, był najlepszym przyjacielem jej zmarłego narzeczonego – Jaia, a także człowiekiem, na którym najbardziej polegała w ubiegłych miesiącach. Mimo że przed śmiercią Jaia nie byli sobie szczególnie bliscy.
Jego muskularna sylwetka, szerokie ramiona i długie umięśnione nogi, które nonszalancko wyciągnął przed siebie, siedząc na krześle, sprawiały, że Priyi ciężko było pozostać obojętną na jego fizyczność.
W ręku Christian trzymał kawałek drewna i małe dłutko. Jego spojrzenie przeskakiwało z jej twarzy na kawałek drewna, tam i z powrotem, ponieważ rzeźbił jej twarz.
Początkowo uważała takie zachowania za niepokojące, jednak Jai kiedyś wspomniał, że Christianowi łatwiej się skupić, gdy ma zajęte ręce.
Wiadomym było, że Christian jest geniuszem, jeśli chodzi o liczby i kodowanie. Dostrzegał wzorce tam, gdzie inni ich nie widzieli. Jednak dopiero gdy Priya zobaczyła kiedyś miniaturową rzeźbę twarzy Jaia i to, w jaki sposób uchwycił głębię osobowości przyjaciela, zdała sobie sprawę, że jego charakter jest o wiele bardziej skomplikowany, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.
Kryło się w nim więcej niż tylko konwencjonalnie przystojny wygląd, urok osobisty i przenikliwy umysł.
Potrząsając głową, Priya skierowała swoją uwagę z powrotem na ekran komputera. Była blisko rozwiązania problemu z algorytmem, który blokował ją od kilku dni. Wypijając łyk kawy, nacisnęła przycisk „kompiluj”. Dopiero wtedy skierowała ponownie uwagę na niego.
– Jest zbyt wcześnie rano na te twoje żarty, Christian – powiedziała, zachowując niewzruszony ton.
Starała się nie zdradzić rosnącego zainteresowania jego osobą...
W rzeczywistości była jednak coraz bardziej zafascynowana każdym niuansem jego osoby i tą magnetyczną energią, którą emanował. Nie mogła jednak nie zauważyć, że choć wyglądał nieskazitelnie w eleganckim szarym garniturze z niebieskim krawatem, który kupiła mu na święta dwa lata temu, to nie ogolił się dziś rano. Zarost w kolorze ciemnego blondu pokrywał jego mocno zarysowaną żuchwę, a ciemne cienie jeszcze bardziej podkreślały głęboki błękit oczu. Kogo dzisiaj zostawiłeś w łóżku? – chciała zapytać. Czy supermodelkę Stellę, czy piłkarkę Ellen?
Christian był w jej mniemaniu oportunistą, jeśli chodzi o relacje z kobietami. Wydawało się, że nie ma konkretnego typu – a raczej każda kobieta, która go zainteresuje, jest w jego typie, a on...
– Dlaczego na mnie tak patrzysz? – zapytał, przecierając dłonią brodę.
Priya odwróciła wzrok. Co, do diabła, było z nią nie tak? Skąd wzięły się te wszystkie bezużyteczne i nieodpowiednie myśli? Od kiedy zaczęła gromadzić bazę danych o tym, co Christian lubi, a czego nie lubi w kobietach?
Mama Priyi zawsze była nadopiekuńczą, waleczną lwicą z powodu kruchego zdrowia dziewczyny. Stan jej serca i liczne wypady na izbę przyjęć w okresie dzieciństwa i nastoletniości sprawiły, że jej matka zawsze była nadopiekuńcza. Ale w okresie depresji, który nastąpił po śmierci Jaia, uwięziła Priyę w klatce, traktując ją jak cenny, delikatny wazon, a nie żywą, oddychającą osobę. Tylko Christian rozumiał jej smutek i dał jej przestrzeń do opłakiwania, zamiast wymagać, żeby szybko poczuła się dobrze dla komfortu wszystkich wokół. A kiedy nadszedł czas, to on wyciągnął ją z dołka i zachęcił do powrotu do normalnego życia. Podjęła pracę w Modi & Mikkelsen Technologies jako architekt rozwiązań – coś, co planowała robić po ukończeniu studiów, kiedy jeszcze żył Jai. Wyprowadziła się z domu rodziców do mieszkania Christiana przy względnej aprobacie ze strony mamy Priyi, ponieważ oczywiście zapewnienia Christiana miały większą wagę niż jej własne słowa.
Wziął ją nawet ze sobą na kilka imprez i w większości przypadków nawet dobrze się bawiła. Niestety była to swego rodzaju pułapka, w którą nigdy nie przypuszczała, że wpadnie. Ani przez sekundę nie przewidziała, że dzielenie z nim przestrzeni doprowadzi do pewnej… intymności, której zarówno pragnęła, jak i której się bała. Nie spodziewała się też, że mimowolnie będzie pierwszym źródłem wiedzy o bujnym życiu miłosnym Christiana. Nie, nie była zazdrosna. Bycie zazdrosnym o jego dziewczyny oznaczałoby, że zależy jej na nim i że chciałaby być jedynym obiektem jego zainteresowania. Nie do końca tak było. Jego romanse i przygody z kobietami przypominały jej tylko o tym, co straciła, tracąc Jaia. Jej zainteresowanie było spowodowane samotnością, ot co. To dowodzi, że nie jesteś martwa w środku – powiedziała jej kuzynka, kiedy Priya zwierzyła się z tej nagłej, niewytłumaczalnej fascynacji Christianem.
Masz dwadzieścia dwa lata i jesteś napalona, to wszystko. Christian jest naprawdę atrakcyjnym facetem. Twoja reakcja jest całkowicie normalna – zapewniła.
– Odejdź, Christianie – odparła. – W przeciwieństwie do ciebie ja mam szefa, przed którym muszę odpowiadać.
– Och, nie słyszałaś? Dziadek wraz z zarządem szukają powodu, żeby mnie zwolnić.
– Co? To niedorzeczne! Ty i Jai tchnęliście nowe życie w tę firmę.
Wzruszył ramionami.
– Ponoć przynoszę im zbyt wiele negatywnego rozgłosu w towarzystwie moimi licznymi romansami i rozwiązłym trybem życia. Moim zdaniem tak naprawdę to tylko ten stary Chatsworth się na mnie wyżywa. Nie podoba mu się fakt, że odrzuciłem jego córkę. – Spojrzał w dół i zobaczył wpatrującą się w niego Priyę.
Przybrała anielską minę, uśmiechając się ciepło, ponieważ darzyła go sympatią mimo całego inwentarza, z jakim przychodził. Zawsze był dobry w rozśmieszaniu jej, pomimo jej determinacji, by trzymać go na dystans.
– Och, daj spokój, Pree, czy to moja wina, że ta kobieta myśli, że oświadczyłbym się jej po zaledwie miesiącu randkowania? Chociaż zgadzam się, że Samantha jest zarówno piękna, jak i bystra, ale chyba zapomniała, kim jestem. Poza tym dla jasności, to ona mnie podrywała.
– Jak ona śmiała! – odpowiedziała ironicznie Priya, ale w głowie włączyła jej się mimowolna gonitwa myśli.
Podczas gdy ona izolowała się przez wiele miesięcy po wypadku Jaia, Christian, z drugiej strony, mocno uderzył w ciąg imprezowy. To było tak, jakby bez solidnej, uziemiającej obecności Jaia, Christian tracił granice. Nic dziwnego, że pan Mikkelsen zagroził, że wyrzuci go z firmy. Ponieważ jedyną rzeczą, która była dla Christiana naprawdę ważna, była MMT. Firma technologiczna, którą Jai i on zbudowali w szkole średniej i na studiach. Stała się ona podwaliną Mikkelsen Technologies w ostatniej dekadzie.
– Chociaż zgadzam się z tobą, że pani Chatsworth mogłaby celować swoim zainteresowaniem w innym kierunku – powiedziała Priya, uśmiechając się. – Możliwe, że udało jej się znaleźć coś wartego kochania nawet w tobie, Christianie. Cuda się zdarzają.
– Teraz po prostu mnie kopiesz, kiedy leżę – powiedział z udawanym bólem w głosie. Ale ciepło w jego niebieskich oczach sprawiło, że poczuła się, jakby wygrała nagrodę. – Chodzi o to, że muszę pokonać staruszka w jego własnej grze. I tylko ty możesz mnie uratować, Pree.
Tym razem Priya nie musiała udawać niedowierzania.
– Mam cię ocalić, Christianie? Wybacz, ale jestem realistką.
– Czyli zgadzasz się, że potrzebuję ratunku?
Czuła, że jego spojrzenie przesuwa się po jej twarzy, jakby czekał, by zobaczyć, czy złapie przynętę. Spuściła wzrok i zrobiła pokaz sprzątania biurka, jak gdyby szukając czegoś, co sprowadzi ich rozmowę na neutralny grunt.
– Jeśli chcesz poznać prawdę, to ostatnio trochę straciłeś kontrolę. Nie mogę winić Bena za to, że próbuje… – odchrząknęła, kiedy jego brew poszybowała w górę – …przywrócić jakąś równowagę w twoim życiu. – A ponieważ powinna była to powiedzieć dawno temu, dodała: – Nie wiem, co bym zrobiła bez twojego wsparcia przez ostatni rok, Christianie.
– Dałabyś sobie radę.
– Masz we mnie więcej wiary niż ja sama – powiedziała i pod wpływem impulsu wzięła go za rękę. – Przepraszam, że nie byłam dla ciebie lepszą przyjaciółką. Przez własne cierpienie trochę zapomniałam, że ty też straciłeś Jaia.
Przeczesał dłonią włosy, nie patrząc jej w oczy. Zastanowiła się, czy sprawiła mu przykrość.
– Wyglądasz jak cień człowieka, Christianie. Ben ma powody, by się o ciebie martwić.
– Ben się martwi wyłącznie dlatego, że jestem jednym z jego cennych koni wyścigowych…
– A gdyby Jai był tutaj i powiedział, że tracisz kontrolę?
– Nie jestem zainteresowany ustatkowaniem się teraz, Pree. Cholera, mam dopiero dwadzieścia cztery lata – zrobił dramatyczną pauzę – ale nie żartowałem, kiedy zasugerowałem, żebyśmy się pobrali. Rozwiązuje to więcej niż jeden problem. – Uśmiechnął się rozbrajająco na dźwięk swojej własnej, buntowniczej propozycji.
W tym momencie rozdzwonił się telefon komórkowy Priyi. Spojrzała na ekran i zobaczyła zatroskaną twarz mamy. Odwróciła komórkę ekranem do dołu.
– Nie mów mi, że nie schlebia ci fakt, że jesteś pierwszą kobietą, której się oświadczyłem – droczył się dalej Christian, stając między nią a biurkiem.
Z ręką na sercu Priya zatrzepotała rzęsami. I dla efektu wydała udawane westchnienie.
– Och tak! Cóż to za zaszczyt! Pierwsza kobieta, której oświadczył się niezwyciężony Christian Mikkelsen. Może wydrukuję to sobie na koszulce.
– Z pewnością byłoby to pewne ulepszenie – powiedział, lustrując jej beżowy kostium.
– Popracuj nad oświadczynami, Christianie. Próbuj dalej, a dwudziesta kobieta z kolei może się zgodzić.
Christian wstał, niechcący strącając oprawione zdjęcie Jaia, które stało na półeczce nad biurkiem. Priya sięgnęła po nie i jej palce spokały się z palcami Christiana. Nie spodziewała się tego, jakie uczucie wywoła u niej dotyk dłoni mężczyzny na jej nadgarstku. Była to gwałtowna iskra ekscytacji, przeszywająca ją wzdłuż kręgosłupa. Odsunęła się jak najszybciej, a jej serce zatrzepotało. Wyprostował się, ale wciąż tam był, wystarczająco blisko, by go dotknąć. Jego zapach wypełnił jej nozdrza, a ciepło jego ciała kusiło. Przełknęła ślinę, zastanawiając się, czy powoli traci rozum.
– Mówię poważnie, Priyo. – Jego rzeczowy ton sprawił, że poczuła ulgę. Dzięki Bogu, nie zauważył jej absurdalnej reakcji.
Był tak samo nieświadomy jej istnienia jak zawsze. Przez lata była dla niego wyłącznie nieśmiałą, dziwaczną dziewczyną jego najlepszego przyjaciela. Kiedy Jai żył, zawsze miała wrażenie, że Christian uważa ją za irytującą siostrę, którą musiał znosić przez wzgląd na swojego najlepszego przyjaciela. Jednak teraz Christian stał się jej prawdziwym przyjacielem. W ciągu ostatnich kilku miesięcy był coraz bardziej obecny w jej życiu. Wyciągnął ją z powrotem do pracy, uspokajał jej mamę ze skłonnościami do paranoicznego zamartwiania się, aż w końcu pozwolił jej na pobyt w swoim apartamencie na ostatnim piętrze, rzucając jej wyzwania umysłowe i podsuwając problemy wymagające innowacyjnych rozwiązań. Stopniowo wyprowadził ją ze skorupy żalu, pod którą ukrywało się jej prawdziwe ja. Pod arogancją i urokiem, którego tak umiejętnie używał, Christian chował tak naprawdę serce ze złota.
Może nie było wcale dziwnym, że smutek po stracie Jaia zbliżył ich do siebie. W końcu oboje go kochali. Jednak ten pociąg do Christiana, który zaczęła odczuwać ostatnio, nie był w porządku. Jeśli on zdałby sobie z tego sprawę, droczyłby się z nią bez końca – kpiłby z niej, jakby jutra miało nie być. Na samą myśl o tym jej policzki pokryły się rumieńcem.
– Wróć do mnie, Starling. Jesteś znowu w innej krainie – sprowadził ją na ziemię.
– Przestań mnie tak nazywać – powiedziała automatycznie. To była gra między nimi, którą ciągnęli od pierwszego spotkania. Ptak Starling pochodził z obszaru północno-zachodniego Pacyfiku. Mała, krucha istotka, unikatowa i piękna. To przezwisko zawsze ją drażniło – może dlatego, że do niej pasowało.
– W porządku, w takim razie będę cię nazywał wroną – odparował i uśmiechnął się rozbrajająco, co natychmiast sprawiło, że przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Priya postanowiła jednak otrząsnąć się i odpowiedzieć mu poważnie.
– Nie chcę komplikować spraw.
– Nie skomplikujemy – westchnął. – Mam dosyć zarządu, który używa wszelkich sposobów, by mnie kontrolować. Wiesz, że to było problemem, nawet gdy Jai tu był. Za każdym razem, gdy chcieliśmy podjąć nowy kierunek w firmie, pojawiało się milion wymówek. A ty...
– Co ze mną? – spytała Priya. – Nie musisz walczyć w moich bitwach. Nie potrzebuję już twojej ciągłej opieki.
– Co, jeśli stanę się po prostu dla ciebie tarczą, by dać ci przestrzeń do oddychania?
Priya wstała zmieszana na dźwięk tej propozycji.
– Czy moja mama przyszła cię znów odwiedzić?
– Twoi rodzice przyszli zobaczyć się z Benem. Ona… – Christian zrobił przerwę, odchrząknął – zaczepiła mnie w drodze. Powiedziała, że odwołają swoją podróż do Indii, bo nie czuje się komfortowo, zostawiając cię tu samą. Twój tata nie mógł wtrącić ani słowa.
Priya uderzyła pięścią w stół.
– Planowali ten zjazd rodzinny od roku. Cała jej rodzina przyjeżdża: jej siostra z Wielkiej Brytanii i ciocia z Australii... Do licha. Jak mam wbić jej do głowy, że jest w porządku? Że nie potrzebuję niańki?
– Wystarczy, że się ze mną ożenisz – powiedział Christian, wkraczając w przestrzeń między nimi. – Popatrz na mnie, Pree. – Kiedy tego nie zrobiła, uniósł jej podbródek. Nie miała pojęcia, co zobaczył w jej twarzy, ale coś sprawiło, że się oddalił. – Ufasz mi, prawda? – zapytał z nagłym zaniepokojeniem.
– Oczywiście, że ci ufam – odparła po dłuższej chwili. – To nie ja mam miliardowe imperium powiązane z moim nazwiskiem – zażartowała wymownie.
Przyglądał jej się w zamyśleniu, ze skonsternowaną miną.
– Widzę logikę w twoim planie – dodała Priya. – Ja tylko…
– O co chodzi, Priyo?
Poczuła, że żołądek zaciska jej się ze stresu.
– Okej, dobrze. Możemy tak zrobić. Małżeństwo z wygody. Podpiszę każdą intercyzę, jaką chcesz.
– Proszę, nie obrażaj mnie i naszej relacji, używając tego jako tarczy. Ty i ja wiemy, że powierzyłbym ci każdego dolara w moim imieniu.
Skinęła głową, wiedząc, że to niesprawiedliwe. Spojrzała mu w oczy i poczuła się, jakby nurkowała głęboko w coś zarówno przerażającego, jak i dobrego. Nie potrafiła przestać.
– Nie chcę cię stracić, Christianie. Jako przyjaciela. Nie zniosłabym, gdybyśmy przez ten pomysł spieprzyli wszystko, co jest między nami – powiedziała dosadnie.
Nie roześmiał się tak, jak myślała, że to zrobi. Nie zakpił z niej ani nie zaczął się z nią droczyć. Po prostu przyciągnął ją do siebie. Priya ukryła twarz w jego szyi i wdychała jego zapach. Instynkt wziął górę nad zdrowym rozsądkiem, gdy objęła go ramionami. Był ciepły, delikatny, ale i męski. Jego ciało wokół niej było zarówno znajome, jak i ekscytująco nowe, ponieważ tym razem nie było to przytulenie na pocieszenie, jakie zwykle od niego dostawała. Jej brzuch zacisnął się w supeł, a każdy mięsień nakłaniał ją, by się do niego zbliżyła, mocniej przycisnęła swoje ciało do niego. To było coś niebezpiecznie bliskiego pożądaniu.
– Obiecuję, że nie pozwolę, by cokolwiek stanęło między nami – szepnął z twarzą zanurzoną w jej włosach i zanim zdążyła mrugnąć, odsunął się. Kiedy ponownie na nią spojrzał, jego wyraz twarzy był gładki, opanowany. Ani grama emocji, którą usłyszała w jego głosie, ani śladu napięcia, które wyczuła w jego plecach i ramionach, gdy zbliżyli się do siebie.
– Załatwię licencję tak szybko, jak to możliwe. – Skinęła głową.
– Pamiętaj, dlaczego to robimy, Pree. Twoi rodzice będą mogli pojechać na tę wycieczkę do Indii bez poczucia winy. Ja zrzucę z siebie ciężar oskarżeń ze strony zarządu i odsyskam dobre imię w firmie. Możesz oczywiście nadal mieszkać w mieszkaniu. Nie będę nawet kręcił ci się pod nogami, gdy nawiążemy współpracę ze szwajcarskim zespołem. Konfiguracja samej infrastruktury zajmie sześć miesięcy i wymaga mojego nadzoru na miejscu.
– A twoje dziewczyny? – Pytanie wyrwało jej się z ust, zanim Priya zorientowała się, że o tym myśli. Poczuła, że się rumieni. – Zapomnij, że to powiedziałam. Nie moja sprawa.
– Jesteś pewna? – zapytał miękkim, jedwabistym głosem, który wywołał dreszcze ciepła na całej jej skórze. Priya skinęła głową, choć nie była pewna, kogo próbuje przekonać. W jego oczach znów pojawiła się ta niesforna iskierka. Patrzył tak, jakby chciał, by zadała mu to pytanie ponownie. Jakby wiedział.
– Oczywiście, że jestem pewna, Christianie. Twoje życie uczuciowe to nie moja sprawa.
Przez resztę dnia Priya rozmyślała o tym, że prawdopodobnie była to najdziwniejsza rzecz, jaką kobieta kiedykolwiek powiedziała mężczyźnie, który właśnie poprosił ją o rękę.

Napisz swoją recenzję

Podziel się swoją opinią
Twoja ocena:
5/5
Dodaj własne zdjęcie produktu:
Recenzje i opinie na temat książek nie są weryfikowane pod kątem ich nabywania w księgarniach oraz pod kątem korzystania z nich i czytania. Administratorem Twoich danych jest HarperCollins Polska Sp. z o.o. Dowiedz się więcej o ochronie Twoich danych.
pixel