Zostaniesz księżniczką
Zostaniesz księżniczką, Marcella Bell
Przedstawiamy "Zostaniesz księżniczką" nowy romans Harlequin z cyklu HQN ŚWIATOWE ŻYCIE EKSTRA.
Książę Jag umówił się z trzema przyjaciółmi, że na złość swoim ojcom poślubią najbardziej nieodpowiednie kobiety. Podczas światowej wystawy motoryzacyjnej poznaje Ritę, która jest doskonałym mechanikiem samochodowym. Wpada mu w oko, a na dodatek wydaje się idealnie nieodpowiednia na księżniczkę. Jag składa jej nieoczekiwaną propozycję…
Fragment książki
Jag wszedł do jasnego i przestronnego garażu akurat na czas, by zobaczyć, jak ciemnowłosa kobieta w limonkowozielonym kombinezonie pieszczotliwie gładzi jego bezcenne, zabytkowe ferrari GTO. Lśniące bladoniebieskie auto spoczywało na okrągłej białej platformie, pod jasnym punktowym reflektorem.
Gest kobiety przypominał czuły gest kochanka i widok ten coś w głębi jestestwa mężczyzny poruszył. On sam jednak nawet nie drgnął.
To, jak bardzo delikatny był jej dotyk, nie miało w tej chwili znaczenia. Nieznajoma nie miała prawa dotykać jego samochodu.
– Mmm… – zamruczała, nieświadoma jego obecności, a jej głos sprawiał tak samo zmysłowe wrażenie jak dotyk. – Ucieleśniona doskonałość – pomrukiwała gardłowo. – Naprawdę żałuję, że nie mogę cię zatrzymać. Nikt poza mną nie potrafi zaopiekować się czymś tak rzadkim i cennym.
Przemawiała głosem nabrzmiałym emocjami, jakby i ona, i samochód funkcjonowali w jakimś innym, oderwanym od rzeczywistości świecie.
Jag wsunął dłonie do kieszeni, starając się nie ulec bezwolnie nie do niego skierowanemu zaproszeniu. Z niemałym trudem odsunął od siebie pokusę i postarał się rozluźnić.
Znalazł się na zachodnim krańcu Stanów Zjednoczonych, z dala od miejsc, gdzie bywał w interesach, które prowadził jako koronowany książę niezależnego emiratu Hayat. I akurat zdążył zobaczyć, jak podejrzana kobieta dotyka jego bezcennego klejnotu.
Tylko ten samochód pozostał po dawnym świecie Jaga i był jedynym, co można było wykorzystać do manipulowania nim. I nawet jeśli NECTAR nie robił tego bezpośrednio, z pewnością nie było to niemożliwe. Jag szczerze nienawidził podobnych manipulacji i reagował na tę ewentualność bardzo źle. Już w dzieciństwie opanował sztukę powściągania uczuć i dawkowania ich rzadko i skąpo tylko tym, którzy umieli nad sobą panować.
Wybrał się w tę podróż wbrew doradcom i własnemu osądowi, dla banalnej przyjemności odzyskania swojej własności, na prośbę kogoś, kogo nikt nigdy nie spotkał i nikt nie mógł opisać, jak wygląda, a tylko Jag i zespół jego ochroniarzy znali miejsce jego pobytu. Rzecz jasna, nie przybył do tego zapomnianego przez Boga i ludzi miejsca bez przygotowanego planu odwrotu. Był zbyt ważną osobistością, by zachowywać się nieodpowiedzialnie.
Urok lśniącej maszyny zdecydowanie był warty włożonego wysiłku. Mimochodem zarejestrował też urodę odwróconej tyłem kobiety: miała kusząco zaokrąglone biodra, zgrabne uda i łydki.
Niestety nie miał czasu na kobiety, nie po to tu przybył. Dawniej lubił lekki i beztroski flirt w miłym towarzystwie i przygody bez zobowiązań. Odkąd jednak został koronowanym księciem i oficjalnie wdrożył plan doprowadzenia do upadku skorumpowanego władcy, czyli swojego ojca, całkowicie odrzucił osobowość playboya.
Społeczność Hayat oczekiwała od niego stworzenia wzorcowej rodziny i był zdecydowany przedkładać potrzeby poddanych ponad własne. Zresztą jeżeli chciał obalić ojca bez rozlewu krwi, przede wszystkim potrzebował popularności.
Przeniósł wzrok z kobiety na swój absolutnie nieskazitelny ideał na czterech kołach, który prawdopodobnie należał do górnej dziesiątki najbardziej zachwycających obiektów, jakie kiedykolwiek podziwiał.
Na razie był ogromnie zajęty. Planował bowiem największe międzynarodowe wydarzenie, jakie Hayat kiedykolwiek widziało, a jednocześnie miał wdrożyć ostatnią fazę planu usunięcia ojca z tronu. Nic dziwnego więc, że nie było w jego grafiku wolnego czasu.
Chociaż zasadniczo NECTAR nie kontaktował się bezpośrednio z indywidualnymi klientami, zdołał uzyskać zgodę na spotkanie twarzą w twarz.
Sukces planowanej w Hayat wystawy motoryzacyjnej zależał od tego samochodu, a powodzenie zamachu zależało od sukcesu wystawy, dlatego był tutaj i czekał na przedstawiciela NECTAR, podczas gdy dziwaczna kobieta obmacywała jego nagrodę.
Czas naglił, a on miał większe zmartwienia niż smugi i ślady palców na karoserii. Mimo to zdecydował się rzucić groźnie.
– Hej tam! Ostrożnie!
Wyprostował się i z większą, niż zamierzał, dawką demonstracyjnej pogardy, dodał:
– Sądzę, że pani pracodawca raczej nie będzie zachwycony tym mazaniem.
Zamiast pospiesznie cofnąć rękę jak złodziej złapany na gorącym uczynku, kobieta zastygła z dłonią przyklejoną do boku samochodu.
Kiedy się odwróciła, żeby na niego spojrzeć, musiał przyznać, że wygląda imponująco. Gęste ciemne włosy, promienna cera, przydymiona czerwień warg, kształtny nos i duże brązowe oczy nie mogły nie zrobić wrażenia. Gdyby nie strój mechanika samochodowego, można by ją wziąć za baśniową wróżkę.
Kiedy spotkali się wzrokiem, ściągnęła brwi, a pełne czerwone wargi zacisnęły się w linijkę. Z błysku w ciemnobrązowych oczach mógł wnioskować, że ma czelność czuć się urażona. Zupełnie jakby to nie ona zachowywała się niewłaściwie.
– Książę Jahangir, jak przypuszczam – odezwała się nonszalancko, jakby to nie jego własność była przedmiotem rozmowy, a tytuł niewiele znaczył.
Nic w jej słowach nie przypominało przeprosin czy choćby wyjaśnienia, mówiła bez cienia skruchy. Wydawała się rozczarowana jego zachowaniem, a także sobą, bo spodziewała się po nim czegoś lepszego.
Już od tak dawna nikt nie mówił do niego tym tonem, że przetrawienie jej słów zajęło mu dobrą chwilę. Tylko matka zwracała się do niego w ten sposób. Skąd jednak teraz przyszło mu to d głowy? Pospiesznie strząsnął z siebie tę myśl.
– Istotnie – odparł. – Przybyłem tu po mój samochód zgodnie z życzeniem NECTAR.
Odpowiedziała wybuchem śmiechu, który starł z jej twarzy irytację. Rozchyliła wargi, a w kącikach oczu pojawiły się małe zmarszczki. Wydawała się emanować jakimś wewnętrznym światłem, choć miał świadomość, że blask pochodzi od punktowego reflektora nad samochodem. Patrzył na nią, trochę zaskoczony całą tą sytuacją, bo jeśli dobrze rozumiał, śmiała się z niego.
Kiedy śmiech umilkł, choć pozostał uśmiech, powiedziała:
– NECTAR to ja, chociaż zwykle ludzie nazywają mnie Rita.
– NECTAR to ty? – Starał się sprawiać wrażenie niewzruszonego.
– Taką mam nadzieję – odparła, spoglądając mu prosto w oczy, czego nie zrobiłaby większość ludzi. – Jeżeli nie, zapłaciłeś dużo pieniędzy niewłaściwej osobie i powierzyłeś jej samochód wart swojej wagi w złocie.
Potaknął, jakby się tego spodziewał, choć wcale tak nie było. Więc NECTAR jest kobietą. Bardzo piękną, być może najpiękniejszą, jaką w życiu widział. A mówiła do niego tonem ostrej nagany.
Nagle zrozumiał, że powinien był się tego spodziewać. Przecież poza kierowcą, który przywiózł go z lotniska, była jedyną osobą, którą widział w tym miejscu. Śmiało dotykała samochodu, który większość królów i królowych bałoby się choćby musnąć czubkami palców. Do tego ani trochę jej nie onieśmielał.
Dlaczego miałby? Mógł sobie być koronowanym księciem, ale tacy byli i inni jej klienci. To raczej on mógłby się czuć onieśmielony.
– To mój samochód, prawda? Nie mylę się? – spytał cierpko.
Rita musnęła językiem wargi.
– To jedyne ferrari GTO z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego drugiego roku, jakie kiedykolwiek trafiło do mojego warsztatu.
Niektórzy utrzymywali, że to najrzadszy samochód na świecie. A puryści motoryzacyjni uważaliby, że zlecona przez niego przeróbka jest równoznaczna ze zniszczeniem.
– To dobrze, że doceniasz jego wyjątkowość. Ale przed wszystkim chciałbym poznać powody wezwania mnie tutaj – powiedział, wstając – i jak najszybciej zabrać go do domu.
Ku jego zaskoczeniu natychmiast wyraziła sprzeciw.
– Nie.
– Słucham?
Zaskakujące, choć już wcześniej zauważył, jaka potrafi być śmiała.
– Zaczekaj…
– Nie mogę – odparł z cieniem żalu.
Obowiązki władcy były zdecydowanie najważniejsze. Codzienne życie wielu ludzi zależało od zachowania garstki rządzących.
– To zaszczyt posiadać jeden z najcenniejszych samochodów na świecie, a jeszcze większy, jeżeli otacza go opieka tak renomowanego warsztatu. Ale nie mogę zwlekać. Mogę tylko wyrazić uznanie, ofiarować komplementy i sowitą zapłatę.
Jej następne słowa dowiodły, że nie chodzi o pieniądze.
– Zabierz mnie ze sobą! – rzuciła impulsywnie. – Słyszałam o planowanej w Hayat wystawie i wiem, na co się porywasz. Żeby mieć pewność, że wszystko się uda, potrzebujesz mnie. Jeżeli chcesz odnieść sukces, samochód musi być doskonale sprawny przez cały czas. Nikt nie utrzyma go w tym stanie lepiej od mnie.
Myślał intensywnie. Tak naprawdę nie miała pojęcia o jego planach. Przeczytała oficjalne materiały marketingowe i sądziła, że chodzi tylko o samochody.
– Po co? – spytał.
– Muszę tam być. To idealne miejsce, żeby pokazać mój talent i nawiązać kontakty potrzebne do realizacji długoterminowych planów. Będą tam najważniejsze nazwiska związane z samochodami elektrycznymi, więc ja też powinnam być. Nawet nie będziesz się musiał przyznawać do naszej znajomości. Chcę tylko być tam obecna – błagała żarliwie.
To miało sens. Oczywiste, że chciała tam być. Należała do światowej czołówki, gdy rzecz dotyczyła samochodów elektrycznych.
Sęk w tym, że wystawa to nie tylko samochody przyszłości. Rita nie mogła wiedzieć o możliwym niebezpieczeństwie i starannie knutych intrygach. Tylko najbliżsi przyjaciele, do policzenia których wystarczyły palce jednej ręki, znali jego plany. Nie było potrzeby włączać jej do ich grona.
Z drugiej strony, nie mógł odmówić jej racji. A do tego była piękna i ponętna.
Samochód musiał sprawować się doskonale przez czas trwania wystawy. Poza wyścigiem czekały go też niezliczone pokazy, imprezy i demonstracje. Wszystkie uczestniczące w wystawie samochody będą wymagały doskonałego serwisu.
Obecność NECTAR gwarantowała najlepszą obsługę z możliwych, dlatego jej oferta jak najbardziej mała sens.
Mimo to odmówił.
– Nie mogę się na to zgodzić.
Czuł, że powinien ją chronić, nawet jeżeli wbrew niej samej. Tym bardziej, że nie wiedziała nic o Hayat, nie znała języka, nie miała pojęcia, o co prosi. Zachowywała się jak osoba pozbawiona instynktu samozachowawczego. Gdyby ją ze sobą zabrał, byłby odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo i musiałby jednocześnie z zamachem zorganizować jej ochronę. Choć co do samochodu na pewno miała rację.
Przez chwilę sprawiała wrażenie zawiedzionej, ale zaraz oświadczyła zdecydowanie.
– Jeżeli pozwolisz mi pojechać, pozwolę ci wybrać samochód z moich osobistych zasobów.
Zabrzmiało to bardzo kusząco. Do tego była piękna i tajemnicza, ale naprawdę się bał, że nie będzie miał czasu ani głowy zajmować się nią podczas rozprawy z ojcem. Z drugiej strony jako światowej klasy ekspertkę od samochodów elektrycznych mógł ją włączyć do programu, nawet na tak zaawansowanym etapie.
Powoli zaczynał to sobie układać w głowie.
Wciąż mu powtarzano, że małżeństwo znacząco zwiększy jego popularność. Jednak wciąż się opierał i bardzo uważał, by jakiejś kobiety nie uznano za jego narzeczoną.
Małżeństwo z rozsądku z kandydatką o odpowiednio wysokiej pozycji, majątku i koneksjach było, w świetle jego planów, obarczone zbyt dużym ryzykiem. Taka, która weszłaby świadomie w taki związek, musiałaby być wystarczająco cyniczna, a wolał nie mieć podobnej osoby blisko. Kiedy planowało się zamach, nie wydawało się to pomysłem bezpiecznym.
Dlatego mógł tylko zabiegać o czyjeś względy, a na to nie miał czasu ani ochoty. Zresztą nie chciał przedstawiać się jako poważny kandydat, skoro miał świadomość, że nigdy kimś takim nie będzie.
Już dawno zrozumiał, że kiedy ma się takiego ojca jak on, miłość i bliskość mogą być ciężarem. Nieuczciwie byłoby zdobyć czyjeś serce, skoro mu na tym nie zależało.
No i było jeszcze przyrzeczenie, które złożyło sobie kiedyś czterech młodzieńców w angielskiej szkole z internatem. Jag i jego trzech przyjaciół umówili się, że kiedy nadejdzie pora, znajdą sobie możliwie najbardziej nieodpowiednie narzeczone. Skończyło się tak, że Vin, Rafael, a nawet Zeus pokochali swoje nieodpowiednie narzeczone, nie robiąc tym nikomu krzywdy. Tylko Jag jeszcze się z nikim nie związał.
Teraz jednak okazja sama wpadała mu w ręce. Rita, skądinąd znana jako NECTAR, była sławna i tajemnicza zarazem, biegła w projektowaniu, z głową do inżynierii i informatyki, niebezpiecznie śmiała i zdecydowanie lekkomyślna, jednym słowem, charyzmatyczna. Miała pieniądze, a samochody były jej pasją. Jag był zdecydowanym fanem transportu elektrycznego i chciał uczynić Hayat światowym liderem korzystania z czystej energii.
To, co mu przyszło do głowy, wydawało się absurdalne, być może jednak miało sens. Nie bez znaczenia było to, że spodobała mu się od pierwszego wejrzenia, do czego jednak wolał się nie przyznawać nawet przed sobą samym. W końcu nie dlatego rozważał tę opcję, że jej zapragnął.
Brał ją pod uwagę właśnie dlatego, że nie była kobietą, w której mógłby się zakochać, i czuł, że mógłby ją bezpiecznie wprowadzić do swojego otoczenia.
Nie potrzebował atrakcyjności fizycznej, tylko kobiety, która nie przyniesie wstydu obywatelom Hayat, nie zagrozi jego planom i nie uzależni go od siebie emocjonalnie. Rita, jako sympatyczna nieznajoma o konkretnych zainteresowaniach i cennych umiejętnościach, byłaby kandydatką idealną.
Byłaby zachwycona, mogąc uczestniczyć w wystawie, a on zyskałby popularność bez kłopotów, ryzyka i straty czasu.
Gdyby zgodziła się na jego warunki, spełniłaby swoje marzenie, a on miałby zapewniony najlepszy serwis dla swoich samochodów. Jednocześnie zyskałby poparcie społeczne i spełnił warunki niepisanej umowy z przyjaciółmi.
Zdecydowany działać w tym duchu, uśmiechnął się szelmowsko i przestawił jej swoją propozycję.
– Samochód, nawet z osobistej floty NECTAR, nie równoważy kłopotów, jakie sprawiłoby spełnienie twojej prośby. Jest jednak pewien warunek, pod którym mógłbym pomyśleć o zabraniu cię ze sobą.
Nie odwróciła wzroku, tylko śmiało i szczerze przyrzekła mu zrobić cokolwiek sobie zażyczy.
– Słucham.
– Zostań moją żoną.
– Jak to? – Rita zająknęła się, jak po uderzeniu w dołek. – Dlaczego?
Zaoferowała mu samochód, a on w zamian poprosił ją o rękę. To się działo naprawdę. Co gorsza, uśmiechał się coraz bardziej szelmowsko, choć mówił tak spokojnie, jakby rozmawiali o pogodzie.
– Potrzebuję żony o pewnych cechach, które ty ewidentnie posiadasz. Skoro chcesz jechać ze mną do Hayat, zawrzyjmy umowę biznesową.
Umowę biznesową?
To określenie odbijało się echem w jej umyśle. Czy chciała małżeństwa traktowanego jak umowa biznesowa? Nagle wróciły do niej wypowiedziane dawno temu słowa matki.
„Małżeństwo zawsze jest umową. Dwoje ludzi budzi się każdego rana, by wspólnie dbać o dobrą przyszłość. Nieważne, jak to się zaczyna, umowa jest zawsze taka sama i wystarczająco trudna, z miłością czy bez. Może się rozpaść równie często jak przetrwać”.
Nie wspominała tamtej rozmowy od lat. Aż do tej chwili nie wiedziała nawet, że wciąż ją pamięta. Dziś znów stanęła przed szansą na zawarcie małżeństwa, choć tym razem traktowanego jak umowa biznesowa.
A jednak wbrew przewidywaniom ojca ktoś poprosił ją o rękę. I to nie byle kto, tylko prawdziwy książę. Gdyby nie był świeżo poznanym klientem, z którym spędziła może godzinę, cała sytuacja mogłaby wyglądać na zaczerpniętą ze świata baśni.
– Jakiego rodzaju umowę masz na myśli? – spytała nieufnie.
– Stricte biznesową – odparł aksamitnym, niemal uwodzicielskim tonem. – Żadnej fizyczności poza prezentowaniem publicznie obrazu szczęśliwej pary.
Mężczyzna, który właśnie poprosił ją o rękę, był bez wątpienia najbardziej pociągającym przedstawicielem swojej płci, jakiego widziała w życiu.
Miał kształtny nos, czarne jak węgiel gęste brwi, imponującą grzywę ciemnych włosów i starannie ogoloną kwadratową szczękę. Bursztynowe oczy przykuwały wzrok. Wystarczyło jedno spojrzenie, by postawić jej układ nerwowy w stan gotowości. Wysoką i atletyczną sylwetkę dodatkowo zdobił nienaganny garnitur.
Pomyślała, że nigdy wcześniej nie użyła słowa „nienaganny” w kontekście męskiego ubioru.
Kiedy próbowała dojść do ładu z tym, co usłyszała, nie spuszczał z niej wzroku jak myśliwy, który porusza się bezszelestnie i uderza w mroku.
Niezwykłe tęczówki jego oczu miały barwę bursztynu otoczonego ciemniejszą obwódką i poznaczonego ciemnobrązowymi smugami. Bijący z nich blask świadczył o niezwykłej sile ducha.
Ten to mężczyzna poprosił ją o rękę. Dlaczego? Skoro chciał umowy biznesowej, dlaczego wybrał właśnie ją?
Czy odpowiedź miała jakiekolwiek znaczenie?
– Gdzie jest haczyk? – spytała.
Drgnął i uświadomiła sobie, że był tak samo zatopiony w jej spojrzeniu jak ona w jego.
– Niektóre kobiety uznałyby za cały haczyk ożenek z nieznajomym.
– Niektóre kobiety nie wahałyby się poślubić przystojnego i tajemniczego księcia.
Choć oczy mu się śmiały, pozwolił sobie tylko na cichy śmieszek.
– I bogatego ponad wszelkie spodziewanie.
Tym razem to Rita spuściła wzrok, nie tylko dlatego, że w jego świadomości swoich atutów było coś magnetycznego.
Jako NECTAR ciężko pracowała i miała już trudne lata za sobą, ale nigdy dotąd nie zaznała prawdziwego bogactwa. Nie była nawet pewna, co się pod tym określeniem kryło.
– Musi być jakiś haczyk – nalegała.
– Poślubisz nieznajomego, a w pakiecie dostaniesz teścia tyrana. Ze mną będziesz bezpieczna, ale on tak czy owak istnieje.
Sama wiedziała co nieco na temat ojców tyranów.
– I naprawdę nie chcesz relacji fizycznej? – upewniła się jeszcze.
– To na pewno nie wchodzi w grę – odparł. – Relacja fizyczna tylko naruszyłaby ten doskonały układ.
– Nie bardzo rozumiem, dlaczego miałby być doskonały.